Osobliwe gadżety DW: seria 1. Are you my mummy?
Teraz przenieśmy się na chwilę w przestrzeń miejsko-mieszkalną, żeby przypomnieć sobie klimat ostatnich odcinków pierwszej serii: Zły wilk/Rozstanie („Bad Wolf”/„The Parting of the Ways”). Jak pamiętamy, największym zaskoczeniem zakończenia serii było wyjaśnienie sensu pojawiającej się od dawna tajemniczej frazy Bad Wolf. Zanim jednak ono nadeszło, świat został zasypany tymi dwoma słowami:
Bad Wolf, bad wolf, BAD WOLF
…Bad Wolf po prostu wszędzie.
Przed nami gadżety, które pozwolą odtworzyć w naszym otoczeniu atmosferę zakończenia historii Dziewiątego Doktora…
Ze wszystkich prezentowanych dotąd gadżetów, te akurat uważam za najbardziej sympatyczne. Posiadanie na samochodzie naklejki z napisem „Bad Wolf” to jak oczko puszczane do pozostałych fanów serialu. Może któryś z nich akurat stoi za tobą w korku?
Nie masz pomysłu, co kupić świeżo urodzonemu bratankowi/siostrzenicy? Oto niepowtarzalny (i bardzo wymowny) projekt stworzony z myślą o osobach w twojej sytuacji…
Strach pomyśleć, jakie przesłanie miałby nieść ze sobą taki prezent. „Boję się przyznać, że jesteśmy rodziną?” czy „roznosisz nanoboty”? Tak czy owak, umieszczanie na dziecięcym śliniaczku twarzy w masce gazowej to jednak spora ekstrawagancja.
Inna propozycja prezentu na chrzciny lub baby-party to body z serii #timelordfan. Wyrazisty, jednoznaczny przekaz, bez niedomówień, jak w przypadku pierwszego wzoru. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę, że stylistyka ubranka mocno odbiega od tej przyjętej w serialu. Bogate, złote zdobienia lepiej zostawmy bajkowym książętom i nie przykładajmy ich do twarzy Dziewiątego Doktora.
Na zakończenie naszej małej podróży chciałabym przedstawić gadżety, które budzą moje największe zdumienie. Choć może lepiej było by powiedzieć: budzą bezbrzeżne niedowierzanie.
Przed nami projekty przedstawiające zmodyfikowany (albo raczej – zmutowany) wizerunek głównego bohatera pierwszej serii New Who – Dziewiątego Doktora.
Numer 1: Doktor-Charlie Brown.
To najwyraźniej propozycja dla fanów Doktora i Fistaszków. Choć jednak ja należę i do jednej, i do drugiej kategorii, projektu za udany nie uważam. Charakter obu postaci, które na grafice połączono w jedną jest tak bardzo od siebie odległy, że zestawienie ich razem (a co dopiero połączenie w jedno…) jest bardziej przykre niż sympatyczne.
Numer 2: Punk-Doktor.
Agresywna i bardzo ekstrawagancka wersja Dziewiątego Doktora. Powiem szczerze, że gdyby na stronie oferującego ją sklepu nie było napisu „Dziewiąty”, w życiu nie zorientowałabym się, że to Doktor. Powiedzcie mi szczerze: czy jest na sali osoba, której ten projekt się podoba? Przecież to nie ten styl i nie ten charakter…
Numer 3. Fantastic-Doktor.
Ach, tutaj mamy już Doktora bardziej znajomego! Jest i TARDIS, i niezapomniane Fantastic! (które, co ciekawe, zdobi tylko nieliczne gadżety związane z DW). Jednak wciąż mam wrażenie, że lekka, komiksowa forma bardzo nie pasuje do przedstawiania dziewiątej inkarnacji Władcy Czasu. Co prawda Doktor Christophera Ecclestona uśmiechał się bardzo często, jednak gdzieś z jego wnętrza cały czas biła wielka powaga i godność, które z nim kojarzę. Daleko mu było do dziecięcej radości bytu inkarnacji granej przez Matta Smitha. Wniosek: projekt koszulki, tak jak dwa pozostałe – nietrafiony.
Numer 4: Zombie-Doktor!
Oto przed nami prawdziwy hit. Coś, czego nie jestem w stanie pojąć ani rozumem, ani niczym innym. Jak to możliwe, że ktoś zaprojektował, ktoś inny zaakceptował i wyprodukował, a jeszcze ktoś trzeci wystawił na sprzedaż coś tak niewiarygodnego? Doktor z pogrubionymi kredką brwiami, mocno pomalowanymi oczyma i zapadłymi policzkami? Doktor-got, Doktor-zombie? Jeśli musimy modyfikować wizerunek Doktora, to już lepiej robić to tak:
Kiczowato, ale uroczo. Bez odbierania Doktorowi jego doktorowości i bez wtłaczania go w niepasujące do niego style. (Uwaga, mówiąc uroczo nie mam na myśli: gustownie).
Tym to wesołym Fantastic! kończymy naszą wędrówkę po gadżetowych osobliwościach krążących tematycznie wokół pierwszej serii. Mam nadzieję, że nauka z niej nie pójdzie na marne (innymi słowy – “doktorowe” zakupy róbcie rozważnie). Jeśli chcecie podzielić się swoimi wrażeniami odnośnie prezentowanych produktów – zapraszam do komentowania. Dla mnie dziesiąta rocznica wznowienia serialu to tym bardziej wyjątkowe wydarzenie, że Dziewiąty Doktor był moim pierwszym Doktorem. A jak wiadomo, o swoim pierwszym Doktorze nigdy się nie zapomina (a już na pewno nie robi się z niego Doktora-Charlie’ego Browna…).
Znacie jakieś inne… wzbudzające zdziwienie gadżety nawiązujące do pierwszej serii New Who? A może jakieś posiadacie? Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach!
Świetne gadżety wynalazłaś! :D
Chcę kubek z Cassandrą. W ogóle byłoby super, gdyby obrazek z nią znajdował się również wewnątrz kubka. Moisturise me!
Pierścionek maska Pustego Dziecka (+ naszyjnik) akurat jak dla nas są bardzo ładne i żadnego zastrzeżenia nie budzą ;)