Team Steven – kilka słów o Moffacie (część 1)
Steven Moffat tegorocznym odcinkiem świątecznym żegna się z Doctor Who. Podczas kilku lat opieki nad serialem zostawiał po sobie mnóstwo pozytywnych wspomnień. Osoby, które miały okazję pracować ze scenarzystą za kulisami, podzieliły się nimi z DWM.
Scenarzysta i aktor Mark Gatiss o czytaniu jednego z pierwszych scenariuszy:
Mogę wybierać spośród bardzo wielu miłych wspomnień, ale coś, co zawsze będę przypominać sobie z uśmiechem, to czytanie scenariusza, prawdopodobnie w 2009 roku, zaraz na początku przejęcia serialu przez Stevena. To było dość niecodzienne czytanie, bo kilku odcinków naraz (jeśli dobrze pamiętam, były to Jedenasta godzina („The Eleventh Hour”), Zwycięstwo Daleków („Victory of the Daleks”) i pierwsza część Bestii na dole („The Beast Below”)), żeby Matt Smith mógł poczuć swojego Doktora. Kiedy dotarliśmy do momentu, gdzie spitfire’y atakują statek Daleków, Steven podniósł rękę i krzyknął: „TO jest telewizja!”.
To była cudowna podróż przez czas i przestrzeń.
Aktor Nicholas Briggs o wyjątkowym odcinku i fascynujących rozmowach:
Mam mnóstwo wspomnień o Stevenie Moffacie i jego pracy. Pamiętam, jak w czasach Chrisa Ecclestona Rob Shearman zapraszał nas po emisji każdego odcinka, aby się trochę zintegrować. Podczas jednego z takich spotkań Steve dręczył nas faktem, że ma w torbie DVD z Pustym dzieckiem („The Empty Child”). Było wtedy jeszcze przed jego emisją. Po chwili wahania zapytał, a wyglądał jak jakiś podstępny tajny agent: „Chcielibyście to zobaczyć?”. Skorzystaliśmy z okazji. Kochaliśmy nową serię Doctor Who, ale to zaparło nam dech w piersiach. To było coś zupełnie innego. Jakby nowa seria zaczęła się raz jeszcze w jakiś zupełnie inny sposób. To był mój pierwszy kontakt z interpretacją Steve’a. Łatwo zapomnieć, po tylu latach jego Doktora, jak niesamowicie, urzekająco inaczej wyglądało to wtedy. Dawało poczucie wzniosłości.
Dodam, że Tom Spilsbury zwrócił mi uwagę po latach nazywania Stevena „Steve”, że Steven nie lubi, kiedy się tak o nim mówi. Byłem przerażony. Wywnioskowałem, że musiałem nauczyć się tego od Marka Gatissa, jedynego innego Ziemianina, który tak się do niego zwraca. Przy następnej okazji przeprosiłem Steve’a – to znaczy Stevena! – i mogę teraz potwierdzić, że kiedy zapytałem: „Powinienem zwracać się do ciebie inaczej?”, powiedział, że mogę nadal nazywać go „Steve”.
A mówiąc o Marku – to były jego pięćdziesiąte urodziny, miałem wyjść około północy, ale Steve i jego żona zatrzymali mnie. „Nie, nie idziesz”, powiedział dobrotliwie. „Usiądziesz z nami”. Skończyło się fantastyczną rozmową. Zaczęło się od porównywania naszych spostrzeżeń, ile to fanów nas nienawidzi i Steve powiedział „Nie, nie, nie, Nick, oni nienawidzą mnie dużo bardziej niż ciebie!”. Potem, co było najbardziej zachwycające, odkryliśmy, że dzielimy miłość do Columbo – oraz że Steve wie o nim wszystko. Poczułem się jak amator. Później rozmawialiśmy o Callan i Alias Smith and Jones. Steve opowiadał fantastyczne historie o tym, jak zmieniano główną obsadę. To była taka cudowna rozmowa, wspaniała okazja dla dwóch starych szaleńców jak my – jestem troszkę starszy od Steve’a – do podzielenia się wspomnieniami o telewizji z dzieciństwa.
Jedną z najbardziej imponujących publicznych wypowiedzi, jakie widziałem, było przemówienie Steve’a do społeczności miłośników Sherlocka Holmesa na ogromnym bankiecie w House of Commons. Mówił przez około pół godziny – bez notatek. To było niesamowicie interesujące, wnikliwe i zabawne. Dał radę opowiedzieć zupełnie spójną historię z jednym z najlepszych zwrotów akcji, jakie kiedykolwiek widziałem. Wcisnął całą salę w podłogę.
Scenarzysta Toby Whithouse o pomocy i wsparciu:
Steven jest zjawiskowy. Nigdy nie pracowałem z kimś tak pomysłowym, zmyślnym i niesamowitym w rozwiązywaniu węzłów narracyjnych. Żeglujemy przez historię i nagle natrafiamy na skały. Ja, Brian Minchin i edytorzy scenariuszy patrzymy na siebie z przerażeniem, podczas gdy fabuła powoli wywraca się do góry dnem. A Steven myśli chwilę, popija łyk herbaty i mówi: „Cóż, zawsze moglibyśmy *tu wstaw niesamowity zwrot akcji*”. Patrzymy na siebie z wyraźną ulgą, a potem ja opowiadam w wywiadach o tym pomyśle jak o swoim własnym. Steven nawet nie pamięta, które historie/sceny/scenariusze uratował. (W przeciwieństwie do mnie, ja zapisuję wszystkie mądre rzeczy, które powiedziałem. I moje żarty).
Prywatnie Steven dał mi niekończącą się liczbę możliwości i oszałamiającą ilość wolności, za które zawsze będę mu wdzięczny. Prowadził mnie, ale nie wtrącał się, był zawsze wyrozumiały i hojny.
Kochałem tworzyć Doctor Who, a to przez Stevena. Najlepsze z jego scenariuszy są, według mnie, najlepsze z całej telewizji.
Reżyser Toby Haynes o dniu, który wspomina najlepiej:
Gdzie by tu zacząć? Czasy z Doctor Who były niesamowite, przepełnione oszałamiającymi momentami – zdjęcia przez całą noc przy Stonehenge, latanie helikopterem nad Wielkim Kanionem, bycie operatorem Daleka, lista się nie kończy. Jednak gdybym miał wybrać tylko jeden, postawiłbym na dzień, kiedy obudziłem się i znalazłem w skrzynce swój pierwszy scenariusz od Stevena Moffata – czytanie Otwarcia Pandoriki („The Pandorica Opens”) sprawiło, że poczułem się jak dziecko w Boże Narodzenie, wyciągające prezenty ze skarpety… Po prostu nie mogłem uwierzyć, że będę bawić się tymi wszystkimi zabawkami! Myślę, że scena w Wielkim wybuchu („The Big Bang”), kiedy Doktor skacze w czasie, używając manipulatora wiru, jest tym, co dla mnie definiuje erę Stevena – on naprawdę przesunął granice, wymachując rozbudowaną narracją z taką wyobraźnią i dowcipem.
Dziękuję, Steven!
Scenarzysta Tom MacRae o ulubionej towarzyszce:
Moja ulubiona rzecz, którą zrobił Steven? Bill Potts! Czapki z głów. Cholernie kocham tę kobietę i wszystko, co reprezentuje. Pearl jest znakomita w tej roli, a energia pomiędzy nią a Peterem jest tak ciepła, wymagająca i pełna miłości. Mieszkam teraz w Los Angeles, więc znam mniej fanów Doctor Who niż przedtem, ale moi amerykańscy znajomi, którzy pochłaniali serial na BBC America, wciąż komplementują jej występ i sposób, w jaki została napisana. Zasłużyła na ogromne uznanie w Stanach!
Brawo, Steven!
A scenarzysta Steve Thompson krótko dodał od siebie:
Steve wysłał mi maila, kiedy zaprosił mnie do pisania Doctor Who. Było w nim tylko: „OK, TARDIS cię potrzebuje”. Nadal go mam i traktuję jak skarb.
Steven Moffat jest bardzo ceniony wśród ekipy Doctor Who. Jesteście ciekawi kolejnych wspomnień, jakimi podzielili się między innymi Rachel Talalay, Sarah Dollard czy jego następca, Chris Chiball? Kolejne części już niedługo!
Źródło: Doctor Who Magazine