Jak obejrzeć klasyki i przeżyć: 155 przygód z przewodnikiem (wersja poprawiona)
Dla wszystkich, którzy chcieliby poznać klasyki, ale brakuje im czasu, motywacji lub cierpliwości, by przełknąć wszystko naraz…
Wiele osób zaczyna oglądanie klasyków od odcinków z Trzecim lub Czwartym Doktorem – bardziej znanych oraz często bardziej przystępnych dla współczesnego widza niż same początki serialu – i dopiero później, ewentualnie, wraca do tychże początków. Ja jednak jestem zwolenniczką trzymania się właściwej kolejności; śledzenie rozwoju zarówno postaci oraz wątków, jak i sposobu opowiadania historii uważam za absolutnie fascynujące. Oczywiście, jakkolwiek bym nie polecała obejrzenia wszystkiego, wiem, że to bywa trudne; spotkałam wiele osób, które utknęły na jednym nudnym odcinku, a gdyby go pominęły, mogłyby polubić resztę. Dlatego też głównym celem niniejszego przewodnika jest doradzenie wam, jak w możliwie najbardziej sensowny sposób oglądać klasyki na wyrywki.
Literką [R] zaznaczyłam zaginione odcinki, których całość bądź fragmenty dostępne są tylko i wyłącznie jako rekonstrukcje – dźwięk, kilka obrazów, (polecam traktować je jak słuchowiska, nie przejmując się śledzeniem wizji, jeśli oglądanie będzie dla was męczące), ale często warto się przemóc, bo (niestety) sporo naprawdę dobrych historii zachowało się w tej formie.
P.S. Każda historia w klasykach składa się z kilku do nawet kilkunastu (zazwyczaj jednak czterech lub sześciu) dwudziestoparuminutowych części, technicznie będących osobnymi odcinkami; jednak dla naszej wygody nazwijmy „odcinkiem” daną osobną, kompletną przygodę Doktora. No to zaczynamy…
Na skróty
Jak już kiedyś powiedziałam, nie nazywamy ich „klasykami” tylko dlatego, że są stare; pewne odcinki, czasem szczególnie ważne dla rozwoju fabuły i postaci, czasem po prostu szeroko uznawane za dobre, zwyczajnie wypadałoby obejrzeć. Zajmijmy się najpierw tą pierwszą kategorią, historiami najistotniejszymi – a często przy tym jednymi z lepszych.
An Unearthly Child – pierwszy odcinek, więc chociażby z tego tylko powodu warto. Niby nie dzieje się tam zbyt wiele, ale radzę skupić się na przedstawieniu postaci i od razu zrobi się ciekawiej. The Dalek Invasion of Earth – jeden z najsłynniejszych, najczęściej cytowanych oraz przywoływanych odcinków na przestrzeni całego serialu. The Time Meddler – kopalnia genialnych dialogów oraz pierwsze pojawienie się pewnej dość istotnej postaci. The Tenth Planet [R]. The War Games – pod wieloma względami bardzo ważny dla dalszego rozwoju fabuły. Z początku wydaje się nieciekawy, ale potem zaskakująco się rozkręca. Terror of the Autons – absolutny klasyk, drugie pojawienie się Nestene, pierwsze pojawienie się innego powracającego później wroga oraz nowej towarzyszki, wartka akcja, dobre dialogi. The Three Doctors – dziesięciolecie serialu. Świetny odcinek, jak to zwykle bywa w rocznicowych, opowiadający o dość niechlubnym rozdziale w historii Gallifrey. Planet of the Spiders. Genesis of the Daleks – geneza Daleków, wiadomo. The Deadly Assassin – mój ulubiony odcinek klasyków i wszystko, co powinniście wiedzieć o Gallifrey, a nie powiedziano wam w nowej serii. The Invasion of Time. Logopolis. Earthshock – bardzo znany z powodu, którego nie zdradzę. The Five Doctors, dwudziestolecie, jakimś cudem jeszcze dziwniejsze niż dziesięciolecie. The Caves of Androzani – za którym na przekór wszystkim nie przepadam, ale jest ważne. Potężna historia w 14 odcinkach, The Trial of a Time Lord, w szczególności pierwsza część, The Mysterious Planet, i ostatnia, The Ultimate Foe. Remembrance of the Daleks. Survival – ciekawe zakończenie klasycznej ery serialu.
Jest jeszcze Doctor Who: The Enemy Within, (nie)sławny film telewizyjny z Ósmym Doktorem. Mało popularna opinia: przeczytajcie nowelizację, a potem, jeśli nie boicie się o swoje oczy i zdrowe zmysły, obejrzyjcie nieprawdopodobnie kiczowatą wersję filmową. To taki barbarzyński rytuał wejścia do fandomu.
Dokładka
Jeśli lista przedstawiona w poprzednim akapicie jest dla was za krótka lub jeśli chcecie ugryźć większy kawałek tego ciasta zamiast tylko wydłubywać największe rodzynki, dorzucę wam jeszcze garść co pamiętniejszych i lepszych odcinków do obejrzenia razem z tamtymi:
The Edge of Destruction – naprawdę ciekawy odcinek, niepodobny do żadnego innego (może za wyjątkiem Midnight), balansujący na granicy klasycznego science fiction i thrillera psychologicznego; świetny przykład, jak można zrobić coś naprawdę klimatycznego z małym budżetem. The Aztecs – bardzo znany i ceniony odcinek, w którym po raz pierwszy zarysowany zostaje problem wpływania na przebieg wydarzeń oraz pokusy „naprawiania” historii. The Romans. The Celestial Toymaker – osobiście się obrażę, jeśli tego nie obejrzycie. Kocham. Niedoceniany. The Tomb of the Cybermen – słynny, i nie bez powodu. The Mind Robber – świetny, totalnie zwariowany odcinek. The Invasion [R] – pierwsze pojawienie się UNIT-u. Zobaczycie trochę aluzji do tego odcinka w New Who. Spearhead from Space. The Dæmons. Nawet nie wiem, od czego zacząć – zwariowanej historii, zabawnych postaci drugoplanowych, interakcji pomiędzy głównymi bohaterami, słynnych dialogów? Jeden z moich ulubionych odcinków w klasykach. The Green Death – będziesz się śmiać, będziesz płakać, będziesz się łapać za głowę i zastanawiać, skąd scenarzystom klasyków biorą się te wszystkie zwariowane pomysły. Robot. The Face of Evil. City of Death. Shada – świetna historia, niestety nie sfilmowana w całości. Przeczytajcie książkę. State of Decay – dość sławny, a do tego, jeśli chcecie potem sięgnąć po Expanded Universe, to dobry wstęp do często poruszanego tematu wampirów. The Keeper of Traken. Castrovalva. Arc of Infinity („No, not the mind probe”). Przezabawne The King’s Demons. Planet of Fire. The Two Doctors, które trochę mnie rozczarowało, ale dwóch Doktorów to zawsze dobra rzecz. Time and the Rani, pierwszy odcinek Siódmego. The Happiness Patrol – szczyt dziwnej doktorowej dystopii (to już praktycznie osobny gatunek). Battlefield – ekstremalne nadużycia w zakresie legend arturiańskich oraz Ta Smutna Scena z Brygadierem. Ghost Light – bardzo znany, według mnie nieco przeceniany, ale wciąż dobry odcinek.
Przystawki i desery
Tym, którzy wciąż czują niedosyt, proponuję powybierać co nieco z poniższych:
Słynne potwory
The Sensorites – tym razem to ludzie są dla kogoś potworami z kosmosu. Mission to the Unknown [R] – ciekawostka: to jedyny odcinek w historii serialu, w którym nie pojawia się Doktor. Ani na chwilę. Są za to Dalekowie. The Evil of the Daleks [R]. The Ice Warriors [R] – gdzie uroczy i zabawny Drugi pokazuje drugą twarz, i jest to twarz mordercy. Plus świetna ścieżka dźwiękowa. The Web of Fear [R] – w którym poznajemy przyszłego brygadiera oraz ponownie spotykamy Yeti i Wielką Inteligencję. The Curse of Peladon z młodziutkim Davidem Troughtonem (syn Patricka, zagrał profesora Hobbesa w Midnight) w roli króla Peladonu. The Time Warrior – Sontaranie i Sarah Jane. W średniowieczu. Invasion of the Dinosaurs – bardzo znane, nie najgorsze, choć moim zdaniem lekko przeceniane. The Ark in Space – odcinek dobry, mimo że znany głównie ze sceny, w której człowiek przemieniający się w potwora jest wyraźnie owinięty… pomalowaną na zielono folią bąbelkową, ponieważ budżet klasyków składał się prawdopodobnie z drobnych znalezionych między poduszkami sofy w pokoju socjalnym pracowników BBC; Terror of the Zygons – brygadier w kilcie walczący z potworem z Loch Ness. Pyramids of Mars – bardzo znany i całkiem niezły odcinek, wariacja na temat klasycznego motywu „bogowie starożytnego Egiptu to kosmici”. Czarny charakter niefortunnie nazywa się Sutekh, wymawiane Sutek, co trochę rujnuje (dla Polaków) większość dramatycznych scen, ale warto. The Brain of Morbius – naprawdę kiczowaty, ale… Morbius i Siostry z Karn… Mimo wszystko polecę. Horror of Fang Rock – gdzie poznajemy Rutan, odwiecznych wrogów Sontaran. The Horns of Nimon – proponuję wpisać tytuł na YouTube i obejrzeć, co wyskoczy: scenę jednogłośnie uznaną za popis najgorszego aktorstwa w historii serialu. Resztę odcinka można sobie darować, ale to trzeba zobaczyć. Kinda oraz Snakedance – dwa starcia Piątego Doktora z Marą. Revelation of the Daleks – w zaskakującym zwrocie akcji Szósty dostaje dobry odcinek. Słynne The Greatest Show in the Galaxy na koniec.
Zestaw „Black Guardian”
Story arc The Key to Time z Czwartym i Romaną I (The Ribos Operation, The Pirate Planet, The Stones of Blood, The Androids of Tara, The Power of Kroll, The Armageddon Factor) oraz późniejszy wątek z Vislorem Turlough (Mawdryn Undead, Terminus, Enlightenment).
Dla fanów interakcji pomiędzy Doktorem a Mistrzem
The Mind of Evil – czyli jeśli na Końcu czasu („The End of Time”) odnosiliście wrażenie, że oni się zaraz pocałują, to jeszcze niczego nie widzieliście. The Sea Devils – po prostu miodzio. The Time Monster – momentami interesujący, choć w ogólnym rozrachunku nie podobał mi się aż tak bardzo. Ale można. Frontier in Space – ostatnia szansa na zobaczenie Rogera Delgado w roli Mistrza – radzę wykorzystać. Time-Flight.
Poznajcie bliżej towarzyszy
The Rescue – Vicki Pallister i niezłe dialogi. The Chase – momentami się dłuży, ale generalnie warto dla Iana i Barbary. The Hand of Fear – całkiem dobry, ma ważną scenę z Sarą Jane na końcu, więc w sumie przydałoby się obejrzeć. The Talons of Weng-Chiang – Leela świetna jak zwykle, a do tego znany niektórym ze słuchowisk genialny duet: Jago i Litefoot. Frontios – dla Turlougha. Turlough w tym odcinku, o rany. Resurrection of the Daleks – tym razem dla Tegan. Dragonfire – wejście Ace oraz powrót Sabaloma Glitza. Ach.
Dziwna Doktorowa Dystopia
The Macra Terror [R] – to jest jak Rok 1984, tylko że Partia to ogromne kraby i jeśli ta idea do was nie przemawia, to przepraszam, ale nie mamy o czym rozmawiać. The Enemy of the World – gdzie Patrick Troughton wystąpił w podwójnej roli Doktora oraz jego antagonisty. W finałowej scenie się biją. Wygląda ciekawie. Inferno – obejrzyjcie dla złego brygadiera z równoległego wszechświata i jego mało wesołej gromadki. Cała reszta odcinka w sumie taka średnia, ale to… Paradise Towers – będę osobiście urażona, jeśli nie zobaczycie tej niesamowitej, nieprawdopodobnie kiczowatej wersji „Wieżowca” J. G. Ballarda z gumowymi potworkami, woźnym przypominającym Hitlera oraz babciami-kanibalkami.
Niedoceniane
The Keys of Marinus. Planet of Giants – bardzo oryginalny, lekki i zabawny odcinek. Ani trochę nie trzeba, ale wciąż można. The Gunfighters – jak nie lubię westernów, to naprawdę dobrze się bawiłam. The War Machines – zaczynamy z inwazjami na Ziemię i Doktorem jako naszym bohaterskim obrońcą. The Faceless Ones [R] – gdzie pokochałam Drugiego Doktora. The Ambassadors of Death – naprawdę interesujący pod względem fabuły. Liz Shaw nie da się nie pokochać. Day of the Daleks – kolejny często niedoceniany odcinek ze świetną, oryginalną fabułą. Carnival of Monsters – ja się na nim bawiłam świetnie. Jo Grant wymiata, ale to akurat nic nowego. Black Orchid (mówcie, co chcecie). The Mark of the Rani. Nie bójcie się kiczu. I, na koniec, The Curse of Fenric, znakomity odcinek z Siódmym Doktorem, może bardziej doceniany niż poprzednie, ale nie aż tak, jak na to zasługuje.
Resztki, ale całkiem niezłe
The Ark, The Space Museum, The Massacre of St Bartholomew’s Eve [R] (świetna końcowa scena, o ile się do niej dobrnie… chyba że się coś po drodze przeskoczy) oraz The Savages [R] z Pierwszym Doktorem; The Moonbase [R], The Krotons i The Seeds of Death z Drugim; Doctor Who and the Silurians (pamiętacie Hungry Earth/Cold Blood? Praktycznie ta sama historia) z Trzecim; Revenge of the Cybermen. Planet of Evil (widzieliście 42? To praktycznie to samo, tyle że zamiast słońca mamy planetę z antymaterią). The Android Invasion (świetny początek, potem niestety jakość powoli spada), The Robots of Death, Image of the Fendahl i Warriors’ Gate z Czwartym. Warriors of the Deep z Piątym. Silver Nemesis z Siódmym.
Mamy też odcinki oparte na naprawdę ciekawych pomysłach, choć z niekoniecznie aż tak świetnym wykonaniem (dla samych pomysłów polecam jednak obejrzeć chociaż kawałek) takie jak The Reign of Terror [R], które ma swoje momenty, i choć może się dłużyć, to jednak warto. The Power of the Daleks [R], który był częściowo inspiracją dla Victory of the Daleks; Fury from the Deep [R] (jeden z dziwniejszych potworów, muszę przyznać); The Claws of Axos, gdzie Mistrz pracuje na status towarzysza; Death to the Daleks; Underworld, czyli mit o wyprawie Argonautów po Złote Runo w kosmosie.
Po trzecie, odcinki dość znane lub nawet dość ważne, ale mnie osobiście ciężko było przez nie przebrnąć (chociaż, oczywiście, nie musicie się moją opinią przejmować). Takie jak The Daleks, w którym po raz pierwszy pojawia się planeta Skaro wraz z jej słynnymi mieszkańcami, więc teoretycznie ważny odcinek, ale szczerze mówiąc, dość nudny i nie zaszkodzi pominąć. Wszystkiego, co powinniście wiedzieć o Dalekach, i tak dowiecie się później. The Web Planet – popularny, ale tak mnie znudził, że nie mogłam. Galaxy 4 [R], odcinek słynny z powodów mi nieznanych oraz niepojętych – ja go przespałam. The Daleks’ Master Plan [R]: 12 części. Oglądałam to tydzień. Dla ambitnych oraz mających za dużo wolnego czasu. Można obejrzeć początek i koniec, i pominąć środek. The Monster of Peladon, słabszy sequel do The Curse of Peladon. Full Circle, pierwsza część tzw. „E-space trilogy”, na którą składają się też State of Decay oraz Warrior’s Gate. The Twin Dilemma, wprowadzenie Szóstego Doktora. Vengeance on Varos, które niektórzy bardzo lubią, a ja osobiście nie znoszę.
Są też odcinki takie sobie, które według mnie teoretycznie można obejrzeć, ale można też sobie darować: The Abominable Snowmen [R], historia kontynuowana w The Web of Fear. The Wheel in Space [R]. The Seeds of Doom (psychopatyczny miłośnik przyrody pomaga morderczym roślinom z kosmosu zabić ludzkość. Erm… idźmy dalej), The Masque of Mandragora (kolejne kosmiczne zło próbuje namieszać w ziemskiej historii. Nic specjalnego), The Invisible Enemy, The Sun Makers, Destiny of the Daleks oraz Meglos z Czwartym. The Visitation, gdzie Piąty wywołuje Wielki Pożar Londynu.
Na koniec odcinki, których raczej nie polecam: Marco Polo [R] (można na nim utknąć na wieki). The Crusade [R]. The Myth Makers [R], kolejny odcinek historyczny, który byłby ciekawszy, gdyby był krótszy. Gdyby akcję jakoś skondensować. Litości, do rzeczy, panowie scenarzyści. The Smugglers [R]. The Highlanders [R] (kocham Jamie’go, ale to nie było spektakularne wejście). The Underwater Menace [R] (słynna scena z profesorem Zaroffem krzyczącym w uniesieniu „Nothing in the world can stop me now!!!” – to stąd). The Dominators. The Space Pirates [R] (nawet nie w połowie tak interesujący jak mógłby sugerować tytuł). Colony in Space z jedną dobrą sceną w ostatniej części, dla której jednak niekoniecznie warto przebijać się przez całość. The Mutants. Planet of the Daleks. The Sontaran Experiment (całość fabuły: Sontaranie zabijają grupkę ludzi na dziesięć wymyślnych sposobów. Bo tak. Przez 40 minut). The Creature from the Pit. Nightmare of Eden. The Leisure Hive. Nudne i nieco rasistowskie Four to Doomsday. The Awakening. Timelash, często uznawane za jeden z najgorszych odcinków w historii serialu. Delta and the Bannermen.
Jeśli już wiecie, co was interesuje (mam nadzieję, że jak najwięcej), i w miarę to sobie poukładaliście (po wersję znacznie bardziej roboczą, ale za to ułożoną zgodnie z właściwą kolejnością odcinków, zapraszam tutaj; chronologiczny spis odcinków znajdziecie też oczywiście np. na Wikipedii, ale będą one podzielone Doktorami, co skończy się spoilerami), nie pozostaje wam nic innego, jak tylko zasiąść do oglądania…
To by było na tyle. Nie dało się uniknąć pewnego stopnia subiektywizmu i jeśli ktoś nie zgadza się z moją oceną odcinków, zapraszam do dyskusji. Natomiast za wszystkich chcących zapoznać się z klasykami trzymam kciuki i życzę miłej zabawy. ;)
Wow, TAKI SZACUN za przewodnik, ja widziałam o wiele mniej niż bym chciała, i tak mi się przyda <3
Dziękuję!
Na razie nadrabiam New Who, ale chciałbym zobaczyć trochę Klasyków, zobaczymy, czy mi się uda. Jeśli do tego dojdzie, ten przewodnik będzie mi… cóż, przewodził. Wielkie dzięki!
Powodzenia! :D
1. Bałagan. Fajnie, że są zestawy, ale gdyby każdy się kończył jakąś listą, byłoby o wiele lepiej.
2. „trochę dźwięku, kilka obrazów, ogląda się ciężko, ale czasami warto się przemóc” – wspaniały opis rekonstrukcji, wręcz namawiający do tego, by ich nie oglądać. „Trochę dźwięku” – dźwięk jest cały, w różnej jakości, ale cały. „Kilka obrazów” – brzmi jak na podstawie ogólnej wiedzy o rekonstrukcjach, bo każdy wie, że rekony LC to często much more than „kilka obrazków”. No chyba, że się oglądało rekony innych producentów, ale ja nie wiem kto je dziś ogląda.
3. „Naprawdę nie polecasz” dobrych historicali, dwóch absolutnych klasyków i „The Underwater Menace”, któremu nonstop się dostaje za Zaroffa i Fishpeople, ale poza tym jest cholernie dobre. „The Highlanders” – nie wiem jak to miało być spektakularnym wejściem, jak wrzucenie Hines’a do obsady wyszło w trakcie produkcji samej historii i w zasadzie aż do końcówki jest on po prostu „tubylcem”.
I jeszcze te 155 odcinków. Classic Who ma 695 odcinków. Serio musimy wprowadzać zamieszanie i robić jakieś takie koślawizmy w nazewnictwie? To już w napisach tego samego serwisu są „numery historii”. To nie służy niczemu.
To tekst publicystyczny, krzyczy o subiektywności w każdym zdaniu. A terminologia jest myląca – z czego wszystkiego najmniej mylące jest nazywanie fabularnych całości odcinkami.
Czyje by nie były te rekonstrukcje, są naprawdę ciężkostrawne i taka jest prawda. Trzeba złapać mocną zajawkę na klasyki, żeby brać się za historie które istnieją np. tylko w rekonstrukcjach. Albo zaznajomić się ze słuchowiskami i słuchać wersji audio (polecam bo tak jet lepiej). Dlatego moim zdaniem tekst powinien mieć osobny dział o rekonach, a przynajmniej o tych historiach, które prawie wcale się nie zachowały. W tamtym dziale powinny być raz jeszcze „przeleciane” wszystkie kategorie, od najfajniejszych do najmniej fajnych. Piszesz ten przewodnik nie tylko dla hardego fandomu, ale też dla ludzi, którzy są ciekawi. A jak będą mieli obejrzeć coś, co polecałaś bardzo, pomimo że to w calości rekon, mogą się na początek trochę wkurzyć i zniechęcić.
Jako, że my akurat pomalutku nadrabiamy klasyki, a wcale miłośnikami czarno-białego kina nie jesteśmy powiemy tak: Widzieliśmy reconowe tylko Marco Polo dopiero, niemniej tę 7-odcinkową historię oglądało nam się niewiele tylko gorzej niż normalne odcinki z tego okresu. A tym jak dobrze się je nam ogląda jesteśmy właśnie bardzo pozytywnie zaskoczeni. Także to bardzo zależy od osoby imo. I też od historii, a niekoniecznie od tego, czy jest to normalny odcinek, czy jego rekonstrukcja.
Akurat Marco Polo ma nadzwyczaj dobre zdjęcia w rekonstrukcjach, o niebo lepsze niż chyba wszystko z rekonstrukcji z Drugim Doktorem. Nie wiem czy te zdjęcia zresztą to telesnapy (czy jak to się tam zwie) czy zdjęcia bezpośrednio z planu.
„Czyje by nie były te rekonstrukcje, są naprawdę ciężkostrawne i taka jest prawda.”
Dla mnie gołąbki są niedobre i ciężkostrawne, ale to tylko ja, a nie „prawda”.
To Twój problem jeśli nie umiesz w rekonstrukcje.
No dobrze, ale gdzie i jak obejrzeć klasyczne odcinki? Torrenty?
Dołączam się do pytania, nigdzie ich nie mogę znaleźć.
Na CDA :)
Są tam odcinki i rekonstrukcje z zdaje się oryginalnym audio :)
WoW, fajne!
„Jest jeszcze Doctor Who: The Enemy Within, (nie)sławny film
telewizyjny z Ósmym Doktorem. (…) To taki
barbarzyński rytuał wejścia do fandomu.” – prawdziwe jak diabli XD BTW… Ja nie wiedziałam, że on miał taki podtytuł… Każdy na niego zawsze mówił „The Movie”. Chyba że… to coś innego..? nie…
To ciekawe, że to ciężkich albo źle wykonanych trafiło The Twin Dilemma i The Ark in Space – oba mi się podobały, zwłaszcza ten pierwszy (naprawdę, jeden z moich ulubionych!). W dodatku ta scena z folią bąbelkową w drugim… Do dzisiaj pamiętam, jak gapiłam się na całkiem przemienioną już poczwarę i widziałam tę folię, a jednocześnie szczęka mi wisiała z wrażenia, jak bardzo to jest paskudne…
Co do The Horns of Nimon – no niestety, mam nadzieję, że inni będą mieli więcej szczęścia, ale mnie się nie udało znaleźć tej sceny bez głupich przeróbek i komentarzy.
Jeszcze raz – dobra robota :)
Dodam od siebie coś co może pomóc fanom słuchowisk przebić się przez zaginione odcinki z czarno-białej ery. Kiedyś oglądałem rekonstrukcje, ale czasami wyglądało to lepiej, czasami gorzej. Nie jest to reguła, ale na ogół rekonstrukcje od Pierwszego mają lepszej jakości „zdjęcia” niż te u Drugiego.
Jednak dla wszystkich polecam szczególnie oficjalne BBC rekonstrukcje „audio” czyli wykorzystanie właśnie audio z odcinków + narracja prowadzona przez aktora najczęściej odgrywającego Doktora lub towarzysza. Te z towarzyszami są na ogół lepsze, bo nowsze i często mają lepszej jakości audio i te szczególnie polecam (co może wydawać się nieintuicyjne, bo każdy odruchowo woli Doktora).
Słucha się czegoś takiego dużo lepiej niż ogląda rekonstrukcje, a czasami nawet lepiej niż odcinki, które przetrwały, z budżetowych powodów. Dla przykładu, przesłuchałem sobie tak „Underwater Menace”, którego 2 z 4 ogólnie odcinków przetrwały, a potem spojrzałem na te odcinki, które przetrwały i wyglądały dużo gorzej niż moje wyobrażenia, które powstały po słuchowisku.
Jedyna wada takich słuchowisk jaką potrafię sobie wyobrazić to fakt, że Ci którzy słabiej sobie radzą z angielskim nie będą mieli wsparcia wizualnego.
Mala poprawka, nie ma 155 odcinkow w Classic Who, jest ich 695, odcinek to jedna czesc.
Prawidlowa terminologia to „Historia”.
A ogladanie calej historii w jednym posiedzieniu to straszny blad.
„Prawidłowa terminologia” – źródło?
BBC po prawdzie nazywa to „serial”, ale używanie takiego określenia w Polsce byłoby maksymalnie mylące. Osobiście też nazywam to „historiami”.
1.Czy „prawidłowa terminologia” istnieje faktycznie – w sensie, czy to już oficjalnie ogólnie przyjęte? Wiem, że w anglojęzycznym fandomie przyjęte jest „serial”, czego nie damy rady przetłumaczyć. Jeśli polski fandom – z którym mam mniej do czynienia na co dzień, więc nie jestem pewna – przyjął „historię”, to szczerze przepraszam za wprowadzanie w błąd.
2.”A oglądanie całej historii w jednym posiedzieniu to straszny błąd.” – ? Ale?? Dlaczego???????
W sensie jasne, czasem nie wysiedzisz, zwłaszcza na tych mających więcej niż 4 części, ale jak masz czas i ochotę, czemu nie? Z pewnością jest to możliwe, i to bez zmuszania się. Ja nawet często oglądałam po kilka historii naraz, ale to ja. Ale wciąż. Od niektórych aż ciężko byłoby mi się oderwać. A jeśli ktoś się szybko nudzi, to pewnie, co 20 minut zawsze może przerwać, ale mówienie, że zamierzenie się na całą historię naraz jest błędem sugeruje, że one wszystkie są straszliwie długie i wyczerpujące. A to kłamstwo i oszczerstwo, i protestuję.
1. Jak sie otworzy DVD z Classic Who i wejdzie w Menu, to mamy opcje „Episode Selection” gdzie sa pojedyncze 25 (badz w przypadku Sezonu 22, 45) minutowe odcinki, „Czesci”.
IMDB, TARDIS.WIKIA, Filmweb, najpewniej BBC tez oraz inne serwisy filmowe, podaja to jako odcinki, a nie cale historie.
http://www.imdb.com/title/tt0056751/episodes?ref_=tt_ov_epl
http://tardis.wikia.com/wiki/Season_1
http://www.filmweb.pl/serial/Doktor+Who-1963-92244/episodes#sezon1
https://i.ytimg.com/vi/Q4LqIOnDeh4/hqdefault.jpg
http://4.bp.blogspot.com/-hATZvLW-UYE/VkUTNGNBC5I/AAAAAAAACuQ/P7C3jiiLfiA/s1600/The%2BUnderwater%2BMenace.jpg
2. Bardziej osobista preferencja, ale te odcinki zostaly wydane osobiscie, wiekszosc historii z 1 i 2 Doctorem jest powolna.
E tam, mnie się „Nasiona Zagłady” bardzo podobały; nie bardziej porąbane niż „Inwazja Daleków na Ziemię” :D
To, że porąbane, to akurat nie problem, bardziej sposób prowadzenia akcji i aktorstwo, ale jak mówiłam, to wszystko jest subiektywne, co się komu podoba :D
ok, kochani, „wersja poprawiona”, tzn. moje opinie wciąż są subiektywne i wciąż w większości takie same, choć ułożenie/położenie kilku elementów przewodnika zostało zrewidowane, plus, jeśli komuś wygodniej czytać to kolejnością odcinków, a nie tematami, to przy końcu znajdzie odgrzebany przeze mnie stary post z mojego bloga, aka roboczą wersję przewodnika, sortowaną właśnie chronologicznie.
innymi słowy, oto wersja prawdopodobnie tak ostateczna, jak kiedykolwiek będzie, ta-dam! jak ktoś uważa, że można było zrobić to lepiej, zapraszam do współpracy (: