Steven Moffat o towarzyszach Trzynastej Doktor
Digital Spy zapytało Stevena Moffata o jego opinię na temat nowych towarzyszy nowej Doktor. Preferuje dwuosobową załogę TARDIS, jak w epoce Russella T Daviesa, czy może trzyosobową, jak w 11 serii?
Scenarzysta odpowiedział:
Zawsze byłem fanem kilku osób w TARDIS. Jeżeli obejrzycie jeszcze raz moje odcinki, zobaczycie, że rzadko pisałem jednego towarzysza. Zawsze tam kogoś dorzucałem, River Song albo kapitana Jacka Harknessa. Bardzo lubiłem Amy i Rory’ego na pokładzie.
Myślę, że teraz będzie tam o wiele więcej towarzyszy niż poprzednio. Nie wiem, co z nimi zrobią, ale wydaje mi się, że to zadziała.
Showrunner wyznał również, że ma kontrowersyjną opinię na temat tego, co jest ważniejsze – pisanie towarzyszy czy Doktora:
Głównymi bohaterami są zawsze towarzysze. To ich przeznaczenie może się zmienić, to oni mogą umrzeć, to oni mogą zostać zatraceni lub zbawieni. Doktor i tak sobie poradzi. Z kim towarzysz będzie rozmawiał? Potrzebuje kogoś, z kim będzie rozmawiał. Rozmawiał o nim.
Towarzysze pozwalają również Doktorowi zabłysnąć. Nie chcesz przecież widzieć, jak Doktor coś psuje, tylko jak robi to człowiek. Albo jak człowiek jest zagrożony przez potwora. Wtedy Doktor zawsze wkracza do akcji i ratuje świat.
Warto mieć jak najwięcej osób wokół Doktora, bo Doktor uśmierca fabułę. Właśnie po to tam jest!
Odkąd showrunner przejął pałeczkę od Russella T Daviesa, opisał sporo osób podróżujących w TARDIS: Amy, Rory’ego i River z Jedenastym Doktorem oraz Bill i Nardole’a z Dwunastym. To było dość klasyczne zagranie – w końcu pierwszymi towarzyszami Doktora była dwójka nauczycieli, Ian i Barbara, oraz jego wnuczka Susan…
W formie narracyjnej towarzysze są bardziej użyteczni, bo mogą się zmieniać, rozwijać, mogą popełniać błędy, mogą się ekscytować. Doktor jest tam po to, żeby być śmiesznym, dowcipnym, odważnym, kochanym i tym, który w pewnym momencie znajduje „wyłącznik” potwora tygodnia.
Nie chcesz, żeby Doktor znormalniał, chcesz, żeby wciąż był wspaniały, a przy kim jest wspaniały…?
A co wy sądzicie? Zgadzacie się ze Stevenem Moffatem (i naszą redakcyjną koleżanką, K., i jej felietonem), że im więcej postaci towarzyszy Doktorowi, tym lepiej?
Źródło: DigitalSpy
Tak! Ja mam też poza wskazanymi taki dziwny powód: ponieważ (chyba jestem z tym w mniejszości) strasznie nie lubię, kiedy towarzysze mają jakieś ważne sprawy i inne rodziny na Ziemi, na których trzeba się skupiać i które odciągają i towarzyszy i naszą uwagę od Doktora, a jakoś trzeba jednak rozwijać te postacie przez pokazywanie ich w relacjach itd., więcej towarzyszy w TARDIS pozwala na załatwianie sprawy ciekawego pogłębiania bohaterów bez wychodzenia z domu ;)