Steven Moffat o kulisach odcinka rocznicowego (cz. 1)

W wywiadzie dla DWM scenarzysta opowiedział o swojej najczarniejszej godzinie w roli showrunnera Doctora Who, przekonywaniu kolejnych aktorów do zagrania w odcinku i narodzinach przyjaźni między dwoma Doktorami.

Steven Moffat wielokrotnie powtarzał, że pisanie odcinka rocznicowego było dla niego prawdziwą drogą przez mękę. W swoim wywiadzie dla Benjamina Cooka (DWM #502) opowiedział sporo o procesie powstawania scenariusza i kompletowaniu obsady odcinka.

Jak to było z tą najczarniejszą godziną?

Być może kiedyś przestanę się czuć tak zjechany przez ten 2013 rok, ale on był bardzo trudny, a ja byłem tak zmęczony i zmartwiony… W pewnym momencie zrobiło się naprawdę strasznie poważnie. Nie miałem ukończonego scenariusza na 50 rocznicę. Było bardzo późno. Chris Eccleston odmówił udziału w odcinku, David Tennant wydawał się coraz mniej pewny, a Matt Smith nie podpisał jeszcze kontraktu i jakoś tak przycichł… Wyobrażasz to sobie, dzień, w którym straciłem Chrisa, mój scenariusz opierał się na jego powrocie i on po prostu postanowił tego nie robić, nie żebym miał do niego pretensje?

Zaraz, zaraz, David Tennant też nie był pewny, czy chce zagrać w tym odcinku?

Słowo niepewny to lekka przesada. To genialny, ogromnie inteligentny aktor, bardzo dobrze, że kwestionuje wszystko, zanim podejmie decyzję. David to naprawdę kochany człowiek – jak Chris, jak Matt – i bardzo dobry przyjaciel, ale pomyśl, bierzesz do ręki scenariusz i uświadamiasz sobie, że nagle dzielisz z kimś rolę, że pada wspaniała kwestia Doktora i nie ty ją wypowiadasz… To samo z Mattem, to teraz mam się dzielić…?

David jest ogromnym fanem Doktora Who, więc oglądał wszystkie odcinki z Mattem Smithem. Myślę, że w pewien dziwny sposób Matt stał się dla niego właściwym Doktorem. Nigdy nie myślisz o sobie, że ty jesteś Doktorem, musiałbyś być szalony – więc dla Davida to Matt Smith był wtedy Doktorem. Matt z kolei, choć zawsze twierdzi, że Patrick Troughton jest jego ulubieńcem, myśli tak naprawdę, że to David Tennant uosabia Doktora. Obaj uważali, że ten drugi jest „prawdziwszy”, więc obaj stresowali się myślą o współdzieleniu ekranu. Pamiętam nasze pierwsze wspólne spotkanie w sprawie scenariusza – gdy żaden z nich nie podpisał jeszcze umowy – i Davida martwiącego się, że będzie tylko elementem komediowym i Matta martwiącego się, czy dostanie dostatecznie dużo dowcipnych kwestii. I mnie martwiącego się, czy nie wybuchnę płaczem i nie zaprzepaszczę mojego autorytetu showrunnera.

day-of-the-doctor

Oczywiście nie wiedzieli też, czy się polubią. Nigdy wcześniej się nie spotkali, nie tak porządnie. Jak się okazało, absolutnie się uwielbiają. Gdy do siebie esemesują, wydaje mi się, że nadal podpisują się jako „10” i „11”. Stali się dobrymi przyjaciółmi, kochają siebie nawzajem, a ja wiedziałem, że tak będzie, bo obaj są przemiłymi gośćmi, ale oni nie mogli tego wiedzieć. Ale co było do przewidzenia, byli razem przecudowni. A ja chowałem się w pokoju i płakałem, bo 2013 rok jeszcze się nie skończył.

Skoro odcinek rocznicowy miał opierać się na Christopherze Ecclestonie… kiedy i dlaczego aktor odmówił udział w odcinku?

Zawsze mówił, że nie chce tego zrobić. Zapytałem: Jak bardzo ostateczna jest ta odpowiedź? A on odparł: Jestem pewien, że nie chcę tego robić, nie powinieneś wpisywać mnie do scenariusza. Ale odpowiedziałem mu, że czuję się moralnie zobligowany, żeby choć spróbować. Napisałem więc dwie trzecie scenariusza z Chrisem, nie mając pojęcia, co zrobię, gdy Chris naprawdę nie będzie chciał tego zrobić. W dniu, w którym Chris odrzucił moją ofertę, David nie był jeszcze niczego pewny, a Matt ciągle nie podpisał kontraktu, wszystko wokół mnie zdawało się sypać.

Jak Moffat poradził sobie z tą sytuacją? Jakie miał awaryjne pomysły? Skąd pomysł, aby w roli Doktora obsadzić Johna Hurta? Druga część wywiadu już jutro!

Źródło: Doctor Who Magazine



Uzależniona od herbaty, pisania i brytyjskich seriali. Kocha ludzi, teatr, wiedzieć więcej. Nie znosi fasolki, seksizmu i źle napisanych dialogów.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

5 thoughts on “Steven Moffat o kulisach odcinka rocznicowego (cz. 1)

  1. Na prawdę szkoda, że Chrisa nie było w rocznicowym odcinku. Głównie jego mi tam brakowało, no i jeszcze ewentualnie Susan jako Chwili, to byłoby moim zdaniem lepsze.

  2. „Davida martwiącego się, że będzie tylko elementem komediowym”
    Słusznie, bo poza sceną w Tower i paroma drobnymi momentami, gdy spojrzeniem i mową ciała gra stosunek Dziesiątego do wydarzeń z odcinka, taką rolę niestety pełni, nieśmieszny i out of character. Wyobrażam sobie zgryz Davida, gdy musiał wybrać między zagraniem parodii swojej postaci a zawiedzeniem fanów, nie dziwię się decyzji. Dzień Doktora w ogóle trudno oceniać, bo jest to odcinek z genialnym punktem wyjścia – scena z trzema rękami na przycisku poraża, po czym zostaje kompletnie zaprzepaszczona, a sens wypaczony. Nie mogę odmówić Moffatowi ambicji, a presji otoczenia współczuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *