Wywiad z Peterem Capaldim
Peter Capaldi w krótkim wywiadzie wspomina swoje ulubione momenty na planie, dzieli się odczuciami związanymi z najnowszymi przygodami Władcy Czasu oraz tym, czego możemy oczekiwać w zbliżającej się serii.
Gdy wróciłeś żeby nagrywać swoją drugą serię, jaka była atmosfera na planie?
Było cudownie móc być tam z powrotem, wszystko nastrajało nas bardzo pozytywnie. Myślę, że wszyscy byli szczęśliwi, mogąc znowu przebywać na planie w Cardiff, a scenariusze są bardzo dobre i mocne. Każdego zachwycił ten zew przygody, którego są pełne, to było ekscytujące!
Co sądzisz o nowej serii? Czego mogą oczekiwać widzowie?
Myślę, że odnajdą w niej dużo emocji i zagadek, brawurowego Doktora w pogoni za przygodą. To nie jest kanapowa, udomowiona, refleksyjna seria. To Doktor i Clara pędzący przez czas i przestrzeń w poszukiwaniu nowych wrażeń. Myślę, że to świetne – widzowie w domu powinni się przy niej znakomicie bawić.
Co możesz nam powiedzieć o odcinku otwierającym?
Pierwszy odcinek jest wspaniały – historia zabierze nas przez wszechświat, do wszelkiego rodzaju mrocznych, przerażających i zabawnych miejsc. To odcinek z wyjątkowym rozmachem jak na początek, z wieloma starymi, ulubionymi postaciami. Missy i Dalekowie powracają. Szczególnie zaś dla tych, którzy tęsknią za Dalekami z lat 60-tych mamy w zapasie kilka niespodzianek.
Czy TARDIS jakoś się zmieniła?
Było kilka zmian w TARDIS. Kiedy już nieco lepiej poznaliśmy mojego Doktora potrzebowaliśmy bardziej oddać jego charakter w jego naturalnym środowisku. Nie wydaje mi się, żeby mój Doktor do końca wpasowywał się w koncepcję edwardiańskiego podróżnika w czasie. W pewnym sensie odbija się to w wyglądzie TARDIS z ósmej serii, chciałem więc uczynić ten styl jeszcze wyraźniejszym. Jest gdzieniegdzie kilka bardziej eleganckich rzeczy w stylu lat 60-tych, o klasycznym designie, w przeciwieństwie do edwardiańskich czy wiktoriańskich.
Jak zmieniła się dynamika relacji między Doktorem i Clarą w stosunku do ósmej serii?
Myślę, że Doktor i Clara naprawdę dobrze się razem bawią. Mieli trochę konfliktów i trudności, ale zazwyczaj jeśli dwie osoby są w stanie przetrwać razem najgorsze burze to ich relacja wychodzi z tego umocniona. Zdecydowanie jest tak w przypadku Doktora i Clary.
Są bardzo mocno ze sobą związani, są jak taki mały gang. Doktor uświadomił sobie, że ma dwa tysiące lat, a nic nie trwa wiecznie. Dlatego chce czerpać z życia pełnymi garściami i chce to robić razem z Clarą. Jest bardzo pomocna. On wciąż niespecjalnie ma cierpliwość do ludzi, co niektórzy z nich odbierają jako nieprzystosowanie społeczne. Ale on się nimi zupełnie nie przejmuje, ma lepsze rzeczy do roboty. Ona jednak jeszcze bardziej mu pomaga, próbuje poprawić jego maniery i umiejętności społeczne. Są bardzo głęboko związani. To bardzo ciekawa relacja. Nie ma tak naprawdę swojego odpowiednika w telewizji. Są pozbawioną romantyzmu, ale bardzo mocno związaną parą. Co ciekawe, jest to relacja pełna czułości, ale głębsza niż te zwyczajne, romantyczne.
Jak opisałbyś relację Doktora z Missy w pierwszych dwóch odcinkach?
Nie powiedziałbym, że ich relacja się zmieniła odkąd ostatni raz się widzieli. Jej rola jest nieco inna, ale o tym będziecie się już musieli sami przekonać!
Przy kręceniu odcinków używaliście wielu różnych planów, filmowaliście również w plenerze. Czy według ciebie ma to korzystny wpływ na wygląd odcinka, na odczucia widza związane z nim?
Uważam, że to, w jaki sposób odcinek jest zaprojektowany jest zawsze bardzo, bardzo ważne i daje poczucie kinowego rozmachu. To rozszerza odcinek – sprawia, że nie jest po prostu domową rozrywką, ale czymś wielkim, na kosmiczną skalę. Dobrze mieć zachwycające plany i plenery, ponieważ dodaje to programowi fizycznego aspektu, bardziej otwiera go na widza. To wszystko jest dość filmowe.
Czy masz jakieś ulubione momenty związane z graniem Doktora?
Samo to, że mogę grać Doktora jest dla mnie nieustanym źródłem przyjemności – myślę, że to dość oczywiste. Niektóre z moich ulubionych chwil to te, kiedy pokazujemy obcą naturę Doktora. Na przykład w odcinku Zabić Księżyc („Kill the Moon”), kiedy może spojrzeć w czas, czytać go i daje nam to do zrozumienia. To było coś fajnego do zagrania.
Jak się czułeś walcząc z Dalekami z różnych dekad w drugim odcinku? Masz może jakichś swoich faworytów?
Nie mam żadnego konkretnego ulubieńca, ale bardzo lubię oglądać tych małych, starszych Daleków. Są bardzo uroczy ponieważ są dość niewielcy. Ale, co ciekawe, są wciąż dość brutalni. Niegrzeczne stworzonka, ale całkiem ładne i z klasą. Było z nimi sporo zabawy – robią to, co do nich należy, w otwierającym odcinku mamy ich całą grupę. Wydaje mi się, że mieliśmy ich około dwudziestu w studiu, to było bardzo ekscytujące. Kiedy już wszyscy się przemieszczali było bardzo zabawne obserwować Hettie (Macdonald) instruującą ich, ponieważ traktowała ich jak aktorów: „Ty się teraz złościsz, popatrz na swoich przyjaciół”. Wtedy patrzą na swoich przyjaciół, a ona mówi: „Teraz musisz wyglądać na zdenerwowanego”. Faktycznie udaje im się oddać zdenerwowanie. To było bardzo, bardzo zmyślne. To było jak darmowa wizyta w daleckim parku rozrywki, także świetnie się bawiłem.
To kolejny bardzo intrygujący wywiad… My już nie możemy się doczekać na następną serię, a wy?
Źródło: BBC