Doktor i nadgryzione jabłko w Berlinie

A miało być tak pięknie, czyli co (nie) wydarzyło się w Berlinie.

Zanim przejdę do opisania wydarzeń z Berlina – krótki wstęp do tematu. Jakiś czas temu BBC ogłosiło na oficjalnym fanpage’u Doktora Who, że Peter Capaldi i Jenna Coleman 17.07. przyjadą do Berlina na specjalne jednodniowe wydarzenie. Jako że do Berlina jest nam dotrzeć zdecydowanie łatwiej niż do Londynu, postanowiliśmy zapytać BBC o szczegóły i ewentualnie dowiedzieć się, czy możemy na owym spotkaniu reprezentować Gallifrey.pl. W odpowiedzi stacja dała nam znać, że wydarzenie będzie dostępne dla wszystkich i w dodatku darmowe. Reszta informacji miała pojawić się na stronie stacji w nadchodzących tygodniach.

cosplay w Berlinie
Wspaniały cosplay od Ravianna’s Cosplay

W rezultacie Mytherios i K. postanowili udać się do Berlina i uczestniczyć w owym wydarzeniu, aby móc napisać relację z niego dla naszych czytelników. Przez kilka tygodni uważnie obserwowaliśmy wszystkie oficjalne strony internetowe serialu, równocześnie czyniąc własne przygotowania do podróży. Niestety okazało się, że BBC postanowiło nie informować nas o jednym istotnym fakcie – wydarzenie, wchodzące wprawdzie w skład trasy promocyjnej serialu, było organizowane przez berliński sklep Apple’a. Firma ta postanowiła popularność serialu w Niemczech wykorzystać do promowania swojej marki i zapewniła możliwość rezerwacji biletów jedynie przez urządzenia ich produkcji lub w ich internetowym sklepie. Choć wydarzenie rzeczywiście było darmowe, aby móc się na nie dostać, należało więc posiadać odpowiedni telefon, tablet, czy posiadać konto w iTunes. W dodatku sama informacja na ten temat widoczna była tylko na Facebooku i jedynie dla jego niemieckich użytkowników. W związku z tym do wszelkich powyższych informacji dotarliśmy dopiero kilka dni przed samym wydarzeniem, żmudnie przeszukując obcojęzyczne fora. Jak możecie się domyślać, wszystkie bilety były już wtedy zarezerwowane, zresztą zniknęły ponoć w kilka minut. Natychmiast napisaliśmy więc ponownie do BBC, chcąc dowiedzieć się, czy przewidują inne atrakcje tego dnia, względnie udostępnią bilety dla użytkowników sprzętu z innym oprogramowaniem. Niestety odpowiedź nie wniosła nic nowego w naszą świadomość, dowiedzieliśmy się jedynie, że BBC jest przykro, iż nie dostaliśmy się na sam panel. Wciąż niezrażeni, postanowiliśmy jednak udać się do Berlina, z nadzieją na autografy i możliwość zamienienia z obecnym Doktorem kilku słów.

Znosząc niewygody nocnego autobusu i nieprzejęci nieznajomością języka, przyjechaliśmy w piątkowy poranek do niemieckiej stolicy i rozdzieliliśmy się na kilka godzin. Mytherios prawie natychmiast udał się pod sklep i nawiązał nowe znajomości z innymi whovianami, którym również nie udało się zdobyć biletów. Było wśród nich wielu Niemców, ale znalazły się również dziewczyny z Włoch czy chłopak z Indii. Gdy dotarłam do niego kilka godzin później, wciąż nie było nic wiadomo na temat samego wydarzenia, ale – mimo wszystko – czuć było dość radosną atmosferę doktorowego święta. Niestety później było już tylko gorzej.

fani w Berlinie
Smutni, ale grzeczni fani.

Oczywiście na początku na salę, gdzie miał się odbyć panel, wpuszczono jedynie osoby z listy. Reszta fanów, jak przystało na whovian, ustawiła się grzecznie w kolejce, czekając na dalsze informacje. Jedna z organizatorek ze sklepu powiedziała nam, iż być może znajdzie się dla nas miejsce, co tylko podgrzało atmosferę. Niestety, tuż przed przybyciem aktorów dowiedzieliśmy się, iż jest nas za dużo i musimy zostać na dole. Nie po to jechaliśmy jednak tyle kilometrów, aby poddać się w tej chwili, dlatego tak jak większość fanów, wciąż wiernie tkwiliśmy pod sklepem. Peter i Jenna zostali wprowadzeni tylnym wejściem, mieliśmy jednak nadzieję, że wyjdą się z nami przywitać. Ku naszemu zdumieniu sam panel trwał jedynie około czterdziestu pięciu minut, a kilka z wychodzących z niego osób poinformowało nas, iż oprócz paru anegdot z planu nie dowiedzieli się nic ponad to, co wiadomo było z San Diego. Nie mieli oni również możliwości zdobycia autografu czy zdjęcia z aktorami. Po wyjściu ostatnich szczęściarzy czekaliśmy jeszcze około dwudziestu minut, zanim znana nam już pani poinformowała nas po niemiecku, że aktorzy odjechali i nie mamy na co czekać. Nasze rozczarowanie było duże, ale i tak nie mogło się równać z tym, które objawiały osoby przybyłe z jeszcze dalszych stron. Jedynym pocieszeniem był dla nas mały chłopiec, który próbował przy pomocy swojego sonicznego śrubokrętu otworzyć drzwi, a później zaczarować ową ekspedientkę. Udało nam się również spotkać dwoje wspaniałych cosplayerów i zamienić kilka słów z niemieckimi whovianami, jednak ostatecznie byliśmy tak daleko od celu naszej podróży, jak to tylko możliwe.

Dlaczego opisuję to wszystko? Cóż, nie nam oceniać postępowanie BBC, które całkowicie przekazało organizację wydarzenia w ręce komercyjnej firmy, ani też sposób w jaki Apple próbował zdobyć w Niemczech nowych fanów. Uważamy jednak, że zignorowano całkowicie specyfikę fanów Doktora, gotowych przejechać i przelecieć setki kilometrów dla możliwości spotkania znanych z produkcji aktorów. Szczątkowy sposób podawania informacji i ograniczenie ich odbiorców nie tylko do jednej narodowości, ale i do grupy osób korzystających z usług jednej firmy, było bardzo nie w stylu Doktora Who. I dlatego ostrzegamy was, nasi drodzy czytelnicy: na przyszłość – jeśli planujecie wyjazd na jakiś konwent czy spotkanie nieorganizowane przez BBC, upewnijcie się dobrze, jak ma to wyglądać – my z pewnością będziemy teraz ostrożniejsi w planowaniu naszych wyjazdów.

Poniżej prezentujemy zdjęcia ze środka, które możemy wam pokazać dzięki uprzejmości Svenji Lemiss, którą Mytherios poznał, czekając pod sklepem.



Uzależniona od herbaty, pisania i brytyjskich seriali. Kocha ludzi, teatr, wiedzieć więcej. Nie znosi fasolki, seksizmu i źle napisanych dialogów.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

35 thoughts on “Doktor i nadgryzione jabłko w Berlinie

  1. To może ja dodam coś od siebie. Trudno powiedzieć kto odpowiada za tę całą sytuację. Czy jest to BBC, a może jednak Apple? Część z Was zapewne puka się w głowę i mówi: „pojechaliście w ciemno, a teraz marudzicie”. Owszem, zgodzę się, pojechaliśmy w ciemno. Czy marudzimy? No może trochę, a przynajmniej ja. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że tu nie chodzi o sam fakt nieudanego wejścia na sam event. Bo to jestem w stanie zrozumieć i o to nie mam do nikogo żalu, czy pretensji.
    Cały problem z tą farsą rozbija się o coś zupełnie innego.

    Po pierwsze, nie podoba mi się fakt, że BBC w tak, hm, przedmiotowy sposób traktuje serial oraz dziedzictwo tych 51 lat. Dzielenie fanów przez pryzmat tego jakich urządzeń używają jest, przynajmniej w moim przekonaniu, w najwyższym stopniu niestosowne. A przecież można to było zorganizować zupełnie inaczej. Zapewne byłoby to odebrane o wiele lepiej. Powierzyć organizację korporacji z Cupertino, wszędzie ogłaszać kto to sponsoruje, ale zastrzec, że wejściówki mają być dostępne dla wszystkich. Wydźwięk byłby inny. Bo jaki wizerunek ta firma zbudowała sobie wśród osób, które nie dostały wejściówek bo nie mogły, tylko dlatego, że nie korzystają z urządzeń spod logo nadgryzionego jabłka?

    Drugi problem polega na zachowaniu pracowników Apple. Idealnym jego wyrazem jest pewna wymiana zdań, pomiędzy jednym z chłopaków stojących w kolejce, a ową panią, o której wspomniała Kasia. Wyglądało to mniej więcej tak:
    chłopak mówi, że to naprawdę nie w porządku kategoryzować fanów. Reakcja „miłej pani”? Ze śnieżnobiałym uśmiechem na ustach zasugerowała mu, że ma sobie kupić iPhone w takim układzie. W tym momencie ręce mi opadły.

    Nie wiem co jeszcze mógłbym dodać, bo nawet nie wiek jak wyrazić to zamieszanie i poczucie niesprawiedliwości, które było czuć w powietrzu. Warto również dodać, że nawet osoby, które weszły do środka były nieco zawiedzione. Spotkanie trwało stosunkowo krótko. Nie było również okazji do zdobycia sobie autografu czy zrobienia zdjęcia. Czy żałuję, że pojechałem? Nie. Z kilku powodów. Przede wszystkim byłem bliżej Petera i Jenny niż większość z Was ( :P ), a po drugie miałem okazję porozmawiać z rzeszą fanów serialu z innych krajów i dowiedzieć się jak sytuacja wygląda u nich. Więc nie była to aż taka strata czasu. Mimo to, uważam, że to wydarzenie absolutnie nie powinno mieć miejsca. A już na 100% nie w takim kształcie.

    1. Informacje o biletach i w jaki sposób mogą być zakupione, powinny być ogólnodostępne. Był to strzał w stopę. Między innymi przez samego Apple’a – istnieje spore prawdopodobieństwo, że część fanów zdecydowałaby się na kupno ich produktów mając możliwość spotkania się z aktorami. W zamian za to pozostaje niechęć, poniekąd również i do samej firmy.

      1. strzał w stopę byłby, gdyby nikt nie przyszedł. a event cieszył się sporą popularnością. czujecie niechęć? a ja czuję ją do takich komentarzy od ludzi, którzy będą robić od razu nagonkę na jakąś firmę. chyba kompletnie nie rozumiecie, jak działają tego typu eventy… bo nie było to pierwsze i na pewno nie jest ostatnie wydarzenie zorganizowane przez jakąś korporację, która chciała go użyć po to, by przyciągnąć nowych klientów/w jakiś sposób nagrodzić strarych.

        1. Przeczytaj jeszcze raz uważnie cały felieton. Ale uważnie. Porządnie. I wyciągnij wnioski. Bo to nie zachęca nowych do kupna ich produktów.

          1. Nie, ale starych klientów utrzyma jeszcze mocniej.
            I bardzo Cię proszę nie sugeruj, że nie przeczytałam tego tekstu uważnie i porządnie, bez wyciągnięcia wniosków, bo to jest jakaś kpina. I zdecydowanie nie zachęca mnie to do dalszego odwiedzania Waszej strony. Skoro publikujecie FELIETON (liczę na to, że wiecie czym jest ten gatunek dziennikarski) to musicie liczyć się z tym, że odbiorcy nie będą Wam tylko przyklaskiwać i głaskać po główne, mówiąc jacy to jesteście biedni, bo nie udało się wejść. Rozumiem takie komentarze od innych gości strony, ale od moderatorów jest to po prostu bardzo słabe.

            1. A widzisz. Pisaliśmy o nowych klientach, nie o starych. Starych utrzymają, nowych zniechęcą. O tym była rozmowa.
              Ależ liczymy się. Chcemy tylko merytorycznej dyskusji.

      1. Po co zakładać konto w iTunes, skoro człowiek dowiaduje się o tym parę dni przed, kiedy już wszystkie bilety są wyprzedane? Bo jedyne informacje na ten temat były na niemieckiej stronie Apple?

        1. W takim razie proszę o konkrety: czy nigdzie wcześniej nikt inny nie dowiedział się, że bilety będą sprzedawane w taki i taki sposób? Czy to na pewno w stu procentach nie jest troszeczkę Wasza wina, że nie pogrzebaliście dalej?
          I po co ten malutki pojazd w stosunku do BBC? Tak działa właśnie sponsoring w branży: Apple płaci aktorom, aktorzy przylatują i mają kompletnie gdzieś kto na to wejdzie. Czy jesteście w stu procentach przekonani, że to był event organizowany przez BBC?
          W internecie jest trochę relacji z tego wydarzenia i, o dziwo, nie napisanych z iPhonów czy macbooków.

            1. no pewnie, bo każdy główny organizator wydarzenia daje do siebie mejla dla fanów. bez przesady. kontaktowałeś się z kimś od PR-u, który sam odpowiedzi musiał uzyskać od osób, które faktycznie się tym zajmowały.
              chociaż przyznam, że dziwi mnie, że nie zaproponowali Wam jednak tych wejściówek. wnioski są dwa: a). albo rzeczywiście BBC nie miało absolutnie żadnej władzy i po prostu nie mogli załatwić głupich dwóch wejściówek b). nie do końca dobrze to rozegraliście, zazwyczaj, gdy się wyjedzie z grubej rury 'hej, mamy stronę Polską, największą, wprowadziliście nas w błąd, gdyby nie Wy na pewno byśmy ogarnęli te wejściówi’ to takie osoby odpowiedzialne z kontakt z innymi rozdają inne wejściówki. no chyba, że -> patrz a).

        2. trochę linkow znalezionych w pare minut po wpisaniu 'Berlin 17.07 Doctor Who’:

          http://www.drwho.de/forum/index.php/Thread/8598-Offizielles-DEUTSCHES-Fan-Event-mit-Capaldi-und-Coleman-Berlin-17-Juli-2015/ (caly temat, 24 czerwca informacja o biletach i o tym jak zarejestrować się na iTunes etc)

          http://www.subcentral.de/index.php?page=Thread&postID=488149

          http://www.foxchannel.de/serien/doctor-who/quiz/doctor-who-triff-den-doktor-und-clara-in-berlin (nawet konkursy były, szok i niedowierzanie)

          tumblr już sobie daruję.

          1. Bazowaliśmy na najpewniejszych naszym zdaniem informacjach, które bezpośrednio pochodzą od osoby, która organizowała to wydarzenie, a która była tam na miejscu.

      2. Widać, nie zrozumiałeś o co chodziło w moim komentarzu. Chodzi o to, złe jest kategoryzowanie fanów na tych, którzy korzystają z urządzeń Apple i na wszystkich innych.

    2. O traktowanie fanów słów kilka. BBC nastawia się na duży Who-con, ktory w listopadzie w Londynie. Spotkanie w Berlinie miało charakter press tour, a nie jakiegość specjalnego who-conu dla fanów. Wejsciówki były głównie dla mieszkańców Niemiec. Jakby było to w Polsce, byłoby to wydarzenie skierowane do polskiego odbiorcy. Proste.

      1. Oczywiście że się nastawia na Who-Con i oczywiście, że ten event był skierowany do Niemców, ale nie o to chodzi, tylko o to, żeby pisać o takich rzeczach otwarcie i uczciwie. Gdyby BBC napisało redakcji od razu, że to będzie małe wydarzenie dla niemieckich posiadaczy sprzętu od Apple i użytkowników iTunes to nie było by dla nas problemu. Tymczasem napisali tylko, że będzie darmowe, po czym zupełnie zamilkli, a my wiedząc o tym, że wydarzenie będzie nastawialiśmy się niepotrzebnie na to, że będzie czymś więcej niż faktycznie się okazało.

        1. Może nie pracuję w BBC, ale wiem, jak wygląda komunikacja na linii organizator eventu-media-akredytacje etc. Po prostu duże zainteresowanie, bilety poszły to już dalej tego nie reklamowali, nie pisali o tym i w ferworze innych spraw, osoby, z ktorymi pisaliscie zajęły się innymi osobami, innymi sprawami. Capaldiego też BBC kiedyś olało, tak na pocieszenie ;)

        2. wredne chamy z BBC. to pewnie Moffat.
          zanim zaprezentujecie takie wnioski warto byłoby dowiedzieć się jak było naprawdę i czy rzeczywiście ten kontakt z BBC zrobił to specjalnie ;-)
          dla przykładu: osoby od PRu Off Camery rok temu były bombardowane pytaniami od fandomu Sherlocka. i ciągle go zbywały, bo, UWAGA, rzeczywiści organizatorzy dalej nie wiedzieli jak co będzie wyglądać.
          i nie, PRowcy NIE CHCIELI zrobic na zlosc (chociaz panowala taka opinia, jak sie pozniej okazalo osoba odpowiedzialna za kontakt z mediami cala sytuacje na boku wyjasnila i przeprosila). szkoda, ze jest to takie trudne do zrozumienia.

          1. Czy my gdzieś piszemy o „wrednych chamach”, albo o Moffacie, który nie ma nic wspólnego z organizacją eventów. To jest reżyser serialu na bogów, a nie organizator eventów z nim związanych!
            A co do nie chcenia zrobić na złość to faktycznie tak trudno powiedzieć, że „przepraszamy, jeszcze dokładnie nie wiemy jak to będzie wyglądać, szukajcie informacji na stronach Apple”.

  2. Mogli przynajmniej powiadomić o_o Zawsze czytając takie rzeczy większość Whovian, która się tam nie znajdowała, myśli jak fajnie by było tam być. Nawet w Polsce, wiedząc, że Berlin jest stosunkowo blisko w porównaniu do Wielkiej Brytanii, i do tego za darmo prawie każdy mógłby tam być, gdyby nie bezczelność Apple’a. Aby się tam dostać trzeba było posiadać konto ITunes. Doktor Who i Apple to dwie dość odległe rzeczy. Jak się je połączyć wyjdzie to. Odcinki, które można oglądać tylko na Iphone’ach i Ipad’ach

  3. Nie jesteśmy zawiedzeni prostą zagrywką, a brakiem informacji o takowej. I średnim ogarnięciem imprezy jako takiej. O czym piszemy od początku. Dlatego zostało ci zasugerowane, byś przeczytała to jeszcze raz.

    1. Naprawdę nie chcecie, bym przeczytała to jeszcze raz i zaczęła to komentować zdanie po zdaniu. „W związku z tym do wszelkich powyższych informacji dotarliśmy dopiero kilka dni przed samym wydarzeniem, żmudnie przeszukując obcojęzyczne fora. Jak możecie się domyślać, wszystkie bilety były już wtedy zarezerwowane, zresztą zniknęły ponoć w kilka minut. (…) Wciąż niezrażeni, postanowiliśmy jednak udać się do Berlina, z nadzieją na autografy i możliwość zamienienia z obecnym Doktorem kilku słów”.
      Informacja BYŁA. Pojawiła się około minimum 24 czerwca, przed puszczeniem biletów (może i wcześniej, ale nie chce mi się już szukać). Było sporo czasu, by zorientować się JAK założyć konto na iTunes bez posiadania jakiekogkolwiek urządzenia firmy Apple. Był też czas, by poprosić kogoś ze znajomych, by to zrobił (bo nie wierzę, że nie znacie ani jednej osoby, która nie ma iPhone’a czy Macbooka). To, że czekaliście na odpowiedź od jakieś randomowej osoby z BBC, która na 99% czekała na odpowiedź Apple, który organizował event, to nie jest wina nikogo z BBC.
      Wystarczyło otworzyć przeglądarkę internetową, wstukać datę, miasto, dopisać doctor who i już byście trafili na zagraniczne fora. Stamtąd bardzo łatwo mogliście nawiązać kontakt z administratorami niemieckich stron, które by Wam też parę rzeczy potłumaczyło. I po znalezieniu takiej informacji (które mi zajęło trzy minuty) mogliście już uderzać do samego sklepu, jeśli odczuwalibyście taką potrzebę.
      Niemiła pani, która do Was mówiła pod sklepem była pracownikiem Apple. Co miała Wam powiedzieć? Przepraszać i może jeszcze wpuścić tyle osób na salę? Ona nie miała z tym nic wspólnego, decyzja o udostępnieniu tych biletów była wydana z góry.
      Zwróćcie uwagę, że jesteście dorosłymi ludźmi i jeśli już nastawiacie się na jakieś jazdy poza Polskę na tego typy eventy to nie jest aż takie trudne ogarnięcie paru spraw. Nie wszystko zostaje podane na tacy.
      Nie wiem jakim cudem znajome mi dwie osoby z Polski zdołały tam pojechać i dostać się do środka., chyba jakieś cuda poczyniły.
      Jedyne co mnie cieszy to zdanie na końcu tekstu, że będziecie ostrożniejsi w planowaniu tego typu wyjazdów.

      1. Ciągle nie rozumiesz co staram Ci się powiedzieć. Nawet jeśli firmę organizowałby Microsoft dla osób, które korzystają z ich sprzętu ( w tym ja ), nie spodobałoby mi się to. Tu tylko i wyłącznie o to chodzi. A nie o to, że nie weszliśmy. Przynajmniej w moim przypadku tak jest, nie wiem jak w przypadku K.

      2. Hej, nie bardzo rozumiem po co te komentarze? Po co ta wyższość? Może inaczej – co chcesz nam udowodnić? Rozumiemy realia rynku i jasne, że informacje gdzieś tam na forach były. Nie szukaliśmy ich tam wcześniej, bo miały pojawić się na oficjalnym fanpage’u. Nie mogliśmy przewidzieć, że będą WIDOCZNE tylko dla niemieckich użytkowników. I tak, potrafilibyśmy założyć konto w ITunes. Problem w tym, że nie wiedzieliśmy, że musimy to zrobić, mimo że podjęliśmy odpowiednio wcześniej kroki – napisaliśmy do BBC. I w tym, że Doctor Who to jednak nie jest pierwszy lepszy produkt marketingowy. W felietonie nie ma nigdzie rozżalenia czy pretensji do złego świata, jest opisanie faktów, które moim zdaniem świadczą o złej organizacji eventu.

        1. Doctor Who, to produkt marketingowy, taki sam, jak wiele innych, no nie ukrywajmy tego. Jakby mi bardzo zależało, to bym na uszach stanęła i załatwiła sobie bilet, a nie żaliła się na Apple i BBC i na panią z BBC, która wprowadziła w bład.

  4. Napisałam prawdę. Moją prywatną, bo żadnej innej nie znam. Potrafię wyobrazić sobie wiele powodów, dla których wyszło jak wyszło i żaden nie zakłada złej woli organizatorów. Nie mam żadnego interesu w oczernianiu Apple’a lub BBC. Właściwie poświęcam dużą część mojego życia dla BBC. W dodatku, w przeciwieństwie do Ciebie, poświęciłam czas i pieniądze, aby się na wydarzeniu znaleźć. I dlatego mam prawo nie być zadowolona z komunikacji czy organizacji, zwłaszcza jeśli potraktuje się serial i aktorów jako produkt marketingowy (a dla mnie prywatniej jest to jednak coś więcej). Mam również prawo napisać na ten temat felieton i ostrzec innych, żeby następnym razem udało im się dostać na wymarzony konwent. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, po prostu spytaj wprost i nie zakładaj z góry naszej próby wymigiwania się od odpowiedzi, bo czasem nie ma prawdziwszej prawdy po prostu.

  5. BBC to nadawca publiczny, który obecnie jest w niezłych tarapatach przez właśnie tego typu akcje. Jeśli najdzie mnie natchnienie, to kiedyś szerzej opiszę ten problem.

    1. nie, BBC ZUPEŁNIE nie jest w tarapatach przez takie akcje, ale przez sytuację polityczną w kraju.
      mam nadzieję, że Cię natchnie i zrobisz PORZĄDNY research zanim o tym napiszesz.

  6. Odnośnie autografów, wchodząc na fanpage DW zobaczyłem jedno zdjęce, najprawdopodbniej (chyba) z tą panią z Apple , która otrzymywała autograf. To chyba jednak przesada, i do tego kłamstwo.

    1. ależ w internecie są też komentarze tego typu: „James Poisso Ugh! We left after the event ended to take the kids to dinner and missed Peter and Jenna signing as they left the Apple Store… I count us very lucky to have attended; eventually sat 2nd row behind a BBC rep once the Apple people let us.”
      administratorzy jednej z niemieckich stron o Doctorze twierdzą, że też z nimi mają zdjęcia i wychodzili.
      naprawdę nie chce mi się za Was szukać informacji.
      dyskutuj dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *