Steven Moffat o swoim nowym serialu „Inside Man”, krytykach i „Doctor Who”

W zeszłym tygodniu miała miejsce premiera na BBC One pierwszych dwóch (a w tym tygodniu dwóch ostatnich) odcinków najnowszego serialu, który stworzył Steven Moffat – Inside Man. W serialu wystąpił m.in. David Tennant. Jest to kryminał. O czym? Przeczytacie w wywiadach. Zwiastun możecie zobaczyć poniżej:

Z tej okazji były showrunner DW udzielił dwóch wywiadów – jednego dla The Guardian, a drugiego dla Radio Times. W obu obok tematów związanych z nowym serialem, nie mogło zabraknąć pytań o „Doctor Who”!


The Guardian

Mam siedem nagród BAFTA.

Od tego stwierdzenia rozpoczyna się pierwszy z wywiadów Moffata.  Przed wywiadem Moffat miał zjeść z dziennikarzem lunch w baftowskiej restauracji na londyńskim West Endzie. Nie zostali oni jednak wpuszczeni. Były showrunner wprawdzie nie krzyczał na recepcjonistkę, ale w jego postawie było widać pytanie: „Czy ty wiesz, kim ja jestem?”. Tak się składa jednak, że Moffat nie jest członkiem BAFTA – co innego jego żona, Sue Vertue. Dlatego też mimo dokonanej rezerwacji, nie pozwolono obu panom wejść.

Mam ich nawet więcej, jeśli wliczyć walijskie nagrody BAFTA. Przyniósłbym je na dowód, ale prawdopodobnie nie udźwignąłbym wszystkich.

Moffat zdobył też kilka nagród Primetime Emmy oraz nagród od Royal Television Society. Moffat został także odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego w 2016 roku, o którym mówi, że „jeszcze się do niego nie przyzwyczaił”. W końcu, gdy Moffat wraz z dziennikarzem zaczęli spacerować w pobliżu restauracji, Moffat otrzymał telefon, że mogą wejść. Gdy obaj panowie zostali obsłużeni, zaczęła się rozmowa, w trakcie której Moffat zdradził, że śni o byciu mordercą.

Niepokoi mnie to w nocy. Co sprawiłoby, że osoba taka jak ja kogoś by zabiła? Wiem, że nie miałbym odwagi. I pomyślałbym, że to złe.

Moffat jest po prostu zbyt miłą osobą.

Dziękuję. Jestem miły, czyż nie?

Inside Man, nowy czteroodcinkowy serial Moffata opowiada o tym, co się dzieje, gdy mili ludzie robią coś, o czym wiedzą, że jest to złe. Jeden z nich – amerykański profesor kryminologii, Jefferson Grieff (Stanley Tucci) oczekuje na wyrok śmierci po zamordowaniu swojej żony.

Moffat wspomina kwestię z serialu, która wyjaśnia, dlaczego mili ludzie zabijają.

David Tennant [który gra pastora zmuszanego do bardzo nielegalnych czynów] próbuje wyjaśnić swoje skrupuły moralne swojej żonie w kontekście swojej chrześcijańskiej religii, a ona po prostu mówi: „Jezus nie miał dzieci”.

Ta kwestia pochodzi z wrażliwości Moffata. Co skłoniłoby scenarzystę do zabicia? Gdyby ktoś skrzywdził lub chciał skrzywdzić jego dzieci. Tym bardziej intrygujące jest w tym kontekście to, że w Inside Man syn wikarego jest grany przez jednego z synów Moffata.

Kolejną sprawą związaną z mordowaniem jest to, że to naprawdę trudne. Znacznie prościej jest nic nie robić.

Moffat odnosi się tu do filmu Hitchcocka „Rozdarta kurtyna”. W tamtej historii profesor (Paul Newman) i żona farmera potrzebują ośmiu minut i ośmiu sekund, by zabić agenta Stasi. Jak powiedział wówczas słynny reżyser:

Pomyślałem, że to czas, by pokazać że to bardzo trudne, bardzo bolesne i zajmuje bardzo dużo czasu by zabić człowieka.

Moffat wyniósł z tego oczywistą lekcję: rozwiązywanie zagadki morderstwa jest proste; trudniej je popełnić. Kiedy pisał Sherlocka, nie przejmował się za bardzo takimi sprawami:

Sherlock pojawia się po tym, jak przestępstwo zostało popełnione. Przychodzi na czas, by zobaczyć ciało w bibliotece i rozwiązuje zbrodnię przez, ekhem, poprawne zgadywanie. Jednak prawdziwy dramat rozgrywa się, zanim Sherlock przybędzie. Dostrzegam, dlaczego to dobry schemat.

Czy Moffat uważa, że „Sherlock” był schematyczny?

Nie myślimy o serialach typu „Sherlock” jak o dramatach. Myślimy o nich jak o rozrywce, jak pudełkach z zagadkami. Nie ma w tym nic złego, przynajmniej ja tak sądzę. Ale wiele osób uważa inaczej. Widzą, dlaczego to, co robię jest jedynie sprytne.

To bulwersuje, podobnie jak recenzje, które otrzymał, gdy zaczął się sprzeciw wobec sprytu Sherlocka.

Moja ulubiona recenzja dotyczyła Sherlocka i brzmiała: „Jak zawsze, niestety, opiera się na sprycie”. Opiera się? To była moja domyślna postawa. Być mądrzejszym od widza. Inna recenzja brzmiała: „Dlaczego Sherlock nie może być po prostu zwyczajny?”. Dlaczego? Może dlatego, że zwyczajność nie uczyniłaby Sherlocka międzynarodowym sukcesem.

Wszystko to prawda, ale przynajmniej jeden ze scenariuszy do „Sherlocka” napisany przez Moffata i Marka Gatissa został zaatakowany za seksizm. W opowiadaniu Arthura Conana Doyle’a „Skandal w Bohemii”, Irene Adler jest poszukiwaczką przygód, która przechytrza Holmesa; w swobodnej adaptacji tej historii w „Sherlocku”, jak to Jane Clare Jones określiła w swoim artykule w „The Guardian” 10 lat temu:

[Ona jest] przerobiona przez Moffata na wysokiej klasy dominę uratowaną od pewnej śmierci jedynie przez dramatyczną interwencję naszego bohatera. Chociaż oryginał Conana Doyle’a nie jest żadnym przykładem ewolucji płci, należy martwić, gdy kobieta wypadnie gorzej w 2012 roku niż w 1891 roku.

Oczywiście Moffat się z tym wówczas nie zgadzał:

W oryginale zwycięstwo Irene Adler nad Sherlockiem Holmesem polegało na przeprowadzce i ucieczce ze swoim mężem. To nie jest zwycięstwo feministki.

Moffat był także krytykowany za pisanie nudnych postaci kobiecych, gdy był showrunnerem „Doctor Who”. Clare Jonne oskarżyła go o wyjmowanie postaci z „pudełka oznaczonego stare zużyte tropy” (m.in. sekutnica/kusicielka/ziemska matka) dodając:

Jego konsekwentna porażka w naszkicowaniu przekonującej relacji między głównym bohaterem a jego towarzyszkami poważnie wpłynęła na dramatyczną siłę serialu.

Alex Kingston

Moffat sprzeciwia się temu stwierdzeniu, wymieniając dwie główne żeńskie postacie, które stworzył do DW:

River Song? Amy Pond? Żadne z nich słabe kobiety. Wręcz przeciwnie. Można mnie oskarżyć, że mam fetysz związany z potężnymi, seksownymi kobietami, które lubią oszukiwać ludzi. To byłoby w porządku.

Moffat wspomina też, że w niektórych tekstach określano go jako „szalonego, prawicowego mizogina”.

Naprawdę nie jestem nikim takim. A na pewno nie jestem głosicielem idei posłusznych kobiet, tego szeroko rozpowszechnionego mitu. Nie wiem skąd się wziął. Nigdy nie poznałem posłusznej kobiety. Wchodzisz przez drzwi i akceptujesz swój status osoby podległej. Pozdrawiam psy, cholera.

Początkowa scena z Inside Man może być uderzająca w tym kontekście – krótka konkretna historia o mizoginistycznym prostaku w pociągu, pokonanym przez kobietę, której daleko do bycia potulną. Wpatruje się on lubieżnie w pasażerkę siedzącą naprzeciwko, która okaże się później kluczową postacią w serialu, dziennikarkę Beth Davenport (w tej roli Lydia West). Wstaje, by złożyć jej niedwuznaczną propozycję. Wszyscy w wagonie czują się niekomfortowo, jednak nikt nic nie robi. Moffat mówi, że może zrozumieć tą tłumną bezczynność:

Zawsze jest argument, który wielu tchórzy takich jak ja by podało: jeśli nic nie zrobimy, to się skończy, dlatego też najlepiej niczego nie robić.

Ale scena toczy się dalej. Kobieta robi zdjęcie molestowania. Łajdak domaga się, by zdjęcie zostało usunięte. – To napaść – mówi jej, wyrywając jej telefon. – Naruszyłaś moją przestrzeń osobistą i usunę twoją napaść. Wprawdzie może mieć złe pojęcie o prawie, ale jest przerażający. To jest dopóki inna kobieta nie wstaje i mówi, że nadaje na żywo jego własną napaść i, przy odrobinie szczęścia, policja będzie czekała na następnej stacji, by go aresztować. Ośmielona, trzecia kobieta również wstaje i zaczyna go nagrywać.

Kobieta, która twierdzi, że zawiadomiła policję jest bohaterką chwili i jest pewną zapowiedzią – to nauczyciela matematyki Janice Fife (Dolly Wells), z którą grany przez Davida Tennanta pastor później będzie się ścierał. Wiemy wtedy to, czego pastor nie wie – wybrał niewłaściwą osobę.

Ona reprezentuje typ kobiety, który znam. Rodzaj kobiety, która przywykła do manipulowania głupcami, takimi jak my, z pochyloną głową i pokorą. Typ kobiety, która gdy pójdziesz o krok za daleko, sprzeciwi się. Jest Panną Sprzeciw. Na pewno znam tego typu kobietę.

Ostatnio ten dziennikarz The Guardian przeprowadzał wywiad z Moffatem 10 lat temu – gdy wszyscy fani Sherlocka zastanawiali się, jak mógł on przeżyć upadek z budynku. Moffat wówczas powtarzał, że jest pewna wskazówka, którą wszyscy przeoczyli. Moffat ewidentnie lubił zbijać ludzi z tropu.

Moffat nie napisał odcinka „Sherlocka” od 2017 roku; jak twierdzi – nie jest zainteresowany pisaniem kolejnych sprytnych i zawiłych historii:

Starałem się świadomie nie pisać tak aforystycznie jak wcześniej.

Jednak Moffat (jak to Moffat) nie może się powstrzymać. Na przykład, według dziennikarza The Guardian, profesor Grieff jest w zasadzie Sherlockiem, który rozwiązuje zagadki kryminalne ze swojej celi. Odwiedzający przynoszą mu nierozwiązane sprawy, które przeciwstawia swojej inteligencji – wspomagany przez przerażającego seryjnego zabójcę z sąsiedniej celi, który ma fotograficzną pamięć, i który z nieznanych przyczyn, zjadł stopę swojej matki.

Od czasu, gdy Moffat spełnił swoje dziecięce marzenie, gdy w 2004 roku został poproszony o napisanie dwóch odcinków wznawianego „Doctor Who”, mówi że te były to „akcjaa, tajemnica, suspens, przygoda – wszystkie rzeczy, których w przeciwieństwie do głębokiej analizy porażek ludzkiego serca, którego być może nigdy bym nie napisał”. Czemu nie?

A kto chce czytać pełne niepokoju bredzenia odnoszącego sukcesy pisarza z klasy średniej, który miał swoje dwie wymarzone prace: pisanie Doktora Who i Sherlocka?

Wprawdzie Moffat nie wyrażał chęci powrotu do „Doctor Who”, to nie próżnował – w 2020 roku razem z Markiem Gatissem stworzył serial „Dracula”, który pojawił się na Netflixie.

Świetną rzeczą jest, że teraz pisze dla własnej przyjemności. Mogę pisać, cokolwiek zechcę.

Może jednak te wszystkie BAFT-y i reszta nagród pomogły. Być może pomaga także żona, która jest znaną producentką telewizyjną. To właśnie Vetrue wpadła na świetny pomysł związany z obsadzaniem Inside Man. Powiedziała Moffatowi, że Stanley Tucci został utknął podczas lockdownu w Barnes, zaledwie kilka mil od domu małżeństwa w Sheen w zachodnim Londynie.

Lockdown miał zdecydowanie jedną zaletę. To znaczy Stanley nie mógł podróżować, więc mógł zagrać mordercę oczekującego na karę śmierci.

Więzienie typu Supermax (czyli nowoczesne więzienie z wieloma środkami monitorowania więźniów), w którym postać Tucciego czeka na egzekucję naprawdę znajduje się w Anglii.

Jest zaraz obok plebanii Davida Tennanta. Można je zobaczyć z okna.

Moffat napisał w tym czasie także swoją pierwszą sztukę The Unfriend, która przenosi się w przyszłym roku z Chichester na West End. Została zainspirowana przez prawdziwą historię. Dwoje przyjaciół, którzy dopiero co byli na wycieczce, gdzie poznali Amerykankę, którą zaprosili, by została z nimi w Londynie.

Potem ją wygooglowali i dowiedzieli się, że była morderczynią.

W rzeczywistości para odwołała zaproszenie; w sztuce Moffata zaś Anglicy są zbyt uprzejmi, za mało stanowczy i zapraszają Elsę do swojego domu.

Rozmowa dobiega końca, a Moffat pozuje do zdjęć na pobliskim cmentarzu przy kościele św. Jana.  W swoim garniturze z Marks & Spencer wyglądał elegancko.

Nienawidzę tego. Nienawidziłem robienia mi zdjęć, od kiedy robiliśmy zdjęcia z obsadą dla „Doctor Who” i ci wszyscy wspaniali ludzie – Jenna, Matt, stali obok tego śliwkowego puddingu. W końcu po prostu w tym poszedłem. Pojawiłem się na miejscu, w starych ciuchach i koszulce upaćkanej jedzeniem, wiedząc że tak naprawdę nikt nie będzie na mnie patrzył.


Drugi z wywiadów przeczytacie na następnej stronie.

1 2



Fan Dwunastego, Dziesiątego i Jedenastego. Planuje pewnego dnia obejrzeć całe Classic Who. Do redakcji Gallifrey.pl dołączył w 2019 roku, a od 2020 jest redaktorem naczelnym. Nałogowy czytelnik (do tego stanu doprowadził go m.in. Harry Potter), chętnie ogląda seriale i filmy fantasy oraz sci-fi. Filmy Marvela są mu nieobce, komiksowo woli jednak DC. Chętnie zagra w gry (zarówno planszowe jak i komputerowe) i ucieknie z pokoju zagadek. Z wykształcenia robotyk, z zawodu programista baz danych.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *