Improwizacja w czasie i przestrzeni
Zazwyczaj podstawą serialu jest scenariusz, którego aktor musi się trzymać. Czasem jednak coś idzie nie tak i niejednokrotnie przynosi to wyśmienite efekty. O takich właśnie przypadkach traktuje mój artykuł.
Improwizacja jest wpisana w zawód aktora – niezależnie czy mówimy o teatrze, filmie czy spektaklu muzycznym. Właściwie spontaniczne działanie bez przygotowanego wcześniej planu (jak mówi o improwizacji Słownik Języka Polskiego) to umiejętność, którą posiąść powinien każdy występujący na scenie artysta. Nieraz dzieją się bowiem rzeczy niezależne od nas – pamięć potrafi zawodzić nawet najlepiej przygotowanych, a gdy nagle partner zmienia kwestię lub otoczenie tego wymaga, trzeba umieć zgrabnie wybrnąć z sytuacji. Dotyczy to także planu filmowego i serialu, choć środowisko teoretycznie pozwala tu nakręcić scenę jeszcze raz – teoretycznie, gdyż w praktyce nie zawsze są ku temu warunki.
Improwizacja nie omija zatem także Doktora Who. Czasami udaje się tak wspaniale, że zostaje włączona do emitowanego materiału i staje się ulubionym momentem widzów. Takie właśnie przypadki – od całych monologów, przez pojedyncze zdania, aż po niewielkie gesty – postarałam się wyszukać i zebrać specjalnie dla Was.
Jednym z nich było zaliczane do najbardziej rozpoznawalnych tekstów Dziesiątego Doktora zdanie – ostatnie wypowiedziane przez niego słowa, którymi zakończył swoją rolę w serialu. Był to odcinek Do końca wszechświata („The End of Time”): według scenariusza w tym miejscu miało nastąpić zbliżenie na twarz aktora wyrażającą rezygnację i gotowość do porzucenia swojego wcielenia. Wtedy Władca Czasu rozpoczynał regenerację. W ostatnim momencie przed cięciem David dopowiedział jednak swoje słynne zdanie: „nie chcę odchodzić”. Skłoniło to reżysera do nakręcenia kilku kolejnych ujęć z dodaną kwestią. Wspominając swoje pożegnanie z serialem w wywiadzie dla The Big Issue, David Tennant tak komentuje ostatnie słowa Dziesiątego Doktora: Myślę, że to bardzo zręczna kwestia. Zdecydowanie nadała sens i określiła postać – to dokładnie to, co moje wcielenie Doktora mogłoby w tej chwili powiedzieć. (…) Jednocześnie zdanie nabrało znacznie większego sensu niż tylko pożegnanie bohatera – wyraziłem nim uczucia Russella [T Daviesa], które towarzyszyły mu podczas opuszczania produkcji. Odchodziliśmy w końcu obaj.
Jak wiemy, owe zaimprowizowane słowa tak do niego przylgnęły, że kiedy powrócił do serialu w odcinku rocznicowym, żegnając się, wypowiedział dokładne tę samą kwestię. Tym samym sprawił, że ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie w serialu wciąż pozostało takie samo. David już wcześniej wielokrotnie improwizował w serialu, czego owocem jest mnóstwo wspaniałych momentów. Można zaliczyć do nich pierwsze wejście Marthy do TARDIS:
Podczas nagrywania odcinka Smith i Jones („Smith and Jones”) David Tennant niezamierzenie niemo wygłosił kwestię Marthy – efekt tak spodobał się twórcom, że postanowili przekazać nagrany materiał do emisji. Kolejny raz, kiedy zapomniał tekstu w odcinku Zatrute niebo („The Poison Sky”), zakładając maskę przeciwgazową zapytał: „Jesteś moją mamusią?”, nawiązując do przygody Dziewiątego Doktora i Rose z pustym dzieckiem. Jak widać w wyemitowanym epizodzie, prowadzący z nim wtedy dialog oficer UNIT-u bez zastanowienia podchwycił zmianę, płynnie sprowadzając ją znów do zaplanowanego tekstu. Zareagował słowami: „Jeśli zechciałbyś się skupić…”. Partnerowanie pierwsza klasa!
Poniekąd do improwizacji możemy Tennantowi zaliczyć również jego słynny słowotok z Natury ludzkiej („Human Nature”), który co prawda w odcinku zostaje przyspieszony – taki bowiem był cel – sam materiał w normalnym tempie krąży jednak po internecie, stając się jednym z filmów wiecznie powracających w fandomowych rozmowach:
Przejmujący po nim rolę Matt Smith był z kolei pomysłodawcą ogromnej liczby detali w serialu. Z improwizacji korzystał w momentach, kiedy tak bardzo wczuwał się w rolę, że uzupełniał scenariusz o rzeczy, których w nim nie było. Tak stało się między innymi podczas kręcenia odcinka Dinozaury w statku kosmicznym („Dinosaurs on a Spaceship”), kiedy niezbyt się nad tym zastanawiając, pocałował Arthura Darvilla. Nieplanowane – emitowane!
Jeden z legendarnych monologów Jedenastego Doktora – jego przemowa w Otwarciu Pandoriki („The Pandorica Opens”) – wbrew pozorom także nie był zapisany w scenariuszu. Widać to dopiero wtedy, kiedy się o tym dowiadujemy – powtarzanie części zdania i specyficzne dzielenie go mogłoby zdradzić Smitha gdyby nie to, że równie dobrze mogło być po prostu interpretacją scenariusza:
Era Matta Smitha przynosi nam mnóstwo nieplanowanych elementów przede wszystkim dlatego, że jedenaste wcielenie Władcy Czasu po prostu nie jest w stanie usiedzieć w miejscu. Dlatego też Smith improwizował wiele gestów z niesamowitym efektem. Kiedy patrzę na to, jak bardzo Matt wczuł się w swoją rolę, nie mogę wyjść z podziwu – on po prostu Doktorem się stał, dał mu od siebie najwięcej, jak się dało. Nieraz robił rzeczy, które kompletnie nie miały sensu i podejrzewam, że nawet o tym nie myślał – po prostu miał to w ciele. Jednym z takich momentów jest na przykład posypywanie pieprzem zestresowanego Craiga w Godzinie zamknięcia („Closing Time”). Nie można mieć pewności, jednak wielce prawdopodobne jest, że Matt, chwytając w ręce wszystko co popadnie, po prostu zadziałał impulsywnie.
Częściowo improwizowane było również posłowie Amy Pond w Aniołach na Manhattanie („The Angels Take Manhattan”). Karen Gillan musiała mówić cicho, by otaczający plan zdjęciowy fani nie usłyszeli treści listu, a Matt nie mógł trzymać kartki z oryginalnym tekstem, aby nikt nie zrobił ukradkowo zdjęcia. Nagrywając scenę Karen zorientowała się, że nie posiada ostatniej strony scenariusza i resztę musiała dopowiedzieć sama. W ten sposób powstał jeden z najbardziej wzruszających momentów w serialu.
Nie tylko w erze New Who zdarzały się improwizacje – jak można się domyślić, popełniali je również aktorzy z klasycznych sezonów. I tak mamy przede wszystkim odtwórcę pierwszego wcielenia Doktora, Williama Hartnella, który, jak wiemy z opowieści, ustawicznie zapominał swoich partii tekstu, zmuszając siebie i aktorskich partnerów do niezliczonych improwizacji. Tom Baker z kolei znany jest ze swoich żartów na planie i wielokrotnej improwizacji przechodzącej później na ekrany. Podczas gdy nieustannie działał poza scenariuszem, cała reszta obsady siedziała jak na szpilkach. Dla przykładu w odcinku The Face of Evil Tom grozi jednemu z członków plemienia Sevateem… żelką. W późniejszych wywiadach tłumaczył, że w tym miejscu miał mówić o podcięciu gardła, uznał jednak, iż nie pasowałoby to do charakteru postaci.
Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to, co oglądamy, jest dziełem przypadku i spontanicznego działania. Oprócz wybranych przeze mnie przypadków z pewnością znajdzie się jeszcze wiele tekstów, których nie zawierał scenariusz Doktora Who. Bardzo dziękuję Obywatelom Gallifrey za inspirację i podsuwanie przykładów. Jeśli wiecie o innych improwizowanych momentach w serialu, koniecznie opowiedzcie o nich w komentarzu.
Najbardziej zaskakująca jest chyba przemowa jedenastego. To ona spowodowała, że stanął po raz pierwszy na równi z poprzednikami. Coś tak charakterystycznego okazuje się improwizacją! Niezwykłe!
Wiele rzeczy jestem w stanie zrozumieć jeśli chodzi o kwestię improwizacji, ale ta przemowa jest nieprawdopodobna. Przecież to jest nawet dobrze nakręcone.
Każda scena nagrywana jest kilkakrotnie, więc wystarczyło, by zaimprowizował raz i nagrano to później raz jeszcze lub po prostu podczas normalnego, poprawnego nagrywania postanowił to zrobić, to naprawdę nie jest niemożliwe.
Albo w ogóle Matt mógł po prostu powiedzieć, że on coś zaimprowizuje i wtedy już wiedzieliby jak mniej więcej ustawić sobie pracę kamer i światła.
śmiercionośna żelka xD
Świetny artykuł <3
Chyba jeszcze raz obejrzę „Dinozaury…”, bo nie pamiętam tej sceny, a z chęcią bym ją zobaczyła XD
Podobnie jak Hommit, zaskoczyła mnie przemowa Jedenastego. Otrzymałam kolejny argument, który może przekonać antyfanów Matta :)
Jeśli chodzi o „Are you my mummy” to jestem w szoku, bo wydawało mi się, że maski gazowe (a nie cokolwiek innego) umieszczono w tym odcinku tylko po to, by Dziesiąty mógł to powiedzieć.
Skoro nie ten monolog w Otwarciu Pandoriki miał ogłosić Matt, to co? Wiecie może , jakie były plany :)
Tak w ogóle to kto to Jelly Baby ????
Nie kto, tylko co – żelki. Prawie. Nie do końca takie, jak nasze, ale podobne.
Fajny artykuł (:
Nie mogę się powołać na żadne źródło, ale sporo osób uparcie twierdzi, że „I don’t want to go” było zapisane w scenariuszu. Z Confidentiala pamiętam, że Tennant wypowiedział tę kwestię na cztery różne sposoby, więc improwizował z jej emocjonalnością, ale nie jestem pewna co do treści. Jest jakieś źródło, które to potwierdza?