Steven Moffat: Bałem się wprowadzać zmiany w „Doktorze Who”
Steven Moffat wypowiada się na temat konieczności ciągłego wprowadzania zmian w Whoniwersum.
Zdaniem scenarzysty, nadzorowanie rozwoju serialu jest jak „bycie kustoszem klejnotów koronnych”.
Po ponad 50 latach na antenie, dwunastu aktorach wcielających się w tytułową rolę oraz kilkuset wyemitowanych odcinkach, dziedzictwo serialu jest ogromne i Steven Moffat zdaje sobie sprawę z jego wagi.
Podczas panelu promującego wydanie 8 serii na DVD, prowadzący program Frank Skinner zadał Moffatowi pytanie, czy kiedykolwiek obawiał się, że „zepsuje” serial po tym, jak przejął go od Russella T Daviesa w 2010 roku.
Ależ oczywiście. Za każdym razem, gdy wprowadzamy dużą zmianę, tak, jak to zrobiliśmy w tym roku, mamy sporo obaw.
Moffat wyjaśnił następnie, jak odsuwa takie myśli, co jego zdaniem jest konieczne, by tworzyć serial.
Trzeba wyłączyć ten wewnętrzny głos. Trzeba traktować serial jak swoje własne dzieło, choć wiadomo, że nim nie jest. Trzeba się trochę ośmielić, zachowywać tak, jakby wolno ci było zrobić to czy tamto. Jeśli traktowałbym „Doktora Who” jak pomnik, o który można tylko dbać, chuchać na niego i polerować, to nie byłby to prawdziwy serial.
Powyższe wypowiedzi przywodzą na myśl te z zeszłego tygodnia, kiedy to Moffat stwierdził, że Peter Capaldi ocalił serial dzięki temu, że zmusił go do wprowadzenia zmian.
Kiedy serial staje się miły, ciepły i przewidywalny jak para starych kapci, to jest to początek końca. Jeśli recenzent użyje takiego sformułowania wobec jakiegoś serialu, to najpewniej zniknie on z anteny w ciągu roku.
Wiemy jednak doskonale, że fanom często te zmiany się nie podobają i krytykują Stevena Moffata właśnie za to – za traktowanie Doktora Who jak własnego podwórka. Jak to więc powinno być? Traktować go jak pomnik, który można tylko polerować, czy jednak lepiej od czasu do czasu odważyć się na coś szalonego, by zaskoczyć widzów i otworzyć nowe drogi? Jak to widzicie?
Źródło: RadioTimes
Mi się z początku nie podobały te wszystkie zmiany, Doctor itp., ale teraz z perspektywy czasu myślę, że Moffat dobrze zrobił, bo serial powoli stawał się schematyczny. Oczywiście na tyle, na ile DW w ogóle może-czyli trochę-,ale jednak ;) PS Uwielbiam was, redakcje i wgl. dzięki wam nic mi nie umyka, dzięki :)
Mnie się podoba nowy Doktor. Trochę kojarzy mi się z 9 – to nie jest facet, w którym można się zakochać, jak 10 i 11, ale jest w nim coś fajnego.
Zmiany są fajne – uwielbiam ten serial zwłaszcza za to, jak mnie zaskakuje :)
Można się zakochać, jak w każdym. Każda stwora znajdzie swojego adoratora.
Moim zdaniem 12 ma najwięcej z 1, 6 i 7.
amtb
moim zdaniem doctor capaldiego też czasami przypomina 9 tak bardziej kosmitę niż człowieka.dopiero to pierwszy jego sezon więc do oceny trza jeszcze poczekać.a zmiany w dr wszystkim nie dogodzą a aj je toleruje a nawet lubie.