NYCC: Panel o powstawaniu Time Lord Victorious

Na tegorocznym Comic-Conie jedna z trzech zapowiadanych prelekcji dotyczyła wieloplatformowego projektu Time Lord Victorious. Poniżej znajdziecie jej transkrypcję.

[teaser]

Dalek: JESTEM OSTATNI, ALE PRZETRWAŁEM. NAPRAWIĘ SIĘ, BO MUSZĘ OSTRZEC WSZECHŚWIAT PRZED DOKTOREM!

[koniec teasera]

Elzabi 'Bob’ Rimington (ER): Jest naprawdę niewiele seriali, które wciąż się odnawiają i przeobrażają. Jednym z nich jest najdłużej emitowany serial SF z historią sięgającą 56 lat, czyli oczywiście Doctor Who. W tym roku zaszczycono fanów bardzo ekscytującym projektem, takim który zabiera Doktorów, potwory i towarzyszy w przygodę po całym kanonie serialu, Time Lord Victorious (TLV). Dziś porozmawiamy z człowiekiem, który wyprodukował tę sagę i usłyszymy od niego jak opowiada się historię na tak wielu platformach. Powitamy również specjalnego gościa z gorąco wyczekiwanego serialu animowanego Daleks!, który podzieli się z nami kilkoma dalecko-kształtnymi ekskluzywnymi nowinkami. Już się nie mogę tego doczekać! Po pierwsze mam zaszczyt powitać producenta wykonawczego odpowiedzialnego za Time Lord Victorious, Jamesa Gossa. Cześć James!

James Goss (JG): Cześć, Bob! Jak się masz?

ER: Czuję się dziś naprawdę bardzo dobrze, dziękuje. Dla tych z nas, którzy mogą jeszcze nie wiedzieć, czy mógłbyś krótko opisać, czym jest Time Lord Victorious?

JG: Najprostszym sposobem, aby opisać Time Lord Victorious, jest przyrównanie go do festynu Doctor Who. Wszyscy najróżniejsi licencjobiorcy Doctor Who biorą w tym udział, więc dokładnie tak jak na festynie powinno się stać na środku mówiąc: „Jest tyle do wyboru! To wszystko jest wspaniałe i chciałbym tego wszystkiego spróbować”. Wydaje mi się, że jest około czterdziestu różnych produktów dostępnych na dwunastu różnych platformach. Są książki, animacje, słuchowiska, komiksy, powieści graficzne, koszulki opowiadające historie, gdy świecą w ciemności, jest immersyjny spektakl teatralny, escape room. Są gry komputerowe,  gry wideo. Jest tego na prawdę bardzo dużo i wszystko sprawia frajdę. O, są też zabawki.

ER: To jest ogromne i brzmi naprawdę ekscytująco. Zanosi się również na to, że jest wiele rzeczy, w które się można zaangażować. Co według ciebie byłoby najlepsze do wejścia w to, dla kogoś kto nie jest z tym zaznajomiony, ale jest gotów, aby zanurkować w tę historię?

JG: Cóż, myślę że dokładnie tak jak na festynie, trzeba wybrać to co nam się wydaje najfajniejsze albo najgłośniejsze i zbliżyć się do tego, więc jeśli kochasz Daleków to są mroczne słuchowiska z nimi, są również komiksy, animacje, zabawki… Idź i sprawdź, co zwróci twoją uwagę. Jeśli kochasz Dziesiątego Doktora, to jest powieść, którą możesz wybrać. Albo wspaniała seria komiksów z nim. Po prostu zanurkuj w to, co  wydaje ci się najbardziej pociągające, gdyż historia została zaprojektowana tak, aby bez względu na to, co wybierzesz – poznasz początek, środek i koniec. Jednak im więcej wybierzesz, im więcej wybadasz, tym więcej się dowiesz. Dowiadujesz, się że to wszystko jest połączone i bawisz się coraz lepiej. Mam nadzieję, że poczujesz się mądra. W przeciwieństwie do odnalezienia się w sytuacji poczucia zagubienia i dezorientacji, bo nikt nie lubi się gubić na festynach i czuć, że wszyscy się bawią nieco lepiej gdzieś indziej, a Ty zainteresowałaś się czymś zupełnie nieciekawym. Naprawdę nie chcę, żeby tak to wyglądało w tym przypadku. Pomysł jest taki, że po prostu chodzisz i mówisz: „Nie wierzę, że tego jest tak dużo! Ile frajdy to wszystko sprawia!” i wciąż to odkrywasz, bo będzie się to ukazywać na przestrzeni miesięcy.

ER: Więc możesz po prostu dołączyć w dowolnym momencie i odkrywać w dowolnym kierunku, zależnie od tego, co cię interesuje i wciąż mieć nadzieję, że zrozumiesz większą całość. Albo przynajmniej, że będzie to fantastyczne doświadczenie?

JG: Tak, ponieważ to jest inkluzywny, a nie ekskluzywny projekt, więc pomysł był taki, że możesz wybrać dowolną cześć… Oczywiście nie mam tu na myśli na siłę czytania części drugiej komiksu przed częścią pierwszą, no bo ej, to nie jest fair! ALE. Możesz dosłownie wybrać dowolną gałąź historii, prześledzić ją i stwierdzić: „O, to było świetne” i potem wybrać inną i odkryć: „To się chyba działo wcześniej!”. Jednym z autów fanów Doctor Who, jest to że są mądrzy i lubią odkrywać, bawić się marką i łączyć ze sobą wydarzenia. I myślę, że to trochę jak z LEGO, jest ona [marka] zaprojektowana tak, że możesz poruszać się w dowolnej kolejności, składać ją i zauważać: „O, widzę jaki ma kształt, lubię to! Lubię się tym bawić!”. Nie jest to [Time Lord Victorious], jak już wspomniałem, za żadne skarby zaprojektowane tak, żeby odnieść wrażenie: „O nie, stoję w błocie i jeszcze pada”. Jest zaprojektowane tak, abyś biegała w kółko, brykała jak oszalała mówiąc: „To jest wspaniałe, świetna zabawa! Nie wierzę, co oni właśnie zrobili z Dalekami!”, albo „O rety, tu jest Ood!”

ER: Ja… To brzmi wspaniale. Myślę, że teraz szczególnie wszyscy potrzebujemy trochę pobrykać. Ale wróćmy od początku: jak projekt doszedł do skutku i jak Ty zostałeś w niego zaangażowany?

JG: Jest to coś, co BBC próbowało zrobić ze swoimi licencjobiorcami już od czterech czy pięciu lat, bo mają jednych z najlepszych licencjobiorców pracujących przy Doctor Who. Są to firmy takie jak Big Finish, Titan Comics, czy Penguin Random House. Potężni gracze, a ludzie którzy zarządzają różnymi markami i licencjami naprawdę kochają Doctor Who. Jest to po prostu wspaniała okazja, by zwrócić się do tych ludzi słowami: „Kochacie Doctor Who tak bardzo jak my, co byście mogli zrobić, żeby wziąć udział w tworzeniu historii?”, co spotkało się z niezwykle dużym entuzjazmem od różnych licencjobiorców. Współpraca z Escape Hunt polegała na ustaleniu jak możemy wpasować pokój zagadek jako element historii Time Lord Victorious, tak żeby Dalek, którego tam można spotkać wywołał u niektórych reakcję: „Znam tego Daleka! Wiem, co on planuje!”. Jest też projekt immersyjnego spektaklu teatralnego od firmy Immersive Everywhere, którzy są świetni! Sama idea, żebyś mogła rozpoznawać elementy Time Lord Victorious biorąc udział w ogromnym doświadczeniu teatralnym w lutym… To jest niesamowite, że będziesz mogła robić takie rzeczy! Jest też serial animowany z Dalekami, o którym będziemy rozmawiać już niedługo. To jest po prostu frajda i wiem, że to słowo jest może nadużywane, ale w moich ustach frajda to właśnie brykanie, hulanie, skakanie z radości!

ER: Czyli mówisz, że jeśli kochasz Doctor Who, ktoś cię zaciągnie do pokoju zagadek, na spektakl immersyjny albo chociażby jakiś bardzo entuzjastyczny fan wepchnie Ci pod nos komiks. Czy myślisz, że uda się… Czy jest możliwe wciągnąć w to również nowych fanów?

JG: Ależ oczywiście! Jest to tak zaprojektowane tak, żeby to był Doctor Who, którego możesz zabrać do domu na spotkanie z mamą. Jest to taki rodzaj Doctor Who, który możesz po prostu podnieść i się pobawić. Jeśli wiesz tylko tyle, że Doktor to ktoś fascynujący, kto podróżuje przez Wszechświat i spotyka straszne potwory, to tyle w zupełności wystarcza. Wszystkie historie są na tyle niezależne, że w żadnym momencie nie usiądziesz i nie powiesz: „Och, nie mam pojęcia, czym są kryształy Zarg! Jak śmieliście? To jest takie mylące!”. Powinnaś po prostu móc przelecieć przez całość chwytając informacje w locie. Wszyscy licencjobiorcy zadali sobie niemało trudu, tylko dlatego aby upewnić się że wszystko jest na swoim miejscu. Wszystko jest już poustawiane już w trakcie wprowadzania, zupełnie jak meldowanie się  do fajnego hotelu. Licencjobiorcy mówią Ci: „Wszytko już jest ładnie rozłożone, są czekoladki na poduszkach. Bawcie się dobrze!”.  Nie miałoby to sensu gdybyś została wepchnięta do ciemnego pokoju krzycząc: „AAA!”. Jedynym wyjątkiem, jest oczywiście escape room, gdzie tam dokładnie o to chodzi, żebyś została wepchnięta do ciemnego pokoju krzycząc: „AAA!”.

ER: Tak, dokładnie tak ich rozumiem. To brzmi jakbyś bardzo się pasjonował tym projektem i założę się że wszyscy licencjobiorcy również. Czy porównałbyś to do fanowskiego projektu,  takiego doświadczenia od fanów dla fanów?

JG: Myślę, że ma to szerszą publiczność niż tylko fanów. Myślę, że musisz kochać Doctor Who, ale nie musisz uważać się za fana. Jest to zaprojektowane tak, żeby ludzie mogli się na to natknąć mówiąc: „Wiesz co, to wygląda na świetną frajdę!”. To jest coś w tym stylu, jak… Przykładowo, ludzie, którzy tak jak ja kilka lat temu nie wiedzieli czym jest Marvel, a teraz siedzą i mówią: „Widziałem wszystkie filmy!” – bardzo podobnie jest z Doctor Who. Tu też będą ludzie, którzy będą mówić: „Wiem dokładnie, gdzie to się wpasowuje w ustaloną chronologię”, a inni będą mówić: „Ale ci Dalekowie wyglądają złowieszczo!”. To działa na tylu różnych poziomach. Pomysł jest taki, żebyś mogła odejść mówiąc: „Naprawdę mi się to podobało!”, zamiast „Chyba muszę znać ten program lepiej, żeby mi się to podobało, ale jestem pewien, że ktoś się dobrze bawił”. Nie o to chodzi w tym projekcie.

ER: Myślę, że sprowadza się to do tego, co mówiłeś wcześniej, że jest to projekt inkluzywny, a nie ekskluzywny.

JG: Tak. Wiesz, mam na myśli, że są wewnętrzne żarciki, takie jak świecąca w ciemności koszulka opowiadająca historię, która jest najbardziej szalonym elementem projektu i jest prawie jak… Nie do końca jak żart, ale ktoś powiedział: „Założę się, że nie wymyślisz sposobu, by opowiedzieć historię koszulką!”. Kocham pomysł, że za parę miesięcy, gdy ludziom pozwoli się już chodzić na imprezy, ktoś będzie stał w klubie nocnym i powie: „Co u licha Ty masz na koszulce?!”, to będzie dla mnie wykonana misja. Oczywiście, to nie ja będę nosił te koszulkę, jestem zdecydowanie za stary i również za duży.

ER: Jak się pracowało przy tak wielu różnych rodzajach narracji, platform multimedialnych i łączeniu tego wszystkiego w całość w tak spójny, szeroki i ekscytujący projekt?

JG: To było bardzo starannie sformułowane pytanie, gratulacje! To była naprawdę świetna zabawa –  odkrywanie różnych sposobów opowiadania historii, które ludzie znają. Na przykład komiksy Doctor Who Magazine, które jest najdłużej działającym wydawnictwem komiksowym towarzyszącym serialowi na świecie. Jako swoją część projektu tworzą historię o przygodach Doktora z Wielkim Wampirem. Wykorzystują do cna fabułę w sposób podobny do słuchowisk Big Finish, które są wspaniałe. ALE. Oni mają więcej czasu na opowiedzenie historii, więc możesz zobaczyć, jak komiks Doctor Who jest w stanie opowiedzieć tyle historii na tak niewielu stronach. Jak zupełnie inna forma przekazu wymaga zupełnie innego podejścia do opowiadania historii. Podobnie jak escape roomy, które opowiadają ci historię mówiąc ci jak najmniej się tylko da pozwalając odkryć ją samemu w przeciwieństwie do zupełnie innych sposobów opowieści, które mają miejsce [w tym projekcie – dop. red]. I nawet takie formy jak magazyny, które są dołączone do figurek. Jeśli je kupisz, zauważysz, że opowiadają cześć historii, bo wszyscy pracujący nad tym zastanawiają się jak mogą się dołączyć się do opowieści w taki sposób, aby wzbudzić ekscytację ludzi i sprawić wrażenie, że dostali coś wyjątkowego. Taki właśnie jest nasz pomysł, żeby przekształcić każdego zwykłego fana, tak aby pod koniec mówił: „Muszę kupić wszystko, aby zrozumieć na ten temat więcej, bo mi się to podoba!”.

ER: Podejmę to wyzwanie, będę miała wszystkie doktorowe rzeczy.

JG: Gratulacje!

ER: A tak bardziej osobiście, co ty wyniosłeś z tego doświadczenia? Z jakiej części projektu jesteś najbardziej dumny?

JG: Myślę, że to jest absurdalnie mała rzecz, ale najprawdopodobniej nie będę jedyny. Po raz pierwszy w historii ukaże się zabawka Imperatora Daleków. I wiem, że aż wstyd się do tego przyznać, ale podczas rozmowy na Zoomie uświadomiłem sobie, że będą robić figurkę Imperatora Daleków, postaci o której mówi się już od lat sześćdziesiątych, ale nigdy nie można było postawić jej sobie na półce z książkami. A my rozwiązaliśmy ten problem!

ER: W końcu! (śmiech)

JG: To jest po prostu… Tak, wiem – w końcu. W końcu możesz mieć złotego Imperatora Daleków w całej swojej szalonej, olśniewającej chwale.

ER: Jestem w stanie zrozumieć… To znaczy w pełni rozumiem, dlaczego to jest ekscytujące! (śmiech) Niemniej to wszystko naprawdę brzmi jak wspaniały projekt, więc chciałabym serdecznie pogratulować tobie i całej grupie za złożenie tego w całość, jak również twoim licencjobiorcom za ciężką pracę, którą w to włożyli. Ma się wrażenie…

JG: O Boże, oni są wspaniali!

ER: (śmiech) Mam wrażenie, że jest to doskonała okazja, żeby przedstawić naszych następnych panelistów i dowiedzieć się nieco więcej o nadchodzącym serialu animowanym Daleks!. Mam wielką przyjemność przedstawić Nicka, Joego i Ayeshę. Dziękuję wam wszystkim za dołączenie do nas i opowiedzenie o waszej najnowszym animowanym serialu Doctor Who – Daleks!. Ogłoszono ją w zeszłym miesiącu, jako pięcioczęściową animację CGI z wami jako obsadą głosową. Fani Doctor Who są naprawdę podekscytowani tym dodatkiem do projektu Time Lord Victorious i bardzo pragną dowiedzieć się więcej. ALE. Zanim porozmawiamy z naszymi kochanymi gośćmi, mamy dla Was ekscytujący, nowy zwiastun, specjalnie dla uczestników Comic-Conu, aby zaostrzyć wasz apetyt.

Dalekowie: CAŁA PLANETA JEST ZGUBIONA. DALEKOWIE NADCHODZĄ, PODDAJCIE SIĘ!

Dalek: EKSTERMINOWAĆ!!!

ER: Wydaje się więc najbardziej sensowne porozmawiać najpierw z Ayeshą Antoine. Ayesha, czy możesz nam opowiedzieć trochę o swojej postaci?

Ayesha Antoine (AA): Cześć! Ja gram Mechanoida 2150, który żyje w mieście Mechanoidów i jest częścią, powiedziałabym, jednego z największych zagrożeń dla dominacji Daleków. Myślę, że to dobre określenie.

ER: O rany, to brzmi naprawdę ekscytująco! A co z postacią Joego? Joe, słyszałam że będziesz lekko pyskatym robotem?

Joe Sugg (JS): Tak, troszeczkę. Gram postać nazwaną Wartownik R41, który jest kimś w rodzaju woźnego. Pochodzi z planety Coloss i musi sobie poradzić z Dalekami. I owszem, jest trochę pyskaty.

ER: (śmiech) Oczywiście mamy ze sobą Nicka Briggsa, który jest najdłużej grającym głosem… Najdłużej pracującym członkiem obsady Doctor Who, obecnej obsady Doctor Who, który gra Daleka Stratega, Daleka Imperatora, Daleka Egzekutora i wszystkich standardowych Daleków w serialu. Co możemy oczekiwać od twoich postaci przez całą animację?

Nicholas Briggs (NB): (śmiech) Myślę, że byłoby znacznie szybciej, gdybyś po prostu powiedziała, że gram wszystkich Daleków. (śmiech) Po prostu, po prostu wszystkich, wszystkich. Czego możecie oczekiwać, cóż… Co jest interesujące odnośnie tego serialu, to to, że czasami Dalekowie są traktowani po prostu jak ściana potworów, która idzie prosto na ciebie, ale to co James zrobił w swoim scenariuszu… James Goss napisał wszystkie główne postaci Daleków, jako unikalne postacie. Każdy ma trochę inne motywacje, mają inne rodzaje głosów. Tak więc mamy Imperatora Daleków, który jest bardzo wysoki i potężny, jest też Strateg, który jest stary i lekko przebiegły, jest Naukowiec, który jest bardzo, bardzo grymaśny i pedantyczny, oraz Egzekutor, który jest całkowicie szalony, więc tak… Możecie oczekiwać Daleków, którzy mierzą się z wieloma wyzwaniami i porywają się z motyką na słońce.

ER: Miałam dużo szczęścia i dane mi było obejrzeć kilka fragmentów nadchodzącego serialu animowanego Dalekach i od razu uderzyło mnie jak udało ci się oddać tak wiele różnych charakterów w osobowości każdego z Daleków. Czy Ty…

NB: Dziekuję.

ER: (śmiech) Czy pracujesz ze scenarzystą w celu ukształtowania charakteru i osobowości dla każdego [Daleka – dop. red.], czy korzystasz z tego co już jest i tworzysz coś własnego?

NB: Cóż w tym przypadku, wiesz, James wymyślił wspaniałą historię i przedstawił mi scenariusz, a reżyser głosowy Scott Handcock miał…. Nawet jeśli nie nagrywaliśmy wspólnie, bo nagrałem wszystko rozmawiając sam ze sobą przez bardzo długie godziny. Scott, a jako że znam go od wielu lat, to mamy dobre relacje zawodowe, napisał wiele znakomitych adnotacji przy każdej linijce wyjaśniając wszystko i to było perfekcyjne. I ja robię to… w ten sposób.. [głosem Daleków] KIEDY ODGRYWAM IMPERATORA JEST TO WIELKI DUMNY GŁOS,  [zmiana głosu] A POTEM NAGLE STRATEG ROZMAWIA Z NIM, więc nie nagrywam ich osobno, tylko całe ich rozmowy, rozumiesz. Głównie dlatego, że dokładnie tak zaczynałem – jako dzieciak bawiący się magnetofonem, odgrywając wszystkich bohaterów w sztukach radiowych, dla zabawy.

ER: Niesamowite! Czy ty… Ciężko ci jest ich odróżnić, podczas gdy wszyscy rozmawiają używając twojego głosu, czy każdy jest odrębną, odróżnialną postacią?

NB: Są trochę oddzieleni. To trochę jak opowiadanie rożnych dowcipów. Nigdy ich nie mylisz, pamiętasz pointę każdego z nich. Podobnie jest z głosem, zawsze masz frazę kluczową, która, no wiesz, pomaga ci (imitując głosy Daleków) albo po prostu odczucie w gardle dla każdego Daleka, albo coś tu u góry (wskazuje górną wargę) dla tego … Egzekutora, który jest (włącza przester) CAŁKOWICIE SZALONY. ALE RÓWNIEŻ … (śmieje się, wyłącza przester). Dodaję również głupie miny, gdy to robię. Widziano mnie również jak robię dalekowe ruchy (demostruje), co pozwala mi wejść we właściwy nastrój. Więc, tak, każda postać ma inny sposób myślenia i przełączanie się między nimi sprawia frajdę.

ER: Całkowicie, dziękuję Ci bardzo Nick. Więc, James, poza tą niesamowita grupą różnych robotów i ekscytujących Daleków, czego jeszcze możemy oczekiwać od serialu animowanego?

JG: Cóż… Możecie oczekiwać, w postaci Ayeshy Antoine i Angie Mahindry, powrotu najbardziej niedocenianych potworów w Doctor Who – Mechanoidów, które są zwyczajnie niesamowicie wrednymi heksagonami. Czy możemy użyć tego słowa? Są to zrzędliwe….

NB: Zrzędliwe…

JG: Tak, są po prostu zrzędliwymi heksagonami, które są próżne i świetną zabawą jest z nimi przebywać, dopóki nie próbujesz przejść przez, cóż… Jakiekolwiek drzwi nawet odrobinę węższe niż w centrum handlowym. Są najmniej praktycznymi potworami Doctor Who w historii telewizji. W latach sześćdziesiątych była cudowna seria pięknych komiksów, w których Mechanoidy były największymi wrogami Daleków. Byli bardzo zabawni, a cała ta animacja jest hołdem dla tych wspaniale wystylizowanych, technikolorowych Daleków z lat sześćdziesiątych z komiksów, filmów i wszystkich rodzajów dalekomanii. Wiesz, my w pewnym sensie przywracamy do życia lata sześćdziesiąte, których nie mogę pamiętać, ale jako część tego…

NB: Oczywiście, ale ja mogę.

ER: Nie, absolutnie. W stu procentach doceniłam te małe fragmenty które mi pozwolono obejrzeć, ten niesamowity klimat retro, który uzyskano w stylistyce, dźwiękach, i sami wiecie… wielu innych… w sposobie animacji. Zatem myślę, że będzie to prawdziwa rozrywka zarówno dla obecnych jak i nowych fanów. Ogólnie rzecz biorąc, czy jest to częścią Time Lord Victorious? Jak to się tam wkomponowuje?

JG: Tak. Zagorzali konsumenci Time Lord Victorious będą… Jeśli obejrzą animację, odkryją jak Dalekowie dowiedzieli się, co jest nie tak z czasem. A są ich pierwsze próby rozwiązania tego problemu, które idą bardzo źle, więc… Animacja Daleks! jest zasadniczo o Dalekach, którzy popełniają straszny błąd i kończą będąc ścigani. Dlatego po raz pierwszy możecie znaleźć się w sytuacji, w której kibicujecie Dalekom, co nie jest żadnym problemem, gdy Nick podkłada ich głosy, bo Nick uwypukla subtelność i ich zwodnicze, okropne postaci. Spotkacie również Wartownika R41, który jest całkowicie uroczy i również Mechanoidów, którzy nie są głupcami.

ER: Jak już jesteśmy przy wyzwaniach, przepraszam za uderzenie w kamerę, nagrywanie tego podczas kwarantanny musiało być dużym wyzwaniem dla was wszystkich. Może moglibyście mi opowiedzieć trochę o niektórych konkretnych problemach, które się pojawiły i jak sobie z nimi poradziliście.

AA: Odkryłam, że nagrywanie z domu nadało temu wszystkiemu wysoką stawkę, bo w dowolnym momencie ujęcie mogło być zrujnowane przez odłączenie wi-fi, śmieciarkę na zewnątrz, syrenę [alarmową – przyp. red.], czy helikopter… Co sprawiło, że… Nadało każdej scenie wagi, bo trzeba było wydobyć to z siebie zanim coś się posypie.

ER: W pełni rozumiem, mój pies właśnie próbuje jeść tuż obok mnie.

Wszyscy: (śmiech)

AA: No właśnie! Doskonały przykład!

ER: Jak wy…

NB: Kiedy ja nagrywałem, był to jeden z naprawdę bardzo, bardzo gorących dni i nie byłem… Niedawno przeprowadziłem się do nowego domu, tuż po lockdownie i nie byłem jeszcze aż tak zaznajomiony z akustyką i z tym, jakie dziwne dźwięki będzie słychać, heh. Mieszkam niedaleko wybrzeża, więc było tam wiele mew i musiałem ten pokój, w którym mnie teraz widzicie, tą część której akurat nie widzicie wyłożyć kołdrami, poduszkami i tym podobnymi rzeczami wszędzie dookoła. Nie chcę zasiać tego okropnego obrazu w waszych umysłach, ale nosiłem tylko bokserki i koszulkę. Wszystko musiałem mieć pozamykane, odcięte w kabinie akustycznej o tam, więc pod koniec wyglądałem jakby ktoś wylał na mnie trzy wiadra wody. Po prostu wyczołgiwałem się stamtąd zastanawiając się czy świat jeszcze istnieje, ale to była świetna zabawa.

AA: Bokserki i koszulka, to formalny strój!

NB: No cóż, spójrzcie na mnie, noszę marynarkę. Zwykle do nagrywania zakładam marynarkę.

ER: Nick, jesteś niesławnym głosem Daleków w telewizji od 2005 roku. Jak się czujesz, kiedy w końcu mają własny serial?

NB: O, to jest naprawdę wspaniałe i oczywiście jest to coś, czego wszyscy chcieliśmy od bardzo dawna. Na pewno to coś, czego James chciał i ja chciałem. Zatem tak, jest naprawdę fantastycznie. Wypełnia to moje serce radością. Kto mógłby wyjaśnić dlaczego… Ja się nie zgłaszałem na głos Daleków, gdy byłem dzieckiem, ale zawsze próbowałem nim być. To pewnie wydaje się być zbyt specyficzną ambicją, ale podejrzewam, że gdybym nie był tym tak zafascynowany jako dziecko, teraz bym tego nie robił zawodowo. I wiesz, to jest świetne. Mam nadzieję, że będziemy mogli to powtórzyć i będzie więcej przygód dla Daleków. Myślę, że to udowadnia, tak jak mówił James, że możesz… Wiesz, jeśli jesteś dobrym scenarzystą jakim jest James, to możesz wymyślić naprawdę sprytny sposób uczynienia historii interesującą, która jest o grupie potworów, które niektórzy mogą niesprawiedliwie ocenić jako maszyny gadające po swojemu. Jednak tak naprawdę jeśli nadasz im indywidualne osobowości i motywacje, możesz stworzyć naprawdę interesujące historie o nich.

ER: Oczywiście! Jestem bardzo wdzięczna, że wreszcie projekt się urzeczywistnia. Skoro już mówimy o wieloletnich fanach, słyszałam że Joe Sugg jest fanem Doctor Who od kiedy był bardzo młody. Co sprawiło, że chciałeś się zaangażować w serial teraz?

JS: Cóż, wiesz, gdyby serial był na antenie, kiedy byłem dzieckiem i zaoferowano by mi rolę, podjąłbym się jej bez wahania, nawet wtedy. Jednak myślę, że dostanie jej… Jako dziecko zacząłem oglądać serial u moich dziadków, zaczynając od tych starych odcinków, apotem… Było kiedyś takie miejsce, do którego chodziłem, Longleat w Wiltshire, gdzie dorastałem i mieli tam wystawę Doctor Who i było miło chodzić tam raz do roku, taka mała rodzinna wycieczka, i byłem… Chodziło się dookoła wystawy Doctor Who i to było jak podróż w czasie z tymi wszystkimi różnymi Władcami Czasu i wszystkim o tym [serialu – przyp. red.]. Kochałem to, byłem zafascynowany, ale również przestraszony. Przerażało mnie to jako dziecko i myślę, że to jest to, co w dziwny sposób mnie przyciągało. I… i wtedy kiedy byłem… Musiało to być, kiedy miałem mniej więcej dwanaście lat, tak myślę, może trochę starszy… Brałem udział w konkursie Blue Petera [ brytyjski dziecięcy program telewizyjny – przyp. red.] na projekt złoczyńcę z Doctor Who. I ja.. Wziąłem udział, zabrałem swoje ołówki i kredki i wziąłem udział w konkursie i zająłem drugie miejsce, co było wspaniałe. Myślę, że był to jeden z największych konkursów w historii programu, a mi się zająć drugie miejsce. Dostałem odznakę Blue Peter i książkę o złoczyńcach w Doctor Who. To było świetne doświadczenie i od wtedy cały czas jestem fanem i to jest jak… Dla mnie.. Jak wygranie kolejnego konkursu – bycie zaangażowanym w ten projekt.

ER: Kto był Twoim Doktorem, z którym dorastałeś? Kto był tym jednym, który…Który Doktor, jest dla Ciebie najbardziej doktorowy?

JS: Myślę, że… Dla mnie… Myślę, że… Myślę, że David Tennant. Myślę, że… On zawsze był jednym z moich ulubionych, tak myślę. Pierwszym, którego oglądałem, tak myślę, jeszcze u moich dziadków, to musiał być Jon Pertwee, a potem… Ale tak, David Tennant dla mnie zawsze się wyróżniał, ale uważam również, że Jodie Whittaker też jest znakomita, więc… To jest trudne. Nie da się… Ciężko wybrać jedno [wcielenie]. (śmiech)

NB: Wszyscy są znakomici.

JS: Tak, wszyscy są znakomici. Wszyscy są… Tak.

NB: Wiesz, ten konkurs… Jestem całkiem pewny, że byłem Dalekiem w Blue Peter, oceniając zwycięzców. Tak, pamiętam, tak. (włącza syntezator) MUSIELIŚMY TO ROBIĆ NA ŻYWO. To było przerażające. (śmiech)

JS: Pamiętam to, pamiętam.

ER: O mój Boże, czyli znacie się od naprawdę bardzo dawna.

JS: Tak, tak.

ER: Ayesha, czy ty też byłaś fanką serialu podczas dorastania?

AA: Zawsze kochałam się bać, więc pamiętam… Pamiętam oglądanie i bycie przerażoną, ale kiedy zaczęła się seria Davida Tennanta, zaczęłam się w to wciągać i byłam pytana o to, kto był moim Doktorem. Dotarło do mnie, że połączyłam Jona Pertwee, Toma Bakera i Sylwestra McCoya jako mojego Doktora. Miałam taką fuzję. Pamiętam długi szal, pamiętam Worzela Gummidge [postać stracha na wróble z brytyjskiej bajki dla dzieci grana przez Jona Pertwee – przyp. red.] i musiano mi powiedzieć: nie, nie, nie,  nie, nie, wszystko ci się pomyliło. Niemniej David Tennant wciągnął mnie od razu z powrotem, tak myślę… Tak. To było to…

ER: Ja… Ponownie całkowicie się solidaryzuję. Dorastałam w południowej Afryce, gdzie nie mamy całego tego współczesnego szaleństwa Doctor Who, więc dla mnie uosobienie Doktora Who nosi koszulę w znaki zapytania, szal Toma Bakera, ma lśniące blond włosy i nosi konwersy.

Wszyscy: (śmiech)

AA: Dokładnie! I muszkę, złączmy ich wszystkich. I ma szkocki akcent.

ER: Cóż, myślę że… Obawiam się, że to wszystko na co mieliśmy czas tego wieczoru, ale dalekowa animacja będzie do obejrzenia za darmo na kanale Doctor Who na YouTube od 12 listopada. Proszę dołączcie się do moich podziękowań dla Jamesa Gossa, oraz naszych gości panelowych Ayeshy, Joego i Nicka. Wydarzenie Time Lord Victorious będzie kontynuowane w tym miesiącu kolejnym słuchowiskiem od Big Finish, komiksem od Doctor Who Magazine i zestawem figurek od Hero Collector.  Więcej możecie się dowiedzieć na timelordvictorious.com. Do tego czasu, do zobaczenia w Mrocznych Czasach!

NB: (z włączonym przesterem) EXTERMINOWAĆ!



Miłośnik wszystkiego co science i fiction, a najbardziej ich połączenia, najlepiej w formie książek. Ukochany Doktor to Dwunasty, choć na drugim miejscu są wszyscy pozostali. Uwielbia podróże w każde miejsce i każdy czas, zabiera ręcznik i nie panikuje. Nie dostał listu z Hogwartu na jedenaste urodziny, więc liczy na Gandalfa w pięćdziesiąte. Rozpoznacie go na ulicy po czterometrowym, kolorowym szaliku, przez który na pewno się nie przewraca. Żyjcie długo i w dostatku. ?

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *