Steven Moffat o orientacji Bill
Główny scenarzysta uznał wrzawę, jaka powstała wokół orientacji nowej towarzyszki, za bezsensowną.
Według Moffata pytanie, jakie powinniśmy sobie obecnie zadawać, to nie „dlaczego?”, ale „dlaczego dopiero teraz?”. Stwierdził on równocześnie, że jest to „minimalna doza reprezentacji”, jaką powinna obecnie zapewniać telewizja.
Zasadniczo rzecz biorąc, reakcje fanów pokrywały się z podejściem samej zainteresowanej, która uznała, że to „świetna sprawa”. Większość rozsądnych i trzeźwo myślących osób uważa szerszą reprezentację wcześniej marginalizowanych grup za właściwy krok.
Jak jednak zdążył zauważyć Moffat, jeśli będziemy zbyt długo nad tym dyskutować, ryzykujemy zwrot w przeciwną stronę. Pokolenie, które w znacznej mierze postrzega homoseksualizm jako najzwyklejszą rzecz pod słońcem, otrzyma wizję odmiennej orientacji seksualnej jako odchylenia od normy. Jak powiedział na pokazie prasowym premierowego odcinka dziesiątej serii:
Oglądają nas dzieciaki i są one dużo, dużo mądrzejsze niż moje pokolenie. Mają dobrze poukładane w głowach, są szczere i mogłyby nam powiedzieć: „Hej, czemu robicie wokół tego tyle szumu?”. One nie potrafią tego zrozumieć. „Wzięliście na nagłówki to, że ktoś jest całkiem zwyczajną osobą. O czym wy w ogóle gadacie?”.
Przypomnijmy – Pearl Mackie, wcielająca się w rolę Bill Potts, ujawniła, że grana przez nią postać będzie pierwszą otwarcie homoseksualną serialową towarzyszką Doktora.
Zamieszanie, jakie wywołało to oświadczenie, zaskoczyło twórcę serialu. Jak powiedział, „w zasadzie nie powinno być żadnego wielkiego halo”.
Tak dla jasności, nie oczekujemy żadnych owacji na stojąco ani poklepywania po plecach. To minimalny poziom reprezentacji, jaki powinna oferować telewizja. Właściwą reakcją byłoby tu: „Czemu musieliśmy na to tyle czekać?” a nie „Jesteśmy tacy wspaniali”.
Orientacja Bill jest oczywista już od pierwszego odcinka, w którym to poznajemy dziewczynę będącą obiektem jej zainteresowań oraz historię nieudanego romansu.
W serialu pojawiały się już homo- , bi-, a nawet panseksualne postacie, takie jak kapitan Jack Harkness, madame Vastra oraz River Song. Jest to jednak pierwszy przypadek w historii serialu, kiedy to towarzyszka Doktora jest postacią homoseksualną.
Mackie podkreśliła, że seksualność nie jest definiującą cechą jej postaci, zaś ona sama nie ma już nic więcej do powiedzenia w tej kwestii.
Myślę, że Steven wyczerpał ten temat. Ludzie są też homoseksualni, no i co z tego?
Czy jako społeczeństwo doszliśmy do punktu, kiedy lepiej jest nie dyskutować publicznie nad tego typu kwestiami ze strachu przed zrobieniem problemu z czegoś równie naturalnego i oczywistego? A może takie wysyłanie wsparcia i pozytywnego przesłania nadal ma sens? Prawdopodobnie zależy to od tego, gdzie przyszło nam żyć i jakie są nasze osobiste doświadczenia.
Jak na razie zdecydowaliśmy się na to drugie. Miejmy nadzieję, że nie potrwa długo, zanim pierwsza opcja stanie się równie oczywistym wyborem.
Źródła: The Guardian, Radio Times
No bo to jest odejście od normy, sama sprawa mnie aż tak nie ciekawi ale jego tłumaczenie ma dziury i tyle.