John Simm o pracy w Doctor Who
W ostatnich odcinkach dziesiątej serii Doctor Who John Simm powrócił do roli Mistrza. Było to nie tylko duże zaskoczenie dla widzów, ale i ważne wydarzenie dla samego aktora. W wywiadzie udzielonym dla platformy Audioboom John Simm opowiedział o swojej ogromnej miłości do muzyki, najważniejszych filmach i oczywiście o pracy na planie Doctor Who.
Całej rozmowy możecie posłuchać tutaj, a poniżej przeczytacie, co Simm opowiedział słuchaczom podcastu o naszym ulubionym serialu.
Edith Bowman: Porozmawiajmy o Doctor Who, tej wspaniałej instytucji, która wykorzystuje regenerację, by wciąż się pojawiać na nowo i przyciągać kolejne pokolenia. To sprytny i bardzo udany pomysł. Czy w dzieciństwie byłeś fanem Doctor Who?
John Simm: Tak, oglądałem erę Johna Pertwee i Toma Bakera. Bardzo wyraźnie to pamiętam. Doctor Who wiąże się dla mnie z zapachem herbaty w torebkach. W herbacie, nie pamiętam jakiej marki – mogła to być PG Tips albo coś w tym momencie zmyślam – były karty Doctor Who, które zbieraliśmy. Można było zdobyć cały ścienny album i wklejać karty do tego albumu. Pamiętam, jak na niego oszczędzałem. Więc wyrzucałem z pudełka torebki herbaty, żeby wyciągnąć kartę. Tak, teraz to właśnie zapach herbaty kojarzy mi się z Doctor Who.
EB: Dla mnie jest to zapach kanapy mojego dziadka, bo kiedy tylko na ekranie pojawiali się Dalekowie, chowałam się za tego typu meblami, słuchając tego przerażającego dźwięku… Kiedy grałeś Mistrza, miałeś świetne przyjęcie wśród fanów serialu.
JS: Mnie zawsze przerażali Cybermeni. A ostatnio Mistrz okazał się ich stwórcą, co jest czystym szaleństwem, po prostu obłęd. Tak, ta rola była dla mnie wielkim szczęściem, było fantastycznie. Bardzo się z niej cieszę. Towarzyszyłem dwóm Doktorom, Davidowi i Peterowi, obaj byli cudowni. Po pierwszym z nich myślałem, że już mnie nie przywrócą, że to koniec, że już po mnie, teraz jestem kobietą! I Michelle Gomez jest znakomita. I wtedy Steven do mnie zadzwonił i powiedział: „Słuchaj, przecież to jest Doctor Who, wolno nam zrobić wszystko. To jest o podróżach w czasie”. Pomyślałem: „OK, to wrócę”. To, że mogłem powrócić do roli Mistrza, było bardzo ekscytujące i jeśli mi kiedykolwiek zaproponują, bym towarzyszył Jodie, pobiegnę w podskokach. Ona jest cudowna, myślę, że wykonuje doskonałą pracę.
EB: Kolejną dobrze przemyślaną rzeczą jest to, że przy serialu pracują różni reżyserzy, więc jako aktor masz szansę pracować z różnymi ludźmi. Pamiętam rozmowę z Benem Wheatleyem, nie posiadał się z radości, że zaproponowano mu reżyserowanie odcinka. Myślę, że jest to bardzo sprytne ze strony producentów, ponieważ zyskuje się inne spojrzenie za każdym razem, kiedy angażują nowego reżysera.
JS: Dokładnie, jak najbardziej! I jest to ekscytujące dla wszystkich: i dla reżyserów, i dla scenarzystów. Teraz stery przejął Chris Chibnall, a on był scenarzystą serialu Life on Mars, więc wiesz, dostałem angaż.
EB: Jeszcze tam wrócisz!
JS: Jasne. Ale oni wszyscy są mega przejęci, a Rachel Talalay, która reżyserowała odcinek, w którym się pojawiłem – ostatni odcinek z Peterem Capaldim – jest ogromną fanką Doctor Who. Chodzi o to, że serial wciąga w takie poczucie, że tutaj wszyscy są jedną wielką rodziną. Wróciłem i czułem się, jakby moja przerwa trwała zaledwie tydzień. Byli prawie wszyscy ci sami ludzie, co kiedyś. I oni wszyscy kochają tu pracować, a to przekłada się na ekran! Przy tym programie naprawdę wspaniale się pracuje.
EB: Bardzo jestem ciekawa odcinków z Jodie, myślę, że jest wyjątkową aktorką.
JS: Ja też nie mogę się doczekać, ona jest fantastyczna!
A wy chcielibyście zobaczyć Johna u boku Trzynajstej Doktor? Lubicie to wcielenie Mistrza?
Źródło: Audioboom
Johna Simma w Doctorze Who nigdy za wiele!
Byłoby ciekawie