Peter Capaldi o zmianach w „Doctorze Who”
Peter Capaldi w wywiadzie opowiada m.in o odejściu Stevena Moffata, wyborze nowego towarzysza, różnorodności i o wpływie serialu na jego zdrowie.
Nasz ukochany Dwunasty Doktor powraca w wywiadzie dla Newsweeka! Wygląda na to, że wyzdrowiał już po operacji kolana (dla przypomnienia – w zeszłym roku, w trakcie kręcenia serialu doznał urazu łąkotki). Co ciekawe, Matt Smith doznał identycznego urazu w trakcie swojego okresu bycia Doktorem. Cóż, takie ryzyko, gdy chce się walczyć z Dalekami i Zygonami. Peter wyznał Newsweekowi:
To uraz sportowy – biegniesz przez korytarz, na końcu skręcasz, wykonujesz obrót na jednej nodze i skręcasz kolano. Nie mogliśmy tego wyleczyć w trakcie zdjęć, musiałem więc poczekać. Lekarz powiedział mi „Nie możesz skakać, kucać ani biegać.” Ale przecież to właśnie moja praca – skakanie, kucanie i bieganie! Ale teraz jest już lepiej, nie mogę się już doczekać pracy nad 10. sezonem.
Aktor był jednak przygotowany na to, że może doznać kontuzji w imię sztuki. Przyznał, że po przejęciu pałeczki od o wiele młodszego Matta Smitha, poczuł się w obowiązku, by nadganiać fizycznie poprzednika.
Jestem w stanie wejść na tę męczącą ścieżkę, tylko by udowodnić, że mogę. Jeśli nic złego Ci się nie przytrafia, prawdopodobnie robisz to źle. Trzeba się całemu poświęcić, przeskoczyć stół i ścigać Zygonów. Granie w Doctorze Who to świetne ćwiczenia, utrzymuje mnie to w formie. Na początku naiwnie myślałem, że znajdę czas na siłownię lub chociaż bieżnię. Ten serial to bieżnia, wykonujesz tyle ćwiczeń, że wcale nie ma potrzeby, aby jeszcze chodzić na siłownię.
Peter wypowiedział się także na temat odejścia Moffata. Spytany o sposób, w jaki Steven mu to obwieścił, przyznał z uśmiechem:
Powiedział ’odchodzę’. I że była to dla niego bardzo ciężka decyzja. Rozumiem to. Ma ogromny talent, ale tak jak my jest człowiekiem i nie sądzę, by dał radę dłużej pracować na taką skalę. Cena, jaką trzeba ponieść za pracę z Doctorem Who jest olbrzymia. A on bierze na swoje barki największe brzemię, kocha ten serial i jest całkowicie za niego odpowiedzialny. I traktuje to bardzo poważnie, choć oczywiście z nutką uciechy. Kocha swoją pracę i myślę, że odejście jest dla niego bardzo, bardzo trudne. Ale uważam, że musi odejść, inaczej mógłby dostać ataku serca!
Na pytanie o to, czy sam przystanie na prośbę BBC i zostanie dłużej w serialu, odpowiedział tak:
Jeszcze nie wiem. Mamy jeszcze dużo czasu na podjęcie tej decyzji. Uwielbiam odgrywać Doktora. Oczywiście dużo rzeczy się zmieni i może będę chciał kontynuować, a może nie. To bardzo trudna decyzja, jak to mówi Steven, kiedy przychodzi do pożegnania. Ja jej jeszcze nie podjąłem.
Capaldi prowadził już wiele rozmów z nowym głównym scenarzystą, Chrisem Chibnallem, ale przyznał, że sam nie wie, co z tych rozmów wyniknie.
Myślę, że Chris ma sporo naprawdę świetnych pomysłów. Po prostu nie wydaje mi się, żeby którykolwiek z nas mógł przewidzieć, co stanie się za dwa lata.
Wracając jednak do czasu teraźniejszego – Moffat ma jeszcze sporo roboty zanim przekaże Chrisowi klucze do TARDIS, między innymi musi wybrać nowego towarzysza na zastępstwo Clary. Peter jest bardzo podekscytowany procesem wybierania nowego towarzysza i przyznaje, że rozmowy dobiegają już końca.
Podczas gdy ostatnie rozdanie Oscarów zwróciło uwagę ludzi na brak mniejszości w filmie i telewizji, coraz więcej osób zdaje się dostrzegać ten problem. Wydaje się, że producenci Doctora Who będą chcieli odpowiedzieć na to żądanie widowni. Czyżby przyszły towarzysz pochodził z mniejszości etnicznej? Capaldi przyznaje, że jest to bardziej niż możliwe. Powiedział, że serial stawia duże kroki w kierunku różnorodności.
Doctor Who ma to do siebie, że osiąga szczyty możliwości, kiedy odwzorowuje kulturę czasów, w których się dzieje. To bardzo popularny serial, czasem sam rzeźbi ścieżkę do sukcesu i myślę, że nadszedł czas, by dawał nam do zrozumienia, że żyjemy w XXI wieku.
Doktor, tak jak James Bond, jest postacią kultową – jak na razie obie postacie były zarezerwowane dla jasnoskórych mężczyzn. Jednak Peter uważa, że to też może ulec zmianie. Co więcej – uważa, że osoba, której przekaże soniczny śrubokręt, powinna należeć do mniejszości lub być kobietą.
Według mnie bardzo ważnym jest, żeby serial odwzorowywał czasy, w których żyjemy. Na chwilę obecną świat przeżywa kryzys, a Doktor jest bohaterem wszystkich czasów. Myślę więc że on, ona czy ono – bo on nie jest człowiekiem – powinien odzwierciedlać nasze czasy. Ale jednocześnie musi to być osoba, która doskonale wpasuje się w klimat serialu.
Aktor z namysłem waży słowa, nawet kiedy krytykuje decyzję BBC o przesunięciu godziny emisji Doctora Who. Uważa, że godzina ta będzie za późna dla najmłodszych widzów. Wpis z tą wypowiedzią znajdziecie tutaj. Dodał:
Trochę mnie to frustruje. Jeśli chcesz serialu familijnego, musisz zbudować mu odpowiednie otoczenie, na przykład ustalając jedną, tę samą godzinę emisji. Nawet ja już się pogubiłem, bo przesuwali go na później, i później, i później.
Co sądzicie o wypowiedziach Petera? Chcielibyście, by został dłużej, czy może nie możecie się już doczekać jego następcy? Kogo widzicie w tej postaci – kobietę a może Zygona albo Ooda? A może towarzyszka powinna zmienić się w towarzysza lub postać nie z tej ziemi? Czekamy na wasze komentarze!
Żródło: Newsweek
To w końcu Władca Czasu czy Zygon? ;)