Jenna Coleman ujawnia, że niemal zregenerowała się w River Song
Pierwsze pojawienie się obecnej towarzyszki w serialu mogło wyglądać zupełnie inaczej…
Gdzieś w odległym równoległym wszechświecie istnieje linia czasowa, gdzie Jenna Coleman nie zadebiutowała w Doctorze Who jako Clara Oswald, ale jako Melody Pond w odcinku z 2011 roku – Zabijmy Hitera („Let’s Kill Hitler”). Owszem, Jenna Coleman niemal została wcieleniem River Song!
Aktorka ujawniła to na konwencie FanExpo w Kanadzie, gdzie pojawiła się na wyjątkowym panelu razem z poprzednią towarzyszką, Karen Gillan – aka Amy Pond. Odpowiadając na pytanie dotyczące Melody (jakie byłoby jej życie, gdyby nie została porwana w Demon’s Run), Coleman ożyła, wszystko sobie przypominając:
Mam newsa! Wiedzieliście… że brałam udział w przesłuchaniu do roli Mels? To rola, której nie dostałam i moja babcia była bardzo zasmucona…
Gillan na to odpowiedziała:
Dzięki Bogu, że jej nie dostałaś! Bo wtedy byłabyś…
W tym momencie jej przerwano, ale pewnie można zakładać, że chciała powiedzieć coś o straceniu szansy na zagranie większej postaci, jaką jest Clara Oswald. Nie, żeby wcześniejsze pojawienie się w Doctorze Who zaszkodziło Gillan. Albo Peterowi Capaldiemu.
Mels została zagrana przez Ninę Toussaint-White. Była to mała rola: młodsze wcielenie River Song, które przyjaźniło się z Pondami, swoimi rodzicami. Czaso-maso i te sprawy. W Zabijmy Hitlera, po zmuszeniu Doktora do podróży do Berlina w 1938 roku, zregenerowała się w najbardziej znane wcielenie.
Coleman powiedziała, że nigdy szczególnie nie wierzyła w otrzymanie roli – głównie z powodu różnicy wzrostu między nią a Gillan.
Nie sądziłam, żeby wybrali nas na przyjaciółki z dzieciństwa, bo różnica wzrostu była zbyt duża. Sądziłam, że nigdy nie dostanę tej roli.
Zabawne, jak czasem sprawy się toczą, czyż nie?
Źródło: RadioTimes