Dalekowie, czyli Terry Nation i jego wizja
Telewizyjny debiut Doctor Who przykuł uwagę brytyjskiej publiczności, ale nie na tyle, aby zarządzający British Broadcasting Corporation mogli mówić choćby o niewielkim sukcesie. Z pewnością zamach na prezydenta Johna F. Kennedy’ego i medialny szum wokół tego wydarzenia skutecznie odciągnęły widzów od programów o tematyce rozrywkowej, lecz mimo wszystko twórcy Doctor Who szybko doszli do wniosku, że przygodom ich podopiecznego czegoś brakuje. Zaczęto pracować nad zwiększeniem dynamiki i niesamowitości serialu; nad historią, która przykułaby uwagę przedstawicieli każdego pokolenia.
„Nie ma nic nowego pod Słońcem. Wszystko wydarzyło się już kiedyś w przeszłości”.
[Sherlock Holmes]
Błądząc myślami wokół początków serialu, nie sposób uniknąć tematu Daleków, zmutowanych istot zamkniętych w wielkich metalowych solniczkach, którym przypadła rola głównych antagonistów Doktora. Osobą odpowiedzialną za wprowadzenie ich do świata brytyjskiej – i, jak się okazało, nie tylko brytyjskiej – telewizji został Terry Nation (1930-1997), walijski scenarzysta, zajmujący się wówczas programami o komediowym charakterze. Wspominając w jednym z wywiadów swoje sceptyczne nastawienie do propozycji pracy nad Doctor Who, przypomina jednocześnie, że postrzegał ową produkcję przez pryzmat programu skierowanego do najmłodszych widzów, co nie do końca współgrało z jego ówczesnymi wyobrażeniami odnośnie kariery ambitnego scenarzysty. Ostatecznie do podjęcia współpracy przekonał go David Whitaker, od tamtego momentu czuwający nad poprawnym przeniesieniem wizji Terry’ego na ekrany telewizorów.
Skąd pomysł, by do pracy nad serialem o tematyce science fiction zaangażować niedoszłego komika? Szukając odpowiedzi, należy pamiętać o pro-familijnym charakterze Doctor Who, którego bohaterowie mieli bawić, uczyć, ale również intrygować i zarabiać na kolejne odcinki. Zadanie spójnego połączenia owych wytycznych przypadało właśnie młodemu scenarzyście z Cardiff.
Po moim pierwszym spotkaniu z Dalekami – za sprawą Christophera Ecclestona – byłem zdecydowany zakończyć przygodę z Doctor Who. Najgorszy wróg potężnego Władcy Czasu przybrał postać przerośniętego kosza na śmieci, którego „straszność” i „wielkość” odebrałem jako niebyt udany żart. Wierzę, że wizja Terry’ego Nationa podobne odczucia budziła z początku również u Sydneya Newmana, człowieka odpowiedzialnego i ostrożnie podchodzącego do zbytniego przesadyzmu w telewizji. Ostatecznie, pomysł z „przerośniętymi koszami na śmieci” trafił w gusta publiczności i to nie tylko tej najmłodszej. Terry Nation pod postacią komicznie wyglądających, zabawnie wysławiających się – i tym samym oczywiście spełniającym choć część wymogów programu familijnego – mutantów-robotów, przemycił treści wybiegające poza historię jednego epizodu.
Pod koniec 1963 roku Dalekowie zmienili oblicze Doctor Who. Powołani do życia w celu odświeżenia serialu, rozpoczęli własną egzystencję i wkrótce zaczęto ich postrzegać jako źródło najbardziej prymitywnych idei. Wojenne doświadczenia Terry’ego Nationa – polityka rasowa hitlerowskich Niemiec, bombardowania – znalazły odbicie w charakterze Daleków, nadając im charakter futurystycznych nazistów. Nienawiść rasowa, nietolerancja poglądowa, technokratyczny sposób zarządzania społeczeństwem czy brak jakichkolwiek skrupułów moralnych zostały znakami rozpoznawczymi Daleków, na stałe definiując ich rolę w serialu. Terry Nation, pracując nad psychiczną konstrukcją idealnych antagonistów Doktora, sięgnął do własnych wspomnień i wydobył z nich najbardziej sugestywne elementy. Dalekowie, będący dla najmłodszych kolejnymi Złymi, dla dorosłej widowni stali się czymś więcej: personifikacją wydarzeń z przeszłości, ucieleśnieniem strachu przed możliwością ich powtórzenia.
Terry Nation, opowiadając o narodzinach pomysłu, wyznał, że chcąc stworzyć idealnych Złych, dążył do przedstawienia ich w możliwie najmniej skomplikowany sposób. Prostota konstrukcji miała współgrać z prostotą działań; odpowiadać ich prostym, amoralnym dążeniom. Wygląd Daleków miał zarówno budzić podświadomy lęk przed nieznanym, jak również wywoływać lekkie rozbawienie. Stąd odejście Nationa od humanoidalnego wizerunku kosmity/potwora oraz niekonwencjonalne podejście do tematu przemieszczania się Daleków, przypominającego scenarzyście pokazy tancerzy Gruzińskiego Baletu Narodowego. Technikiem odpowiedzialnym za ożywienie papierowych wyobrażeń Terry’ego Nationa został Raymond Cusick, który przeszedł do historii serialu jako jeden z ojców klasycznego wyglądu Daleków. Sukces idei Nationa to głównie jego zasługa. Dysponując skromnymi środkami – budżet oscylował w granicach 250 funtów – doprowadził do narodzin najbardziej rozpoznawalnej rasy w uniwersum Doctor Who.
Dołączenie Terry’ego Nationa do grona osób odpowiedzialnych za Doctor Who na zawsze zmieniło oblicze serialu. Chcąc sprostać powierzonemu mu zadaniu i odnaleźć drogę do możliwie najszerszej widowni, postanowił zaryzykować i wykreować istoty będące uosobieniem jego własnych przeżyć z okresu wojny.
A moim zdaniem właśnie to w Dalekach jest dobre, że istota wyglądająca jak solniczka z trzepaczką i przepychaczką potrafi swoim zachowaniem wzbudzić lęk.