Peter Capaldi: Żadnych flirtów, to pewne
Minął już rok odkąd ujawniono tożsamość kolejnego Doktora. Brytyjska gazeta The Sunday Times załączyła do niedzielnego wydania wyjątkowy dodatek (Galactic Exclusive) – pierwszy wywiad z Peterem Capaldim jako Doktorem oraz specjalną sesję zdjęciową.
* * *
Przyjechałem o całą godzinę za wcześnie. On przybywa dokładnie na czas, tak, jak powinni Władcy Czasu i po prostu wchodzi do środka. Żadnej niebieskiej budki, żadnego intro. Ma na sobie koszulkę i jeansy, jego skóra jest blada, prawie przezroczysta. Trzyma się za żebra, jakby walczył z Dalekami przynajmniej od stycznia (co, technicznie rzecz biorąc, jest zgodne z prawdą).
– Coś się stało? – pytam, ponieważ kolejna regeneracja, zanim na dobre zaczął karierę jako Doktor, nie przysporzy nic dobrego ani nam, ani wielomilionowej produkcji BBC.
– Nie, po prostu jestem szczęśliwy, że mogę tu być – odpowiada. – Naprawdę zrelaksowany.
Ściska mi dłoń na powitanie przez dwadzieścia sekund, dokładnie tyle czasu, przez który był obecny w świątecznym odcinku specjalnym. Wyciągnęliśmy go z domu w Crouch End w północno-wschodnim Londynie do studio w Kensal Green na drugim końcu miasta, gdzie, jak się okazuje, trafił, kiedy po raz pierwszy zawitał do stolicy jako nieznany aktor z Glasgow bez grosza przy duszy.
Pierwsze, co zauważyłem, to fakt, że Capaldi nie ma nic wspólnego z cholerycznym Malcolmem Tuckerem z serialu The Thick of It, rzecznikiem prasowym o niewyparzonym języku, który jako pierwszy uczynił jego nazwisko powszechnie znanym. Jest niczym błędny ognik, spokojny, o łagodnym głosie, niewysoki ze swoimi 175 cm wzrostu, prawie nie przeklina. A jeśli nie jest zadowolony, spędzając swój wolny czas tego ranka w odległej części Londynu, to wspaniale odnajduje się w roli Władcy Czasu.
– Kiedy wybrano mnie do tej roli, jeszcze zanim upubliczniono tę informację, odwiedzałem często Forbidden Planet (sklep z gadżetami science fiction w dzielnicy West End) i spacerowałem. Bawiło mnie, że klienci nie zdawali sobie sprawy, że stoją na wyciągnięcie ręki od kolejnej inkarnacji Doktora. Niestety to już przeszłość, nie mogę tego dalej robić.
Kiedy zapytałem, jak się czuł pierwszego dnia na planie, jego oczy przysłoniła mgiełka wspomnień:
– Musiałem wyjść z TARDIS do zupełnie nowego świata – odrzekł, mocując się z ekspresem do kawy, który akurat odmówił współpracy. – A ponieważ, oczywiście, tak naprawdę TARDIS nie znajduje się wewnątrz budki policyjnej, jesteś po prostu w tej wielkiej szafie. Wewnątrz jest całkiem przytulnie, poza mną było w środku jeszcze kilka osób, ale bez wentylatora ani niczego w tym stylu. Jednak trzeba być Doktorem. Wszystko inne schodzi na dalszy plan, bo zwyczajnie rozprasza.
W tym momencie ekspres parsknął, jak to ekspresy mają w zwyczaju, a Capaldi śmieje się cicho do siebie, mrucząc: „Władca Czasu, który nawet nie może sam nalać sobie kawy”.
Rola Doktora (nie parzenie kawy) to wyzwanie dla każdego aktora, jednak dla Capaldiego staje się jeszcze trudniejszym z uwagi na fakt, że jest jego wielkim fanem. Popełnij błąd i zadaj mu standardowe pytanie: kto jest lepszy, Dalekowie czy Cybermeni? – i nagle cały ranek mija niepostrzeżenie na dyskusji. Wiecie, w końcu to zależy, czy mowa o Cybermenach z planety Mondas z 1966 roku, czy o tych z równoległej rzeczywistości z 2006 roku. To różnica.
– W tej kwestii panują rozbieżne opinie między fanami – mówi poważnie. – Ale staram się o powrót mondazjańskich.
Co nie jest odpowiedzią na moje pytanie, ale na wypadek, gdyby istniało wiele gatunków Daleków, poruszam inny temat.
Najwcześniejsze wspomnienia Petera związane z uniwersum Doktora dotyczą Daleków wynurzających się z wody w Inwazji Daleków („The Dalek Invasion of Earth”, 1964), a przyrównanie ich do chwiejnych konstrukcji z przepychaczką do rur w charakterze broni to zdecydowanie zły pomysł.
– Teraz wszyscy to krytykują, ale te odcinki nie były kręcone po to, by oglądać je w kółko. Kiedy raz obejrzałeś odcinek w tamtych czasach, miał w sobie coś magicznego.
Dalekowie nie mogli wspinać się po schodach, więc nie było potrzeby, by pięcioletni wówczas Capaldi krył się za kanapą w swoim mieszkaniu na trzecim piętrze kamienicy (jego ojciec, Włoch z pochodzenia, prowadził na parterze lodziarnię). Zamiast tego z pudełek po butach budował makiety i kolekcjonował autografy – odhaczył trzech z czterech pierwszych Doktorów (William Hartnell był chory, więc w zamian otrzymał autograf od jego żony). Pisywał listy do producentów z prośbami o stare scenariusze:
– To prawie jakby dopuszczono mnie do sekretnego kręgu; od tamtej pory wiedziałem, że chcę być częścią tego świata.
Mama pomagała mu, prenumerując czasopismo Doctor Who Annual. Zapytany, jak długo to trwało, zaczyna się śmiać. Chwilę potem śmieje się tak mocno, że zaczyna brakować mu tchu. W końcu, dokładnie w momencie, w którym zacząłem zastanawiać się, czy nie zawołać pomocy, uspokaja się:
– Do wznowienia serialu w 2005 roku pewnie zdążyła pomyśleć, że jestem już na to za stary, ale podejrzewam, że niedługo do tego wróci.
Capaldi pojawił się w programie w odpowiednim momencie. Od wznowienia serialu po szesnastoletniej przerwie Doktor odradzał się w coraz młodszych inkarnacjach. Christopher Eccleston miał 41 lat, David Tennant 34, a Matt Smith 28 lat. Ku wielkiemu rozczarowaniu niektórych fanów fabuła stawała się coraz bardziej cukierkowa; pojawiło się mnóstwo flirtów i pocałunków, zadawaliśmy sobie pytanie, czy Doktor i Clara będą parą. Jeszcze krok i zaczęliby robić sobie śniadanka do łóżka.
Trzymając się tego modelu, kolejny Doktor miałby 23 lata i serial byłby stracony. Doktor mógłby też dostosować się do wymogów dwudziestego pierwszego wieku i w jego roli obsadzonoby kobietę. Ewentualnie zostałby nim Idris Elba, wspaniały, acz nierozpoznawalny przez szersze grono widzów aktor, który odrzucił tę rolę ostatnim razem. Natomiast BBC zdecydowało się na telewizyjnego „dziadka”. W ten sposób Capaldi, licząc sobie 55 lat, dołączył do Williama Hartnella jako jeden z najstarszych Władców Czasu.
Ze swoją jasną karnacją wygląda o dobre trzydzieści lat młodziej od Hartnella, który był Doktorem w latach sześćdziesiątych. Ponadto Capaldi od dawna stroni od alkoholu, co z pewnością przyczyniło się do jego dobrej kondycji, podczas gdy Hartnell lubił sobie wypić. Jednak aktor jest w takim wieku, że BBC z pewnością ma pod ręką kręgarza, tak na wszelki wypadek. Bardziej nie na miejscu wydaje się fakt, że Capaldi jest na tyle stary, że Clara mogłaby być jego córką, co sprawia, że ta inkarnacja Doktora może mieć niepokojące freudowskie podteksty. Czy relacje z dwudziestoośmioletnią Clarą utrzymają się na dawnych warunkach?
– Nie będzie żadnych flirtów, to pewne – odpowiada Capaldi. – To nie jest to, czym zajmuje się Doktor. Wprawdzie to dość zabawna relacja, ale nie, powiedziałem wyraźnie, że nie życzę sobie żadnych ckliwych momentów. Wydaje mi się, że początkowo pojawiło się trochę napięcia, ale w tej kwestii byłem absolutnie nieugięty.
Więc co się wydarzy potem? Czy Dwunasty Doktor stanie się starym dziwakiem, jak Hartnell? Czy może będzie bardziej nowoczesnym Władcą Czasu z iPadem w kieszeni? Producent wykonawczy, Steven Moffat, powiedział, że ten Doktor będzie nieprzewidywalny, bardziej szalony i bardziej skomplikowany. Mark Gatiss, najlepszy scenarzysta tego serialu, przyznaje, że Dwunasty „ma szaleństwo w oczach”.
– Wszystko to prawda – mówi Capaldi. – Ale poza tym Doktor jest też szczęśliwy. To, co wspaniale ilustruje ten serial, to równowaga tego, co abstrakcyjne i tego, co przyziemne. W jednej chwili znajdujesz się na krańcu wszechświata, a w następnej na deptaku w centrum miasta. Ten Doktor kocha oglądać narodziny gwiazd w galaktyce Andromedy, ale jest również zachwycony porannym widokiem plastikowych torebek gonionych wiatrem po opustoszałym parkingu pod supermarketem.
Lecz kim inspirowany jest ten szalony obserwator? Powszechnie przyjmuje się, że Malcolm Tucker został ukuty w tej samej kuźni, co Alastair Campbell, ale Capaldi ujawnił potem, że jego inspiracja przyszła od hollywoodzkich „złowrogich sił w garniturach Armaniego”. A co z Doktorem?
– Jest wiele osób, które mnie zainspirowały. Nie podam nazwisk, bo zgadywanie ich tożsamości sprawia dużo więcej frajdy widzom. Jednak na swój użytek mam „książkę”; zacząłem zbierać zdjęcia i cytaty ludzi, u których dostrzegałem pewne „doktorowe” cechy. Mogą to być pewne frazy, które wypowiadają, albo styl bycia lub wygląd… Zebrałem to wszystko razem.
Książka Petera trzymana jest pod kluczem. Po tym, jak na początku lipca do sieci wyciekły scenariusze pięciu pierwszych odcinków, woli nie ryzykować.
1 2
Według mnie ta zmiana wyjdzie na dobre. Nie lubię „przesłodzonych” relacji, bo są najzwyczajniej w świecie nudne i oklepane. Poza tym nie do końca zgadzam się z tym, że 175 cm to niski wzrost (może dlatego, że sama mam 155 cm wzrostu, a byli znajomi z liceum też byli niscy).
Skoro nie będzie romansów, to River chyba też nie powróci ;( A szkoda, bo była naprawdę bardzo fajna .
Ja w tym widzę głównie zapewnienie, że nie będzie romansu z Clarą i „flirtowania”. Ciągle wierzę, że River wróci. Powinna wrócić. Nie uważam jej wątku za domknięty.
Popieram zdanie Lierre w tej kwestii, według mnie ta wypowiedź dotyczyła raczej relacji z Clarą; w końcu tak naprawdę niewiele wiemy o River, jej wątek to wciąż bardzo szerokie pole do popisu dla twórców programu. :>
…i byłoby co najmniej dziwnie, gdyby ten potencjał postanowili zmarnować.
Mam tylko potrzebę stwierdzenia, że nie, nie wiemy, co sprawiło, że prowadzący ten wywiad dziennikarz stwierdzał chwilami rzeczy… dziwne. ;) Młodzi aktorzy to nie tylko New Who! Peter Davison miał 30 lat, gdy został Doktorem. Matt Smith był tylko o dwa lata młodszy. Trudno mi też zgodzić się z tezą, że nikt nie zna Idrisa Elby. ;D Bywa typowany na nowego Bonda, NIE jest nieznany. ;) A między Capaldim a Coleman różnica wieku jest, owszem, znaczna, ale takie związki istnieją, mają się dobrze i Freudowi nic do tego. Między Ecclestonem i Piper różnica też była spora i nikt się nie oburzał. Humpf. Dziwny człowiek.
Ale obraz nowego Doktora z tego wywiadu wyłania się świetny. I zaczynam nawet lubić Capaldiego, wydaje się być wkręcony po uszy.
Dokładnie. Najbardziej mi się podoba to, że jest taki wkręcony. Widzę w nim entuzjazm ;) Co do tych flirtów i romansów – nie mam nic przeciwko, ale nie chciałbym, żeby to był główny motyw. Poza tym, Clara już i tak ma sporo adoratorów ;P Ale chcę River. Mogłaby wrócić.
No. Na razie jest dobrze. Mam nadzieję, że będzie wystarczająco mrocznie. I na razie mam taką samą nadzieję i oczekiwania w stosunku do Petera Capaldiego, jak od początku – będzie super :D
Już powoli widzę, zamglony obraz władcy czasu. Zapowiada się świetnie.
Capaldi był RUDY! :D
Wywiad jest całkiem całkiem, ale ten dziennikarz, który prowadził wywiad jakieś bzdury wygadywał…
Przy fragmencie o rudych włosach i eyelinerze musiałam przerwać czytanie na dłuższą chwilę. ;D
Miałam ochotę wstawić jego fotkę jak był rudy z eyelinerem, ale nie chciałam spamować obrazkami :D
Żartujesz??? Takie ważne zdjęcie to nie spam! Dawaj tutaj. ;D
Ja jego rude(?) zdjęcie z eyelinerem znalazłam tylko takie, ale nie wiem czy o TAKIE chodziło:
Jakie piękne… ;_;
Tak.