Marek Sobczak
Wszedł do Sali pełnej zaczytanych dziwaków. Lubił takie miejsca, gdzie kurz i zapach wieków mieszały się z zapachem emocji wywoływanych przez czytane pozycje. Rozejrzał się dookoła i rzucił okiem na ścianę zamalowaną wpisami jemu podobnych. Jako, że rzucanie okiem nie było przyjemne (szczególnie jak spadło na zakurzoną podłogę), więc szybko naskrobał parę słów na kartce. Charakter pisma miał jak taki sam jak aparycję - lepiej nie oglądać na trzeźwo - więc szybko nasunął na głowę swój czarny kapelusz i wziął futerał ukochanej Gitarry. Zza pazuchy wyciągnął stary nóż i przybił kartkę do ściany. Czytający tylko na chwilę oderwali wzrok od książki, kilku rzuciło za nim spojrzenie, ale w miejscu w którym stał jeszcze przed chwilą została tylko róża. Na ścianie zwisała nierówno przygwożdżona (nie ma słowa "przynożona" prawda?) kartka a na niej napis: Marek jaki jest każdy widzi.