1 sezon „Doktora Who” – co z tą oglądalnością?

Oglądalność Doktora Who zawsze budziła zainteresowanie fanów, co jest chyba pewnym ewenementem w popkulturze. Fani Star Treka czy Gwiezdnych Wojen nie wydają się śledzić oglądalności odcinków produkcji z ich ulubionych uniwersów z taką uwagą, jak robią to Whovianie. Jednak wyniki obecnej ery szczególnie budzą ciekawość, co nie dziwi, gdy pamiętamy o sytuacji, w której znalazł się serial pod koniec ery Chibnalla, a jednym z czynników tej sytuacji była właśnie oglądalność. Zobaczmy zatem, jak wygląda obecna kondycja serialu.

Tabela oglądalności na BBC i iPlayerze została uzupełniona o wyniki wszystkich odcinków, dla przypomnienia przytaczamy ją również poniżej.

Nr. odcinkaTytuł odcinkaPremieraZbiorcze wyniki (+7) - telewizjaZbiorcze wyniki (+7) - telewizja i 4-ScreenMiejsce (+7)AIZbiorcze wyniki (28 dni) - telewizja i 4-screenMiejsce (28 dni)Zasięg 28 dni (+ powtórki BBC 2 i wersja z j. migowym)
ŚwiątecznyKościół na Ruby Road4.73 mln7.26 mln7.49 mln3828 mln3
1Kosmiczne dzieciaki2.60 mln3.71 mln4.01 mln10754.43 mln95.6 mln
2Diabelski akord2.40 mln3.67 mln3.91 mln12774.59 mln65.2 mln
3Bum2.04 mln3.38 mln3.58 mln18784.21 mln134.3 mln
473 jardy2.62 mln3.77 mln4.06 mln12774.63 mln95.2 mln
5Kropka i Bańka2.12 mln3.10 mln3.38 mln24773.82 mln214.3 mln
6Łotr2.11 mln3.18 mln3.52 mln14773.89 mln94.3 mln
7Legenda Ruby Sunday2.02 mln3.05 mln3.50 mln19813.83 mln154.4 mln
8Imperium śmierci2.25 mln3.27 mln3.69 mln18803.92 mln154.4 mln

Jak możecie zauważyć, w tabeli znajdują się nowe kolumny: miejsce, które zajął odcinek w ujęciu tygodniowym i miesięcznym, a także zasięg (ang. reach), czyli połączone wyniki BBC One, iPlayera, BBC Three oraz strefy języka migowego na BBC Two (są to dane szacunkowe, bo dane dla wspomnianej Sign Zone nie są one dostępne). W najnowszym DWM znalazło się też bardziej szczegółowe rozbicie na widownię na żywo czy widownię oglądającą poza dniem premiery. Dla czytelności tabeli pozostawiliśmy zsumowane dane, ale ciekawostką jest zupełnie nowy typ oglądalności – przedpremiera. Ze względu na to, że odcinki pojawiały się na iPlayerze jednocześnie z Disney+, a była to północ czasu brytyjskiego, to część osób oglądało odcinki przed telewizyjną premierą. Jak wielka to część widowni? Odcinki przedfinałowe oglądało w ten sposób średnio 130 tys. osób, czyli ok. 5% widzów z dnia premiery. Natomiast finał wcześniej zdecydowało się obejrzeć prawie 300 tys. osób, na co z pewnością wpłynęły ostrzeżenia Daviesa przed spoilerami. O zmianach nawyków, jeśli chodzi o oglądanie serialu (ale też telewizji ogólnie), świadczy fakt, że w 2005 roku w dniu premierowym ponad 90% widowni oglądało pierwszą emisję odcinków, zaś obecnie robiło tak niecałe 30%. Reszta oglądała powtórki lub korzystała z iPlayera.

I tak pierwszy sezon Piętnastego rozpoczął się od wyniku 4 mln widzów w ciągu tygodnia, a finał przyciągnął przed ekrany 3.69 mln widzów, średnio Doktora Who oglądało 3.71 mln widzów. Wyniki w dniu premiery niestety zaliczyły rekordy najniższych oglądalności w historii serialu, ale można zauważyć, że mimo pewnego spadku całościowego wyniku o 300 tys. osób od początku do końca sezonu, po premierze odcinki włączało ok. 1.4 mln osób, co było w miarę stałą liczbą widzów. Spadek widowni w ramach sezonu nie jest więc aż tak spektakularny jak w przypadku pierwszego sezonu ery Trzynastej.

Do tabeli oglądalności dodaliśmy też dane dotyczące oglądalności miesięcznej, odpowiadającej wzrostowi o kolejne 600 tys. widzów na odcinek oraz utrzymanie średniej wielkości widowni na poziomie 4.3 mln. Spadek oglądalności w porównaniu z ostatnią pełną serią jest widoczny, gdyż seria 13 w ciągu tygodnia przyciągała średnio 5 mln widzów i 5.5 mln w ujęciu miesięcznym. Warto pamiętać, że w maju i czerwcu ogólna oglądalność jest raczej niższa niż w miesiącach jesienno-zimowych. Oceniając te wyniki trzeba również brać pod uwagę nie tylko wartości liczbowe, ale też ogólny stan „rynku” telewizyjnego w Wielkiej Brytanii. I tak odcinki w ciągu tygodnia od premiery włączało średnio 27% całkowitej widowni telewizyjnej. W przypadku dostępnych na ten moment danych dotyczących oglądalności miesięcznej (bez trzech ostatnich odcinków), epizody 1, 2 i 4 uplasowały się w top 10 najchętniej oglądanych programów miesiąca. Tygodniowe wyniki zaś dają średnio prawie 16. miejsce – co daje najlepszy wynik od 2018 roku (pierwszej serii Jodie Whittaker) oraz wynik bliski serii 1 (wówczas Doktor Who był średnio na 17. miejscu).

Największą oglądalnością w 1 sezonie cieszyły się 73 jardy, czyli generalnie chwalony przez naszą redakcję i gości odcinek – w ciągu miesiąca historię tę obejrzało 4.63 mln widzów.

No dobrze, ale jak wyniki oceniają sami główni zainteresowani finansujący ten serial? Warto przytoczyć komentarz z wywiadu dla Radio Timesa z końcówki czerwca:

Wiecie, oglądalność może nie jest taka, jaką byśmy chcieli. Zawsze mierzymy wyżej. Ale rośnie ona w okresie 28 dni. Odcinek pierwszy, Kosmiczne dzieciaki, ma już 5.6 miliona widzów i się nie zatrzymuje. Więc idzie do celu. I zasadniczo zostałem sprowadzony z powrotem, żeby przyciągnąć młodszą publiczność. To był ogromny sukces.

Widownia, której nikt nigdy nie ma, to ludzie poniżej 30 roku życia. Oni po prostu nie oglądają już telewizji. Ale wyniki Doktora Who są astronomiczne. To ulubiony program w tym przedziale wiekowym. Szczerze to nie myślałem, że to jest możliwe. Jednak według osób, które siedzą w liczbach, wszystkie cele zostały osiągnięte i przekroczone. W BBC biegają w kółko jak szaleni.

O młodszej widowni RTD wypowiedział się też w trakcie wywiadu organizowanego przez BAFTA w ramach cyklu A Life in Pictures:

Wracając, chciałem uczynić serial prostszym i młodszym. O tych dwóch rzeczach często się nie rozmawia – gdy czyta się reakcje, ludzie często to pomijają.

Jest prościej, młodziej – i to działa.  W przypadku widowni w wieku poniżej 16 lat oraz w przedziale wiekowym 16-34, wyniki są ogromne. Nie jest tak świetnie w ogólnej oglądalności, ale serial radzi sobie fenomenalnie wśród młodszych widzów, czego oczekiwaliśmy.

Jest to zgodne z komentarzem rzeczniczki BBC na łamach Radio Timesa, gdy ujawniono wyniki Imperium Śmierci:

Wyniki z dnia premiery nie obrazują już we właściwy sposób tych, którzy oglądają seriale w świecie VOD.

Ten sezon ukazał się na iPlayerze prawie 24 godziny przed emisją telewizyjną, a pierwszy odcinek obejrzało już prawie 6 milionów widzów i ten wynik rośnie.

Doktor Who pozostaje jednym z najchętniej oglądanych programów na iPlayerze i jest czołowym serialem wśród osób poniżej 35. roku życia, co czyni go jednym z największych programów w tej grupie demograficznej wśród wszystkich usług streamingowych i stacji telewizyjnych.

Doctor Who Magazine zaznacza, że „obecnie, poza nielicznymi wyjątkami, serial odnoszący sukces w paśmie głównym przyciąga jakieś 4 do 7 milionów widzów w ciągu 28 dni. Doktor Who zdecydowanie mieści się w widełkach tego, co powinniśmy uznać za sukces”. Można więc przypuszczać, że o podobnym celu mówił Davies, zatem nic dziwnego, że faktycznie został on osiągnięty. Jednak BBC to jedna strona medalu, drugą obecnie jest Disney+.

Oczywiście powyższe wyniki nie obejmują danych z tej platformy. Disney+ rzadko dzieli się oficjalnymi wynikami. Zwykle znane dane dotyczą oryginalnych produkcji Disneya na podstawie raportów Nielsena dla Stanów Zjednoczonych, jak to było z np. z pierwszymi dwoma odcinkami Akolity (488 mln minut, czyli ok. 6 mln widzów; sam Disney również definiuje oglądalność jako minuty dzielone przez całkowity czas trwania odcinków), jednak Disney pochwalił się wynikami premierowych odcinków Szōguna (9 mln widzów), Percy’ego Jacksona i bogów olimpijskich (13 mln w ciągu 6 dni) czy Ahsoki (14 mln w pierwszym tygodniu). Bardziej nieoficjalne wyniki przez większość sezonu opisywaliśmy na podstawie serwisu FlixPatrol tutaj.

Czy Doktor Who ma kłopoty?

Ostatnio zainteresowanie wzbudził tekst Maxa Goldbarta z Deadline, w którym znalazła się analiza wyników ostatniego sezonu Doktora Who, a także komentarze, w tym te z nieoficjalnych źródeł. Ze względu na rangę serwisu jest to trochę więcej niż zwykłe gdybanie czy plotki, dlatego przyjrzyjmy się, o co chodzi. Zaznaczmy, że Disney, BBC, BBC Studios oraz Bad Wolf odmówili udzielenia wywiadu do rzeczonego tekstu.

Pierwszą osobą, która jest cytowana w tekście, jest Tony Jordan, koordynator liczącej 30 tysięcy osób Doctor Who Appreciation Society, który mówi, że ma „mieszane odczucia” w związku z minionym sezonem i według niego w dużym stopniu odzwierciedla to opinie wielkich fanów, z którymi regularnie rozmawia:

Kiedy został ogłoszony powrót Russella, pomyślałem sobie: „to fantastycznie!”, ale może pamiętałem jedynie o dobrych rzeczach i postanowiłem zapomnieć o tych niezbyt dobrych. Jego dotychczasowe osiągnięcia, jeśli chodzi na przykład o kończenie sezonów dwuczęściowymi historiami, były bardzo zróżnicowane.

Jordan uważa, że krytyczny odbiór był w pewnym stopniu podyktowany „zdecydowanie najgorszym odcinkiem” – Kosmicznymi dzieciakami, które rozpoczynały sezon. The Guardian opisał odcinek jako „podręcznikowy przykład średniego odcinka Doktora Who”, zaś The Independent pisał o „obiecującym pomyśle, który nigdy do końca nie urzeczywistnia się na ekranie”. Z wrażeniami naszej redakcji oraz zaproszonych gości na temat tego odcinka możecie zapoznać się tutaj.

Jordan kwestionuje także kolejność odcinków oraz to, czy widzowie mieli wystarczająco duży kontakt z Gatwą w jego pierwszym sezonie, co – jak zaznacza – mogło wynikać z innych zobowiązań aktora.

Jason Quinn, redaktor Doctor Who Magazine, wyraża bardziej pozytywną opinię o najnowszym wydaniu serialu:

To, co jest wspaniałe w Doktorze Who, to fakt, że może zrobić właściwie wszystko i ten sezon dokonał tego bardziej niż inne. Każdy odcinek miał zupełnie inny ton. Trudno mi sobie wyobrazić inny program familijny, który wzbudzałby tyle dyskusji.

Z kolei tabloidy określały różnorodność w tym sezonie jako „obsesję woke” czy „peak wokeismu”, co według źródeł Deadline mogło mieć wpływ na oglądalność i krytyczną reakcję. Jednak Quinn uważa, że geniusz Daviesa leży w tym, że potrafi połączyć ze sobą te elementy w sposób przypadkowy.

Jeśli ludzie mają problem z osobami nieheteronormatywnymi albo osobami trans, to owszem, nie polubią serialu, ale scenariusze nie wydają się robić z tego wielkiego szumu.

Według źródeł Deadline Disney mógł odegrać tutaj także rolę pod kątem redakcyjnym. Moc budżetu Disneya dało się zobaczyć w wielu scenach, ale serwis streamingowy od samego początku miał też chętnie skupiać się na fabule. Przytaczana jest tu plotka, wedle której scena z Kościoła na Ruby Road, w której wielki bałwan spada na Doktora na początku odcinka, powstała na życzenie Disneya już po zakończeniu sezonu, by dodać ekspozycję dla amerykańskich fanów, dopiero rozpoczynających przygodę z serialem.

BBC i Davies wielokrotnie uspokajali, że wyniki, choć nie są wybitne, spełniają założone cele. Jedno z branżowych źródeł Deadline nie jest jednak co do tego przekonane:

Wyniki są problemem. Mogą sobie mówić ile chcą o młodych widzach, ale wciąż są poniżej odcinków specjalnych [które w ciągu 28 dni osiągały 8-milionową widownię – przyp. red.] oraz serii Jodie [Whittaker]. Wyobrażam sobie, że mają miejsce poważne rozmowy. Disney będzie chciał zobaczyć wyniki.

Analityk oglądalności z Parrot Analytics zdradza Deadline, że Doktor Who był najchętniej oglądanym serialem pochodzenia brytyjskiego w okresie premiery sezonu, choć nie miał on zbyt wielkiej konkurencji w tym względzie (Bridgertonowie liczą się jako amerykański serial, a Reniferek miał premierę już miesiąc wcześniej). Doktor Who zajął siódme miejsce na liście najchętniej oglądanych seriali na Disney+, plasując się za Simpsonami czy gwiezdnowojennymi spin-offami.

Biorąc pod uwagę potencjał marketingowy i budżet, doświadczone amerykańskie źródło zajmujące się oglądalnością ocenia te wyniki jako „rozczarowujące”, choć zdaje sobie sprawę, że Doktor Who od zawsze miał problem z przyciągnięciem mainstreamowych widzów w Stanach. „W porządku, ale nie wybitnie” brzmi prosty werdykt odnośnie wewnętrznej oceny wyników serialu ze strony wtajemniczonej osoby z Disneya.

Wszystkie oczy są teraz skierowane na nadchodzący sezon, który jest już w pełni nakręcony i będzie mieć premierę w przyszłym roku, oraz na spin-offy, mające składać się na „Whoniwersum” (jednym z nich jest zapowiedziany niedawno miniserial The War Between the Land and the Sea). Jak pamiętacie, w 73 jardach Doktor użył dokładnie takiego wyrażenia, co najwidoczniej nie było przypadkowe.

Jedno z bliskich produkcji źródeł Deadline uważa, że Disney będzie „musiał podjąć decyzję” odnośnie dalszej współpracy przy serialu wkrótce po tym, jak zakończą się zdjęcia do The War Between the Land and the Sea, co może mieć wpływ na to, jak długo Gatwa – który zagra pod koniec tego roku główną rolę w sztuce The Importance of Being Earnest na deskach West Endupozostanie Doktorem. Wprawdzie następny sezon został już nakręcony, ale źródło przewiduje, że ostatni odcinek ma otwarte zakończenie (co przypominałoby sytuację z odcinkiem regeneracyjnym Jodie, gdy nie wiedziano jeszcze czy serial będzie kontynuowany i kto zostanie jej następcą), dające możliwość regeneracji Doktora Gatwy, gdyby ten zdecydował się odejść. Do czasu publikacji tekstu agenci Gatwy nie odpowiedzieli na prośbę Deadline o komentarz.

Źródła są podzielone co do tego, jak bardzo ewentualne wycofanie się Disneya zaszkodzi przyszłości serialu. Jedno ze źródeł mówi:

Choć byłoby to niewątpliwie zawstydzające, megabudżet Doktora Who jest raczej mniej zauważalny niż się na początku mogło wydawać, podczas gdy sztandarowe produkcje Disneya, takie jak Mandalorianin, sprawiają na ekranie wrażenie dużo droższych.

Jednak inne źródło sądzi, że byłaby to „katastrofa”:

Biorąc pod uwagę, że Disney wydał tyle pieniędzy, pojawia się pytanie, co zrobi BBC, jeśli się wycofa.

Zdaniem Quinna z DWM, w ostatnim sezonie przydałoby się więcej Gatwy, szczególnie jeśli niedługo zdecyduje się on odejść:

Nie czuję się jeszcze gotowy pożegnać jego Doktora. To jeden tych aktorów, od których nie można oderwać oczu.

Niektórzy mówią inaczej, ale Quinn pozostaje pełen nadziei, że Disney dalej pozostanie w TARDIS na nadchodzące lata. Jak dodaje:

Kiedy Doktor Who wrócił w 2005 roku po przerwie w emisji od końcówki lat 80., nie był ogromnym sukcesem i nie było natychmiastowej doktorowej manii.

Myślę, że serial będzie dalej rósł. Wyobrażam sobie, że Disney zechce pozostać w niego zaangażowany.

Doktor Who w najnowszym raporcie BBC

Pewnej sugestii co do tego, co zrobiłoby BBC z Doktorem Who, można poszukać w opublikowanych w zeszłym tygodniu w Hollywood Reporter doniesieniach o rocznym raporcie, w którym znalazły się przede wszystkim informacje o redukcjach zatrudnienia – w ciągu ostatnich 5 lat zatrudnienie spadło o 10%, zredukowano 2 tysiące stanowisk i uruchomiono program dobrowolnych odejść. A na tym nie koniec, opłata licencyjna, czyli abonament telewizyjny opłacany przez Brytyjczyków, odpowiadający za 65% budżetu BBC, wygenerował w okresie 2010-2011 przychód wyższy o 30% niż ma to miejsce dzisiaj, co oznacza konieczność dalszych cięć. Do 2026 roku pracę w BBC ma stracić kolejne 500 osób.

W raporcie zaznaczono, że 95% dorosłych Brytyjczyków korzysta z usług BBC średnio raz na miesiąc, a 35 milionów włączało BBC codziennie w okresie 2023-2024. I teraz to, co dla nas najistotniejsze – wśród szczególnie popularnych programów wymieniono Planetę Ziemię III, Duchy, The Traitors oraz – właśnie – Doktora Who.

Można więc wywnioskować, że mimo problemów finansowych, cięć i potrzeby zwiększenia komercyjnych przychodów, Doktor Who wciąż jest jednym z najważniejszych programów w ramówce BBC. Potwierdzałoby to słowa Daviesa z podcastu They Like to Watch z marca, że istnieje istotny powód dla współprodukowania Doktora Who razem z Disneyem – chodzi o to, żeby serial przetrwał niezależnie od tego, co będzie się działo z BBC.

Trzeba patrzeć długoterminowo na koniec BBC, który niewątpliwie nadejdzie w jakiejś formie.

Czy Doktor Who wtedy umrze? Nie! Trzeba się na takie rzeczy przygotowywać.

Davies zaznaczał wówczas, że gdyby zabrakło finansowania Disneya, oznaczałoby to powrót do „klaustrofobicznych opowieści o duchach”, a więc nie musiałoby to oznaczać końca serialu.

Skoro tak, to prawdopodobnie niezależnie od decyzji Disneya, Doktor Who przetrwa. Zauważcie, że na razie nie mamy jeszcze oficjalnego potwierdzenia, czy serial otrzyma dalsze finansowanie od amerykańskiego partnera. Moim zdaniem Disney może się zgodzić na sezon lub dwa (ale ze zmniejszonym budżetem) z zastrzeżeniem, że to już ostatnia szansa na konkretne wyniki. Jeśli nie, to nie zdziwię się, jeśli BBC i Bad Wolf będą szukać innej chętnej platformy streamingowej (w końcu Davies mówił kiedyś, że nie tylko z Disneyem toczyły się rozmowy), by utrzymać bieżący budżet w jak największym stopniu. W każdym razie sądzę, że niezależnie od decyzji Disneya, nie czekają nas jeszcze drugie Lata Dziczy, w których już napisane historie sezonu 3 ukażą się jako powieści RTD. Oczywiście, szkoda by było, gdyby przygoda Doktora na Disney+ (i nie oszukujmy się, zdecydowanie lepsza dostępność serialu w Polsce) skończyła się zanim jeszcze zaczęła się rozkręcać na dobre. Dobrze brać pod uwagę różne możliwości, ale myślę, że jeszcze możemy być optymistami.

Dajcie znać, jakie jest Wasze zdanie w komentarzach, na naszym Discordzie lub TARDISawce.

źródło danych o oglądalności: BARB, Doctor Who Magazine #606, Radio Times 1, 2 i 3



Fan Dwunastego, Dziesiątego i Jedenastego. Planuje pewnego dnia obejrzeć całe Classic Who. Do redakcji Gallifrey.pl dołączył w 2019 roku, a od 2020 jest redaktorem naczelnym. Nałogowy czytelnik (do tego stanu doprowadził go m.in. Harry Potter), chętnie ogląda seriale i filmy fantasy oraz sci-fi. Filmy Marvela są mu nieobce, komiksowo woli jednak DC. Chętnie zagra w gry (zarówno planszowe jak i komputerowe) i ucieknie z pokoju zagadek. Z wykształcenia robotyk, z zawodu programista baz danych.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *