Dlaczego Eric Roberts nigdy nie powrócił jako Mistrz?
W wywiadzie dla Digital Spy Steven Moffat ponownie opowiadał o tworzeniu Doctor Who. Tematem tego wywiadu był finał dziesiątej serii, a tym samym powrót Johna Simma do roli Mistrza oraz ponowne pojawienie się w serialu pierwszych Cybermenów – tych z Mondasu.
Biorąc pod uwagę, że Mistrz Simma spotkał Mistrzyni Gomez, nasuwa się pytanie – co z Mistrzem Erica Robertsa, który pojawił się w pełnometrażowym filmie z 1996 roku?
Moffat przyznał:
Nigdy o tym nie pomyślałem! Serio, nigdy nie przyszło mi to na myśl. Lubiłem go jako Mistrza, był bardzo zabawny. Jednak… Nie jest, hm, częścią doktorowego panteonu. Nie dlatego, że jego występ był słaby, bo nie był – odwalił kawał dobrej roboty. Nie dlatego też, że film jest słaby, bo jest całkiem niezły – ale chyba nie było tam dla niego miejsca.
Odkąd Roberts zagrał rolę Mistrza, pojawił się w takich filmach jak Mroczny Rycerz, Niezniszczalni, Sharktopus i w niezliczonych rolach telewizyjnych.
Myśląc o Mistrzu, w głowach wielu widzów pojawia się twarz Johna Simma, Rogera Delgado tudzież Anthony’ego Ainleya – niekoniecznie Robertsa. A do tej konfrontacji potrzebowaliśmy klasycznej twarzy Mistrza z przeszłości.
Pomysł na konfrontację różnych wcieleń Mistrza wpadł Moffatowi do głowy już po obsadzeniu Michelle Gomez w roli Missy:
Gdy tylko ustaliliśmy tożsamość nowego Mistrza, pomyślałem, że musi spotkać siebie z przeszłości! Gdyby tylko spotkała Mistrza kreowanego przez Johna Simma, nic śmieszniejszego nie mogłoby się zdarzyć! Dwójka najbardziej absurdalnych czarnych charakterów w historii z najdurniejszymi planami, jakie mogły powstać, potykający się o siebie nawzajem i próbujący się nawzajem zamordować – to musiało się wydarzyć!
Wiedziałem, że John Simm nie będzie miał nic przeciwko powrotowi do serialu, bo sam dał nam do zrozumienia, że bardzo by tego chciał. Musiał jednak swoje odczekać, dać Michelle naprawdę przejąć tę postać, wtopić się w pamięć widzów. Nie można postawić zupełnie świeżego Doktora obok starego Doktora i nie można skonfrontować świeżego Mistrza ze starym. Jak tylko Michelle Gomez zaczęła być na dobre kojarzona z Mistrzem, mogliśmy zaprosić Johna Simma do powrotu.
Kiedy patrzysz na nich na ekranie, to wiesz, że oboje się liczą jako prawdziwy Mistrz.
A wy jakie macie zdanie odnośnie Mistrza Erica Robertsa? Chcielibyście go ponownie zobaczyć na ekranie w roli Mistrza? A może jeszcze nie widzieliście filmu z Ósmym? Przy okazji przypominamy tekst, w którym Ewelinkja bardzo przekonująco opisuje, dlaczego warto ten film poznać.
Źródło: Digital Spy
Eric Roberts dobrym mistrzem? (heh) ok… Moffat chyba nadal lubi sobie pożartować
Czasem mam wrażenie, że Russel podważał kanoniczność filmu z 1996 roku (nie wiem czy kiedyś się wypowiadał na ten temat), bo ani żadnej regeneracji nie było, i właśnie nowy Mistrz tak znikąd się pojawił. A co do samego Mistrza Erica, sam nie uważam go za takiego typowego Mistrza (nie było od niego czuć tej „mistrzowskości”), więc nie tęsknie za nim, ale nie miałbym też nic przeciwko, gdyby wrócił.
Filmu nie widziałam, ale jestem do niego bardzo pozytywnie nastawiona i nikt nie musi mnie zachęcać.
A nie widziałam go jeszcze, ponieważ chcę skończyć najpierw całą klasyczną wersję. Trochę to potrawa xd
Uuu, ambitnie! Dokąd już dotarłaś w klasykach? :)
Ostatnia historia sezonu 13,
czyli za kadencji Czwartego i Sary Jane. Naprawdę polubiłam tych dwoje :)
Ej, to tak jak ja! Póki co jestem na 16 sezonie. :) A potem też planuję obejrzenie filmu i New Who od nowa, pierwszy raz chronologicznie, bo zacząłem od 5 serii.
Ja też zamierzam wrócić do New, kiedy już uporam się z klasykami i filmem. Niby obejrzałam wszystkie nowe sezony kilka miesięcy temu, ale drugi raz to zawsze inne spojrzenie okiem nie takiego już nowicjusza. Wcześniej dosłownie pochłonęłam te sezony :D Wiadomo, kiedy odkryje się coś nowego i fascynującego…