Czy żałoba Pondów mogła zostać przedstawiona inaczej?
Steven Moffat wyjawił, że żałuje tego, jak została napisana żałoba Amy i Rory’ego po stracie dziecka.
Finałowy odcinek pierwszej połowy szóstej serii, Dobry człowiek idzie na wojnę („A Good Man Goes to War”), zakończył się porwaniem Melody – dziecka Amy i Rory’ego. Kiedy Doktor Who powrócił jesienią 2011 roku z Zabijmy Hitlera („Let’s Kill Hitler”), dla Rory’ego i Amy minęło kilka miesięcy. Wtedy też przedstawiono widzom Mels, dorosłe wcielenie córki Pondów, której nie widzieli od jej narodzin.
Steven Moffat wypowiedział się ostatnio dla Doctor Who Magazine na temat trudności pisania tej historii:
W Doktorze Who często bywa tak, że dzieją się wielkie, dramatyczne rzeczy, a tydzień później wszyscy mają się dobrze. Nigdy nie znalazłem sposobu, by zmusić Amy i Rory’ego do żałoby po swoim straconym dziecku i wciąż nie wiem, jak powinienem był to zrobić. Pewnie nigdy do tego nie dojdę.
Myślałem: Moment, poczekajcie, oni przecież nie stracili dziecka. Dziecko okazało się być dwiema innymi osobami, które już znali i kochali – to nie to samo, co stracić dziecko. Nikt nie może powiedzieć, że oni stracili Melody. Widzowie, którzy naprawdę stracili dzieci, powiedzieliby: Nie, wasze dziecko ma się dobrze. Jest bezpieczne. To nie to samo.
Nie da się przedstawić w fantastycznym, dziwacznym science fiction prawdziwego żalu, takiego, jakiego mogli doświadczyć widzowie. Uczyniłoby się w ten sposób trywialną tragedię z prawdziwego życia. Więc wyciąłem po prostu kilka miesięcy i raczej zamiotłem całą sprawę pod dywan – przepracowali tę nie-do-końca-stratę poza kadrem, co nie do końca mi się podobało.
Pominięcie tego wątku to częsty zarzut, jaki kieruje się do Moffata. Jak sądzicie, dało się to jednak opisać? Jak to sobie wyobrażacie?
Źródło: CultBox
„Nie da się przedstawić w fantastycznym, dziwacznym science fiction prawdziwego żalu, takiego, jakiego mogli doświadczyć widzowie.” gówno prawda panie Moffat, da się tylko trzeba chcieć to zrobić, a nie kończyć wątki na „odwal się”.