Gwiazdy i twórcy Doctor Who o Stevenie Moffacie
Steven Moffat przez siedem lat był głównym scenarzystą Doctor Who; napisał nie tylko najwięcej różnorodnych odcinków, ale również specjalny odcinek rocznicowy, Dzień Doktora. W grudniu jednak nastał czas się z nim pożegnać. Aby uczcić jego wkład w serial, Radio Times zwrócił się do kilku kluczowych postaci z ekipy serialu z pytaniem o to, czy są w stanie ocenić, jak wielką spuściznę pozostawi po sobie Steven Moffat.
Peter Capaldi – Dwunasty Doktor (2014–2017)
Myślę, że Steven zostanie zapamiętany jako jeden z największych scenarzystów Doctor Who. Jest ogromnie pomysłowy i potrafi dotrzeć do widzów. Jest w stanie tworzyć opowieści, które są wzruszające, bardzo dramatyczne i ekscytujące – i uwielbia potwory. To skomplikowana kombinacja, ale świetnie sobie radzi.
Karen Gillan – Amy Pond (2010–2013)
Steven zostanie zapamiętany jako najlepszy scenarzysta, jaki kiedykolwiek pracował nad tym serialem. Na 100% jest najlepszy. Nie powinnam tego mówić za niego, ale myślę, że już nie może się doczekać, aby znowu zostać fanem.
Russell T Davies – showrunner (2005–2010)
Nie ma co do tego wątpliwości – był wspaniały. Nie mogę się doczekać jego ostatniego odcinka. Musiał się w końcu pożegnać, prawda? Myślę, że będzie zuchwały jak diabli i trochę szalony. Steven jest dziki, niebezpieczny i przezabawny, a to jego najlepszy czas. Nic go nie może powstrzymać!
Pearl Mackie – Bill Potts (2017)
Steven jest niesamowity. Jest tak bardzo utalentowany. Nie wiem, skąd bierze wszystkie swoje pomysły. Musi mieć bardzo mroczne sny! Jest genialny, a jego sposób pisania jest fantastyczny. Bez niego Bill nigdy by nie powstała. Stworzył niektóre z najpopularniejszych odcinków serialu, a najbardziej przerażające potwory są wytworem jego umysłu. Myślę, że tak będzie zapamiętany – wspaniały showrunner i twórca Płaczących Aniołów. Zrobił sześć sezonów Doctor Who, a to nie lada wyczyn. Udało mu się zachować świeżość i utrzymać zainteresowanie, angażować ludzi i samemu się angażować – to fantastyczny talent i mam nadzieję, że ludzie właśnie to zapamiętają z jego kadencji.
Michelle Gomez – Missy (2014–2017)
Ze Stevenem Moffatem nigdy nie wiadomo, co będzie dalej. Nawet gdy jest się w serialu, tak jak ja, przez trzy lata, to nie ma się możliwości, by poczuć się komfortowo czy spocząć na laurach, ponieważ zawsze coś się dzieje. Zawsze wyciąga dywan spod twoich nóg. Będę za nim tęsknić, napisał najlepsze linijki, jakie kiedykolwiek miałam w mojej karierze.
Mark Gatiss – scenarzysta i aktor (2005–2017)
Steven stwierdził, że miał gorszy moment, robiąc Dzień Doktora (“The Day of the Doctor”). Ale to był ogromny sukces. Gdy wszystko się skończyło, powiedziałem do niego: “Czy wiesz, że udało ci się wszystkim dogodzić? To prawie niepojęte”. Pomimo krytyki jego kadencji, dziedzictwo Moffata jest zapewnione. Powiedziałem mu: “Nie martw się, jak tylko odejdziesz, staniesz się świętością”. Jak tylko jego epoka się zakończy, wszystko nagle będzie w porządku. Odezwą się głosy “przywróćcie Moffata”, “śmierć Chibnallowi”. Czyż nie tak to działa? Widziałem, ile miłości i troski włożył w Doctor Who. Jeśli komuś na tym zależy, to jest to naprawdę najtrudniejsza praca w showbiznesie. A on naprawdę uwielbia ten serial i od tylu lat wkłada w niego całą swoją energię. Przez siedem lat (lub dłużej) Steven Moffat nie napisał niczego oprócz Doctor Who i Sherlocka. Chce wreszcie zrobić coś innego. Myślę, że oczywiście zostanie uznany za jednego z najlepszych twórców tej produkcji.
Jak myślicie, czy obecność Stevena Moffata w serialu była przełomem, czy może utonie on w chwale swojego następcy? A może faktycznie pojawią się głosy namawiające odchodzącego showrunnera do powrotu do produkcji? Jakie jest wasze zdanie?
Źródło: RadioTimes
Zgadzam się z powyższymi głosami. Moffata spokojnie można postawić na panteonie obok Roberta Holmesa i Philipa Hinchcliffe’a. Robił tyle niesamowitych rzeczy z tym serialem, często zupełnie go odświeżając, ale i równie często czerpał z jego bogatej historii.
Pomimo tak powszechnej zjadliwej krytyki jaką słyszałem przez lata przebywania w fandomie mam nadzieję, że Mark Gatiss się nie myli i w końcu zostanie powszechnie doceniony.
Dodam, że o ile oczywiście jest nieco pomniejszych problemów z epoką (albo i dwoma epokami) Moffata, to ogólnie było to niesamowite przeżycie i jeśli popatrzeć na sprawę trzeźwo to dostrzeże się, że minusy są przytłoczone przez zalew plusów.