Przeżyliśmy Tottenham, przeżyjemy kosmitów – oglądamy „The Dalek Invasion of Earth”
Pamiętacie rok 2011 w Londynie? Albo 2013? Albo 2014? Dodajcie do tego Doktora i Daleków, i macie streszczenie tego odcinka „Doktora Who”
Po bohaterskim zwycięstwie nad producentami środków owadobójczych załoga TARDIS z poczuciem spełnionego obowiązku opuściła lata 60. nie bacząc, że to właśnie tam zmierzali przez cały sezon pierwszy. Zamiast z uśmiechem posadzić zadki na fotelach i cieszyć się obserwowaniem świata stopniowo zżeranego przez insekty, wobec których ludzkość stała się bezradna, bohaterowie postanowili ruszyć w Nieznane.
Po wylądowaniu okazało się, że Nieznane wygląda podejrzanie znajomo. Krajobraz, który podróżnicy widzą po otwarciu drzwi statku, okazuje się czymś na kształt Londynu, tylko że zaśmieconego i zdemolowanego. Czyżby doktorowa drużyna dotarła w pierwsze lata XXI wieku i podziwiała skutki życia w wielokulturowym społeczeństwie? W zasadzie to… tak i nie. Jak się szybko okazuje, rok mamy 2164, a Wielka Brytania przeżywa właśnie wzmożoną imigrację Daleków. Dalekowie, jak to Dalekowie, plan mieli niecny. Urzędnikom tłumaczyli, że przyjeżdżają na studia albo do pracy, a zaraz po chwyceniu w swoje manipulatory dokumentów i przekroczeniu granicy Królestwa brali się za wysysanie wsparcia socjalnego i płodzenie małych daleciątek… Nie zrozumcie mnie źle. W serialu na ten temat nie pada ani jedno zdanie, ale ja jestem całkowicie przekonany, że tak to właśnie wyglądało.
Bez względu na to, jak do tego doszło, Barbara i Susan poznają tamtejszy odpowiednik Nigela Farage’a, który z grupką rebeliantów ukrywa się w metrze i stara się stawiać czoła przybyszom z kosmosu. W tym czasie Doktor i Ian odnajdują dziwne ciała w stalowych hełmach. Jak się okazuje – to dzieło Daleków, którzy porywają ludzi i poprzez długotrwałe pranie mózgu tworzą armię bezmyślnych, ale posłusznych niewolników, a więc czegoś na kształt laburzystów, z jednym wyjątkiem – dla Robomenów jest jeszcze szansa na ratunek.
Następnie śledzimy wydarzenia, które już teraz śmiało można określić jako zakorzenioną londyńską tradycję. Jedni rzucają się na drugich, a tamci nie pozostają dłużni. Ni stąd ni zowąd coś zaczyna płonąć, leje się krew, dzieci płaczą, policja udaje, że jej nie ma, a w pewnym momencie sami uczestnicy jatki łapią się na tym, że nie wiedzą, czy po ryju leją tamtych, czy swoich. Zresztą wcale im się nie dziwię. Też by mnie szlag trafił, gdybym codziennie musiał wysłuchiwać tego przeklętego komunikatu „Mind the gap” czytanego przez Emmę Clarke… Albo gdybym chciał w Londynie zrobić zakupy po południu…
O dziwo Ziemianom udaje się zdobyć przewagę i Dalekowie wycofują się do kopalni, w której górnicy zmuszeni są do niewolniczej pracy. Przynajmniej tyle zapamiętali z lekcji pani Thatcher. Tam dociera też Ian. Pojawia się też wątek miejscowych górników i pewnego potwora, ale poświęcanie mu czasu mija się z celem, ponieważ rzeczonych górników wzmiankowany potwór pożera, po czym sam ginie.
Tymczasem reszta podróżników odkrywa tajemnicę planu inwazji Daleków. Otóż najeźdźcy drążą tunel do wnętrza Ziemi, aby wysadzić jądro planety, a potem sterować jej lotem przez kosmos… Zaraz! Co? A zresztą. Koniec końców ci dobrzy wygrywają, a Susan postanawia już w tym miejscu zostać. Podobno zanim podjęła tę decyzję, znalazła na ulicy ulotkę pomocy społecznej z informacjami o Community Care Grants.
„The Dalek Invasion of Earth”
(Sezon 2, odcinki 4-9)
Czas akcji: XXII stulecie
O czym? Biją się na ulicy w Londynie. Znowu.
Czego nauczyłem się z tego odcinka: Jeżeli chcesz mieć ekstrawagancki pojazd gwiezdny, wysadź jądro planety, a potem lataj nią po kosmosie. Czy coś takiego.
W poprzednim odcinku: Środki owadobójcze są złe! Oglądamy „Planet of Giants”
Rewelacja!