Russell T Davies o zmianie zakończenia Wojny Czasu
Russell T Davies udzielił ostatnio kilku wywiadów, aby pomóc w promocji nowej książki Now We Are Six Hundred (wspominaliśmy o niej już tutaj), którą ilustrował. Frank Skinner miał okazję porozmawiać ze scenarzystą podczas swojej audycji w Absolute Radio.
W trakcie wywiadu Skinner pytał Daviesa, jak czuje się z tym, że Steven Moffat w odcinku Dzień Doktora („The Day of the Doctor”) zmienił bieg wydarzeń Wojny Czasu. Czy Davies w jakiś sposób narzekał, że istotna część stworzonej przez niego historii Doktora została tak przekształcona? Scenarzysta odpowiada:
Kiedy opuszczasz Doctor Who, musisz wziąć głęboki oddech i pomyśleć, że teraz każdy może się za to wziąć, wszystko może zostać napisane od nowa.
Najwyraźniej był przygotowany na zmiany, ale czy spodziewał się, że sięgną one nawet tak odległych i ważnych w historii Doctor Who wydarzeń? Davies opowiada dalej, wspominając moment premiery Dnia Doktora:
To był ciekawy wieczór, ale pokochałem ten odcinek. I nie chodzi o ponowne pojawienie się Władców Czasu, a o to, że ci wszyscy Dalekowie zaczęli strzelać sami do siebie! Żaden z nich nie dał rady się z tego wykręcić?
Scenarzysta przyznał również, że od kiedy pożegnał się z Doctor Who, nie wymyślił żadnej historii, którą chciałby opowiedzieć w serialu.
Już rok przed odejściem skupiłem swoją uwagę na innych rzeczach.
A jak wam podobała się nowa historia Gallifrey? Było to ciekawe rozwiązanie czy zbyt odważny ruch Moffata?
Jeśli jesteście ciekawi, co Davies miał do powiedzenia w innych tematach, także niezwiązanych z Doctor Who, cały wywiad dla Absolute Radio jest dostępny tutaj.
Źródło: Cultbox
Racja, że trochę słabo to wymyślone – cała Wojna Czasu sprowadzona do ostrzeliwania Gallifrey przez Daleków? I takie proste rozwiązanie, sprowadźmy innych Doktorów, i nagle można przenieść Gallifrey i zakończyć wojną? Jestem pewna, że Doktor by na to wpadł wcześniej. Co do samego ruchu, nie jestem z tych, którzy uważają, że Moffat popsuł tym całą erę RTD, bo nie jestem więźniem ciągłości. Dla mnie Gallifrey do Dnia Doktora jest spalona.
Dużo bym dała, żeby wejść Daviesowi do głowy i zobaczyć, czy naprawdę mu to nie przeszkadza :)