Russell T Davies i Ncuti Gatwa we wspólnym wywiadzie
Nowa era już wkrótce rozkręci się na całego. Tymczasem o pracy nad nią oraz o nadchodzącym sezonie opowiedzieli we wspólnym wywiadzie Russell T Davies i Ncuti Gatwa.
Russell, czy masz wrażenie, że telewizja i świat w ogóle zmieniły się wykładniczo od zakończenia twojej poprzedniej ery jako showrunnera Doktora Who w 2010 roku?
Russell T Davies: Dlatego właśnie chciałem wrócić. To inny świat. Nieważne, co się wydarzy, to zawsze za 15 lat świat będzie inny. I owszem, telewizja się zmieniła. Uwielbiam i podziwiam usługi streamingowe. Oglądam tam Stranger Things i nowego Star Treka [Discovery]. Nigdy jakoś szczególnie nie uwielbiałem Star Treka, aż do tego najnowszego. Teraz uważam, że jest niesamowity. Bardzo, desperacko chciałem, żeby Doktor Who w to wszedł. Doktor Who na to zasługuje. Uważam, że Doktor Who jest lepszy niż wszystkie te seriale razem wzięte. Siedziałem więc i myślałem: „powinniśmy być tego częścią”.
Uważasz, że masz teraz więcej swobody?
Davies: Można teraz powiedzieć w telewizji rzeczy, których nie można było wcześniej i chcę powiedzieć, że przyczyniłem się do tego. Próbowałem to propagować przez całe moje życie, więc wniosłem to też do Doktora Who. A to całkiem nowa energia, dlatego nie ma wrażenia, że powtarzam to, co kiedyś robiłem. Nigdy nie myślę o tym, co było 15 lat temu. Było, minęło. Wszystko dzieje się tu i teraz, a ja jestem po tu po to, by serial brzmiał, wyglądał i sprawiał wrażenie jak na 2024 rok przystało.
Ncuti, w twojej scenie do przesłuchań, którą napisał Russell, Doktor jest opisany jako „zawsze myślący o 500 rzeczach naraz, z głową na pełnych obrotach. A jednocześnie dobrze się bawiący”. Czy dobrze opisuje to twojego Doktora?
Ncuti Gatwa: Tak, to jest Doktor. Jestem wyjątkowo neurotyczną osobą, która myśli zbyt intensywnie, więc to idealne dopasowanie! (śmiech) Ale ta scena była wielką frajdą. Podsumowała tak dobrze to, kim jest Doktor. Sporo mojej charakterystyki postaci pochodzi z tamtej sceny przesłuchań.
Davies: Naprawdę? To bardzo interesujące. Czytałem ją ostatnio, gdy zamieściliśmy ją w Internecie i jest trudna. To jak zestaw pułapek na aktora. Nie zdawałem sobie z tego wówczas sprawy, ale jest zabawna, mroczna, smutna. A dla ciebie to była po prostu bułka z masłem. Byłeś świetny.
Gatwa: Ale nie sądziłem, że dostanę rolę…
Davies: My wiedzieliśmy od razu. Myślałem sobie wtedy: „Masz tę rolę!”. Ale nie wolno nam było nic powiedzieć, bo musieliśmy pokazać nagranie przełożonym. Ale wszyscy od razu zgodzili się, że [Doktor] to ty.
Nie zajęło ci przypadkiem trochę czasu, żeby właściwie przyjąć rolę, Ncuti?
Gatwa: Tak, odrobinę.
Davies: (śmiejąc się) To super!
Gatwa: To było super, ale to było tak, że moja agentka zadzwoniła do mnie, gdy miałem wejść do salonu fryzjerskiego, żeby zrobić sobie skin fade. No i ona zapytała: „Czy potrafisz dochować tajemnicy?”. Myślałem sobie, że przecież nie powie: „Jesteś Doktorem”, prawda? A to właśnie powiedziała. Chłonąłem więc to, co to oznaczało i była to tak duża sprawa, że nie mogłem tego ogarnąć, więc stwierdziłem: „Odsunę to na chwilę i będę cieszyć się resztą tygodnia i robić pranie.” Miałem dużo prania.
Jak się czułeś, Russell, w tym tygodniu, gdy nie powiedział jeszcze, że przyjmuje rolę?
Davies: Och, mówiliśmy: „Dawać tu następnego!” (śmiech) No ale nie, nie przypominam sobie wątpliwości, że mógłby nie wziąć tej roli. Martwiliśmy się zaś, że może mieć z 67 innych ofert w tym samym czasie. Bo (do Gatwy) opuszczałeś Sex Education i z pewnością dostawałeś jakieś propozycje, prawda?
Gatwa: Tak, ale wszystko to były inne wersje Erica [z Sex Education]. To był mój problem – a myślałem tak: „następna rzecz, jaką zrobię, musi być zupełnie inna od Sex Education.”. To dlatego zagrałem we Władcach przestworzy. I dlatego zagrałem też potem w Barbie, która była totalnie inna niż Władcy przestworzy… Ale po tamtym tygodniu rozmyślań o Doktorze Who, wiedziałem, że nie ma dyskusji. Musiałem wziąć tę rolę.
Kiedy rozmawialiśmy z tobą w zeszłym roku, Ncuti, wspomniałeś, że podczas pierwszego okresu zdjęciowego czułeś się lekko niepewny tego, co robiłeś. Jak bardzo zaniepokojony byłeś?
Gatwa: Och, nie powiedziałbym „lekko niepewny”. Obawy były duże! Czułem się tak: „O Boże, jeśli zrobię to źle, to będzie coś okropnego”. Walczyłem z syndromem oszusta, bo to ogromnie prestiżowa rola i każda osoba w tej roli wcześniej była niezwykła i zrobiła później niesamowite rzeczy. Dlatego, gdy zostałem umieszczony pośród aktorów tego kalibru mówiłem sobie: „To był duży błąd. Nie wiem, dlaczego tego nie widzicie!”. Byłem wówczas bardzo zły. Ciągle myślałem: „Dlaczego mnie obsadziliście?” Tak źle ze mną było. Jednak wszyscy mówili: „Nic nie idzie źle. Jest w porządku”. Teraz, gdy się oswoiłem, to jest taka frajda! Ta postać daje mi tyle zabawy… teraz.
Czy czerpałeś inspiracje z poprzednich Doktorów?
Gatwa: Tak, naprawdę uwielbiam Davida [Tennanta] i Matta [Smitha] jako aktorów. Każdy z aktorów, który wcielał się w tę rolę, był wspaniały. Matt Smith był właściwie na początku kariery, miał zaledwie 26 lat, gdy został Doktorem, ale można było w nim zobaczyć, że jest gwiazdą.
Moją pierwszą sceną była regeneracja z Davidem. Patrzyłem i uczyłem się od niego tak wiele. Myślałem sobie: „tak się gra Doktora”. Czułem się, jakby historia zatoczyła koło, bo to on zainspirował mnie do aktorstwa – oglądanie jego Hamleta w RSC [Royal Shakespeare Company – przyp. red.] zupełnie uformowało moją ideę tego, kim jest prawdziwy aktor. Dlatego zatoczenie koła na tym poziomie było dla mnie czymś wielkim.
Russell, dlaczego zdecydowałeś się na to, żeby David i Ncuti wchodzili ze sobą w interakcje w tej scenie regeneracji?
Russell: Chciałem, żeby byli obaj na ekranie w tym samym czasie, bo to taka szkoda, kiedy traci się świetnego aktora, a inny świetny aktor przychodzi i po prostu tę osobę zastępuje. Chciałem zobaczyć radość płynącą z obecności ich obu tym razem. Daje to także Piętnastemu autorytet do swego rodzaju odprawienia starego Doktora. Myślę, że to było naprawdę bezczelne i odważne, coś nowego. A w tym serialu zawsze szuka się czegoś nowego.
Czy piszesz teraz mając na uwadze Doktora w wersji Ncutiego?
Davies: Robi się dwie rzeczy naraz: piszę dla Ncutiego, ale w tym samym czasie moją rolą jest znaleźć rzeczy, których Ncuti normalnie by nie zrobił, bo inaczej istnieje niebezpieczeństwo, że zawsze będę pisać pod Ncutiego i to przerodzi się w rutynę. I to może stać się powtarzającym się wzorem albo kliszą. (Do Ncutiego) Ale na wiele sposobów ten Doktor jest dostosowany do twojego głosu. Uwielbiam, jak Doktor teraz mówi „kochanie” albo „skarbie”. William Hartnell nigdy by tak nie powiedział! Uwielbiam jak to odpręża. Myślę o dzieciach, które to będą oglądać, i o 21-letnich dziewczynach, które oglądając pomyślą: „O tak, robię tak… poznaję to.”. Jest więc tak, jakby istniała nuta zrozumienia między Doktorem a widownią. Istnieje pewna wibracja między nimi, która zawsze tam jest.
Macie w tej serii sporo niesamowitych aktorów gościnnych, od Jonathana Groffa po Jinkx Monsoon. Co stało za decyzją o ich obsadzeniu?
Davies: Chodzi o to, żeby wielkim aktorom dawać świetne role, więc w przypadku Jonathana Groffa, przyszedł do serialu zagrać łotra w stylu Bridgertonów na kilka tygodni i to było bardzo fajne. Myślałem, że nigdy go nie zaangażujemy, ale chwilę później już do mnie dzwonił, jadąc na rowerze po Central Parku i mówił: „O rany, ty jesteś gościem, który napisał Bo to grzech!”. Co do Jinkx, zeszła ona ze sceny po wystawianym na Broadwayu Chicago prosto do samolotu, by być postacią Maestra w Doktorze Who i myślę, że możemy powiedzieć, że trochę się jej ta rola podobała. (rechot) To kawał porządnego występu!”
Davies: To naprawdę niezwykły występ.
Jest też odcinek o Beatlesach – to dziwne, że jeszcze taki nie powstał, prawda?
Davies: Cóż, tutaj było tak: jest młody reżyser nazywający się Sam Arbor, któremu przez pewien czas mentorowałem, a gdy zdradziłem mu, że wracam do Doktora Who, miał jedynie 21 lat i powiedział: „O Boże, gdybym miał TARDIS, wróciłbym i popatrzyłbym jak The Beatles nagrywają swój pierwszy album”. Pomyślałem, że skoro 21-latek mówi coś takiego, to pewnie jest coś w tym pomyśle, ale od razu wiedziałem, że na ekranie nie będzie można nigdy zagrać piosenek Beatlesów, bo prawa autorskie są zbyt drogie. Zastanawiałem się więc jak można zrobić odcinek o Beatlesach bez ich muzyki. I stało się to całą fabułą. To stąd wziął się pomysł – z prawa autorskiego!
Gatwa: O wow, serio? Nie wiedziałem tego.
Ncuti, czy możesz wskazać, co jest specjalnego w pisarstwie Russella?
Davies: Och, nie pytajcie go o to!
Gatwa: Nie, nie, w porządku. Myślę, że mogę. Powiedziałbym, że Russell jest bardzo dobry w człowieczeństwie i jego dualizmie. Potrafi uchwycić złożoność i prostotę ludzkiej kondycji, jej blaski i cienie. Umieszcza na papierze normalność i pokazuje, że jest naprawdę wyjątkowa. Jest zakorzeniony w teraźniejszości. Tak jakby mówił: „Nie zajmuj się patrzeniem w chmury. Przegapisz to wyjątkowe piękno kwiatów, które są przed tobą”.
Davies: Tak, nie czekajcie na niebo. To się zgadza. Dziękuję.
Zawsze w twoich scenariuszach jest wiele humoru i z tego, co widzieliśmy z nowego sezonu, wygląda, że jest go więcej niż kiedykolwiek. Czy to prawda?
Davies: O tak. Cóż, nawet najgorszym okolicznościom zawsze towarzyszy śmiech. Jest śmiech na pogrzebie. Serio, siedziałem na pogrzebie własnego męża i śmiałem się. Życie nie szufladkuje siebie w [określonym – przyp. red.] gatunku. Wszystko dzieje się naraz – szczęście i smutek, a ja pracowałem bardzo ciężko, żeby oddać to na ekranie.
Gatwa: Humor jest bardzo ważny. Uważam, że grupy osób z wielkimi traumami za najzabawniejsze. Myślę tu o Irlandczykach, o osobach czarnoskórych, o osobach nieheteronormatywnych.
Davies: Żydowskie poczucie humoru…
Gatwa: Tak, dokładnie.
Teraz, gdy szykujesz się do nadejścia twojej pierwszej pełnej serii – Ncuti, czy byłeś zaskoczony tym, jak wielką sprawą jest zostanie Doktorem?
Gatwa: Tak, zmartwiło mnie to. Miłość do serialu jest ogromna i nie byłem na to przygotowany. Kręciłem Barbie, kiedy mój angaż został ogłoszony i wszyscy na planie mówili mi jak wielką sprawą jest zostać Doktorem. Ryan [Gosling] podszedł do mnie i powiedział: „O mój Boże – Doktor Who!”. Pomyślałem sobie wtedy: „Tak, okej, ten serial ma ogromną moc”.
Kontaktowałeś się już z Ryanem, żeby zaoferować mu rolę, Russell?
Davies: Codziennie (śmiech). (Do Ncutiego) Co on ci właściwie powiedział?
Gatwa: Podszedł do mnie i mówi (naśladuje Goslinga): „Ncuti, jesteś Doktorem Who, chłopie!”. Ja na to: „Tak, jestem!”. A on na to: „To najfajniejszy serial na świecie, a teraz najfajniejszy serial na świecie stał się jeszcze fajniejszy!”. Nigdy, przenigdy tego nie zapomnę, dopóki żyję.
źródło: Empire Magazine, czerwiec 2024
Doktor Who powróci z pierwszym sezonem nowej ery już 11 maja o godzinie 1:00 polskiego czasu na platformach Disney+ i BBC iPlayer. Tego dnia premierę będą mieć dwa odcinki, a cały sezon będzie składać się łącznie z ośmiu epizodów. Zimą zaś możemy spodziewać się tegorocznego odcinka świątecznego. Dotychczasowe informacje o sezonie 1 znajdziecie zebrane tutaj.