50 rocznica: wywiad z Davidem Tennantem
David Tennant, w garniturze w paski i Conversach widziany ostatnio w 2010 roku, w rocznicowym odcinku powraca do roli Dziesiątego Doktora. W wywiadzie opowiada o rywalizacji między Doktorami i swoim powrocie do serialu.
Jakie to uczucie, uczestniczyć w obchodach pięćdziesiątej rocznicy tak wielkiego show?
Bycie wewnątrz tego wszystkiego jest niezwykle ekscytujące. Myślę, że kiedy tylko odszedłem z serialu, oczekiwano, że powrócę do niego przy tej okazji, ponieważ precedensem jest, że podczas obchodów urodzin serialu powracają poprzedni odtwórcy tej roli. Byłem w szoku, bo to ogromne wydarzenie dla Doktora Who i dla telewizji w ogóle. Tak niewiele jest produkcji, które trwają więcej niż zaledwie kilka sezonów, że pięćdziesięciolecie jest właściwie tradycją, a ja czuję się zaszczycony mogąc być jej częścią.
Jak pracuje się z Mattem i Jenną, pojawiła się jakaś rywalizacja pomiędzy dwiema parami Doktorów z towarzyszkami?
To zabawne, że ludzie spodziewali się po nas jakiejś niezgody, podczas gdy nam się to naprawdę podobało. Myślę, ze kiedy grasz daną postać przez dłuższy czas, to wydaje ci się, że wiesz, w jaki sposób może zareagować w danym momencie. Wspaniale jest więc znaleźć się w zupełnie nowej sytuacji, kiedy postać spotyka swoją inną wersję – to coś, z czym nie miałeś nigdy okazji się spotkać. Dlatego też granie z kimś tak utalentowanym, bystrym i błyskotliwym jak Matt jest po prostu świetną zabawą.
Prawdopodobnie widziałeś już wcześniejsze odcinki rocznicowe, jak więc porównujesz je do tego, który nas czeka?
Bardzo trudno jest pozostać obiektywnym w kwestii czegoś, w czym bierze się udział, szczególnie kiedy ma się to postawić naprzeciw temu, co zna się od dzieciństwa. Ale na pewno pamiętam „The Five Doctors” – to było coś niesamowicie ekscytującego. Były to oczywiście czasy, kiedy nie istniały nawet odtwarzacze video. Nie było możliwości ponownego obejrzenia tych materiałów, więc szansa zobaczenia w telewizji starych Doktorów, których nie widziałem nigdy wcześniej, była jedyna w swoim rodzaju. Mam nadzieję, że i dzisiejsze pokolenie poczuje trochę tę atmosferę.
Nadal oglądasz Doktora Who?
Oczywiście, oglądam każdy odcinek, wraz z całą resztą fanów.
Jak porównujesz nagrywanie w 3D z nagrywaniem w 2D?
Nasza praca jako aktorów właściwie się nie zmieniła, ale byliśmy świadomi całej warstwy niesamowitych technicznych rzeczy, które trzeba było opanować, a kamery były większe. Nakręciliśmy dużo kamerą trzymaną w ręce, która była dosyć niewygodna dla naszego operatora Joego, który musiał ją targać po całym planie, ale robił to wszystko naprawdę doskonale. Inna sprawa, że był to ogrom pracy dla zespołu kamerzystów i całej postprodukcji. My sami nie robiliśmy zbyt wielu nowych rzeczy specjalnie pod kamery 3D, ale dawało nam to mnóstwo dodatkowej energii.
Jak oceniasz ponowną pracę z Billie?
Zawsze cudownie jest ją zobaczyć, a współpraca z nią przynosi szczególnie wiele radości. Billie jest jedną z moich ulubionych aktorek i w ogóle ulubionych osób, więc byłem szczęśliwy z samego przebywania z nią w jednym pomieszczeniu.
Gdzie będziesz oglądał odcinek rocznicowy?
W jakimkolwiek miejscu na świecie będę i cokolwiek będę robił, jestem pewien, że znajdę czas na obejrzenie pięćdziesięciolecia serialu.
Czy podczas nagrywania choć przez chwilę pomyślałeś „mój Boże, wróciłem” albo coś w tym stylu?
Sprawa z filmowaniem Doktora Who wygląda tak, że wokół serialu jest tak wiele podniecenia i entuzjazmu, że często doprowadza to do sytuacji, kiedy samo przebywanie na planie sprawia więcej frajdy niż nagrywanie. Po prostu masz scenariusz, linie i wiesz, że musisz nagrać scenę – to jest normalne podczas kręcenia. Kiedy nagrywasz, próbujesz dać z siebie wszystko, co najlepsze i odkładasz na bok myśl, że to, co tworzysz, stanie się momentem w historii telewizji. Presja byłaby tak ogromna, że mogłaby cię sparaliżować.
Źródło: DoctorWhoTV
Nawet mu nie tak źle w tych włosach :)
a ja się nie mogę przyzwyczaić :(