Moffat o nieśmiertelności serialu i głupocie BBC
Steven Moffat napisał artykuł dla specjalnego wydania tygodnika Radio Times, w którym m.in. wypowiada się o decyzji władz BBC z 1989 roku o zdjęciu serialu z ekranu na nieokreślony czas.
Moffat w zdecydowanych słowach pisze wręcz o „głupocie i niewybaczalnej ślepocie” podjętej wówczas decyzji.
Ach, 50 lat. Co można powiedzieć o pięćdziesięciu latach Doctora Who? Cóż, po pierwsze, można być dokładnym. Doctor Who nie był na ekranach przez 50 lat – zawdzięczając to wręcz głupocie i niewybaczalnej ślepocie BBC (wybaczcie, koledzy, to musiało być powiedziane), miała miejsce 16-letnia przerwa.
Jednak w dalszej, bardziej celebracyjnej części tekstu Moffat pisze, że fakt podtrzymywania życia serialu przez fanów dzięki magazynom, nagraniom audio i niekończącej się miłości do Doktora dowodzi, że jest on nieśmiertelny.
Ta przerwa była ważna. Nadała coś szczególnego temu najbardziej wyjątkowemu ze wszystkich seriali – nieśmiertelność. Doctor Who jest programem, który wraca. Ukróć jego żywot na własną odpowiedzialność, ktoś taki jak ja nazwie cię głupcem, a wielu ludzi takich jak ty przeczyta to i przytaknie.
Moffat podkreśla, że to widownia powiedziała „nie” temu odwołaniu w sposób, jaki nigdy wcześniej nie pojawił się w brytyjskiej telewizji, co oznacza, że program dalej istniał.
Podczas gdy BBC założyło ręce i potrząsnęło głową na nie, powstawały książki autorstwa takich ludzi jak Russell T. Davies, Mark Gatiss i Paul Cornell. Były przygody w formie słuchowisk z udziałem wszystkich poprzednich Doktorów. Był napakowany akcją amerykański film telewizyjny i niekończące się plotki o filmach hollywodzkich. Doctor Who Magazine, którego celem była dokumentacja powstania filmu (Doctor Who: The Movie, zwany przez fanów także Doctor Who: Enemy Within, z udziałem Paula McGanna w roli Ósmego Doktora; film miał być pilotem wznowionego serialu), miał się dalej doskonale mimo braku serialu w telewizji.
Były dyrektor generalny BBC Michael Grade, który był odpowiedzialny za zdjęcie Doktora Who 16 lat temu, w niedawno wydanej książce o serii stwierdza:
To ja go skasowałem. W tamtym czasie to była jak najbardziej słuszna decyzja… Program był okropny. Był żałosny… Gdzieś się zagubił.
Źródło: radiotimes.com
„Żałosny” to pojęcie względne, jak widać :)
W tej chwili nie pamiętam gdzie, ale można przeczytać, że Michael Grade w ogóle bardzo nie lubił Doctora Who. Podobno wciąż za nim nie przepada, ale jest pod wrażeniem, że ciągle jest, i że ma tak bardzo związanych ze sobą fanów.
Ma nauczkę, że nie powinno się oceniać gustów całego świata wedle własnego.
Pomijając fakt, że sezon 26 był wręcz wyborny.
„Żałosny” – też coś!