Peter Capaldi – wywiad na temat 9 serii

Pomimo ograniczenia długą jak Mara listą tematów, na które nie może dyskutować (szczegóły fabuły, nowe potwory, powracające postaci, wątki fabularne…), zawsze można liczyć na to, że Peter Capaldi wypełni wywiad informacjami po brzegi.

Pomocnym jest fakt, że jest on biegły w nerdowskich szczegółach Doktora Who: od anegdotek o swoim starym koledze Jimie – projektancie oryginalnych Zygonów – do wyrecytowania z pamięci personaliów kaskadera Jona Pertwee z sezonu ósmego i rozmowy o Chumblies.

DenOfGeek razem z garstką innych dziennikarzy w studiu w Cardiff przeprowadziło rozmowę z Capaldim na wszystkie z powyższych tematów, włączając w to serię dziewiątą, wspomnienia z pierwszego roku w roli Doktora, jego prywatny fandom i wiele innych…

Gdzie Doktor i Clara znajdują się na początku serii dziewiątej:

Myślę, że Doktor i Clara w pewnym sensie upajają się tą wolnością, jaką teraz mają. Mogą w końcu podróżować przez cały czas i przestrzeń, gdzie tylko sobie zamarzą. Myślę, że świetnie się przy tym bawią. Są naprawdę bardzo podekscytowani perspektywą przygód i rzucają się w ich kierunku. Ale oczywiście, biorąc pod uwagę, że to Doktor Who, to bardzo niebezpieczne. Nie tylko z powodu zagrożeń, które na nich czekają – również z tego względu, że nigdy nie można zbyt długo dobrze się bawić. Ostatecznie trzeba kiedyś za to zapłacić [śmiech].

Myślę, że [Doktor] rusza do przodu. Najlepszą rzeczą, która według mnie jest bardzo ciekawa, jest to, że Doktor nadal szuka samego siebie. Zmienił się do pewnego stopnia. To znaczy, nie zmienił się, jest nadal taki sam, nadal nosi ze sobą te same troski i zmartwienia i mrok, jeśli można to tak nazwać, ale akceptuje teraźniejszość. Ale to dlatego, że posiada ogromną wiedzę dotyczącą zarówno przeszłości jak i przyszłości. Myślę, że w tym wcieleniu czasami jest skłonny do… Jest mądrzejszy niż zazwyczaj przyznaje. Wie, że wiele rzeczy może skończyć się bardzo nieprzyjemnie, ale zamiast skupiać się na tym woli dobrze się bawić. Nie oznacza to jednak, że nie zdaje sobie sprawy z nadchodzącej ciemności… czy coś w tym stylu, co będzie dobrze wyglądało w druku!

Jak praca Clary w szkole będzie wyglądać w serii dziewiątej:

Nadal jest nauczycielką. Może to robić na pełny etat, bo jestem w stanie po prostu śmignąć i zabrać ją, a potem odstawić zanim w ogóle odeszła. Kocham szkołę i fakt, że to Coal Hill School, a także to, że młodsi widzowie mogą się z tym utożsamiać w bardzo jasny sposób. Clara nadal jest tam bardzo zajęta.

maisie-williams-20-08-2015Współpraca z gwiazdą Gry o Tron Maisie Williams:

Maisie jest świetna, bo jestem ogromnym fanem Gry o Tron, więc byłem bardzo podekscytowany jej pojawieniem się. Bardzo mnie rozśmiesza. Maisie gra w Grze o Tron odkąd miała dwanaście lat! Jest więc bardzo, bardzo pewna siebie, technicznie rzecz biorąc [śmiech]. Zawsze znajdzie dobre światło, wie, gdzie stanąć. Wie, jakie pytania zadawać. Byliśmy z Jenną nieco onieśmieleni jej autorytetem, kiedy zjawiła się na planie [śmiech], bo my jesteśmy trochę  bardziej… robimy to trochę bardziej na ostatnią chwilę. Ale jest świetna, bo posiada też wspaniałą mieszankę sporego talentu – zobaczycie, co zrobiła w serialu, kiedy musiała objąć szerokie spektrum, grać inaczej w różnych odcinkach i zrobiła to całkiem pięknie i subtelnie – ale świetne jest również to, że świętowała z nami swoje osiemnaste urodziny. Cudownie jest mieć w pobliżu kogoś, kto ma osiemnaście lat, bo jest pełna humoru i wigoru, i życia, i nie jest ani trochę rozpieszczona. Ale równocześnie można wyciągnąć od niej plotki z Gry o Tron [śmiech]. Zaczyna mi je opowiadać, a potem wyjawiać rzeczy, których nie chcę wiedzieć, więc muszę ją uciszać.

Powtórne powitanie Michelle Gomez jako Missy:

Michelle jest niesamowita. Mechanika tej historii jest nieco inna […] Jest dobrze, naprawdę dobrze. Michelle jest świetna. Bardzo zabawna. Ale nieco inna. W pewnym sensie sobie pomagamy.

Powrót Zygonów:

Czyż nie są świetni? To fantastyczne potwory, nieprawdaż? Pracowałem z człowiekiem, który je zaprojektował – Jimem Achesonem – który stał się bardzo znanym kostiumografem. Grałem w filmie Niebezpieczne związki, do którego zaprojektował wszystkie te niesamowite osiemnastowieczne kostiumy dla Glenn Close i Johna Malkovicha – miałem tam drobną rolę – i chciałem rozmawiać z nim tylko o Zygonach! Także dlatego, że zaprojektował pierwszy kostium Toma Bakera i wydaje mi się, że również Mutantów. Był fascynujący. Zapytałem go o te rzeczy. Był chyba trochę zawstydzony. Wkraczał na wyższy poziom – wydaje mi się, że dostawał Oscary i inne tego rodzaju nagrody za swoje kostiumy. Nawet kiedy patrzy się na wszystkich Doktorów i tych, którymi on się zajmował, jego potwory i kostiumy wyróżniają się spośród reszty.

Powrót Daleków:

Tak wielu Daleków! To cudowne. Szczególnie to, że nie są robione komputerowo – mamy ich całą stertę w pomieszczeniu. To bardzo ekscytujące, bardzo ruchome. Bardzo mnie to cieszy. Nie wiem, czy widzieliście plan. To było świetne. Miał w sobie coś z lat sześćdziesiątych. […] Kiedy patrzyło się na ten plan, miało się wrażenie, że był on panoramiczny. W pewnym sensie przypominał mi też filmy z Peterem Cushingiem.

Wpływ Jenny Coleman jako aktorki:

Cóż, jest świetna. Dobrze się dogadujemy co do tego jak lubimy pracować, ale jest po prostu niesamowita. Tak to właśnie wygląda z Jenną. Można się z nią śmiać i myśleć „och, świetnie się bawimy”, ale potem zagra swoją rolę i myślę „O Boże, muszę zagrać to lepiej, bo ona właśnie dała pokaz niesamowitego, prawdziwego, emocjonalnego, potężnego aktorstwa”. W taki sposób trzyma mnie w gotowości. Wydaje mi się, że w przypadku Doktora i Clary jest całkiem podobnie. Ich relacja bardzo się rozwinęła w międyczasie. Ona próbuje zrobić z niego kogoś bardziej [śmiech] otwartego na ludzką rasę, a Jenna próbuje zrobić to samo ze mną. Próbuje pomóc mu lepiej funkcjonować wśród zwykłych ludzi.

Chemia między nim i Jenną Coleman w ósmej serii:coleman-capaldi-20-08-2015

Prawie od razu znaleźliśmy się w tej strefie. Była dla mnie taka miła od samego początku, odkąd zjawiłem się na planie, aby zagrać scenę regeneracji. Była pierwszą osobą, która pojawiła się i oprowadziła mnie po TARDIS. Bardzo, bardzo mnie wspierała i była przyjacielska, tak jak wszyscy. Trochę strasznie jest wejść w tę rolę, zwłaszcza pierwszego dnia, kiedy jest tam 250 ludzi stojących i obserwujących cię. Ale zawsze odczuwałem wsparcie Jenny.

Nie planujemy zbyt wiele, po prostu pojawiamy się i sprawdzamy, co druga osoba ma na myśli. Mogę mieć pomysł, który może być beznadziejny. Ona może mieć pomysł, który może być beznadziejny. Ale jakoś zawsze coś razem wymyślimy. Przydatne jest też mieć kogoś, kto przede wszystkim był na planie przez rok zanim się pojawiłem. Była więc w stanie informować mnie o stresach i obciążeniach związanych z produkcją oraz o mechanice serialu.

Ile Steven Moffat zdradza mu o wątkach fabularnych i gdzie Doktor skończy w finale serii:

Jeśli chodzi o obecny rok to trzymali mnie w niewiedzy. Docierają do mnie plotki, bo słyszę różne rzeczy, ludzie muszą układać kostiumy, a ekipa na ogół chodzi wszędzie ze scenariuszami [śmiech] odcinków, których nie mam szansy obejrzeć. Steven przez ostatnie dwa lata zawsze w jeden wieczór opowiadał mi cały sezon, ale w tym przypadku nie wiem, co dzieje się na końcu.

Wydaje mi się, że łatwiej jest nie wiedzieć. Nie jestem pewien, czy byłbym w stanie zagrać lepiej, gdybym wiedział. Jeśli Doktor nie wie, co się z nim stanie, to dlaczego ja miałbym? Co zrobiłbym, gdybym wiedział?

Czy jest coś, czego chciałby zrobić mniej lub więcej, wspominając serię ósmą:

Nie sądzę. To znaczy, nie mam wpływu na pisanie scenariuszy, więc co będzie to będzie i to bardzo, bardzo dobre i mocne w tym roku. Myślę, że każdy Doktor na początku próbuje grać przeciwieństwo swojego poprzednika. Matt był oczywiście bardzo przyjazny i otwarty, i chyba wydawało mi się, że ważne było, aby takim nie być. Nadal tak uważam. Nadal taki nie jest, ale Clara musi spróbować opracować jakąś strategię, aby pomóc mu lepiej funkcjonować z ludźmi [śmiech], co daje dużo zabawy.

Ale nie, myślę, że podjęliśmy dobre decyzje. Dobrze, że rozwinął się jako postać. To musi być bardzo dziwne, jeśli nagle regenerujesz, jeśli nagle jesteś inną – chociaż zasadniczo tą samą postacią – jesteś nowym duchem, nową istotą, jesteś jak dziecko, które musi odkryć, kim jest. Zatem on nadal jest w tej podróży, nawet jeśli może się wydawać, że popadł w rutynę. Myślę, że nadal – tak jak oni wszyscy – szuka tego, kim jest, stąd tytuł serialu.

Wyczyny kaskaderskie w serii dziewiątej:

Tak, mam świetne wyczyny. Kocham wyczyny, bo często są już zrobione, a ja wyłaniam się na końcu, poprawiając perukę! Wyczyny są świetne. Zawsze kocham wyczyny w Doktorze Who. Jednym z moich ulubionych momentów jest [śmiech], to chyba był Terror of the Autons, kiedy w punkcie kulminacyjnym Mistrz naciera autobusem w kierunku Jona Pertwee. Zamierza go przejechać! I autobus jest tuż przed Jonem Pertwee i w ostatniej chwili, Terry Walsh, jego kaskader, wykonuje obrót w tył i stacza się z dala od autobusu, a potem jest zbliżenie na wstającego Jona! Myślisz sobie wtedy: „Tak! To właśnie chcę robić”.

Doświadczanie nowych historii jako fan Doktora Who i aktor:

Wydaje mi się, że te dwa aspekty zlały się u mnie w jedno. Fan i dorosły, profesjonalny aktor – niezbyt dorosły profesjonalny aktor! Patrzę po prostu na materiał z punktu widzenia: jak mogę sprawić, że to zadziała? jak mógłbym to zagrać najlepiej? Ale jednocześnie zawsze jestem podekscytowany, bo zawsze znajduję w tym coś super, co bardzo lubię. Zawsze jestem podekscytowany, kiedy widzę nowego albo starego potwora.

Nie czuję zawrotów głowy i braku oddechu z podekscytowania [śmiech], ale jest takie bardzo ciepłe, cudowne uczucie, kiedy wchodzę do pomieszczenia pełnego Daleków albo widzę Zygonów. Cieszy mnie to, ale zawsze sądziłem, że relacja fanów z Doktorem Who jest tak naprawdę dość prywatną i intymną sprawą. Pomimo że to ogromna marka, mająca miliony fanów na całym świecie, którzy są ze sobą w ciągłym kontakcie. Uważam, że każda indywidualna relacja z serialem jest czymś prywatnym. Jest to coś, co noszę w sobie – mam z nim własną relację.

Wiesz, nie mogę być wylewny. Wszyscy by mnie znienawidzili, gdybym pojawiał się każdego dnia i mówił: „Och, patrzcie! Kolejny gumowy potwór! Jak fantastycznie! A tu jest kolejny korytarz, którym pobiegnę!”, chociaż tak właśnie czuję się przez większość czasu!

Czy czuje podobieństwo między doświadczeniami swoim i aktorki takiej jak Carole Ann Ford [która odwiedziła plan Doktora Who zeszłego roku]:

Myślę, że to inny serial, ale wszyscy są ze sobą w pewien sposób powiązani. I wiesz, że to ważne. Ktoś taki jak Carole Ann, moim zdaniem ona wie jak bardzo jest szanowana. To w pewnym sensie podwójne, bo widzę to zarówno z punktu widzenia fana jak i aktora. Jak wyglądało bycie aktorem w latach sześćdziesiątych? Strzyżenie u Vidala Sassoona i dbałość o bycie na czasie  i praca z Verity i to wszystko, bycie częścią tego, i jakie prace się później wykonywało i… także mam dla niej szacunek jako dla aktorki, ale również jej pozycja w serialu jest ważna i kluczowa.

I oczywiście jest moją wnuczką. Zawsze mnie to fascynowało. Zawsze uważałem, że relacja jej i Williama Hartnella to jeden z najbardziej dręczących nas wątków w serialu i chciałbym, żebyśmy mogli jakoś do tego nawiązać lub przywrócić ten wątek albo coś z nim zrobić.

Którego towarzysza z przeszłości najchętniej zobaczyłby ze swoim Doktorem:

Myślę, że wszyscy są niesamowici. Katy Manning była niesamowita. Ją też spotkałem, wpadła na plan. Lis Sladen oczywiście była fantastyczna. Wszyscy wykonali świetną robotę. Karen. Spotkałem Karen Gillan kilkakrotnie, świetnie się razem bawiliśmy. Ale z tych starszych… Ian i Barbara. W tej chwili tęsknię za nimi. Nie zawsze taki jestem, ale jest coś w tym wszystkim, w szkole Coal Hill i początkach serialu. Wydaje mi się, że jedną z rzeczy, które w pewnym sensie wnoszę do serialu przez mój wiek, jest prawdopodobnie echo tego wszystkiego. Moim zdaniem Barbara była niezwykła. Była bardzo wytworna jak na nauczycielkę w Coal Hill [śmiech]. Jenna według mnie podtrzymuje tą tradycję. Tak, miło byłoby ich spotkać.

capaldi-20-08-2015Większe poświęcanie się dla fanów:

Szczerze powiedziawszy, nie sądzę, żebym robił więcej niż Matt, David czy Chris lub ktokolwiek inny. Żyjemy po prostu w nowej erze, obieg informacji jest dużo większy i szybszy niż wcześniej. Myślę, że oni robili tyle samo, jeśli nie więcej. Chodzisz cały czas z tym uczuciem szemrania o listach i rzeczach, z którymi się nie uporałeś. Nie możesz dotrzeć do wszystkich. Czasami robię małe rysunki, bo lubię pobazgrać i wydaje mi się to nieco bardziej osobiste. Nie uważam, żebym robił coś szczególnie wyjątkowego. To naprawdę wielki przywilej tej pracy, że możesz uszczęśliwić ludzi przez samo pojawienie się. Są też bardzo wyrozumiali, nie proszą o zbyt wiele.

Nieplanowane pojawienie się w Cardiff na Doctor Who Experience w marcu 2015:

Byłem tam, bo zazwyczaj wracam do Londynu na weekendy, ale z powodów osobistych tym razem zostałem i moja żona powiedziała: „Dlaczego po prostu tam nie wpadniemy i zobaczymy, co się stanie?” [śmiech] Poza tym, nigdy nie zwiedziłem go w całości. Chociaż tam filmowaliśmy i pojawiłem się dla fanów na górze to nigdy nie przeszedłem całej trasy, więc pomyślałem sobie: „jasne, to będzie zabawne, zróbmy to”. I oczywiście, wiesz lub masz nadzieję, że uszczęśliwisz trochę ludzi samym pojawieniem się i to faktycznie się stało. Zostałem w pewien sposób obdarowany, bo, wierzcie mi, bycie tak poważanym daje dużo szczęścia.

Czy widzi młodszego siebie w innych fanach Doktora Who:

Chyba pamiętam, jak to jest i wydaje mi się, że wiem, jakie to dla nich ważne. Dlaczego czuję się strasznie winny, bo zwyczajnie nie mogę zrobić wszystkiego. To niemożliwe. Więc staram się robić co mogę, ale szczerze powiedziawszy, pewnie przyjdzie czas, kiedy będę musiał powiedzieć, że się wycofuję, bo inaczej nie będzie wystarczająco czasu na kręcenie serialu. Ale podkreślam jeszcze raz, że moim zdaniem nie robię więcej niż  ktokolwiek inny.

Którego ze starych potworów chciałby zobaczyć jako przeciwnika swojego Doktora:

Jest ich tak wiele. Często gdy słyszę to pytanie próbuję wybrać najmniej znanego, jak Chumblies! Tylko dlatego, że są mało znane. Albo Daemonów. Myślę, że to byłoby świetne. Zawsze fajnie jest widzieć stare potwory stworzone na nowo przy użyciu nowszej technologii, bo dostają kilka warstw farby, ale oryginalna koncepcja pozostaje ta sama. Byłoby więc miło zobaczyć kilka starych potworów w nowszym wydaniu. Myślę, że Daemoni byliby dobrzy, bo mają w sobie odrobinę czarnej magii. Lubię potwory, które są trochę nie z tego świata – nie tylko te typowe dla sci-fi, ale takie, które mają w sobie pewien element horroru.

Axoni też byliby super. Steven zawsze mówi, że mają twarze jak BAFTA [śmiech]. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że ma mnóstwo tych nagród i ma już ich dość! [śmiech] Jeśli popatrzeć na nich z punktu widzenia tamtych czasów – ludzie robią co mogą, co tylko mogą, ale wiesz, obcisłe kombinezony i złota farba – ale potem zmieniają się w te potworne, maziowate rzeczy. Po prostu uważam, że dobrze wyglądaliby w nowoczesnym wydaniu.

I oczywiście mondasjańscy Cybermeni, o których nieustannie walczę.

Jak zmieniła się dla niego presja między jego pierwszą i drugą serią:

Myślę, że wcale. Możesz mieć poczucie, że odniosłeś sukces przez odnowienie kontraktu na kolejną serię [śmiech], więc masz kolejny rok i to daje ci szczęście! Ale nie możesz spocząć na laurach, musisz nieustannie podejmować wysiłek, aby dać z siebie jak najwięcej. Zatem cały czas szukasz sposobów, aby pozostać interesującym i zabawnym.

Doktor Who jest jak każdy inny serial, często znajdujesz się w podobnych sytuacjach. Jeśli jesteś w serialu kryminalnym, co tydzień stawiasz czoła morderstwu, więc musisz zmierzyć się z tymi samymi pytaniami. Doktor też często znajduje się w podobnych okolicznościach. Jak doszło do tej okropnej sytuacji i czemu są tu te potwory i co się w ogóle dzieje? Musisz poniekąd znaleźć zarówno nowe rozwiązania, jak również wrócić do starych sposobów, które ludzie uwielbiają.

Myślę, że teraz dużo bardziej piszą pode mnie i jest to rozszerzone na aspekty mojej osobowości, z którymi wydają się być bardziej zaznajomieni. Jest mnóstwo rzeczy, które robimy i które Doktor wykonuje w TARDIS, i wiele z nich jest dla mnie dość osobistych. Wydaje mi się, że jest do mnie trochę podobny, w swoim głupszych cechach [śmiech] i mniej podobny w byciu bohaterem. Ponieważ jest znacznie bardziej heroiczny i odważny niż ja kiedykolwiek będę.

 Źródło: DenOfGeek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *