Dwunasty Doktor – tylko idiota w budce?
Jak wyobrażam sobie rozwój Dwunastego Doktora, czyli spekulacji na temat nowej serii ciąg dalszy.
Zastanawialiśmy się już nad Clarą, kolej na Dwunastego. I znowu – jak do tej pory ma on zarówno gorących zwolenników, jak i przeciwników. Jako oddana fanka Capaldiego i jego świetnej aktorskiej chemii z Jenną Coleman należę obecnie raczej do tych pierwszych, co nie oznacza, że nie dostrzegam pewnych wad scenariuszy. Dwunasty Doktor był pisany w poprzedniej serii bardzo nierówno, można wręcz powiedzieć, że co odcinek widzieliśmy inną postać. Choć dostaliśmy trochę pomysłów z potencjałem (jak wątek przynależności Doktora do Ziemi czy koncept bycia dobrym Dalekiem), niewiele z nich udało się scenarzystom rozwinąć. Ostatecznie Doktor dochodzi do wniosku, że nie jest ani dobry, ani zły i jako idiota w budce może beztrosko zwolnić się z odpowiedzialności za wszechświat. Ale jeśli nie Doktor – to kto?
Uwaga, tekst może zawierać spoilery, ale wyłącznie do informacji podawanych przez BBC.
You are not alone
Przez większość poprzedniej serii Doktor definiowany był głównie przez swoją relację z Clarą, co miało dla mnie zarówno plusy, jak i minusy. Plusy – bo ich przyjaźń rozwinęła się i dojrzała, aż do momentu, gdy Doktor był gotowy wybaczyć jej dość bolesną zdradę. Z drugiej zaś strony nie było na ekranie nikogo, kto mógłby się z nim równać, choćby na poziomie podobnego doświadczenia. Doktor był sam ze swoim sumieniem i coraz bardziej się w tej samotności plątał, postępując na przemian bardzo okrutnie i bardzo szlachetnie. Sama zastanawiam się, czy nazwać to przemyślanym zabiegiem wprowadzającym niepokój, czy niedociągnięciem scenariusza, dość, że Dwunastego bardzo ciężko było rozgryźć i polubić. Dopiero finał i powrót Mistrza przypomniały mu dokładnie, kim jest i kim chciałby być – prowadząc w końcu do finalnego monologu na cmentarzu, o którym za chwilę. I dlatego cieszą mnie powrót Missy oraz wizja ewentualnego powrotu Gallifrey – choćby dlatego, że Doktor potrzebuje czasem przypomnieć sobie, dlaczego wybrał takie, a nie inne życie. Poza tym wygląda na to, że Moffat zamierza powrócić do kilku starych wątków – ósma seria bardzo wyraźnie odcinała się od ery Tennanta i Smitha, ale mam nadzieję na wprowadzenie wreszcie pewnej ciągłości. I mimo mieszanych uczuć* wobec powrotu River Song wciąż nie mogę się doczekać wszelkich innych nawiązań do poprzednich serii, które przypomniałyby nam, że wciąż oglądamy ten sam serial. A i Doktorowi przyda się przypomnienie, kim był kiedyś, żeby faktycznie mógł pójść dalej.
I want to kiss it to death
Stwierdziwszy powyższe, zajmijmy się trochę mniej stałymi punktami w czasie. W przeróżnych wywiadach Peter Capaldi sugerował, że Doktor (wraz z Clarą) zamierza dość beztrosko rzucić się w wir przygód i zacząć wreszcie w tej inkarnacji czerpać z nich przede wszystkim radość. Równocześnie, jak to w jego życiu bywa, natychmiast mają się pojawić również konsekwencje takiej beztroski. Pamiętacie cudowną scenę z Ostatnich świąt („Last Christmas”), kiedy Doktor prowadzi sanie Świętego Mikołaja i przez chwilę widać w nim taką autentyczną radość, pomimo morderczych krabów i nierealności całej sytuacji? Pamiętacie jego uśmiech na koniec odcinka, gdy okazuje się, że otrzymał drugą szansę? To jest Doktor, którego uwielbiam – radosny i szalony, niepozbawiony wprawdzie tej mroczniejszej części osobowości, ale choć na chwilę o niej zapominający. I teraz pytanie – Doktor ucieka OD ścigającej go ciemności czy DO tego wszystkiego? Pytanie o tyle istotne, że jeśli Doktor faktycznie pragnie jedynie czerpać ze swoich podróży trochę więcej radości, jedyną konsekwencją może być jakiś dramatyczny, niezależny od niego splot wydarzeń, jak odejście Clary czy kolejne knowania Missy. W takim przypadku Dwunasty mógłby z powrotem się wycofać, znowu zamknąć w sobie, ale sama idea Wszechświata jako miejsca pełnego cudów i dobrej zabawy pozostałaby aktualna. Natomiast jeśli beztroska Doktora jest tak naprawdę przykrywką do cynicznego zrzucenia z siebie odpowiedzialności za Wszechświat… Tu konsekwencje mogą być nie tylko o wiele większe, ale i zasłużone.
I’m not a hero
I wracamy na cmentarz. Brzmi groźnie, ale moim zdaniem finałowy monolog Dwunastego bardzo ładnie podsumował nam motyw przewodni serii – czy Doktor jest tak właściwie dobry? Problem w tym, że nie do końca satysfakcjonuje mnie odpowiedź na to pytanie. Doktor może popełniać błędy, może podejmować złe decyzje, praktycznie od zawsze jest postacią dwuznaczną moralnie. A jednak nie uważam, żeby dało się go podsumować jako Idiotę w budce. Bo Doktor nigdy nie przejdzie obojętnie obok płaczącego dziecka czy obok walącej się cywilizacji – potrzeba naprawiania świata tkwi w nim zbyt głęboko, by potrafił się jej sprzeciwić. I tutaj widzę znowu dwie możliwości – albo Doktor będzie uparcie obstawiał swoją wersję „nie-pytajcie-mnie-ja-tu-tylko-podróżuję” i trafi w końcu na te wielkie i straszliwe konsekwencje, albo dość szybko się po którejś ze stron opowie – przekreślając cały rozwój swojej postaci z poprzedniej serii. Jednak ponoć rozwój Dwunastego ma okazać się naturalny i satysfakcjonujący – czyżby wpływ Missy i Clary okazał się większy, niż można by przypuszczać? A może istnieje jeszcze inna opcja, której nie dostrzegam?
Same old, same old
No i na koniec wracamy do panny Oswald. Czegokolwiek by nie mówić o samej bohaterce, na pewno stała się niezwykle ważną częścią życia Doktora. Jak dalej rozwinie się ich relacja? Z trailera wiemy, że Doktor najwyraźniej przestanie mieć problem z przytulaniem, wymienia również imię swojej towarzyszki tuż obok swojego, tak jakby była równą mu pasażerką TARDIS… Czy ostatecznie zawiedzie się na Clarze? Czy po tym, co wybaczyli sobie w poprzedniej serii, są w stanie się jakoś zranić? Moim skromnym zdaniem, najlepszym wyjściem byłoby pozostawienie relacji Doktora i Clary w spokoju – dużo ciekawsze byłoby obserwowanie, jak próbują się wspierać nawzajem w swoich wyborach. Z drugiej strony wszyscy czujemy, że historia Clary zbliża się coraz bardziej do swojego zakończenia – jakkolwiek dramatyczne ono nie będzie, na pewno wpłynie jakoś na Doktora. Czy powrót River ma być dla niego tym, czym dla Jedenastego było poznanie Clary po utracie Pondów? Czy też Dwunasty faktycznie jest całkiem różny od innych Doktorów i poradzi sobie z tą stratą dużo szybciej? Ostatecznie już w odcinku świątecznym został skonfrontowany z utratą Clary – i mimo późniejszej radości z odzyskania ich wspólnego czasu, wcale nie wyglądał na załamanego. A jednak gdyby Clara znowu go zdradziła – czy potrafiłby znowu komuś zaufać? Ostatecznie otworzył się przed nią bardziej niż przed którymkolwiek z najnowszych towarzyszy. Bez względu na to, które rozwiązanie przyjmie Moffat, na pewno może to być jeden z najbardziej poruszających wątków najnowszej serii.
Jak widać, mam dla Was więcej pytań niż odpowiedzi. Z każdą informacją na temat nowej serii tworzę w głowie kolejne scenariusze – niektóre kompletnie nieprawdopodobne. A równocześnie mam pewność, że cokolwiek wymyślę, nie będzie nawet w połowie tak szalone jak to, co nas czeka. Co to będzie – odkryjemy już za dwa tygodnie!
A jak Wy wyobrażacie sobie dalszy rozwój tej inkarnacji? Ufacie Moffatowi i Capaldiemu czy ostrzycie już widły? Dajcie znać w komentarzach i przede wszystkim nie bójcie się spekulować!
*Z przeważającym zachwytem i ciekawością oraz lekkim niepokojem wywołanym nazwiskiem scenarzysty.
Co do bolesnej zdrady Clary to się nie zgadzam, myślę że to był test doktora sprawdzający co Clara jest w stanie poświęcić żeby zdobyć to co jest dla niej najważniejsze. Z cała się zgadzam sądzę że w nadchodzącej serii poznamy prawdziwego doktora granego przez Capaldiego.
Jedno nie wyklucz drugiego
Bardzo czekam na nową serię, bo przez cały czas trwania ósmej miałam wrażenie, że Doktor ciągle się jakby, hmm…, nie do końca wykluł w swojej nowej regeneracji. I nie chodzi tylko o to, że sam nie wie, kim jest, bo tu akurat stawia pytania i znajduje odpowiedzi, ale bardziej o to, że po całej ósmej serii widz (a w każdym razie ja) nadal nie jest całkiem pewny kim on jest.
A wiesz, pod koniec tej 8 serii też mieliśmy takie wrażenie, jednak ostatnio robiliśmy sobie powtórkę części odcinków i w tym wyrywkowym rewatchu jednak dostrzegliśmy sporo spójności w jego kreacji. Z pewnością dopiero 9 seria pokaże nam go w pełnej krasie, ale teraz wiemy, że nawet jeśli wciąż jest też w tej 8 serii sporo niespójności w jego kreowaniu, to Doktor Capaldiego już jakiś jest i teraz czeka nas tylko pełne rozwinięcie jego osobowości. Na co my nie możemy się doczekać, bo po tej powtórce wiemy jedno: uwielbiamy tego Doktora.
Hmm, może też powinnam zrobić sobie powtórkę, tylko nie mam pomysłu, gdzie szukać. A nie wiem czy polskie BBC wpadnie na pomysł odświeżenia poprzedniej serii przed najnowszą.
Sądząc po czasie jakim im został do emisji, pewnie nie. Zawsze pozostaje poczekać aż puszczą już po emisji 9 serii, ale generalnie polecamy obejrzenie tych odcinków wcześniej ;)
Tak, ale jednak pierwsza zasada: Doktor kłamie. (Choć my uważamy, że to faktycznie była zdrada.)
Nie. Ta zasada odnosi się do każdej regeneracji. To nie jest zasada Doktora, to jest zasada opisująca zachowanie Doktora. Nie „Jestem Doktor i kłamię”, a „To Doktor, on kłamie”. Co do kłamania w tej sytuacji – akurat tutaj myślimy, że nie kłamał, ale w ogóle Doktor kłamie w wielu poważnych sytuacjach.