Gaming Who? Gry i mody do gier inspirowane Doctor Who cz. 1
Historia gier wideo, to oczywiście temat rzeka i mógłbym o niej napisać bardzo obszerny artykuł. Nie jest to jednak strona, na której pisze się na takie tematy. Chociaż kto wie, może Doktor się jakoś przyczynił(a) do powstania tej gałęzi rozrywki i właśnie jemu(jej) zawdzięczamy gry komputerowe, bo niby czemu nie?
Myślę, że większość z Was zapytana o pierwszą grę wideo, jaka powstała, będzie miała na myśli Ponga. Wiecie, takie dwie kreski udające paletki i jeden kwadracik udający piłkę. Nie byłaby to zła odpowiedź, ponieważ była to pierwsza gra na automaty, która przyczyniła się do rozpowszechnienia wirtualnej rozrywki. Nie jest to jednak dobra odpowiedź. Ktoś mógłby pamiętać przygodówki tekstowe, takie jak Colossal Cave Adventure. I znów dobra odpowiedź, ale nie do końca, to były dopiero lata 70. Pac-Man? Nie, to jeszcze później.
A gdybym wam powiedział, że historia gier wideo sięga 1947 roku? Z mojego researchu wynika, że za pierwowzór gier wideo uznaje się program o nazwie Cathode-Ray Tube Amusement Device (rozrywkowe urządzenie z tubą katodową), który został stworzony przez dwóch Amerykanów: Thomasa Goldsmitha Juniora i Estle Raya. Był to analogowy symulator pocisku rakietowego używający lamp elektronowych. Jeśli chodzi jednak o gry z interfejsem graficznym, to trzeba wspomnieć o następujących tytułach: Noughts and Crosses (kółko i krzyżyk) z 1952 r. doktoranta Aleksandra Sandy’ego Douglasa, Tennis for Two (tenis dla dwojga) z 1958 r. fizyka Williama Higinbothama i wreszcie Spacewar! (kosmiczna wojna) z 1961 r., stworzona przez Steve’a Russella z MIT.
Jak już jednak wspominałem, nie będzie to artykuł o całej historii gier wideo. Moim celem jest skupić się na tych pozycjach, które związane są z naszym ukochanym serialem czyli „Doctorem Who”.
Tekst podzieliłem na części z kilku powodów. Po pierwsze, wbrew temu co by się mogło wydawać, gier poświęconym uniwersum Doctor Who powstało całkiem sporo. Wystarczy choćby zerknąć na bazę danych tutaj, a to tylko gry do 2007 roku! Po drugie, widoczne są ewidentnie dwie ery produkcji gier z Whoniwersum, związane nieodzownie z epokami samego serialu Classic i New Who. Kolejny aspekt to licencja. Jak wiadomo, wszelkie prawa do marki Doctor Who leżą w rękach BBC, więc jedyne gry z uniwersum, jakie mogą na siebie zarabiać, będą pochodziły ze studiów wynajętych przez tego giganta. Czy to dobrze, czy źle, trzeba by oceniać indywidualnie w każdym przypadku. Faktem jest, że na grach robionych nie na licencji, czyt. prywatnie przez fanów, nie wolno zarabiać. Takie gry są zatem napędzane jedynie pasją twórcy, bo budżet mają najczęściej zerowy (ewentualnie crowdfundingowy, choć różnie z tym bywa).
I tu pojawia się ciekawostka, bo nierzadko bywa tak, że to te produkowane w tzw. „garażu”, tanim kosztem okazują się być o wiele lepsze niż produkty za grubą kasę gigantów pokroju BBC. Dlatego uznałem, że i tym tytułom należy się miejsce w moim artykule. Nie mógłbym sobie również pozwolić na ominięcie dzieł tworzonych przez fanów, ale na bazie innych gier. Mówię tu o modyfikacjach, czyli tzw. modach. Znam co najmniej cztery naprawdę warte uwagi, nawet jeśli nie jesteście fanami gier ogólnie, bo to prawdziwe perełki! Jako, że Whovianie to kreatywne bestie, to jest w czym wybierać. Zatem będzie to subiektywne zestawienie gier/modów wartych wspomnienia, więc jeśli coś ominę, co według Was na to nie zasłużyło, to zapraszam do dyskusji w komentarzach. A teraz, już bez większego przedłużania. Zapraszam do lektury!
Mimo, iż gry wideo są z nami od połowy ubiegłego wieku, pierwszej gry z uniwersum Doctor Who doczekał się dopiero Piąty Doktor, gdyż ta miała swoją premierę w 1983 roku. Doctor Who: The First Adventure, bo taki jest jej tytuł, wydana została przez studio BBC Software na BBC Micro. BBC Micro, taki komputer, nie znacie? Ja też nie miałem pojęcia o istnieniu takiego sprzętu, ale człowiek całe życie się uczy! Była to seria komputerów, które w ramach BBC Computer Literacy Project w latach osiemdziesiątych XX wieku produkowała firma Acorn Computers. Dla ciekawskich dodam, że pierwsza taka maszyna BBC Micro Model A , posiadała procesor 2 MHz i 16 KB RAM’u. Mogła pracować w ośmiu trybach graficznych: od 640×256 (od modelu B) w dwóch kolorach, do 40×25 w ośmiu barwach. Tym, co się choć trochę znają parametry te powinny uświadomić, jak bardzo zaawansowanej technicznie gry należy się spodziewać po The First Adventure. Jest to klon popularnych wówczas gier, takich jak Pac-Man, Frogger, Space Invaders, czy Battleship. Wtedy, było to połączenie dobrych gier z ukochanym uniwersum, więc myślę, że ówczesnym Whovianom mogły się bardzo podobać. Dzisiaj niestety, jako że Doctor Who: The First Adventure się źle zestarzała, szału nie robi.
Po uruchomieniu gra wita nas ekranem tytułowym z niebieską budką w centrum i 8-bitowym (lub jak kto woli chiptunowym) motywem głównym serialu. Z następnego ekranu dowiadujemy się, iż jako Doktor (czyli takie cztery malutkie kwadraciki) musimy odbyć podróż przez czas i przestrzeń, aby uchronić wszechświat przed zniszczeniem. Gra jest podzielona, wzorem serialu, na epizody: The Labyrinth of Death, The Prison, The Terrordactyls i The Box of Tantalus. Dowiadujemy się także, że ukończywszy wszystkie epizody (na co mamy mniej niż jedną galaktyczną godzinę) odzyskamy Klucz Czasu, który dostarczony do centrum Wszechświata rozpocznie Drugą Erę Czasu. Dodatkowo czeka nas honorowe miejsce w Gallifreyańskiej Akademii Czasu. Gra warta świeczki jak to mówią! Doctor Who: The First Adventure to tak naprawdę cztery minigry, w których musimy znaleźć trzy segmenty Klucza w podziemnych tunelach unikając złowieszczych robaków, ocalić towarzyszkę (zakładam, że to Peri) wysadzając zamkową fosę, odzyskać TARDIS z miasta w chmurach strzelając z pożyczonego statku do terrordaktyli, a następnie dotrzeć do centrum wszechświata, wykrywając i niszcząc niewidzialnych wrogich kosmitów. Jako ciekawostkę dodam, że grę napisał Jerry Ruston, gdy miał 17 lat! Zainteresowanych odsyłam tutaj, gdyż można w tę grę zagrać! Można też obejrzeć sobie gameplay, poniżej.
Kolejna gra lub raczej poprzednia (powstała wcześniej, ale została wydana później – wibbly wobbly, timey wimey) to Dr. Who Adventure. Fabularnie towarzyszymy Czwartemu Doktorowi i musimy pomóc mu pokonać Mistrza. Ten uwięził Doktora w piramidzie na planecie Strardos IV, którą zamierza zniszczyć bombą czasową. Żeby jednak nie było zbyt łatwo, Mistrz ukradł jednostkę napędu czasowego (ang. time drive unit) z TARDIS i jedynie śmierć złodzieja może pomóc ją odzyskać. Tak przynajmniej głosi opis gry. Brzmi może i standardowo jak na linię fabularną gry, jednak według mnie nie bardzo pasuje do praw, którymi rządzi się nasze ukochane uniwersum. Cóż, ale jak się nie ma co się lubi…
Gra została napisana przez Jeremiego Guggenhiema w języku programowania BASIC na systemy Atari 400 i 800, co znów znawcom zasugeruje czego należy się spodziewać. Poruszamy się pikselem w świecie pikseli przez labirynt z pikseli i unikamy tych złych pikseli, które nas chcą rozpikselizować. Według mnie również ta gra była warta uwagi w swoim czasie, ale dziś już pozostaje jedynie ciekawostką historyczną. Światło dzienne ujrzała dzięki nieistniejącemu już dziś czasopiśmie Computer and Video Games W tę grę też da się zagrać, jednak wymaga to nieco gimnastyki, gdyż potrzebny nam będzie tzw. emulator. Nie wdając się w niepotrzebne techniczne szczegóły, jest to po prostu narzędzie do uruchamiania programów pisanych z myślą o zupełnie innym oprogramowaniu (głównie chodzi tu o system operacyjny), niż to które mamy na swoim sprzęcie, przez co normalnie są niekompatybilne. Zainteresowanych odsyłam do strony z instrukcją – tutaj.
Skręcasz w lewo i widzisz światło na końcu tunelu. Idziesz dalej czy się cofasz?
A teraz przechodzimy do jednej z najlepszych (jeśli nie najlepszej) retro gier z Doctor Who! W 1992 roku, czyli w okresie zwanym Wilderness Years, kiedy to nie było żadnych nowych odcinków serialu, fani dostali od Admiral Software grę na PC, ZX Spectrum, Commodore 64, Amigę i Atari ST (z drobnymi różnicami pomiędzy wersjami) pod tytułem Dalek Attack. Znów jest to platformówka, która fabularnie jest czymś w rodzaju rocznicowego (jakby nie patrzeć rok później było 30-lecie) wielodoktorowego odcinka. Możemy zagrać jako Drugi (na PC Piąty), Czwarty i Siódmy Doktor, a dodatkowo drugi gracz (była to gra multiplayerowa) jako Ace albo żołnierz UNITu, plus pojawia się jeszcze K9. Tym razem, na co już sam tytuł wskazuje, oficjalnie mamy Daleków, których ich stwórca Davros prowadzi na inwazję na Ziemię w 2254 roku. Odwiedzamy i uwalniamy spod kontroli Daleków takie lokacje, jak Londyn, Paryż, Nowy Jork czy Tokio, a potem wpadamy nawet na Skaro!
Jak na czasy, w których powstała, była to naprawdę imponująca gra. Mamy świetnie odtworzoną czołówkę z czasów Sylwestra McCoya, modele postaci, udźwiękowienie, a Dalekowie wykrzykują nawet swoje słynne „Exterminate!”. Wymagające zręcznościowe i strzelankowe (tja, śrubokręt soniczny w tej grze strzela, a Doktor używa granatów) poziomy zostały wykonane całkiem przyjemnie dla oka, a na końcu czeka nawet boss. Każda lokacja ma swój unikalny i charakterystyczny klimat zarówno w wystroju jak i w muzyce. Przeciwników nie ma zbyt wielu, choć trzeba docenić, że twórcy oprócz Daleków wykorzystali także m.in. Ogronów (takie przygłupie sługusy znane z Classic Who). Fabuła opowiadana jest za pomocą grafik wykonanych w stylu komiksowym i dość ubogich animacji. Niestety nie udało mi się dojść aż tak daleko, ale z filmu poniżej wynika, że gra kończy się cliffhangerem. Czyżby twórcy planowali drugą część? Nawet jeśli, to nigdy nie ujrzała światła dziennego, a szkoda.
Standardowo, zagrać można tu, a obejrzeć poniżej:
Ostatnia gra z ery, powiedziałbym, klasycznej (nazwanej tak zarówno dlatego, że powstały dawno, jak i dlatego, że zawierały jedynie postaci, wydarzenia i elementy świata przedstawionego zawarte w Classic Who) to Doctor Who: Destiny of the Doctors. Zbieżność tytułu z serią słuchowisk na 50-lecie jak sądzę była przypadkowa. Był to moment rozkwitu grafiki 3D, tak więc i Doktor musiał w końcu „odkryć” trzeci wymiar. Fani musieli jednak czekać ten krok naprzód aż pięć lat, gdyż BBC Multimedia wydało twór studia o nazwie Studio Fish na komputery osobiste z Windowsem 95 w 1997 roku. Czy było warto? Jeśli ówcześni fani liczyli na podobny poziom jakości jak przy poprzedniej grze, to myślę, że się nie zawiedli. Dla nas, cóż… Z resztą sami zobaczcie na wideo, które załączam. No dobra, ale grafika to nie wszystko! Grze tej trzeba przyznać, że miała na siebie pomysł i duże zaangażowanie twórców. Tym bardziej, że scenariusz napisał Terrance Dicks! Nie kierujemy tu co prawda Doktorem, jak to zwykle było, tylko elektro-telepatycznym kleksem, stworzonym przez niego i nazwanym Graak.
Naszym zadaniem jest pomoc w pokonaniu, jak zwykle Mistrza, który tym razem znajduje się na planecie czystej psychicznej energii – Siralos i chce podporządkować wszechświat swojej woli. Zaczyna od tego, że więzi każde znane wtedy wcielenie (poza Ósmym, gdyż gra powstała rok przed filmem telewizyjnym) Doktora, komentując przy tym zabawnie każdego z nich. Musimy zatem uwolnić całą siódemkę i wspólnie pokonać ich arcywroga. I tak, do swoich ról powracają Tom Baker, Peter Davison, Colin Baker, Sylvester McCoy, a nawet Nicholas Courtney (brygadier). Niestety, z przyczyn oczywistych, nie usłyszymy Williama Hartnella i Patricka Troughtona, ale również Jona Pertwee, który zgodził się wystąpić, ale po prostu nie zdążył. I o ile w rolę Pierwszego i Drugiego wcielają się inni aktorzy, tak Trzeci ma po prostu dialogi wzięte z archiwum serialu. Jest to też ostatnia historycznie okazja, żeby zobaczyć Anthonego Ainleya w roli Mistrza zanim zmarł w 2004 roku. Smutny to był czas dla Whovian.
Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to chodzimy po prostu po korytarzach TARDIS Doktora (z zaprojektowanym zupełnie nowym wnętrzem) i Mistrza, rozwiązujemy proste zagadki logiczne i pokonujemy chmary przeciwników jakie nam twórcy zgotowali. Co zadziwiające, jest bardzo różnorodnie, gdyż spotkamy m.in. Sontaran, Cybermenów, Lodowych Wojowników, Autonów i Zygonów! Twórcy deklarują 28 zadań rozgrzewających umysł, siedem przepełnionych akcją wyzwań i ponad 20 (choć licznik na dole ekranu sugeruje co innego) godzin gry. Na co jeszcze warto zwrócić uwagę w przypadku tej gry, to baza danych doktorowej kapsuły czasu. Zawiera bardzo dużo informacji (ponad 600 haseł!): opisów, postaci, planet, miejsc, adwersarzy, odcinków, a nawet dostęp do ekskluzywnych klipów z serialu! Pamiętajmy, że Wikipedia powstała dopiero w 2001 roku, więc nie było wtedy innego tak uporządkowanego, cyfrowego źródła informacji o Doctor Who. Co do dostępności gry, to da się ją bez problemu znaleźć w internecie, ale jako, że da się ją także kupić, to nie udostępniam linku.
I to byłoby na tyle w tej części. Nie są to może najlepsze gry na świecie. Nie są także ponadczasowe, bo nie oszukujmy się, technologia zbyt szybko idzie do przodu. Są to jednak gry o Doctor Who, naszym ulubionym serialu, a zatem warto wiedzieć, że powstały. Może nawet dać im szansę i zagrać w nie. Cieszy mnie, że twórcy serialu nie zapomnieli o tym typie rozrywki, który ma tak gigantyczny potencjał na opowiadanie ciekawych historii. A najlepsze dopiero przed nami! Mam nadzieję, że się czegoś ciekawego dowiedzieliście, oraz że macie ochotę na ciąg dalszy. A może już znaliście/pamiętacie te gry i macie jakieś własne wspomnienia z nimi związane? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Źródło: Den of Geek.
I jeszcze takie postscriptum: polecam też ten materiał, jakby ktoś chciał wiedzieć więcej. I korzystając z okazji: jeśli komuś udało się ustalić, którym klawiszem porusza się do góry (bo klawisz „:” mi nie zadziałał) w grach dostępnych w archiwum gier na bbc micro, to będę wdzięczny.