Steven Moffat: W Heaven Sent miały się pojawić Płaczące Anioły
Poprzedni showrunner serialu, Steven Moffat, wyjawił, że początkowo planował wykorzystać Płaczące Anioły w finale dziewiątej serii, w odcinku Dar niebios („Heaven Sent”). Podczas międzynarodowego wspólnego oglądania napisał na Twitterze:
Początkowo planowałem, aby to był Płaczący Anioł. Och, zapomniałem o tym!
Gdyby nie zmienił zdania, byłoby to pierwsze pojawienie się Aniołów w erze Dwunastego Doktora. Jednak pojawiły się epizodycznie jedynie w następnym odcinku, Z piekła rodem („Hell Bent”) w postaci samotnego Anioła pod Kapitolem Gallifrey.
Chociaż nie wiemy, jak dokładnie miał pierwotnie wyglądać odcinek, możemy podejrzewać, że Płaczący Anioł zająłby miejsce Całunu, a to zmieniłoby wiele – Całun porusza się powoli, dając Doktorowi czas na rozwikłanie zagadki, podczas gdy Płaczące Anioły zostały przez Dziesiątego opisane jako „szybsze, niż możesz sobie wyobrazić”.
Podczas tweetowania Moffat wypowiedział się również na temat powstania Całunu:
Mój syn, Joshua, opowiedział mi o jednym ze swoich snów: była tam malutka, podobna do ślimaka kreatura. Znajdowała się od niego bardzo daleko i była bardzo powolna, ale bez przerwy się do niego zbliżała, a kiedy wreszcie przybyła, wiedział, że go zabije.
Brzmi to trochę jak wytłumaczenie Marka Gatissa, dlaczego Lodowi Wojownicy z Zimnej wojny („Cold War”) byli przerażający: byli powolni, ale pewni, że nie muszą się spieszyć – bo tak czy siak cię dopadną…
Jak sądzicie, czy Dar niebios byłby tak rewelacyjny, gdyby pojawili się w nim znani wrogowie?
Źródło: The Doctor Who Companion