Capaldi, Coleman, Gomez i Moffat na tematy nurtujące fanów
Obsada Doktora Who wypowiedziała się na wiele tematów od dawna nurtujących fanów, m. in. moralności Doktora, odnalezienia Gallifrey, życia miłosnego Clary, postaci Missy, a także roli Johna Hurta.
Peter Capaldi wie, że za sprawą Doktora Dalekowie wzrośli w siłę
Pierwszy rok Petera Capaldiego w Doktorze Who był wypełniony pytaniami o moralność Doktora. Pojawiła się też teoria, że za sprawą Doktora Dalekowie wzrośli w siłę, kiedy z nim walczyli. Capaldi mówi, że Doktor całkowicie w to wierzy:
Myślę, że [świadomość, że walka Doktora z Dalekami jedynie ich wzmocniła] to rzecz, którą ciężko znieść. Dlatego on jest taką niesamowitą postacią. Nie pokonuje kosmitów, a potem rusza na kolejnego wroga, nie martwiąc się o pozostałych. Nosi w sobie wewnętrzne blizny swoich bitew. Patrzenie, jak Doktor sobie z tym radzi, jest jedną z najbardziej satysfakcjonujących rzeczy w graniu tej postaci. To zarówno serial klasy B o potworach, jak i psychologicznie wyzywające doświadczenie. Z jednej strony mamy mężczyzn w gumowych strojach udających potwory, z drugiej serial, który zadaje pytania związane z moralnością oraz pyta, dlaczego wszyscy tu jesteśmy i co tu robimy.
Czy jestem dobrą osobą?
Doktor spędził znaczną część ubiegłego roku, kwestionując fakt, że jest dobrą osobą i siłując się z problemem moralności własnych czynów, zanim ostatecznie doszedł do wniosku, że jest tylko idiotą z budką – jak ta świadomość ukształtuje jego postać w tym roku?
Zmienia to jego postrzeganie wielu rzeczy w tym sezonie. Ale jest to nic innego jak rozwój i postęp, jedna z ważniejszych rzeczy w Doktorze jako postaci. Oczywiście, zmienia się on z każdą regeneracją, ale zmienia się również w obrębie każdego wcielenia.
Po regeneracji, Doktor musiał dowiedzieć się, kim jest, a było to dla niego taką samą tajemnicą, jak dla wszystkich innych. Doktor wiedział również, że:
Był w skomplikowanej pozycji moralnej, kiedy zdecydowanie chciał pomagać ludziom i ratować wszechświat, ale często wiązało się to z cierpieniem i bólem. Nie wiedział, czy może z tym żyć i czy jest za to odpowiedzialny. Ostatecznie jednak zdał sobie sprawę z tego, kim jest.
Jednak teraz Doktor uświadomił sobie, jaki posiada dar, gdyż „wszechświat jest jego i może się w nim bawić” jak mówi Capaldi. Może „podróżować po całym czasie i przestrzeni”. Pomimo tego, że ma 2500 lat uważa, że „życie wciąż jest krótkie”. Chce więc czerpać wszystkie korzyści z faktu bycia Władcą Czasu – ale skoro to Doktor Who, zawsze będzie podążać za nim mrok: „Coś się szykuje, coś, co skończy jego dobre czasy”.
Czy zatem Doktor przestał już kwestionować swoją dobrą naturę i czy stał się zbyt wielki we wszechświecie? Scenarzysta Steven Moffat mówi, że Doktor będzie miał nowe pytania tego roku.
Moim zdaniem Doktor nigdy nie przestanie pytać, czy jest dobrą osobą, bo to właśnie robią dobre osoby.
Ekscytującą kwestią w Doktorze jako bohaterze jest to, że on sam nigdy nie chciał taki być – zawsze jest gdzieśtam po to, żeby pójść na jarmark albo do parku, albo na lunch z kimś sławnym i wtedy przygoda sama go znajduje.
W jakiś sposób napotyka na dziejące się niesprawiedliwości, a będąc absolutnie przyzwoitą osobą, zawsze się angażuje. Jest przechodniem, który jako jedyny zostaje żywy. To historia, która dzieje się w każdym odcinku. Kocham ją. Oznacza to jednak, że Doktor zaczyna się zastanawiać: „Dlaczego wszyscy myślą, że jestem tym potężnym wojownikiem albo tym wspaniałym bohaterem, albo Nadchodzącą Burzą? Jestem idiotą w budce, podróżującym w czasie i usiłuję zjeść lunch z Marią Antoniną”.
Czy Doktor naprawdę chce odnaleźć Gallifrey?
Biorąc pod uwagę to, że Gallifrey jest obecnie zrujnowana, czy Doktor naprawdę chce odnaleźć swoją zaginioną ojczyznę? A może boi się tego, co tam znajdzie? Capaldi mówi, że absolutnie chce to zrobić i że to jego obowiązek:
Doktor jest w pewnym sensie staroświecką postacią. Uznaje obowiązki i lojalności, są w nim one bardzo głęboko zakorzenione.
Doktor nie zadowoli się obietnicą bezpieczeństwa Gallifrey dopóki jej nie znajdzie:
I oczywiście nadal jest rozdarty przez winę z powodu tego, co musiała przejść.
Kiedy Doktor już odnajdzie Gallifrey, jak serial poradzi sobie z faktem, że planeta jest wypełniona psychopatami na miarę Timothy’ego Daltona i ludobójczymi fanatykami? Io9 zapytało o to Moffata, na co odpowiedział, że Gallifrey nie jest aż tak zła. Jest na niej mnóstwo miłych ludzi:
Gdybyśmy mieli być osądzani na podstawie rządów naszych krajów, wszyscy mielibyśmy przechlapane, czyż nie? Co z ludźmi, którzy pracują w kuchni?
Więc jeśli Doktor odnajdzie Gallifrey:
Niektórzy ludzie będą musieli dostać w kość. Ale on wie – on wie! – że to nie ludzie tacy jak my, smutne ziemskie męty, są odpowiedzialni za potworne zbrodnie Wysokiej Rady Gallifrey.
I pamiętajmy, że Wysoka Rada zawsze była dość beznadziejna, nawet w klasycznych seriach.
Czy John Hurt początkowo był Christopherem Ecclestonem?
W międzyczasie, w końcu nadarzyła się okazja, aby zapytać Moffata o coś, co nurtowało fanów od dawna – czy John Hurt zasadniczo grał rolę, którą dostałby Christopher Eccleston, gdyby był on chętny by powrócić do serialu z okazji 50. rocznicy?
Jedna z wersji zakładała powrót Ecclestona jako swego rodzaju Doktora Wojny. Miałem bardzo dużo wersji tego odcinka. Było ich bardzo wiele, wliczając w to śmiertelnie sekretną, o której myślałem „Co jeśli żadne z nich się nie pojawi? Co jeśli będzie tylko Jenna?”. Nie żartuję.
Więc tak, była jedna wersja, gdzie Eccleston grał tę rolę – ale nie była rozbudowana, bo Eccleston zawsze jasno dawał znać, że nie chce się cofać w swojej karierze. Jest cudownym człowiekiem, bardzo ciepłym i uprzejmym, ale cofanie się nie jest w jego stylu.
Kiedy Moffat zasugerował pomysł „tajemniczego Doktora, o którym nikt nie słyszał”, wszyscy zakochali się w tej idei. A potem sam Moffat zaczął się martwić, czy nie posunął się za daleko i fani nie będą tym zachwyceni:
Co jeśli ktoś ma na ramieniu tatuaże wszystkich Doktorów z numerami? Co zrobimy z taką osobą?
Portal zapytał także Moffata, czy eksperymentalne historie jak Posłuchaj („Listen”) z ubiegłego roku przejdą do porządku dziennego i czy czuje potrzebę modyfikowania formatu serialu. Moffat odpowiedział, że to była jedna z rad, jaką otrzymał od Russella T. Daviesa, kiedy został głównym scenarzystą – Doktor Who zawsze musi być nowym serialem. Zawsze musi być nowy i inny, i nie może dawać poczucia, że był emitowany od 10 lat (albo od 52). Moffat nie chce, aby dzieci odbierały serial jako „poważane dziedzictwo, które było przekazywane przez pokolenia”. Chce, żeby ludzie relaksowali się i mówili „Nie jestem pewien, czy to jest to. Nie jestem pewien, czy to już Doktor Who”, a wtedy może wprowadzić ich w zmiany. W innym wypadku serial stanie się „rekonstrukcją przeszłości”.
Missy jako „psychopatka, którą da się lubić”
Michelle Gomez, która wciela się w rolę Missy, mówi, że jej postać nie jest zakochana w Doktorze – raczej jest bardzo atrakcyjną kobietą, „jak na kobietę w pewnym wieku”, a Doktor „nie może się nią nacieszyć”. To brzemię, które Missy musi znosić:
Ale jeśli chce być moim chłopakiem, będzie musiał się bardziej postarać.
Jak Doktor może bardziej się postarać i zwyciężyć uczucia Missy? Gomez sugeruje zdjęcie marynarki, rozluźnienie się, zabranie jej na kolację i przyznanie, że ma rację co do:
Konieczności zniszczenia wszechświata przez kogoś. I ja jestem mężczyzną/kobietą odpowiednim/ą do tego zadania.
W scenie, w której Missy bawi się z Osgood przed zabiciem jej, Gomez mówi, że nigdy nie uważała tego za rodzaj flirtu – raczej za typ sytuacji, kiedy wielki, gruby kot bawi się z myszką przed zabiciem jej. Io9 zapytało Gomez także o granie postaci arcywroga Doktora, bycie niby Jokerem dla Batmana:
Ona jest jego nemezis. Chciałabym bardzo sprawić, aby była nieco mniej dwuwymiarowa w tym aspekcie i spróbować znaleźć złoty środek „psychopaty, którego da się lubić”. Wielu psychopatów jest postaciami, które da się łatwo polubić – dlatego są tak przerażający. A potem zdejmują maski i są w stanie zrobić niewypowiedziane rzeczy. Chciałam sprawić, aby [Missy] była tak ludzka jak to możliwe i tak pełnowymiarowa jak każdy inny człowiek.
Io9 pyta także, co Missy zrobi teraz, kiedy jej intryga z ósmej serii zawiodła. Aktorka odpowiedziała, że nie powinniśmy zakładać końca tego spisku ani jego porażki:
Nie wiemy jeszcze, czy intryga zadziałała czy nie. Missy nadal jest w trakcie misji, usiłuje walczyć o przewrotną sprawiedliwość, upewnić się, że wszystko, czego nie lubi, zostało całkowicie unicestwione.
Gomez mówi, że Missy wie dokładnie, gdzie jest Gallifrey. A Gallifrey, według niej, jest trochę jak Glasgow.
Niedokończone sprawy Clary
Jenna Coleman, która wciela się w Clarę Oswald, niemal odeszła pod koniec ubiegłego roku, ale w ostatniej chwili postanowiła zostać na kolejny rok. Coleman mówi Io9, że nie czułaby się dobrze, odchodząc zaledwie po roku z Capaldim.
Pozostało tyle do zrobienia i nasza relacja w pracy jest tak miła, cudowna i ekscytująca. I wywiera na mnie wpływ. Pozostało tyle miejsc, w które mogę zabrać moją postać.
Coleman mówi, że wraz z Capaldim spędzili znaczną część ubiegłego roku, poznając się i analizując nową dynamikę, więc nowa seria razem pozwoliła im „dotrzeć do tego punktu i ruszyć dalej”.
Czy Clara będzie w żałobie po utracie Danny’ego Pinka? Coleman temu zaprzecza:
Przeszła już żałobę. Ale szczerze mówiąc, to, co się stało, całkowicie odmieniło jej życie spojrzenie na życie. Już nie prowadzi podwójnego życia pomiędzy Ziemią i kosmosem. Bez zastanowienia wskakuje do wnętrza TARDIS. Utrata Danny’ego uświadomiła jej, że życie jest krótkie i ostatecznie biegnie co sił w nogach w stronę przygód i niebezpieczeństw.
Zobaczymy też jak Clara staje się „coraz bardziej i bardziej podobna do Doktora”, im więcej przygód i doświadczeń przeżyje wraz z nim. Uczy się jak latać TARDIS z Doktorem i „tworzą razem świetną drużynę”. Coleman dodaje:
Ratują się i uczą się wzajemnie, a ich relacja jest bardzo zrównoważona.
Podczas pierwszego roku Coleman na planie z Mattem Smithem, cała uwaga była skupiona na tajemnicy jej postaci i bycia „Niemożliwą Dziewczyną” i dopiero w erze Capaldiego Clara naprawdę się rozwinęła. Czy była szczęśliwsza, kiedy jej postać ewoluowała i rosła zamiast pozostawać obiektem tajemnic?
Tak. Kręcenie wątku z tajemnicą było bardzo fascynujące. Naprawdę kochałam grać trzy różne postaci i próbowałam nadać im tę samą esencję, ale wyobraźcie sobie, że ta dziewczyna była urodzona w całkowicie innym czasie i przestrzeni – albo w kosmosie, tak jak Oswin. Ale to była zupełnie inna metoda pracy. Możliwość powrotu w kolejnej serii i uziemienia jej w codziennym życiu okazała się odświeżająca.
Oglądanie Clary jako nauczycielki było naprawdę świetne – nadal będzie nauczycielką, ale jak mówi Coleman, już nie zobaczymy dzieci towarzyszących jej w podróżach.
Źródło: io9
Świetny wywiad! Świetnie opisany! I w zasadzie, znowu zakochałem się w Doctorze Who :) Po 8 sezonie moja miłość do DW lekko przeszła… Bo serial się diametralnie zmienił… Ale po przeczytaniu tych pytań i odpowiedzi na nie… jakoś tak rozjaśniło mi się w głowie. Szczególnie po tym „Chce, żeby ludzie relaksowali się i mówili „Nie jestem pewien, czy to jest to. Nie jestem pewien, czy to już Doktor Who”, a wtedy może wprowadzić ich w zmiany. W innym wypadku serial stanie się „rekonstrukcją przeszłości”.”
Ahh ten Moffat :D
To jest esencja tego serialu, że się zmienia. Niektórzy tak bardzo uwielbiają któreś z poprzednich odsłon Doctora Who, że się denerwują gdy obecna odsłona nie jest podobna. Ale gdyby było inaczej, serial ten byłby kolejnym serialem, który przez większość swoich sezonów wygląda w gruncie rzeczy tak samo i żyje nie dłużej niż 10 sezonów.
Czemu wszyscy mówią o Doktorze „człowiek” on jest władcą czasu a nie człowiekiem.
Wynika to ze specyfiki języka polskiego. Pytanie „czy jestem dobrym człowiekiem?” zostało już zmienione. W oryginale Doktor pytał „am I a good man” co tłumaczy się na język polski jako „czy jestem dobrym człowiekiem?” Niemniej, masz rację, że w kontekście brzmi to źle i zostało zmienione. Niemniej, „ludzie” w dalszej części tekstu mają wydźwięk właśnie bardziej metaforyczny, tak jak po angielsku „people” – słowo to nie odnosi się do konkretnej rasy.
Z tą Gallifrey, żeby się tylko nie okazało, że garstka rządzących jest zła, a cała reszta Time Lordów i Gallifreyan to najcudowniejsi ludzie na świecie. Już i tak mi zgrzyta, że tak się prześliźnięto po fakcie, że Doktor przez tyle lat walczył w Wielkiej Wojnie. Skoro Władca Czasu stał się synonimem Daleka, to powinniśmy to zobaczyć.
Cóż. Gallifreyanie sami w sobie nigdy nie byli inherentnie źli. Ich moralność po prostu różni się od naszej.