Russell T Davies o operach mydlanych oraz o „Doctor Who”

Dzisiaj na GQ ukazał się bardzo ciekawy wywiad z RTD, który zaczyna się od rozmowy o nadchodzącym w tym roku miniserialu Nolly z Heleną Bonham-Carter w tytułowej roli, do którego Davies napisał scenariusz i projektach, którymi zajmował się przed ponownym powrotem do DW. Jednak jak to zwykle przy takich okazjach, nie mogło zabraknąć „Doctor Who”. Zamieszczamy więc wywiad w całości.


GQ: Ostatnio, gdy rozmawialiśmy, powiedziałeś mi, że scenariusz do „Bo to grzech” przeleżał w twojej szufladzie przez pięć albo sześć lat, zanim w końcu dostałeś na niego zamówienie…

Russell T. Davies: “Bo to grzech?” Tak, tak, tak. Był odrzucony – w tej branży trzeba mieć dalekosiężne plany.

Czy z Nolly było tak samo, a może to efekt twojego sukcesu z „Bo to grzech”?

To interesujące, Nolly to coś, o czym opowiadałem znajomym od lat. Fascynowała mnie, od kiedy skończyłem 18 lat, kiedy została zwolniona, kiedy byłem studentem…

Zrobiłeś próbny scenariusz, a po pięciu dniach Crossroads zostało zdjęte z anteny.

Tak! Więc mniej więcej w tym czasie, gdy udało mi się w końcu dostać do Crossreads, było to niczym akt zemsty – skakałem z radości, w końcu mogłem to zrobić. Pisanie jest zemstą. Dyskutujcie! [śmiech] Im bardziej się o tym myśli, tym ciekawsze się to robi: piszesz Queer as Folk, bo masz dość każdej wersji geja z telewizji, piszesz „Doctor Who”, bo myślisz, że nigdy nie zostało to zrobione właściwie, a teraz robisz Nolly, bo chcesz przywrócić nieco klasy starej operze mydlanej. Czy to zemsta?…

Ale miałeś takie pasmo sukcesów…

Ależ nie. „Rok za rokiem” umarł śmiercią naturalną.

„Rok za rokiem” zdobył nagrody, nie?

Nie wygrał żadnej nagrody! Nie był nominowany do niczego. Nie nominowano go do nawet jednej BAFT-y. Idź i sprawdź.

Może przenoszę tu moje własne przeżycia, ale pamiętam, że każdy oglądał ten serial, gdy był emitowany.

Nie nominowano go do National Television Awards w kategorii „Najlepszy nowy serial”, nie mówiąc o „Najlepszym serialu”. Nie był nawet na wstępnej liście kandydatów. Zapytaliśmy więc o to i powiedziano nam: „jest nam naprawdę przykro, ale mamy próg wejścia związany z oglądalnością, a wy go nie przekroczyliście…” [śmiech]. Mieliśmy poniżej miliona [widzów] w tym serialu. Był spektakularnie nieudany. Naprawdę.  Żadnych nominacji do niczego, w ogóle. No, może coś tam we Francji udało się wygrać.

Myślę, że odniosłeś duży sukces w stworzeniu bardzo konkretnej i lojalnej widowni w Wielkiej Brytanii – gejów! Oglądamy wszystkie twoje produkcje. „Queer as Folk„, „Bo to grzech”, „Cucumber„…

I jesteśmy rozgadani! Ale Cucumber to była katastrofa. Wyniki oglądalności były absolutnie fatalne. Mieliśmy dobrze poniżej miliona widzów – około 800 tysięcy na odcinek. Okropne wyniki.

Helena Bonham Carter w Nolly,serialu który napisał Davies
Helena Bonham-Carter w serialu „Nolly”.

Masz taką sympatię, prawdziwy szacunek dla opery mydlanej jako gatunku. Ciekawi mnie, dlaczego.

Och, zdecydowanie, uwielbiam je. I myślę, że świat się teraz zmienia – to po części dlatego zainteresowałem się napisaniem Nolly. Jak mówią w drugim odcinku, zwolnienie Nolly miało miejsce pół roku po: „Kto zastrzelił J. R.?” [1]Jest to hasło reklamowe z 1980 roku, które powstało by reklamować serial Dallas. Nawiązuje ono do finału trzeciego sezonu, w którym miejsce miało tajemnicze morderstwo arcyzłoczyńcy tego … Kontynuuj czytanie A to wtedy wszystkie opery mydlane mocno się zmieniły. To fascynujący okres. To wtedy – nie jestem pewien co do dat, dość krótko potem –  Ken i Deidre, a także Mike Baldwin byli w Coronation Street, gdy zaczęto robić te wszystkie nagłówki na pierwszą stronę. Trwało to przez jakieś dwadzieścia lat. Teraz tego nie ma. Upadek oper mydlanych jest równie fascynujący. Kto jeszcze o nich rozmawia?

Jak długo rozważałeś powrót do Doctor Who?

No szczerze mówiąc, to nie było mój plan, choć muszę zrobić tu spory przypis i powiedzieć, że jako ogromny fan Doctor Who od trzeciego roku życia, myślę o tym cały czas. A kiedy nie produkowałem serialu, ludzie zawsze mówili: „Och, no wiesz, czy będziesz jeszcze pisać Doctor Who…”. Było to dość nieuprzejme by powiedzieć „Och tak. Pomyślę o tym teraz”, podczas gdy inne osoby pełniły tę funkcję. No tak jakby, serial miał innych showrunnerów!

Przypomnij mi więc, dlaczego w ogóle opuściłeś ten serial?

Miałem inne rzeczy do napisania. Proste. A konkretnie Cucumber. A potem mój mąż zachorował. Dlatego odszedłem w 2010 roku, to był mój ostatni odcinek. Obaj udaliśmy się do Ameryki. Scenariusz do Cucumber został nam napisany, a potem on zachorował, więc wszystko opóźniło się o jakieś pięć lat. Ale Cucumber wypalał się w moim umyśle. Gdyby „Doctor Who” się nie pojawił, napisałbym go wtedy, w 2004 roku – jaki by wtedy był? O Boże, jaką wtedy byśmy odbywali rozmowę? Cucumber byłby bardziej wybuchowy czy bardziej dziwny? Bo to byłby ten sam scenariusz! W kwestii losów tej pary nic się nie zmieniło, myślałem o nich już w latach 90.

To skąd powrót? Jak mówimy, bezpośrednio po „Bo to grzech” mogłeś prawdopodobnie napisać cokolwiek byś chciał.

Masz rację, masz rację. Częściowo wróciłem po prostu dlatego, bo kocham „Doctor Who” i zawsze kochałem. Ale świat się zmienił. Jesteśmy teraz w epoce streamingu. Obserwuję imperium Star Treka z ogromną zazdrością: sposób, w jaki przekształciło się ze starego archiwalnego serialu w coś fantastycznego. Obsada jest tak postępowa, tak dobra, tak piękna. I całkiem sprytnie Star Trek zmierza chyba do tworzenia 52 odcinków rocznie. Więc to wasz całoroczny serial, geniusze. A z BBC jest problem – to publiczny nadawca, więc jest tylko tyle [serialu], ile się zobowiążą.

Więc pomyślałem – bez krytyki wobec osób, które zarządzały wówczas serialem, bo robiły to ze środkami BBC – to czas na następny etap dla Doctor Who. Pomyśłałem, że platformy streamingowe są gotowe, spin-offy są gotowe; zawsze wierzyłem w spin-offy, gdy byłem showrunnerem „Doctor Who”. Stworzyłem Torchwood jako spin-off, „Przygody Sary Jane” jako spin-offa. Te spin-offy znikły, gdy odszedłem i widzę, dlaczego tak się stało. A ja zdecydowanie odszedłem po 2008 roku, gdy pieniędzy zaczęło brakować. Myślę, że to sprawiedliwe jak na nadawcę publicznego, że pieniądze są wydawane na inne rzeczy.

Ale teraz to nie był mój pomysł. To był pomysł BBC, by pójść w streaming [na Disney+], by zainwestować w serial ogólnoświatowo, z czym się w zupełności zgadzam. Nie jesteśmy budżetowo na poziomie seriali z uniwersów Gwiezdnych Wojen i Marvela…

Pracujecie z milionami dolarów więcej niż zwykle, prawda?

Jest lepiej niż było, tak, tak, tak. Wszystko w telewizji kosztuje miliony. Nie możemy mówić o budżecie i nie jesteśmy na tym poziomie Gwiezdnych Wojen lub Star Treka, ale jest to więcej niż kiedykolwiek miałem do dyspozycji.

Były doniesienia, że budżet może wzrosnąć do dziesięciu milionów dolarów na odcinek.

Serio, przeczytajcie moją kolumnę w Doctor Who Magazine. Jak [producentka wykonawcza] Jane [Tranter] próbowała powiedzieć bardzo jasno. To nie dziesięć milionów na odcinek. Zdecydowanie nie. Chciałbym, by tak było, moje życie byłoby łatwiejsze. Ale jesteśmy bardzo sprytni, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy. Sądzę, że „Doctor Who” poznał być może więcej sztuczek przez minione lata niż inne seriale.

Czy większy budżet zmienił twoje kreatywne podejście?

Tak, myślę że zmienia. To jeden z powodów, dla których wróciłem – można opowiedzieć historie na większą skalę. Są te same stare problemy, ciągle muszę usuwać sceny, bo są za drogie, ciągle muszę redukować liczbę potworów i tak dalej. Ale moja wyobraźnia wydaje bardziej wolna. Właściwie to o wiele bardziej wolna. W każdym razie pisanie to sama przyjemność. Jestem z tego naprawdę dumny. O Boże, nadchodzą naprawdę mocne odcinki.

Catherine Tate i David Tennant, z którymi do "Doctor Who" wraca Davies

Czy wróciłbyś, gdyby nie robili tego samego David [Tennant] i Catherine [Tate]?

Och, prawdopodobnie tak. To znaczy, jest to dodatkowa przyjemność. Ich gotowość do powrotu była częścią powodu, dla którego się tego w ogóle podjąłem. Powiedzieli: „Czy nie byłoby fajnie zrobić coś na sześćdziesięciolecie?” Więc poszedłem do BBC nie wiedząc, że i tak przygotowywali się do uczynienia Doctor Who większym. Więc to trochę tak, jakbym wpadł w pułapkę. [śmiech]. Nie, wszystko zbiegło się we właściwym czasie.

Ostatniej nocy mieliśmy pierwszy próbny odczyt scenariusza Ncutiego. Jest niebywale oszałamiający. Nie mogę się doczekać, aż go zobaczycie. Dosłownie szczęka wam opadnie. Jest piękny. Absolutnie przepiękny, w każdym tego słowa znaczeniu. Więc jestem bardzo podekscytowany.  Ale fakt, że mamy trzy godziny z Davidem i Catherine jest dodatkową radością. To duża impreza. Spodoba się wam.

Czy spekulacje wokół Edgara Wrighta są prawdziwe?

O, nie. Były spekulacje?

Cóż, w zeszłym roku zamieścił kilka tajemniczych postów na Instagramie i w efekcie fani sądzili, że wyreżyseruje odcinek.

Tak, proszę! Nie, nie trzymalibyśmy tego w tajemnicy, prawda? Jeśli czyta GQ, proszę sprawcie, by to zrobił. Uwielbiam go.


Wygląda, że faktycznie prawdopodobnie jakieś spin-offy się pojawią. Jeśli tak będzie, na pewno to nam urozmaici czekanie na przykład na piętnastą serię. Ciekawe jest też nawiązanie do Edgara Wrighta – wówczas spekulacje zaczęły się od drzwi na jego Instagramie. Trochę podobnie jak przy ogłoszeniu nowej obsady w serii 14 (Anita Dobson i Michelle Greenidge). Davies powiedział tydzień temu, że drzwi na zdjęciach mogą mieć znaczenie.

Ponadto wygląda, że skoro Ncuti miał wczoraj próbny odczyt, to chyba powoli kończy pracę na planie Sex Education i zacznie się nagrywanie z nim – z doniesień zza kulis Piętnastego prawie nie zauważano, w przeciwieństwie do na przykład Ruby. Bardzo możliwe, że wynikało to właśnie z braku czasu, tymczasowo, Ncutiego.

źródło: GQ

Przypisy

Przypisy
1Jest to hasło reklamowe z 1980 roku, które powstało by reklamować serial Dallas. Nawiązuje ono do finału trzeciego sezonu, w którym miejsce miało tajemnicze morderstwo arcyzłoczyńcy tego serialu, J.R.Ewinga.


Fan Dwunastego, Dziesiątego i Jedenastego. Planuje pewnego dnia obejrzeć całe Classic Who. Do redakcji Gallifrey.pl dołączył w 2019 roku, a od 2020 jest redaktorem naczelnym. Nałogowy czytelnik (do tego stanu doprowadził go m.in. Harry Potter), chętnie ogląda seriale i filmy fantasy oraz sci-fi. Filmy Marvela są mu nieobce, komiksowo woli jednak DC. Chętnie zagra w gry (zarówno planszowe jak i komputerowe) i ucieknie z pokoju zagadek. Z wykształcenia robotyk, z zawodu programista baz danych.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *