Time Lord Victorious – garść ciekawostek cz. 2
Jakiś czas temu temu przytoczyłem kilka wspomnień twórców z prac nad projektem Time Lord Victorious. Jeśli udało mi się Was zainteresować, to zapraszam niniejszym do krótkiej części drugiej.
Carrie Thompson, scenarzystka pierwszego odcinka trylogii słuchowisk z Ósmym Doktorem (tu była zapowiedź, ukazał się 14 października), bardzo miło wspomina swój proces twórczy. Jak mówi, He Kills Me, He Kills Me Not, ma w sobie dużo z westernów – klimat małego miasteczka na Dzikim Zachodzie. Mówi także:
Podczas pisania, słuchałam ścieżki dźwiękowej z Westworld, żeby naprawdę nabrać właściwych fluidów.
Scenarzystki dwóch kolejnych odcinków (premiery 11 listopada i 9 grudnia), Tracy Ann Baines i Lizzie Hopley wspominają jakim wyzwaniem było dla nich pisanie Daleków. Baines mówi:
Każdy z nich musi brzmieć jak osobna jednostka, a jednocześnie pozostać częścią tej daleckiej homogeniczności.
Hopley poprosiła nawet o pomoc Nicholasa Briggsa o rady:
Dał mi kilka naprawdę świetnych wskazówek co do tego jak oni [Dalekowie – dop. red.] myślą.
Ostatnia informacja dotyczy mini-cyklu słuchowisk Echoes of Extinction (zapowiedziany na przełom listopada i grudnia). Jest on porównywany przez twórcę do filmów „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” (Alien) i „Prometeusz” (Prometheus). Przypomnijmy, że Echoes to dwa słuchowiska, ściśle powiązane fabularnie, w których bohaterem pierwszej części jest Ósmy, zaś drugiej – Dziesiąty. Alfie Shaw:
Możesz obejrzeć oba filmy samodzielnie i w dowolnej kolejności, ale jeżeli obejrzysz je razem, dostajesz pełną historię Inżynierów i Xenomofra. Tutaj zaś, jest to pełna historia złoczyńcy.
Nie wiem jak Wy, ale ja im więcej czytam o projekcie Time Lord Victorious, tym większą czuję ekscytację. Z tego co mówią twórcy, ogólny koncept jest następujący: Dziesiąty Doktor wywołuje doniosłą zmianę w biegu historii. Ósmy i Dziewiąty odkrywają, że z czasem jest coś nie tak i muszą się uporać z groźnymi konsekwencjami. Narracja jest tak rozbudowana, że zasługuje na osobny artykuł, kiedy zbierzemy do kupy więcej szczegółów. Na zanętę mogę napisać, że najważniejszy punkt zapalny tej wielkiej narracji to najprawdopodobniej śmierć Adelaide Brooks w jej domu na Davies Street, kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy słowa „Zwycięski Władca Czasu”. Doszło wówczas do pęknięcia w strukturze czasu; wszystkie późniejsze wydarzenia wynikają z niecnej działalności Daleków, Briana, Mistrza, a może i nierozważnych decyzji samego Doktora, ale nic z tego nie byłoby możliwe, gdyby nie Pęknięcie – ono zdaje się być supłem wiążącym wszystkie elementy. Prawdopodobnie więcej na ten temat dowiemy się z interaktywnego spektaklu immersyjnego przygotowywanego przez Immersive Everywhere na początek przyszłego roku.
Abstrahując jednak od fabuły, to naprawdę ogromne popkulturowe wydarzenie ze względu na całą stronę techniczną. Doctor Who od dekad eksploruje wszelkie media, aby dawać nam nowe opowieści; nie on jeden, bo podobnie rozbudowane – i niemal równie sędziwe – są choćby Gwiezdne Wojny. A jednak nawet w Odległej Galaktyce, gdzie chronologia względem oryginalnej, filmowej historii, jest zawsze ściśle określona (w przeciwieństwie do Doctor Who, gdzie wydarzenia z innych mediów nie zawsze mają precyzyjnie ustalony czas akcji) powiązania pomiędzy mediami były rzadkie i zwykle bardzo nieśmiałe. Dopiero w ostatnich latach zaczyna się to zmieniać. Teraz Time Lord Victorious jest niekiedy krytykowany za zbyt wysokie koszty konsumpcji. Faktycznie, ilość produktów wydanych w stosunkowo krótkim czasie może przytłoczyć.
Ja jednak mam nadzieję że projekt nie tylko odniesie sukces, ale też wyznaczy nowe standardy dla świata Doctor Who – a może i dla całej popkultury. Pomyślmy tylko o tych wszystkich postaciach pobocznych, które przez lata pojawiały się w książkach, komiksach i słuchowiskach z Doktorem. Do tej pory te światy istniały 'naokoło’ świata głównego, jakim jest serial. Czerpały z niego, ale od siebie nawzajem już rzadziej, a jeszcze rzadziej serial czerpał z nich. Czyż nie byłoby wspaniale móc zobaczyć jak bohaterowie z różnych światów spotykają się ze sobą? Dotąd były to zabiegi nader rzadkie, ale może Time Lord Victorious przetrze szlak i zachęci ludzi do sięgania po więcej mediów niż do tej pory. A wtedy może bohaterowie i zdarzenia z komiksów, książek i słuchowisk zaczną częściej wymieniać się między sobą. Może nawet zaczną one śmielej 'przeciekać’ do samego serialu.
Na koniec przytoczę jeszcze jedną wypowiedź Jamesa Gossa:
W skrócie, Time Lord Victorious to festiwal. Wszędzie wokół opowiadane są historie, w przeróżnych formach, a ty możesz wybrać cokolwiek na co masz ochotę, po czym odejść, świetnie się ubawiwszy – zupełnie jak na prawdziwym festiwalu. Tyle, że tutaj jest mniej błota.
Źródło: Doctor Who Magazine #556