Michelle Gomez: Missy rozwija swoje niszczycielskie zapędy

Michelle Gomez opowiada o swoim powrocie, związku jej postaci z Doktorem i tym, kto przejmie władzę nad światem.

Ostatnio widzieliśmy ją w odcinku Śmierć w niebie („Death in Heaven”), teraz aktorka powraca do roli Missy w The Magician’s Apprentice. Poniżej znajdziecie kilka słów od niej na ten temat.

Ponownie dołączyłaś do obsady Doktora Who i w dziewiątej serii na nowo wcieliłaś się w Missy… Jak to jest, być znowu na planie?

Cudownie jest być z powrotem, zwłaszcza, że myślałam, że dla Missy pod koniec ósmej serii wszystko jest już skończone. Jednakże, oczywiście, jest ona Mistrzem, więc wszystko się może zdarzyć, nawet oszukanie śmierci. Wciąż jestem w szoku, że biorę udział w serialu, który gorliwie oglądałam jako dziecko.

Co czułaś, gdy poproszono cię o powrót?

Byłam podekscytowana, nie dostaje się możliwości podróżowania przez czas i przestrzeń każdego dnia. Gdy poproszono mnie o powrót, wcale nie musiałam się zbytnio namyślać, oczywiście zgodziłam się. I zgodziłabym się jeszcze raz, gdyby sytuacja się powtórzyła, lecz nie ma tu na nic gwarancji, więc mam świadomość, że w tym roku Missy może pojawić się po raz ostatni. Ale też mam szczerą nadzieję, że tak nie będzie.

W otwierającym odcinku serii pojawiasz się u boku Clary, opowiedz nam coś o tym…

Dynamika pomiędzy Missy i Clarą przyjmie zupełnie nowy kształt i to nie taki, jakiego się spodziewałam. Jest w tym coś nie do końca w porządku, co powoduje, że oglądanie jest nieco nerwowe. Missy bardzo łatwo się nudzi. Wyobraźcie ją sobie razem z Doktorem w jednej klasie. Nawet wtedy Missy używała swojego intelektu do psot i przeszkadzania.

Opowiedz nam o twojej relacji z Clarą w tych odcinkach.

Nasza relacja zmieniła się diametralnie od momentu, w którym zostawiliśmy ją w ostatniej serii. Śmiem twierdzić, że może będzie tam szczypta szacunku? Być może nie do końca szacunku. Raczej zdrowej dawki ostrożności od każdej ze stron.

Kiedy kręciliście w dużej, kinowej, zagranicznej lokalizacji – na Teneryfie, co to miejsce dodało do scen?

Ma się wrażenie bycia w operze w tym dziwnym, wulkanicznym miejscu – imponującym i głośnym w swojej nieskończonej pustce, co dostarczyło nam doskonałego tła do ujęć. Posiada ono pewne surowe, ale dziwne piękno, praktycznie księżycowe. O co właściwie chodziło.

Opowiedz nam o swojej relacji z Doktorem w tych odcinkach.

Wciąż są głównie dwoma przeciwnymi biegunami, lecz czasami też się przyciągają. Wraz z długoletnią przyjaźnią przychodzi niezaprzeczalna bliskość. A ta przyjaźń w pewnym momencie skręciła w bardzo złym kierunku. Urodzili się w tym samym miejscu, lata gwiezdne temu, więc ciężar historii, którą współdzielą, jest podstawą ich relacji.

Możesz opisać nam Missy? Opowiedz nam, jak rozwinęła się od czasu ósmej serii.

Missy jest żywiołem. Jest nieznającym strachu, nieco psychopatycznym mordercą, którego nie możesz chociaż trochę nie lubić. Jest bardzo szczera w swojej roli Mistrza. Tak właśnie to widzi – obydwoje zabijali. Doktor w związku z tym źle się czuje, ona nie. Według niej Doktor ukrywa się za wyrzutami sumienia, podczas gdy ona rozwija swoje niszczycielskie zapędy. Ma do tego wiele narzędzi, ale jak dotąd zobaczyliśmy zaledwie kilka z nich. Czytanie w myślach, hipnoza i przesuwanie przeszkód samą myślą, by wymienić parę z nich.

Obecnie zespół Doktora Who jest nieco bardziej szkocki, z Peterem, Stevenem oraz tobą w obsadzie… Jaki rodzaj wsparcia otrzymałaś od swojego rodzinnego miasta?

Naprzód, Szkocjo!!! Kiedy zapytano mnie niedawno, jak wygląda Gallifrey, odpowiedziałam: „Glasgow”, jestem pewna, że wywołało to burzę. Myślę, że są bardzo dumni. To szkockie przejęcie, z Peterem, Stevenem i mną, pochodzącymi z Glasgow. Glasgowczycy zapanują nad światem.

Mieszkasz w Nowym Jorku, a w Ameryce jest wielu fanów Doktora Who – czy jesteś w Stanach równie rozpoznawalna co w Brytanii?

Powiedziałabym, że porównywalnie. Co nie oznacza za wiele. Missy i ja ubieramy się zupełnie inaczej, więc fakt, że nie przechadzam się w wiktoriańskim kostiumie oznacza, że mogę chodzić całkiem swobodnie.

Jak sądzisz, co Doktor Who oznacza dla brytyjskiego serialu i jego tożsamości poza granicami kraju?

To produkt, który sięga za morza i dotyka ludzi na całym świecie. Pobudza ludzką wyobraźnię świetnym opowiadaniem historii, które mogą podobać się całej rodzinie. Nie ma już zbyt wielu podobnych seriali, co czyni Doktora Who wyjątkowym.

Źródło: BBC



Uwielbia herbatę, seriale (zwłaszcza brytyjskie) i superbohaterskie filmy. W przerwach pomiędzy seansami kolejnych odcinków lub filmów, udaje że studiuje. Gdyby mogła nie dorastałaby.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *