Patrick O’Kane, czyli powrót Ashada w odcinku regeneracyjnym

O ile powrotu Mistrza można było się spodziewać i być może ze względu na rocznicę BBC, także jakichś dawnych towarzyszy Doktora, tak Ashad w zwiastunie odcinka był raczej zaskoczeniem. W końcu ostatnio Mistrz go zmniejszył, co – ponieważ zabijało ofiary – było efektem użycia kompresora tkanek. W jaki sposób powrócił, tego być może dowiemy się już w październiku, tymczasem zapraszamy do wywiadu z odtwórcą tego wyjątkowego Cybermena.

Patrick O'Kane bez kostiumu


Mówiąc o swoim powrocie w roli Ashada w The Power of the Doctor, Patrick O’Kane mówi:

Czuję się jak Patrick Duffy, właśnie wychodzący spod prysznica[1]Jest to nawiązanie do opery mydlanej Dallas, gdzie Bobby grany przez Patricka Duffy’ego powrócił po roku przerwy. Bobby został zabity, jednak to zdarzenie i 31 późniejszych odcinków … Kontynuuj czytanie.

Odkładając na bok uderzające wyobrażenie Cybermana biorącego prysznic (chyba nie byłoby to dobre dla jego pancerza), powrót Ashada ma coś w sobie z niesławnego wskrzeszenia Bobby’ego Ewinga. Przy czym ponieważ to „Doctor Who”, powód jego powrotu z martwych jest nieco bardziej kreatywny niż „to wszystko był sen”.

To była bardzo przyjemna niespodzianka, bo myślałem, że pozbyto się mnie w poprzedniej serii. Ale że „Doctor Who” to „Doctor Who”, a ten serial może zrobić, co tylko zechce. Myślę, że część osób była nieco rozczarowana odejściem Samotnego Cybermana. Dlatego to wspaniale, że można było mnie ożywić – mieć nowe życie.

A aktor nie wraca do jakiegoś tam starego odcinka. To jest ostatni występ Jodie Whittaker w roli Doktor – pełnometrażowy odcinek specjalny w samym sercu obchodów stulecia BBC. Patrick docenia ten zaszczyt.

Bycie częścią „Doctor Who” już samo w sobie jest przywilejem. A być w tak wyjątkowym odcinku jest wisienką na torcie.

Co może Patrick powiedzieć o skali The Power of the Doctor?

Jest naprawdę duża. Ale nie pytajcie mnie o szczegóły historii. Scenariusz był pełen akcji, a ja naprawdę skupiałem się na mojej części, więc naprawdę nie mogę zdradzić, co się wydarzy.

Nie ma jednak wątpliwości co do motywacji Ashada w tym odcinku:

Ma niedokończone sprawy. Nie tylko bieżące, ale także z Mistrzem.

Dla Samotnego Cybermana to sprawa osobista.

Nie sądzę, żeby Ashad odgrywał jakąś wielką rolę w planach Mistrza, ale dla Ashada Mistrz odgrywa rolę nemezis.

Współpraca z Sachą [Dhawanem] jest zawsze świetna. W pewnym sensie zaczęliśmy w miejscu, gdzie skończyliśmy w ostatniej serii. Było dobrze ponowić ten sparing z Mistrzem – nawzajem się inspirujemy. A także dobrze było móc wejść w kontakt z całą gamą innych aktorów.

Wśród tych ostatnich są Janet Fielding oraz Sophie Aldred, powracające po ponad 30 latach jako dawne towarzyszki Doktor(a) Tegan oraz Ace.

Nie mogę powiedzieć, bym znał ich postaci, ale rozmawialiśmy ze sobą i wymienialiśmy się historiami z naszego czasu na planie. Co było naprawdę miłe. Grasz z ludźmi, którzy mają poczucie historii „Doctor Who” i wnieśli to ze sobą. Jesteś świadom, gdy jesteś na planie z takimi osobami, że jesteś częścią czegoś większego niż suma poszczególnych części.

Jak przypomina aktorowi DWM, są to bardzo uwielbiane postacie. Jeśli zabiłby je w odcinku… Cóż, powiedzmy, że wiele osób byłoby bardzo wkurzonych. Jednak Patrick nie składa żadnych obietnic:

Jestem tu po to, by wykonać moją pracę, wiecie?

Obie towarzyszki mają trochę wspólnej przeszłości z Cybermenami. Zwłaszcza Tegan, która straciła swojego przyjaciela Adrica w trakcie walki z nimi w historii Earthshock. Ale Mondasjanie wyglądali wówczas nieco inaczej…

Tak, zauważyły pewne zmiany.

Patrick O’Kane rozmawia z DWM pomiędzy występami w spektaklu „Zabić drozda”, entuzjastycznie przyjętej adaptacji będącej klasykiem powieści Harpera Lee. Twórcą przedstawienia jest Aaaron Sorkin (znany z serialu „Prezydencki poker”). Obecnie jest to największy przebój na deskach West Endu.

To wspaniała produkcja, ze wspaniałym gronem osób. I to bardzo budzi pokorę, gdy się gra każdego wieczoru dla pełnej publiki.

Patrick gra w tej sztuce Boba Ewella, rasistę, który niesłusznie oskarża czarnoskórego Toma Robinsona o zgwałcenie jego córki, Mayelli Ewell.

Jest on uosobieniem uroku.

Jak zauważa DWM, jest to spore przeciwieństwo grania Cybermana.

Cóż, i tak, i nie. Są pewne podobieństwa między postaciami…

Oczywiście, Ashad – ku swojej wiecznej męce – jest Cybermanem tylko częściowo, odrzucono go w trackie konwersji. Po latach ukrywania się w cieniu, wziął na siebie przywrócenie do życia wyniszczonego Cyber Imperium wykazując niezachwianą lojalność wobec rasy, która go opuściła, jednocześnie zobowiązując się do wymazania wszelkiego organicznego życia we wszechświecie.

Jest on człowiekiem, któremu zaoferowano nieśmiertelność, a potem pokrzyżowano mu szyki i udaremniono jego ambicje. Wie, że powinien w tym momencie być wyłącznie maszyną, ale zostało to przerwane. Odmówiono mu czegoś, co według niego należało mu się. Z tego powodu nigdy tak naprawdę nie ma poczucia panowania nad tym, kim lub czym jest. I stąd właśnie bierze się jego wielka wściekłość. Przypuszczam, że właśnie to do pewnego stopnia czyni go dalej człowiekiem. To dobrze się tym bawić. Dlatego, że z tym wiąże się swego rodzaju dowcip – radość z tych chwil, gdy wreszcie czuje, że sprawuje kontrolę.

Cybermeni wracają w The Power of the Doctor

Ashad ma wspomnienia swojej ludzkiej przeszłości, ale najwyraźniej niczego nie żałuje.

Ciągle oczekujesz, masz nadzieję i projektujesz na niego poczucie empatii. Ale sadzę, że on naprawdę chciał się pozbyć tej ludzkiej skóry. I nie dostał tego, czego chciał.

W „Grozie w Villi Diodati” Ashad ujawnił nawet, że poderżnął gardła swoim własnym dzieciom, gdy przyłączyły się do ruchu oporu przeciw Cybermenom. To dość mroczne miejsce na jak na porę niedzielnej kolacji, nieprawdaż?

Zdecydowanie. I niech Bóg błogosławi Chrisa Chibnalla za zabranie nas tam. Istnieją uświęcone tradycją mroczne baśnie – od Hansa Christiana Andersena, braci Grimm i im podobnych. Pomysł, że dzieci nie powinny się bać lub widzieć strasznych rzeczy… Naprawdę nie wiem, skąd to się bierze.

A Cybermeni zawsze byli dość mrożący krew w żyłach. Kiedy byłem dzieckiem, oni byli jedynymi potworami w „Doctor Who”, które naprawdę mnie przerażały. W pewien sposób jest to więc odpowiednie, że skończyłem jako jeden z nich.

Patrick O'Kane jako Ashad

W dzisiejszych czasach konwersja w Cybermena jest relatywnie szybkim, acz bolesnym procesem. Jednak zostanie Samotnym Cybermenem to nieco więcej frajdy, jak wyjaśnia Patrick:

Na krześle do makijażu spędzam około dwie i pół godziny. Pozbycie się go później zajmuje między 45 minut do godziny. A potem mamy kostium. Ma wiele warstw. Sądzę, że łącznie było ich cztery. Zasadniczo mam na sobie kombinezon z włóknem szklanym na wierzchu. Ostatecznie udało nam się uwinąć z tym w około 40 minut. Więc [jako Samotny Cyberman] pojawiasz się jako pierwszy rano i wychodzisz nocą jako ostatnia osoba.

Gdy kostium jest już założony, nie można siadać, więc dostajesz deskę do opierania się[2]Tzw. leaning board, przypomina to nieco ławkę ustawioną pod kątem z oparciami na łokcie. Zostało to spopularyzowane w początkach ery Hollywood. Osoba, która się o to opiera, odpoczywa, … Kontynuuj czytanie.

Wygląda to na postęp, jeśli chodzi o potwory w „Doctor Who”, od czasu gdy Bernard Bresslaw był zmuszony opierać się o stojak strzelecki w czasie przerw, gdy kręcono The Ice Warriors w 1967 roku (grał w tej historii Vargę, przywódcę Lodowych Wojowników).

Jak Patrick i reszta Cybermenów radzi sobie z przerwami… na toaletę?

Jest tak gorąco w tym kostiumie, że nigdy nie było potrzeby robić przerwę na toaletę (śmiech). Ciągle się odwadniasz. Nie wypijesz wystarczająco płynów. I znowu, wydaje się, że zarezerwowano zaklęcia ciepła na czas, gdy kręcono sceny z Cybermenami!

Ashad i Bob Ewell to nie jedyne potwory, w które wcielał się ten urodzony w Belfaście aktor w czasie swojej trwającej ponad 3 dekady kariery. Grał szereg złoczyńców, poczynając od tytułowej roli w „Makbecie” dla Royal Shakespeare Company aż po oficera Najwyższego Porządku na statku Huxa w „Gwiezdnych Wojnach: Ostatni Jedi”. Co jest w nim takiego, że kastingowcy patrzą na niego i mówią: „Coś jest z nim nie tak”? Czy aktor się za to obraża?

No, to osobista sprawa, ale nie jednocześnie nie osobista. Trzeba zawsze o tym pamiętać.

Jak Patrick odnalazł półludzki, półcybermeński głos Ashada?

Wydobywam go z trochę z dna krtani. Nawet jeśli wiedziałem, że będą go dalej zniekształcać [w postprodukcji], było dla mnie przydatne dać sobie coś w rodzaju spieczonego, spalonego gardła, które pochodzi z przerwanego procesu konwersji. Jest to znacznie niższy głos niż ten, którym normalnie mówię. Zniekształcenie jeszcze bardziej to podkreśla.

Patrick używa także angielskiego akcentu. Czy to nie dziwne, że spodziewamy się, że stworzenia z każdego zakątku kosmosu będą mówiły ze Wzorcową Wymową Brytyjską – tak jakby Cyberman nie mógłby mieć irlandzkiego akcentu?

To było po prostu odpowiednie. Szczególnie będąc wprowadzonym jako część wątku Frankensteina w Willi Diodati. Po prostu wydawało się to właściwe, że [Ashad] powinien być bardziej neutralny. Przypuszczam, że mogłem poprosić o użycie mojego własnego acentu, ale wtedy nie można by było go aż tak oddzielić. Podczas gdy neutralny akcent jest bardziej everymanowy.

Patrick O'Kane jako Ashad z dzieckiem w Willi Diodati

W DWM przy okazji halloweenowego odliczania dwa lata temu, wymieniono scenę, w której Ashad wkrada się do pokoju dziecięcego w Willi Diodati jako czwarty najstraszniejszy moment w serialu (zdjęcie wyżej). Ale jak ujawnił w zeszłym roku Patrick, dziecko grające małego synka Mary Shelley wcale nie było przerażone – zaczęło wręcz radośnie gruchać.

Pomyślałem sobie: „Jak przerażający jestem, skoro dziecko jest pełne radości w mojej obecności?” (śmiech). Mam sam troje dzieci, więc ta scena przywołała miłe wspomnienia trzymania dziecka.

Takiego zdania nie spodziewalibyście się z ust Ashada. Jak mówi Patrick, „Doctor Who” może robić, co tylko chce – niezależnie czy ktoś jest żywy, czy martwy na koniec danego odcinka. Więc może Ashada czeka więcej przygód?

To zależy już od Russella T Daviesa. Ale byłbym bardziej niż szczęśliwy z powrotu i wywoływania więcej chaosu.

Podobnie czytelnicy DWM, którzy dwa lata temu w głosowaniu na najlepszego przeciwnika serii 12 dali Ashadowi drugie miejsce.

No, to zdecydowane. Muszą mnie teraz przywrócić, prawda?

Biorąc pod uwagę fizyczne wymagania tej roli, czy Patrick opisałby „Doctor Who” jako fajną pracę – czy jednak za bardzo to przypomina ciężką pracę.

Właściwie to jedno i drugie. To wielka frajda być częścią „Doctor Who” – na planie jest dużo miłości. Jodie jest fantastyczną główną aktorką: jest bardzo przystępna i ujmująca. Stara się witać cię na planie i sprawiać, że czujesz się częścią zespołu.

I tak, jest to w dużym stopniu praca fizyczna. Co dla mnie jest także świetne, bo właściwie gdy już założysz ten kostium, możesz robić właściwie co tylko chcesz. Możesz złamać wszystkie zasady.

źródło: Doctor Who Magazine #582


Odcinek regeneracyjny zatytułowany The Power of the Doctor został napisany przez Chrisa Chibnalla, który czuwał nad serialem od 2017 roku i został wyreżyserowany przez Jamiego Magnusa Stone’a. Muzykę do odcinka skomponował Segun Akinola, który odchodzi z serialu po tym odcinku.

The Power of the Doctor to ostatnia przygoda dla Jodie Whittaker jako Doktor, Mandip Gill jako Yasmin Khan i Johna Bishopa jako Dana Lewisa. W odcinku wystąpią także wspomniani w wywiadzie Sacha Dhawan jako Mistrz, Sophie Aldred jako Ace, Janet Fielding jako Tegan, a do roli Ashada powróci Patrick O’Kane. Wiemy też, że w odcinku powrócą Dalekowie i Cybermeni.

The Power of the Doctor ma mieć brytyjską premierę na BBC One w październiku. O polskiej premierze nie wiemy jeszcze nic.

Przypisy

Przypisy
1Jest to nawiązanie do opery mydlanej Dallas, gdzie Bobby grany przez Patricka Duffy’ego powrócił po roku przerwy. Bobby został zabity, jednak to zdarzenie i 31 późniejszych odcinków okazało się snem jego żony. Czy jest to jakaś wskazówka odnośnie losu Ashada? DWM sugeruje, że chyba nie.
2 Tzw. leaning board, przypomina to nieco ławkę ustawioną pod kątem z oparciami na łokcie. Zostało to spopularyzowane w początkach ery Hollywood. Osoba, która się o to opiera, odpoczywa, aczkolwiek nie stoi, ani nie leży – jest w pozycji „pomiędzy”. Jak to wygląda możecie zobaczyć na tych zdjęciach.


Fan Dwunastego, Dziesiątego i Jedenastego. Planuje pewnego dnia obejrzeć całe Classic Who. Do redakcji Gallifrey.pl dołączył w 2019 roku, a od 2020 jest redaktorem naczelnym. Nałogowy czytelnik (do tego stanu doprowadził go m.in. Harry Potter), chętnie ogląda seriale i filmy fantasy oraz sci-fi. Filmy Marvela są mu nieobce, komiksowo woli jednak DC. Chętnie zagra w gry (zarówno planszowe jak i komputerowe) i ucieknie z pokoju zagadek. Z wykształcenia robotyk, z zawodu programista baz danych.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *