Doctor Who w komiksie. Szósty 2: „The World Shapers”
O pierwszym tomie komiksów z Szóstym pisałem tutaj. Teraz weźmiemy pod lupę tom drugi – The World Shapers.
Voyager zawierał komiksy z numerów 88-107 Doctor Who Magazine. Drugi tom, zatytułowany The World Shapers, zbiera komiksy od numeru 108 do 129 (czyli od grudnia 1985 do września 1987). Kończy tym samym regularne komiksowe przygody Szóstego. Ukazał się na rynku w roku 2008. Wszystkie rysunki nadal kreśli znakomity John Rigdway, natomiast za biurkiem scenarzysty było dużo przetasowań. Nadal mamy Alana McKenziego, ale oprócz tego pojawia się Simon Furman, wielce ceniony Grant Morrison, cieszący się podobną popularnością Mike Collins oraz wielka gwiazda brytyjskiego komiksu, który zapoczątkował bardzo znaną serię Hellblazer – Jamie Delano! Szóstemu nadal towarzyszy nieustępliwy (choć coraz bardziej zrzędliwy) Frobisher oraz Peri Brown. Jednak to nie jedyny serialowy towarzysz, jakiego spotkamy w tym tomie. Cały zbiór składa się z 8 historii, w większości paro-odcinkowych. W przeciwieństwie do dotychczasowych, nie ma tutaj rozpisanego na kilka historii wątku fabularnego.
Exodus, Revelation!, Genesis – trylogia A. McKenziego i J. Ridgwaya (rysownik współtworzył też scenariusz), w której podróżnicy znajdują na TARDIS grupę gapowiczów. Uciekinierów z planety Sylvaniar, na której przestało już być bezpiecznie, po tym, jak ich ziomkowie zaczęli tajemniczo znikać. Doktor daje im małe zaopatrzenie, a następnie bierze kurs na Sylvaniar, by przekonać się, co właściwie się tam zdarzyło.
Nature of the Beast – komiks autorstwa S. Furmana. Doktor i jego ferajna szukają odpoczynku na lesistej planecie, ale wiecie jak to jest. Wystarczyło, że Doktor poszedł na spacer i został zaatakowany przez wilkołakopodobną kreaturę. Okazuje się, że na planecie przebywa też grupa rozbitków z klanu Yl-Caan. Polują oni na stwora, gdyż wierzą, że zabił on ich władczynię. Doktor ma jednak własną hipotezę co do wersji wydarzeń.
Time Bomb – nieco pogmatwana fabuła J. Delano, w której Szósty próbuje powstrzymać cywilizację z odległej przyszłości przed zakłóceniem ziemskiej ewolucji. Kilkakrotne przeskoki między prehistorią, teraźniejszością i przyszłością ujawniają skomplikowane zapętlenie, które w istocie ma dać początek inteligentnemu życiu na Ziemi. Tylko najpierw Doktor będzie musiał się połapać w tym suple i nie rozerwać przypadkiem żadnego jego fragmentu.
Salad Daze – znowu komiks S. Furmana. Humorystyczna historyjka jednoodcinkowa, w której Peri wciela się w Alicję z Krainy Czarów. Tyle że w tej wersji opowieści postacie nie są kartami ani zwierzętami, lecz… warzywami.
Changes – przygoda zamknięta wewnątrz TARDIS, w której G. Morrison odkrywa przed nami bezdenne czeluście statku. Dowiadujemy się, że Doktor bawi się czasami w Newta Scamandera * i przewozi kosmiczną faunę w bardziej przyjazne środowisko. Dowiadujemy się o istnieniu Skarbców Pamięci TARDIS, w której tworzy ona symulacje wszystkich odwiedzonych miejsc. Zaglądamy też ponownie do drugiego pomieszczenia kontrolnego, w którym urzędował przez jakiś czas Czwarty Doktor. Historia nieco szalona, ale bardzo ciekawa.
Profits of Doom – przygoda M. Collinsa, w której Doktor i jego załoga nadal bezskutecznie szukają spokojnego miejsca na wakacje. Postanawiają wziąć kurs na cudną planetę Arkadia, ale zamiast tego… trafiają na pokład statku kosmicznego Mayflower. Tak, statek jest atakowany przez kosmitów. Kosmitów, których nasłał bezwzględny polityk Varley Gabriel. I choć bohaterowie jeszcze o tym nie wiedzą, wydarzenia, jakie rozegrają się na pokładzie zadecydują o losie planety Arkadia.
The Gift – zabawna historia dwóch zwaśnionych braci: Lordiuka Zazz i profesora Struta, pióra J. Delano. Szósty zahacza o pracownię Struta, zmierzając na przyjęcie Lordiuka. Profesor prosi o przekazanie podarku dla brata. Ku zaskoczeniu wszystkich (nawet samego Struta) podarek okazuje się być niszczycielskim robotem, którego nadrzędnym celem jest replikacja za wszelką cenę. A historia pochodzenia niepozornej maszyny jest nawet bardziej zaskakująca.
The World Shapers – tytułowa historia G. Morriona jest jednocześnie ostatnią, co w żaden sposób nie jest ujmą. Żałuję za to, że ma tylko 3 odcinki. Zaczyna się niewinnie, nawiązując do „Kluczy Marinusa” (The Keys of Marinus)** z Pierwszym – Szósty i załoga znów trafiają na planetę Marinus. Później bohaterowie wpadają na Cybermenów, a spotkanie z nimi przypomina Szóstemu pewne wydarzenia z odcinków Invasion, kiedy to nosił jeszcze twarz Drugiego. Aby rozgryźć jaki jest związek między tymi wydarzeniami, Doktor postanawia poprosić o pomoc bardzo starego znajomego. A na koniec Szósty spotyka członków Rady Władców Czasu i razem są świadkami narodzin planety Mondas. Myślicie, że to niemożliwe, aby upchnąć tyle fabuły w 3 odcinkach? Morrisonowi się dało! Przekonajcie się sami.
Drugi zbiór komiksowych przygód Szóstego Doktora nie jest może tak udany jak poprzedni, ale jest niewiele gorszy. Brak dłuższej osi fabularnej niewiele mu ujmuje, bo te przygody same w sobie są interesujące – pogmatwany Time Bomb, dramatyczne Nature, czy zagadkowa początkowa trylogia. Changes odkrywa przed nami chyba nawet więcej ciekawostek o wnętrzach TARDIS niż odcinek z Jedenastym o szumnym tytule „Podróż do Wnętrza TARDIS” (Journey to the Centre of the TARDIS). Załoga TARDIS jest teraz 3-osobowa, co dodatkowo cieszy. Doktor jest trochę bardziej butny niż w poprzednim tomie, co jak najbardziej pasuje do Szóstego. Nadal jednak daleko mu do skłonnego do przemocy brutala, za jakiego jest uważany. Najdobitniej widać to w The Gift, gdzie zachwyca się ewolucją maszyn i stwierdza, że nawet ich mechaniczna egzystencja jest czymś, co z pewnością trzeba powstrzymać przed żarłoczną ekspansją, ale nie jest czymś, co wolno beznamiętnie zgładzić. Mamy Peri, która chyba nie boi się już Szóstego i potrafi mu się czasami postawić. Mamy Frobishera, który wiernie towarzyszy Władcy Czasu, ale jego zdolność do absorpcji niebezpieczeństw jaką Doktor wykazuje zaczyna chyba męczyć już lubiącego sielankę Whifferdilla. Aby mocniej uzasadnić pingwinią formę Frobishera, twórcy 'kazali mu’ zapaść na kilka odcinków na chorobę zwaną monomorfia. Z jej powodu, Frobisher nie może zmienić postaci. No i mamy jeszcze jednego towarzysza, który powraca po wielu latach, aby zakończyć wreszcie swoją wielką przygodę u boku Szóstego. Ale to byłby za duży spoiler, więc nie zdradzę we wpisie o kogo chodzi. Dla tych, co spoilerów się nie boją – tutaj zobaczycie twarz rzeczonej postaci. Ogólnie zresztą finałowa historia jest bardzo ciekawa, mimo że to pierwsza z trzech opowieści o genezie Cybermenów (w 2002 pojawiło się słuchowisko Spare Parts z Piątym, które zrecenzował kiedyś Sass, zaś w 2017 roku dostaliśmy pamiętny odcinek World Enough and Time z Dwunastym; warto byłoby się kiedyś przyjrzeć, na ile opowieści te są spójne).
Finałowy komiks pokazuje też dobrze postawę Władców Czasu wobec zła panoszącego się po Wszechświecie. Postawę przerażająco wręcz egoistyczną – do tego stopnia, że czytając ten komiks dochodzimy do wniosku, że może te dwie katastrofy, jakie ich spotkały (Wojna Czasu i zniszczenie przez Mistrza) to jednak nadal za mało… Swoją drogą, to niesamowite, że tak krótkie historyjki komiksowe, jakie drukuje DWM (pojedynczy odcinek to ledwie 8 stron, a niekiedy jeszcze mniej) potrafi wywoływać aż takie emocje. W tak krótkim formacie twórcy są w stanie nas zainteresować, zaangażować i ekscytować. Jako osoba, która nie lubi opowiadań, właśnie dlatego, że za mało się w nie wciąga, uważam to za nie lada osiągnięcie. Podsumowując: The World Shapers nie jest wybitny, ale zawiera parę ekscytujących przygód do przełknięcia dla każdego. A znakomity finał dodatkowo uświetnia całość i po prostu trzeba go znać.
Ocena: 8/10 (oczko w górę za finałową opowieść)
*postać ze świata Harry’ego Pottera. Podróżnik i zoolog, który troszczy się o fantastyczne zwierzęta i okazyjnie szuka im nowego domu.
** Link do polskich napisów z tej historii znajdziecie tutaj.