Debiut każdego z Doktorów oczami krytyki

9. Christopher Eccleston

Kiedy w 2005 roku nasz ulubiony serial wrócił na telewizyjne ekrany z odcinkiem Rose („Rose”), krytyka zgodnie określiła debiut Ecclestona jako… fantastyczny! Redaktorzy Digital Spy skomentowali go tak:

Eccleston podjął rolę z lekkością, a jednocześnie gdzieś pod powierzchnią wrze u niego powaga. Podobnie, jak u wspaniałego, nieżyjącego już Patricka Troughtona.

W pozytywnym artykule w Daily Mail „Eccleston and Billie, Just What the Doctor Ordered” Michael Hanlon opisał pierwszy odcinek wznowienia jako „szybki, modny, nowoczesny”, a w Sydney Morning Herald nazwano Ecclestona „najlepszym Władcą Czasu od czasów Toma Bakera”. Do tego chóru wysławiającego debiut Dziewiątego Doktora przyłączył się również The Seattle Times:

Eccleston i Piper wykonali całkiem dobrą pracę: cechy swoich postaci, które wywołują opór – u niej powiązania z Ziemią, u niego nawyki samotnika – skonfrontowali z przyciąganiem wywołanym duchowym koleżeństwem i magnetyzmem fizycznym. Tu walczą, tam iskrzy – ładnie się to uzupełnia.

Gdyby tylko media na tym etapie wiedziały, że Christopher Eccleston będzie sterował TARDIS tylko przez trzynaście odcinków! A ta wiadomość pojawiła się dopiero pięć dni po emisji Rose.

10. David Tennant

Aktor wcielający się w Dziesiątego Doktora od samego początku był wielkim hitem – chociaż czekało go bardzo trudne zadanie zastąpienia lubianego i docenianego Ecclestona, udało mu się natychmiast zaczarować krytyków.

W IGN pojawił się artykuł, w którym stwierdzono, że występ Tennanta w Świątecznej inwazji („The Christmas Invasion”) w 2005 roku był „strzałem w dziesiątkę” (dosłownie!). Kreację Davida Tennanta chwalił też Slant Magazine:

Eccleston dokonał czegoś cudownego, wskrzeszając serial i będziemy za nim tęsknić, ale jego następca wcale nie jest zły. Tennant pokazał Doktora trochę bardziej ekscentrycznego, ciut zabawniejszego, odrobinę bystrzejszego… (IGN).

Tennant błyszczał, wchodząc w postać „swego” Doktora z humorem, stylem i pewnością siebie (Slant Magazine).

Krytyk Alan Sepinwall przyznał zaś na swoim blogu What’s Alan Watching?, że jest oczarowany „nieskrępowanym, zwariowanym Doktorem”. Napisał:

Porównując Davida Tennanta z Ecclestonem, myślę, że obaj byli świetni.

11. Matt Smith

Biorąc pod uwagę fakt, że David Tennant był prawdopodobnie najpopularniejszym Doktorem od czasów Toma Bakera, człowiek, który przejął po nim stery TARDIS, otrzymał zadanie jeszcze bardziej onieśmielające, niż zazwyczaj. Ale Matt Smith wywiązał się z niego świetnie – jego debiut Jedenasta godzina („The Eleventh Hour”) z 2011 roku został powszechnie bardzo dobrze przyjęty.

Jeden z mniej przychylnych komentarzy pochodzi z New York Times, w którym Mike Hale zarzuca Smithowi „najlepsze w jego mocy naśladowanie Tennanta” i domaga się, by aktor ukształtował swoją własną wersję Doktora.

Poza tym jednak, właściwie wszyscy byli pełni zachwytu wobec „Obdartego Doktora”:

Matt Smith perfekcyjnie wcielił się w kosmitę – Władcę Czasu (The Telegraph).

Debiut Smitha był bardzo pomysłowy pod kątem cielesności i czarujący od pierwszego ujęcia (Daily Mail).

Doktor w wykonaniu Smitha z rozmachem i elegancją łączy młodzieńczą witalność nowego ciała i starożytną mądrość erudyty (The Guardian).

12. Peter Capaldi

Ostatni pełnoprawny debiut w Doctor Who, jaki do tej pory oglądaliśmy, to Głęboki oddech („Deep Breath”), w którym rozpoczęła się era Dwunastego Doktora. Digital Spy nie przypadła do gustu sama historia, ale już  Capaldi jak najbardziej:

Był to uderzający występ… Ze swoją ostrą sylwetką stracha na wróble nie mógł odejść dalej od rozbrajająco dziwacznego sposobu chodzenia poprzednika.

W The Mirror pisano, że Capaldi ma „wszystkie cechy wspaniałego Doktora”, The Telegraph zachwycał się: „On się skrzy od dzikiej inteligencji”, zaś The Guardian opisał jego występ jako „onieśmielający, odważny i niepokojący”. A w Variety czytamy:

Czego Capaldiemu brakuje pod względem młodzieńczej energii, to rekompensuje z naddatkiem swą powagą i gorzkim ekscentryzmem.

I tylko Neil Midgley w Forbes nazwał nowego Doktora „bezbarwnym” i „nieudolnym”. Jedna kiepska opinia, jak wyjątek potwierdzający regułę.

13. John Hurt

Choć występ Johna Hurta w Doctor Who trudno nazwać debiutem, gdyż Dzień Doktora („The Day of the Doctor”) był jedynym odcinkiem, w którym oglądaliśmy Doktora Wojny, to jednak należy mu się kilka słów w naszym zestawieniu. CBR wymienia tę rolę wśród najważniejszych występów Hurta, dodając:

Być może Hurt nie był Doktorem zbyt długo, ale na zawsze pozostanie jednym z naszych ulubionych.

Zaś scenę, w której Dziesiąty, Jedenasty i Doktor Wojny łączą siły, by ocalić Gallifrey przed zagładą, CBR uznaje za jedną z najlepszych scen w historii Doctor Who.

Digital Spy natomiast nie uznaje Hurta w ogóle za Doktora, co w gruncie rzeczy jest w jakiś sposób uzasadnione, skoro Doktor Wojny sam odrzucił imię Doktora.

Teraz zostaje nam tylko czekać na debiut Jodie Whittaker jako Trzynastej Doktor (nie napisałam o jej krótkim występie w Zdarzyło się dwa razy („Twice Upon a Time”), ponieważ nie był to jeszcze pełnowymiarowy odcinek z jej udziałem). Ciekawe, jakie Jodie zbierze opinie od krytyków i czy od razu skradnie serca widzów. Jak sądzicie?

Źródło: Digital Spy

1 2 3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *