Czy tegoroczny odcinek świąteczny będzie smutny?
Zapytany o nastrój dominujący w tegorocznym odcinku świątecznym, Steven Moffat stwierdził, że możemy spodziewać się, że będzie smutny:
Oczywiście, że będzie smutny, przecież to ostatni odcinek z udziałem Petera. Ja niewiele mam z tym wspólnego, chociaż w finale dziesiątej serii będzie można wyczuć szczyptę melancholii. Okaże się, gdy sami obejrzycie, ale finały zawsze są lepsze, kiedy są okraszone chwilami refleksji, rozsądną dawką cierpienia i odrobiną masakry, w przeciwieństwie do odcinków świątecznych. Święta to nie najlepszy moment na uśmiercenie ulubionego bohatera wielu dzieci. Taki odcinek łączy w sobie dwie zupełnie odmienne estetyki. Może być smutny – i jest – ale śmierć Doktora w Boże Narodzenie to nie jest coś, o czym wszyscy marzymy. Będzie to historia o odkupieniu, nadziei i o tym, że życie musi toczyć się dalej, a nie historią o upadku Doktora. Moje zdanie może się różnić od popularnych opinii, ale uważam, że regeneracja nie oznacza śmierci. Przeciwnie, wydaje mi się, że to raczej podjęcie decyzji, by przetrwać, że to przeciwieństwo umierania. Wiecie, Doktor wciąż tam jest, wciąż przemierza wszechświat i żyje własnym życiem. Musi się po prostu zmienić.
Zgadzacie się z taką wizją regeneracji?
Źródło: Doctor Who Magazine
Dziesiąty mówił, że mimo że regeneracja jest sposobem na przeżycie, to tak czy siak jakaś część ciebie umiera. I zgadzam się z tym twierdzeniem bardziej, niż Moffata.
W czasie świąt był ten odcinek. 10-ty mówił, że regeneracja jest jak śmierć, że umiera wszystko czym on jest i powstaje nowa osoba. Jednak kłóci mi się to z tym, co ja uważam, że pomimo zmian Doktor to zawsze Doktor, są cechy, których nie potrafię określić, ale które stanowią, że Doktor jest Doktorem :)
Jednak nie dziwię, się 10-temu, że „nie chciał odchodzić” (i Davidowi, że nie chciał przestać grać Doktora, bo pewnie każdy kto grał Doktora nie chciał się żegnać z tą rolą ;)
Po początku artykułu spodziewałam się, że regeneracja 12-stego nastąpi w 12-stym odcinku, ale jak przeczytałam do końca to stwierdziłam, że nie jestem pewna czy jednak nie nastąpi w odcinku świątecznym.
Też już sam nie wiem kiedy Dwunasty zregeneruje w końcu. Wiem o co ci chodzi z tymi „doktorowymi” cechami, które stanowią właśnie że Doktor to Doktor. Ale to co Dziesiąty mówił to prawda, bo umiera on jako wcielenie i powstaje nowe, odmienne. I za pierwszym razem kiedy oglądałem The End of Time i zobaczyłem kiedy 10-ty mówił „I don’t want to go” to było to takie głębokie, że ja to odebrałem jakby to mówił aktor a nie postać, którą grał. To było naprawdę coś dla mnie. No i fakt, mało kto chce się żegnać z tą rolą.
Z tego co wiem David musiał odejść z DW, bo przyjął rolę Hamleta w teatrze West End. Skądinąd w 2009, gdy grał w DW chyba tylko w odcinkach specjalnych, miał też czas zagrać Hamleta w wersji filmowej BBC – oglądałam tę wersję ze 2 razy i stwierdzam, że David zagrał Hamleta jeszcze lepiej niż Doktora, grał na maksa i tak zagrał, że pewnie przez to dostał tę rolę :P
„I don’t want to go” – myślę, że David mówił to i jako aktor i jako Doktor i to dwa razy, bo drugi raz w odcinku jubileuszowym, na co 11-sty : „on zawsze tak mówi” :P
To czy musiał odejść czy nie to się w to nie zagłębiałem akurat. Po prostu wolałem myśleć, że naprawdę nie chciał odchodzić zarówno aktor jak i wcielenie Doktora. A poza tym, ten drugi raz był w innym kontekście, więc to co innego. Ale miły smaczek, nie powiem.
No tak, ten drugi raz to chyba było o Trenzelore, a jak wiadomo tam jest grób Doktora ;(
Tak, Dziesiąty właśnie mówił wtedy coś, żeby zmienić współrzędne, bo „nie chce odchodzić”. Ale grobu tam żadnego nie ma, bo timey-wimey, łamanie zasad regeneracji, Władcy Czasu itd.
[tennant wiki mode on]
David grał Hamleta na scenie w 2008, czyli właśnie w roku, w którym kręcono odcinki specjalne do Doktora. Skorzystał z okazji, że nie było w tamtym roku pełnego sezonu (to nieprawda, że ten sezon nie powstał przez Hamleta, i tak by nie powstał) i spędził lato w teatrze. Wersja filmowa powstała później i nie zabrała aż tyle czasu. David odszedł z DW, bo tak się od początku umówili z Russellem T Daviesem, że cała ekipa odejdzie razem. Co prawda miał chwilę zawahania, gdy mu Moffat zaczął opowiadać o piątej serii, ale podtrzymał swoją decyzję.
[Tennant wiki mode off]
Zgadzam się, że Hamlet mu wyszedł pierwszorzędny, dopiero w jego interpretacji całkowicie rozumiem tę postać.
Ja też dzięki Davidowi dopiero zrozumiałam Hamleta, zagrał go specyficznie. I te ciary jak zostawał na scenie i wygłaszał monologi :P
Każdy kto lubi Davida powinien go zobaczyć w tej roli, bo to niesamowite przeżycie ;)
Twórcy DW chyba przewidzieli to, że David będzie grał Hamleta, bo w odcinku „Kod Szekspira” zauważyłam ku temu co najmniej dwie sugestie :
– gdy Szekspir powiedział „być albo nie być” Doktor odpowiedział, żeby to sobie zapisał i ta mina Davida w stylu „napisz to dla mnie” :P
– na końcu odcinka David miał na szyi krynolinę i gapił się w czaszkę Sykoraksa xD
I przypomniał mi się filmik. Myślę, że David bardzo emocjonalnie przeżywał nagrywanie tej sceny :
Tak wiem właśnie, widziałem to chwilę temu. I raczej faktycznie przeżywał, zresztą z nie byle jaką rolą się rozstawał.
Czytałam też kiedyś, że w 2015 r. 4-letnia córka Davida oglądała odcinki DW z tatusiem w roli głównej i ponoć 4 godziny płakała po tej słynnej scenie regeneracji ;)
Co mi się ta scena przypomina to ryczę ;(
Ja najwięcej, jak dotąd ryczałam po śmierci Clary, ale że oglądałam sezon 9 na BBC HD to tylko 2 dni przepłakałam, bo po dwóch dniach był odcinek jak 12-sty Clarę uratował :P
Ja po Clarze nie płakałem tak jak po Dziesiątym, po nikim tak nie płakałem. I szczerze przez chwilę się wahałem czy oglądać DW dalej, bo odeszła moja ulubiona postać. Cóż, chyba nigdy się do końca nie pogodzę z tym, że odszedł :(
W ten weekend ostatni raz przynajmniej na BBC HD zobaczę Davida, bo potem oby znowu za kilka miesięcy, ale od czego jest internet ? ;)
Z drugiej strony po Davidzie mogłabym ryczeć więcej niż po Clarze i pewnie jeszcze przez kilka dni będę łazić przybita, bo tym razem odcinki z Davidem bardzo przeżywałam ;(
Też najbardziej chciałabym właśnie powrotu Davida ;)
Spotkałam się nawet z tym, że są ludzie, którzy chcieliby widzieć Davida jako towarzysza może i już następnego Doktora.
Ja bym chciała, żeby on jednak znów zagrał Doktora, bo chyba nikt nie powiedział, że Doktor nie mógłby drugi raz mieć tego samego wcielenia ? :P
Albo znowu odcinek specjalny z Davidem ? ;)
Cóż Kustosz w Dniu Doktora coś wspominał o powrocie do starych ulubionych twarzy (sam zresztą taką był), ale nie chciałbym Davida jako „nowego” starego Doktora czy towarzysza. Ja chcę Dziesiątego, a odcinek specjalny to chyba jedyna okazja, żeby go zobaczyć :( Ja właśnie skończyłem oglądać Broadchurch i „świeżego” Davida nie zobaczę też pewnie trochę, ale oglądam ponownie 3. serię, jeszcze Hamleta obejrzę (nie widziałem, a chyba pasowałoby). Swoją drogą, w jakich serialach będzie grał David jeszcze? Wiadomo coś?
http://www.filmweb.pl/person/David+Tennant-49917
Mam taką teorię, że na podejście Dziesiątego do regeneracji wpłynęły mocno jego doświadczenia Johna Smitha i pozostałości tej ludzkiej perspektywy, która musiała umrzeć, żeby mógł powrócić Doktor.
I tak John Smith Dziesiątego skończył lepiej, niż ten Siódmego, z książki ;)
Hmmm, ja bym się zatrzymał w połowie – umiera część i się trochę zmienia, ma inny charakter, wygląd, jednak dalej jest tą samą osobą. Gdyby nie to, wg mnie, po regeneracji nie był by już Doctorem… Doctor to Doctor. Zmienia wygląd, zmienia każdą komórkę swojego ciała, ale zostaje jego umysł, pamięć, cele.
Oczywiście, że to wciąż ten sam Doktor, ale z inną twarzą. Ale żeby mieć nową twarz, stara musiała umrzeć. Dla mnie to będzie zawsze tak wyglądało. Regeneracja jest trochę jak reinkarnacja, musisz umrzeć aby dostać nowe ciało.
Też mi się wydaje, że Boże Narodzenie to niezbyt fortunny czas na regenerację i wolałabym, żeby Doktorzy raczej regenerowali na koniec sezonów, a odcinek świąteczny należał do kolejnej inkarnacji. Wtedy można się fabularnie do historii regeneracyjnej przygotowywać tyle odcinków, ile trzeba (regeneracja 11 jest tak bardzo z powietrza), a święta spędzić radośnie, już przekonując się do nowego Doktora. Jeśli zaś chodzi o śmierć, to moim zdaniem to dobre porównanie, w końcu tej wersji Doktora już nigdy nie zobaczymy (z dokładnością do okrągłych rocznic) i nie można udawać, że nic się nie stało. Zupełnie inaczej się zresztą ogląda narodziny postaci wiedząc, że będzie się oglądało jej śmierć, a twórca może w ten sposób ostatecznie zdefiniować daną inkarnację i zakończyć historię, którą opowiadał.
Nie wiem jak wy, ale ja w odcinku świątecznym chciałbym zobaczyć jakieś znane twarze z odcinków z Capaldim, jako takie przypomnienie fajnych chwil spędzonych na konkretnych odcinkach serialu z nim w roli głównej. Mam tu na myśli takie postacie jak Robin Hood, Psy, czy może nawet Ashildr.
W przypadku Jedenastego wróciła Amy, więc i tu to też byłby nie kiepski pomysł. Wydaje mi się, że marne na to szanse, ale miło byłoby zobaczyć jakieś znajome twarze.
Parę dni temu na oficjalnym fanowskim FB Davida Tennanta ktoś napisał pod jednym z postów komentarz, że marzy mu się odcinek, niekoniecznie świąteczny, z Davidem Tennantem, Mattem Smithem i Peterem Capaldim jako trzema Doktorami. No kto by nie chciał i komu mało odcinka jubileuszowego :P
Sam bym chętnie to zobaczył, i chyba nie ma fana Doktora, który by nie chciał. ;P
„regeneracja nie oznacza śmierci” – pewnie, że nie oznacza, ani odrobinę. Przykładem jest choćby Romana :)
I 10-ty z regeneracją z ręką, bo „po co się zmieniać” :P
A oprócz tego po regeneracji 9-10 było przecież „Rose, to ciągle ja”.
Po regeneracji 9-10 ? Mi się to hasło kojarzy po regeneracji z ręką, czyli znowu David coś dwa razy powiedział, a ja mam słabą pamięć. No ale jak spamiętać ok. 130 odcinków New Who, a tym bardziej co kto powiedział :P
Tak, Rose wtedy zrozumiale panikowała przez momencik nie wiedząc, co się dzieje. Dziesiąty powiedział wtedy, że to ciągle on, Doktor, i jakoś tam skrótowo wyjaśnił regenerację.
Myślę, że Boże Narodzenie, a raczej okres przesilenia zimowego, to pod względem symbolicznym świetny moment na regenerację. To schyłkowy, najciemniejszy punkt roku, po którym następuje odrodzenie – i to samo dzieje się z Doktorem.
O, z naszego słowiańskiego punktu widzenia to by pasowało :o
Myślę, że nie tylko „naszego”, ta symbolika jest obecna również w innych mitologiach :).
Minęło kilka dni… Tak, był już numer z przedłużeniem regeneracji na dwa odcinki w przypadku Dziesiątego i doszłam do wniosku, że nie chciałabym przeżywać tego, co wtedy ludzie przeżywali :>
W międzyczasie dowiedziałam się, że Peter Capaldi powróci w odcinku świątecznym, co oznacza, że… i tu się zaczynają teorie… Skoro powróci, ale zagrał już scenę regeneracji to zregeneruje pod koniec serii, ale :
– w siebie samego (skąd my to znamy ? ;p ) i właściwa regeneracja w Trzynastego nastąpi w odcinku świątecznym
– w Trzynastego, po czym będzie dwóch Doktorów w odcinku świątecznym ?
Po Moffacie to ja się wszystkiego spodziewam :P
A co do Trzynastego…
Szkoda, że to bardziej plotka niż potwierdzona informacja, o której wielu wie od połowy kwietnia, a ja od 30.04 :
Ponoć wybrano Krisa Marshalla na 13-stego Doktora Who !
W noc przed dniem, gdy się dowiedziałam to mi się przyśniło :)
Ja będę z takiego wyboru przeszczęśliwa :D
Mój ojciec pierwszy kiedyś zauważył, że Kris ma „doktorowe” cechy. Ja też tak stwierdziłam, gdy przyjrzałam się jego grze w „Śmierć pod palmami”. Odkąd się w styczniu dowiedziałam o jego odejściu z tego serialu, cały czas czuję, że to on będzie następnym Doktorem ;)