David Tennant w wywiadzie dla SFX Magazine

Kiedy SFX Magazine spotyka się z Davidem Tennantem w Bad Wolf Studios w Cardiff jest dzień po jego urodzinach, a on sam dalej jest w głębi serca młodym fanem.

Chodzę po okolicy i robię zdjęcia, czego się da. Prawdopodobnie skonfiskują mi telefon, gdy wyjdę.

Podobno David Tennant zrobił sobie kilka selfie z Wojownikami Wrarth na planie Gwiezdnej bestii, pierwszego z odcinków, którego premiera już w tę sobotę (25 listopada).

Och, jasne! Oczywiście. To był pierwszy dzień…

Jednak wybiegamy w przyszłość. Jest kwiecień. Nie ujawniono jeszcze tytułów odcinków, jesteśmy przed zwiastunem, potwierdzeniem powrotu Zabawkarza. Wszystko na razie jest trzymane w tajemnicy. Wiemy, że Tennant faktycznie wraca! Ale nie jest Dziesiątym ani nawet Metakryzysowym Doktorem. Jest Czternastym Doktorem – i to oficjalnie.

Doktor (David Tennant) i Rose (Yasmin Finney)

Czy David Tennant sądził, że jeszcze zagra jakiegokolwiek Doktora na ekranie?

Sądzę, że nieszczerze byłoby udawać, że nie rozważałem takiej możliwości, bo istnieje precedens. Zrobiłem to na 50. rocznicę Doktora Who. Podejrzewałem, że mogę zostać wezwany na kolejną rocznicę, jeśli będę w stanie założyć garnitur i biegać. Nie wyobrażałem sobie jednak, że wrócę jako bieżący Doktor na jakikolwiek czas. Wyobrażałem sobie, że mogę się pojawić w erze innego Doktora, tak jak było z Mattem na 50-lecie. Być częścią okolicznościowej gościnnej obsady.

Tak więc nie – nigdy nie wyobrażałem sobie, że na poważnie wrócę w taki sposób, w jaki z Catherine [Tate] mogliśmy się cieszyć tymi trzeba odcinkami.

Trzy odcinki specjalne i Doktor – aczkolwiek nie ten, którego można się było początkowo spodziewać – oraz dawny wróg, znajome twarze i otwierająca świętowanie rocznicy historia, którą wieloletni fani rozpoznają. Co o niej sądzi David Tennant?

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem scenariusz, nie mogłem uwierzyć, czego jest adaptacją. Dlatego że, oczywiście, rozpoznałem to od razu jako dziecko lat 70. i 80. Wiedziałem dokładnie skąd pochodzi materiał źródłowy i to była głęboka radość.

Rzecz jasna aktor mówi tu o komiksie pod praktycznie takim samym tytułem jak The Star Beast.

To ma swego rodzaju sens – Russell jest wieloletnim fanem, a także ta konkretna historia i sposób, w jaki jest w niej uchwycony świat Doktora Who, jest tym rodzajem świata, z którego znany jest Russell.

Sposób, w jaki Doktor wchodzi w interakcje z rodziną ze współczesnej Brytanii, jej skład i to jak pozaziemskość trafia pod strzechy. Ma to właściwie sens jako punkt startowy dla scenariusza Russella T Daviesa do Doktora Who. Dlatego po moim początkowym zaskoczeniu byłem zachwycony. Myślę, że można śmiało tak powiedzieć.

Tennant samemu będąc fanem, również zna Meepa i ścigających go Wojowników Wrarth.

Z pewnością mam bardzo żywe wspomnienia tych starych historii Pata Millsa/Dave’a Gibbonsa. Jako ktoś, kto dorastał z TV Comic, gdzie doktorowe paski komiksowe – w pewnym sensie dla nich ten magazyn kupowałem – nigdy nie sprawiały wrażenia, że trafnie uchwyciły ducha serialu. Czasami wydawało się, że nie były może najstaranniej tworzone. I nagle [magazyn] przejmuje Marvel Comics i dostajemy tego światowej klasy artystę komiksowego przepięknie tworzącego obce światy i historie, które są tak świetnie napisane.

W komiksach całkowicie więc oddawali serial, ale też mieli swój własny rodzaj rzeczywistości, która była tak kreatywna i ekscytująca, że uważam to za naprawdę wielki moment, gdy w Doctor Who Weekly zaczęły się ukazywać te paski komiksowe.

Oczywiście ta historia to nie jedyna znajoma rzecz. W końcu znamy te zęby i tę twarz… Tennant wspomina powrót do postaci:

Cóż, to było dziwnie komfortowe. Doktor wrócił do życia dość łatwo. Zastanawiałem się, czy będzie to bardziej odległe, trudniejsze, niż ostatecznie było w rzeczywistości. Ale w tym samym czasie byłem zadowolony z tego, że ta wersja Doktora ma nowe elementy albo inny smak, bo jestem starszy o 15 lat i myślę, że to w porządku. Mimo to, chciałem mieć pewność, że [Doktor] porusza się tak szybko i skacze tak samo jak 15 lat temu. Nie chciałem, żeby pisano w recenzjach, że „widać jak skrzypią mu stawy”.

Jednak poza tym byłem zadowolony, że mogłem to przefiltrować przez 51-letniego mnie. Cały sens powrotu jest taki, że wymyślenie na nowo postaci lub zrobienie czegoś zupełnie inaczej byłoby nieco osobliwe. Więc to jest dalej bez wątpienia Doktor, którym byłem wcześniej. Bez wątpienia. I to jest w rzeczy samej częścią historii. Doktor zregenerował się w inkarnacji, którą rozpoznaje. To zagadka. Dlatego nie mogłem nagle mieć długiej brody, zabawnego kapelusza i akcentu transatlantyckiego. To byłoby kontrproduktywne względem historii, którą próbujemy opowiedzieć.

Częścią sensu tej historii jest Doktor, który jest wersją siebie, którą rozpoznaje. Gdybym zagrał go w zupełnie inny sposób, to byłaby, jak przypuszczam, inna historia. Musi bardzo przypominać Dziesiątego Doktora, mimo że tak naprawdę to Czternasty.

Czy to znaczy, że oba wcielenia mają tę samą osobowość?

Co ciekawe, kiedy doszliśmy do kwestii wyboru kostiumu, wywiązała się debata na ten temat. „Czy to ten sam kostium? Czy jest kompletnie nowy, czy jest taki sam, ale inny?”. Z mojego punktu widzenia jest podobnie ze wszystkim. Myślę, że oddany widz będzie wiedzieć, że noszę kostium zupełnie inny niż ten, który nosiłem 15 lat temu. Podejrzewam, że zwyczajny widz zobaczy dokładnie te same ubrania. To prawdopodobnie dobry sposób rozmowy o całym doświadczeniu powrotu do serialu.

Czternasty i TARDIS

Skoro o kostiumie mowa – dlaczego tartan?

Po prostu znaleźliśmy materiał. Nie chodziło o to, że to był tartan, ale bardziej o kolory, bo mocno przypominają moje brązowo-niebieskie paski. Wchodzimy tu bardzo głęboko. Materiał bardzo przypomina garnitur w brązowe i niebieskie paski, który wcześniej nosiłem, ale jest w kratkę. Gdy tylko go zobaczyliśmy…

Przechodziliśmy przez księgę materiałów i to właśnie uderzyło nas jako – jak powiedziałem – takie samo, ale inne. To nagle nabrało sensu. Stąd się wziął ten materiał. Nie wiem nawet czy jest zaklasyfikowany jako tartan. Nie jestem pewien. Nie sprawdzałem w żaden sposób. Więc zostawiam to wam! [Prawdopodobnie jest – przyp. SFX]

Spotkałem parę osób ubranych w pełne, nieskazitelne wersje kostiumu i mieli oni szczegóły, których wydawało mi się, że nikt nie wyłapie. Nie było nawet jeszcze właściwej emisji w telewizji, więc nie wiem, jak tego dokonali!

Niestety o całym doświadczeniu wspomnianym przez Tennanta nie można rozmawiać – zepsułoby to nieco zabawę, prawda? Ale możemy zapytać o jakieś nowe/stare, to znaczy nowe rzeczy. Jak nowe wnętrze TARDIS na przykład.

Widziałem je w budowie, bo wszystkie moje sceny w TARDIS były właściwie ostatnią rzeczą, którą nagrałem. Dlatego gdy przybyłem do Cardiff, był to plac budowy. Co kilka dni przechodziłem koło studia, gdzie [wnętrze] było budowane i widziałem jak się pojawiało. A potem w ostatnim tygodniu nagle było tam 400 osób, malujących, stukających, klikających i łączących różne rzeczy. Wnętrze jest wspaniałe. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo, bardzo podekscytowany będąc pierwszą osobą, która się w niej bawiła.

W odcinkach zobaczymy też Neila Patricka Harrisa. Miesiące po tym wywiadzie jest już potwierdzone, że gra Zabawkarza. Co myśli o nim David Tennant?

Och, jest bardzo dobry. Mam na myśli, że jest niezwykły jako aktor, bo jest nie tylko aktorem. Jest też piosenkarzem, tancerzem i magikiem. Jest jednym z tych ludzi, który jest doświadczoną osobą nie w trzech czy czterech ważnych aktorsko dziedzinach, a w pięciu.

Genialne jest to, że postać, którą gra, pozwala mu wykorzystać pełen zestaw umiejętności. Dostarczał rozrywki na planie, bo musiał robić wiele różnych rzeczy i przychodziło mu to tak naturalnie. To było wspaniałe. Oglądanie go było przyjemnością.

Jest też Doktor, który wkrótce przejmie stery TARDIS.

Udało mi się podziwiać z daleka nieco gry Ncutiego. Byłem bardzo ukradkowy. Węszyłem dzisiaj po studiu i w pewnym momencie być może wkradłem się na plan. Boże, to się nazywa dobry casting. To bardzo ekscytujące pomyśleć, co się wydarzy z serialem, gdy on przejmie pałeczkę.

A jaka jest największa zmiana w serialu od czasów, gdy po raz pierwszy David Tennant grał Doktora?

Po prostu jest większy. To nie tajemnica, że [różne firmy produkcyjne] są zaangażowane, a to pozwala nam opowiadać historie na nieco większą skalę, pozwala Russellowi na pisanie opowieści na większą skalę. Plany, które mają ustawione w Bad Wolf Studios zapierają dech w piersiach. Są po prostu rozległe. Kiedy pierwszy raz kręciłem Doktora Who, byliśmy w małym magazynie w Newport, gdzie przeciekał dach. Czuć, jakbyśmy przeszli całkiem sporą drogę.

Zasadnicze elementy [serialu] są dalej takie same. Identyczne jak w 1963 roku, dlatego moim zdaniem serial jest tak trwały. Ma główny koncept, który właściwie jest niezniszczalny.

To powiedziawszy, miło widzieć, że serial ma zasoby, dzięki którym może rywalizować globalnie z Marvelem, Grą o Tron i tymi wszystkimi wysokobudżetowymi serialami. To radość widzieć jak mały serial, który kręcono kiedyś w małym studiu w Lime Grove, kwitnie. Zrobiliśmy niesamowite rzeczy w trzech odcinkach, w które byłem zaangażowany – z pewnością nie byłyby możliwe 15 lat temu i na pewno nie można było ich osiągnąć z Williamem Hartnellem 60 lat temu.

Czternasty Doktor

Zbliżamy się nieco do obszaru spoilerów, ale ciekawe, co dla głównego aktora w tych trzech odcinkach najbardziej wyróżnia się jako nowe, ekscytujące albo innowacyjne.

Myślę, że niezwykłe jest w nich to, że są… na pewno scenariusze do odcinków drugiego i trzeciego nie przypominają niczego, co widziałem w Doktorze Who. Po 60 latach wymyślanie czegoś na nowo w tak radykalny sposób jak udaje się to Russellowi, jest absolutnie niezwykłe (śmiech).

W pierwszym odcinku także są rzeczy, których nie widziałem, ale to bardziej rozpoznawalny typ Doktora Who, który Russell zawsze genialnie tworzył. I znowu – jeśli chodzi o skalę, nie widzieliśmy niczego takiego wcześniej i to wielka, niespodziewana radość.

A drugi z odcinków specjalnych… Nie było wcześniej w tym serialu takiego scenariusza. Nie przypomina niczego, co zostało napisane do Doktora Who przez 60 lat jego istnienia. To zupełnie nowy typ opowiadania historii. Jest po prostu nie do poznania. To dość niezwykłe po 60 latach.

Rzeczy z trzeciego odcinka zabiorą Doktora Who w miejsce, gdzie ten serial jeszcze nigdy nie był. W tym rzecz – Russell napisał już tak wiele historii, że wydawałoby się, że wyczerpał swoją skarbonkę z kreatywnością, ale wygląda na to, że dopiero się rozkręca. Kreatywność wydaje się z niego wylewać, jakby były nieskończone nowe sposoby na opowiadanie historii o Władcy Czasu w drewnianej budce. To wspaniałe!

Czternasty Doktor spotyka Zabawkarza

W tym momencie musi paść nieuniknione pytanie, jak zawsze gdy ktoś odchodzi z roli Doktora. Czy David Tennant uważa, że jeszcze kiedykolwiek zagra Doktora na ekranie?

Sądzę, że nieszczerze byłoby wyobrażać sobie, że mogę nigdy nie zostać znowu poproszony [o powrót], bo przeszłość pokazuje, że zawsze jest taka możliwość. Dlatego nie powiem „nigdy”, bo chyba nikt mi nie uwierzy.

To nie znaczy, że wiem, że kiedyś to zrobię. Ale przypuszczam, że dopóki będę w stanie biegać po korytarzach, zawsze jest taka możliwość. Ale obiecuję, że nie mam żadnych planów.

Patrick Stewart biega po korytarzach jako Jean-Luc Picard w wieku 82 lat, więc Tennant nie ma żadnych wymówek.

O, jak miło. Może to powinien być mój cel: zagrać Doktora po raz ostatni w wieku 82 lat. Mam 30 lat, by na to poczekać.

Teraz, gdy mamy to na piśmie, fani z pewnością będą go trzymać za słowo…

Jeśli za 30 lat będę dalej w stanie [grać Doktora], zrobię to z radością.

Ale już wystarczy 2053 roku, wróćmy do czasów obecnych. Jak David Tennant planuje świętować ten miesiąc jako fan?

Może powinniśmy zrobić jakąś imprezę uliczną. W jaki dzień tygodnia wypada dwudziesty trzeci?

W tym roku we czwartek.

Tak? To nie jest dobry dzień tygodnia. Możemy to zmienić?

Długi weekend na 60-lecie?

Cóż, skoro możemy go mieć na koronację, to możemy i na taką okazję…

Jest jedna rzecz, której chciałby jego gen fana.

Chciałbym pełnowymiarowej gry na PlayStation 5, w której moje dzieci mogłyby grać mną w roli Doktora. Tylko, że nie zagrałyby. Mówiłyby „Nie, my chcemy być Jodie!”

źródło: SFX, grudzień 2023


Doktor Who powróci z trzema odcinkami specjalnymi z premierą na platformie Disney+ co sobotę począwszy od 25 listopada. Natomiast już 25 grudnia na Disney+ znajdzie się świąteczny odcinek specjalny pod tytułem The Church on Ruby Road.

Zapraszamy do dyskusji o nadchodzących odcinkach na grupie na Facebooku – TARDISawce oraz na naszym serwerze Discorda. Nie może Was zabraknąć w ożywionych rozmowach, które mają tam miejsce już teraz!



Fan Dwunastego, Dziesiątego i Jedenastego. Planuje pewnego dnia obejrzeć całe Classic Who. Do redakcji Gallifrey.pl dołączył w 2019 roku, a od 2020 jest redaktorem naczelnym. Nałogowy czytelnik (do tego stanu doprowadził go m.in. Harry Potter), chętnie ogląda seriale i filmy fantasy oraz sci-fi. Filmy Marvela są mu nieobce, komiksowo woli jednak DC. Chętnie zagra w gry (zarówno planszowe jak i komputerowe) i ucieknie z pokoju zagadek. Z wykształcenia robotyk, z zawodu programista baz danych.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *