Steven Moffat: Czy na pewno Doktor nie jest człowiekiem?
Steven Moffat rzuca fanom wyzwanie, by wskazali historię zaprzeczającą ludzkiemu pochodzeniu Doktora… W ostatnim numerze „Doctor Who Magazine” Steven Moffat porusza jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii dotyczących Doktora:
Oto pytanie, które zadałem ostatnio kilku fanom. Odpowiedź – jeśli była prawidłowa – kiedy wreszcie padła, lekko nas zaskoczyła. Mając w pamięci, że wszystko, czego jesteście pewni, jest błędne, powiedzcie mi: w której historii jest zdecydowanie potwierdzone, że Doktor nie jest człowiekiem?
Zanim wyskoczycie, krzycząc: „An Unearthly Child!” – niestety, mylicie się. Doktor jasno tam określa, że pochodzi nie z tego czasu, a swoje miejsce urodzenia łączy z innym światem, ale nigdy nie mówi, że jest kosmitą. On może być, tak po prostu, istotą ludzką z odległej przyszłości, urodzoną na jakiejś skolonizowanej planecie. I rzeczywiście, większość jego wypowiedzi z początków serialu zdaje się potwierdzać, że samego siebie traktuje jako człowieka i przynajmniej raz wyraźnie stwierdza, że nim jest.
Steven Moffat zachęca:
Do dzieła, biegnijcie do swoich kolekcji DVD. Wskażcie, w której historii mądrzy mężczyźni i kobiety z BBC przestają pleść banialuki na ten temat i robią z naszego bohatera Obcego. Nie mam na myśli posiadania przez Doktora jakichś niezwykłych umiejętności czy atrybutów – od zawsze wiedzieliśmy, że nie jest zwyczajny, co jest wystarczająco uzasadnione. Spider-Man też nie jest zwyczajny, ale nie jest kosmitą.
Nie mówię tu o cenionych opracowaniach, notatkach z produkcji ani późniejszych wytłumaczeniach wcześniejszych historii – kiedy ekipa produkcyjna „Doctora Who” zrobiła z niego kosmitę?
Fandomie, do roboty! Tak, Russel, ty też.
No dobrze, ale jak to jest naprawdę z narodzinami Doktora?
Wszyscy, którzy mają w pamięci film z Ósmym Doktorem, pamiętają to słynne zdanie, które swego czasu wywołało niemały ferment wśród whomanistów:
I’m half human on my mother’s side – Jestem w połowie człowiekiem, od strony matki.

Wcześniej, gdy próbuje sobie przypomnieć, kim jest, wspomina o wspólnym patrzeniu na nocne niebo Gallifrey ze swoim ojcem. Wprawdzie w komiksie The Forgotten Ósmy twierdzi, że miało to zmylić Mistrza w jego złowieszczych planach, ale Whoniwersum posiada ciekawe źródło, które może pogodzić zwolenników półziemskiego pochodzenia Doktora, jak i przeciwników tak głęboko uzasadnionego afektu Władcy Czasu względem Ziemi. Jest to powieść Unnatural History autorstwa Jonathana Bluma i Kate Orman, wydana w serii Eighth Doctor Adventures, gdzie w charakterystyczny dla Whoniwersum sposób jest dowiedzione, że wszystkie siedemnaście (!) początków istnienia Doktora jest prawdziwe.
Pamiętajmy, że podstawą historii Doktora jest podróżowanie w czasie, a przez to możliwość występowania różnych paradoksów, wielości linii czasowych oraz praw działania Wszechświata, o których możemy w obecnym stanie wiedzy nawet jeszcze nie śnić, że mogą istnieć i swobodnie działać. Cieszmy się zatem z istnienia tak oryginalnego dzieła, w którym naprawdę wiele rzeczy, jeśli nie wszystko, jest możliwe.
Źródła: doctorwhotv.co.uk i whoniverse.net
Moffat chyba zaraz za bardzo przekombinuje…
Też się tego obawiam, a już najbardziej tego, że przez zbytnie komplikowanie serialu stanie się on klapą…
Ale gdzie tu jest jakieś komplikowanie?
W różnych odcinkach nie działają na niego trucizny działające na ludzki organizm (np. promieniowanie w Smith and Jones albo „nanoboty” w powietrzu w Asylum of the Daleks), chociaż nie wyklucza to jego człowieczeństwa ale na pewno podkreśla różnice między człowiekiem a Time Lordem. Boję się, że Moffat będzie chciał coś robić na siłę, mimo wszystko zastanawiam się na co wpadł :)
„Doctor Who” jest bardzo specyficznym tworem, jak napisałam, przede wszystkim przez sam fakt możliwości podróży w czasie, a przez to różnych paradoksów, które tworzą whoniversum momentami wewnętrznie sprzeczne. Im bardziej to odkrywam, tym mniej mam myśli typu „to niaciągane…”, co najwyżej „jak to się ma do wydarzeń z innych odcinków, słuchowisk, nowel…”.
Naprawdę warto poznawać inne media, nie ograniczać się do zdarzeń przedstawianych tylko w serialu telewizyjnym.
Słuchać agentki, dobrze prawi.
Dziękuję :*
„I’m a Timelord.” w każdym sezonie. :/ W filmie z 8 „Jestem w połowie człowiekiem od strony matki.” skoro W POŁOWIE, to nie w całości. Odcinek bonusowy „Meanwhile in TARDIS” z 5 sezonu ”
– …And you are alien.
-Yes…”.
Tak samo w odcinku specjalnym z drugiego sezonu w którym Doktor poznał Donnę.
„-You are alien?
-Yes.”
Poza tym 1. Odporność na niektóre rzeczy (nanoboty w Asylum of the Daleks, promieniowanie w Smith and Jones, czy zatrucie cyjankiem w Unicorn and the Wasp) 2. Ludzie nie żyją tysiące lat. 3. Ludzie się nie regenerują. :/
Niestety wiem co Moffat ma w głowie i boję się, że w 8 serii dowiemy się, że Doktor to człowiek. :/
Okej, ale to w New Who, a on mówi o Classic.
„Mając w pamięci, że wszystko, czego jesteście pewni, jest błędne, powiedzcie mi: w którym miejscu jest zdecydowanie potwierdzone, że Moffat mówi o Classic?”
Wydaje mi się, że Moffatowi nie chodzi tutaj o to, czy Doktor rzeczywiście jest Władcą Czasu, ale o to, kiedy twórcy serialu zdecydowali się zrobić z niego kosmitę. ;) Osobiście- nie mam pojęcia, bo jeszcze nie miałam przyjemności obejrzeć Classic Who.
Pytanie, czemu go to zainteresowało. Drżę na myśl o odpowiedzi…
Bo jako fan od długich dekad zawsze mówi o DW jako o całości.
Albo upadek z ogromnej wysokości w „The end of Time”, który zakończył się jedynie niewielkimi zadraśnięciami i absolutnym brakiem jakichkolwiek złamań kości.
Moffat w tej wypowiedzi cudownie nawiązuje do niewiedzy na temat Doktora na początku emisji serialu. Do tej mgły tajemniczości. Idąc tą drogą sprowadzamy go do postaci symbolu, awatara spalającego cudownie całą franczyzę ^_^
Zacznijmy od tego że jego organizm nie przypomina organizmu ludzkiego, jest w stanie wytrzymać 6 minut w absolutnej próżni, jest odporny na spore dawki promieniowania, długowieczność, zdolności hipnotyczne etc. Nawet jeżeli jest w połowie człowiekiem (przez człowieka mam na myśli konkretnie ziemianina) to jest od nas zbyt różny żeby rozpatrywać go w tych samych kategoriach. Na początku nie był zbyt pozytywnie nastawiony do ludzi, zmienił swoje podejście po tym jak został wygnany na Ziemię (trzecia regeneracja). wiemy też na pewno że jest władcą czasu. Tylko władca czasu mógłby zostać przewodniczącym rady najwyższej (którym został przez krótki czas). W tym samym okresie poznajemy też jednego z wyższych konsulów który wspomina jak młody Doktor był jego uczniem. Można by zatem się zastanawiać czy władcy czasu nie wyewoluowali od ludzi (powiedzmy ludzkość znajduje sposób na podróże w czasie, cofa się i zakłada nową cywilizację na odległej planecie). Wystarczy jednak odrobinę zapoznać się z historią władców czasu żeby zobaczyć że nie jest to prawda. Pierwszym Gallifreyańczykiem (tak to chyba powinienem odmienić?) który okiełznał podróże w czasie był Omega. Choć jest to niemal starożytność wiemy, że do jego czasu nie były możliwe podróże w czasie. Kolejnym argumentem jest to, że najwyraźniej we wszechświecie jest całkiem sporo ras które wyglądają jak ludzie ale nimi nie są, żeby daleko nie szukać można podać przykład Daleków. Tak więc z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić:”Nie, Doktor nie jest człowiekiem”
A co powiesz o tym, co napisałam w przedostatnim akapicie?
Po co to wszystko tak komplikować? :I
Bo same przygody Doktora tak naprawdę są skomplikowane, gdyby chciało się wszystko uporządkować.
Hm… A w sumie… Pisze to głównie dla tych, używających argumentu „ALE ON MÓWI ŻE JEST TIMELORDEM!!11!oneoneone!11″… A co jeśli Władcy Czasu TO SĄ ludzie. Bo w tym uniwersum to ludzie jako pierwsi zaczeli podróżować w czasie. Doktor stwierdza, że dzięki długotrwałemu wystawieniu na wir czasowy Gallifreyczycy stali się Władcami Czasu. A kim byli wcześniej? Może kolonistami z Ziemi. Ewolucja, Wir Czasowy, Promieniowanie kosmiczne, Nanotechnologia, Inne Środowisko… To wszystko mogło spowodować, że ludzie stali się lepszą wersją samych siebie. Mogącymi regenerować podróżnikami w czasie z dwoma sercami. To by też wyjaśniało dlaczego River ma elementy DNA Władców. Bo oni mają DNA ludzi tylko lekko zmienione. I poczęcie wewnątrz Wiru sprawiło, że River po prostu pokonała ten przeskok ewolucyjny „na skróty”. Wyjaśniałoby to też dlaczego matka Doktora jest człowiekiem. Bo dwa zupełnie różne gatunki nie mogą, o rożnych rodowodach krzyżować się nie mogą. Oraz dlaczego powstała Jenny. Bo maszyna przystosowana do robienia ludzkich kolonów nie poradziłaby sobie z, na przykład, żyrafą ale już z post-człowiekiem tak. I jeszcze Shakri… „Opowieść” znana tylko na Glalifrey. Służąca do poskramiania młodzieży. Ale czemu młodzież z innej planety miałaby się bać eliminacji ludzkości? Może dlatego, że wiedzą, co by się stało gdyby ktoś wyeliminował ich przodków.
Tak czytając, trochę mi się przypomina historia związana z Minbaryjczykami i komandora Sinclaira…. [kto zna? ^-^]
„Nie mnóż bytów bez potrzeby” – wszystkie fakty przedstawione (przynajmniej) w serialu znacznie łatwiej wytłumaczyć przyjmując, że Władcy Czasu i ludzie to oddzielne gatunki.
Nie zapominajmy, że Gallifreyanie byli w stanie prowadzić międzygwiezdne wojny już 4,5 mld lat temu – nie znając jeszcze podróży w czasie. Trzeba by poczynić następne założenie, jakoby ludzcy koloniści cofnęli się w czasie aby skolonizować Gallifrey, a potem utracili zdolność do podróży w czasie. A potem znowu ją odkryli.
DNA River przedstawione w „A Good Man Goes To War” nie było „lekko zmienione”, wyglądało na zrekombinowanie dwóch różnych typów kwasów nukleinowych. Wg. niektórych źródeł Władcy Czasu mieli potrójną helisę kwasu nukleinowego – mało ziemskie rozwiązanie.
Shakri z kolei byli „pest controllers of the Universe”, ich rola w historii nie ograniczała się do potencjalnego zniszczenia ludzkości – Doktor mówiąc o legendach na Gallifrey nawet nie zająknął się, jakoby miały one mówić o śmierci ludzi.
W Doctorze Who wszystko jest możliwe, ale bez przesady.
To wyjaśnia, czemu Doktor tak bardzo chce chronić Ziemię.
Przed chwilą oglądałem sobie odcinek 7 sezonu, kiedy Clara zaczyna podróżować z Doktorem. To wtedy Doktor powiedział, że jest obcym.
Moffat ma na myśli cały serial – od 1963 roku. Pyta o to, kiedy w Classic Who powiedziane zostało wprost, że Doktor jest kosmitą, bo na początku nie jest to nawet sugerowane.
Dzieki teraz rozumie
Trzeci mówił to co chwilę. Pierwszy jechał bardzo na tajemniczości, za Drugiego dopiero w ostatnim odcinku dowiadujemy się co nieco o jego pochodzeniu, ale już w pierwszym odcinku z Trzecim dowiadujemy się, że jego organizm nie przypomina ludzkiego (scena w szpitalu, więc trochę jak w Smith&Jones), a później on sam kilkukrotnie potwierdza, że nie jest człowiekiem, ani nawet człowiekiem-mutantem z supermocami, tylko innym gatunkiem.
Co do kontrowersyjnej wypowiedzi Ósmego, nie wiem, dlaczego się tak wszyscy ekscytują, facet nie pamięta kim jest, nie ufałabym jednemu jego słowu… A tak na serio, dziękuję autorce artykułu za przywołanie Unnatural History, bo ludzie, mamy Faction Paradox. Czyli mamy w tym uniwersum istoty nastawione na generowanie alternatywnych linii czasowych/mieszanie w historii/tworzenie paradoksów etc. Wszystkie niezgodności w fabule za jednym zamachem wyjaśnione i „skanonizowane”. Chwała Lawrence’owi Milesowi. Alleluja. Koniec problemu. :)
Ja osobiście wolę wersję, że jest obcym. Oprócz tej kwestii z filmu nic nie wzbudziło we mnie innego podejrzenia. Może w Classic chcieli to rozegrać inaczej, może mieli takie założenie, że jego korzenie przeplatają się z ludźmi. Jednak skoro New Who jest kontynuacją starych odcinków i zakładamy, że historia toczy się dalej, to moim zdaniem mamy jasno pokazane, że jest on kosmitą. Tak przynajmniej na obecną chwilę jest kreowany. Wolałabym, by Moffat nie komplikował mu jeszcze bardziej życia…i nam :P
Ale on niczego nie komplikuje i niczego nie zamierza zmieniać, tylko zaprasza fanów do zabawy w szukanie momentu, kiedy twórcy Classic Who po raz pierwszy jasno stwierdzili, że Doktor jest kosmitą. Wszyscy zakładają, że było to częścią jego charakterystyki od początku, ale kiedy się bliżej przyjrzeć, okazuje się, że wcale nie. I to ciekawe. I tyle.
Siódmy raz stwierdził, że jest więcej, jak tylko kolejnym Władcą Czasu…
W nowelach jest poruszana kwestia, że Doktor jest tzw. Innym [ang. the Other], który miał duży wpływ na kształtowanie się Władców Czasu.
Moffat czerpie z whoniversum przedstawionego nie tylko w wersji telewizyjnej. Naprawdę polecam zapoznać się, choćby w streszczeniach dostępnych w sieci, z nowelami, słuchowiskami, komiskami – one nie tylko poszerzają wiedzę o Doktorze, ale także zmieniają podejście do przynajmniej niektórych kwestii poruszanych w serialu [pochodzenie Doktora, niekończący się chyba problem Doktor i broń palna itp.]
zostało jednoznacznie stwierdzone w odcinku 'Smith & Jones’, kiedy to jeden z Judoon badając wszystkich pacjentów szpitala przy doktorze stwierdził że 'non-human’
a jak ktoś chce klasycznych epizodów to odsyłam do 'Caves of Androzani’, kiedy to Doctor wykorzystał fakt swojej biologii i nie został zastrzelony przez androida nastawionego na ludzi.
Jednoznacznie to możemy stwierdzić, że Doktor jest. Biorąc pod uwagę całe whoniversum, czyli także słuchowiska, komiksy, nowele [tak jak wspomniana w tekście „Unnatural History”], to dochodzą fakty, które z różnych powodów nie są rozwijane, bądź wspomniane w serialu.
Pewnie, gdyby był tylko serial, pewne kwestie mogłyby być jednoznacznie określone, i nie byłoby dyskusji. Jednakże mamy bogaty zbiór wspomnianych mediów, które coś dopowiadają, rozwijają, sygnalizują pewne tematy. Warto o tym pamiętać.
I, na [insert item here] Rassilona, jak żywot kogoś, kto podróżuje w czasie i tak mocno ingeruje w różne momenty historii [w pełni świadomie, bądź nie], ma być jednoznacznie określony? Czy da się w ogóle ostatecznie określić?