Gaming Who? Gry i mody do gier inspirowane Doctor Who cz. 3

Po baaaardzo długiej przerwie, zapraszam na trzecią część opowieści o grach i modach do gier inspirowanych naszym ukochanym serialem, „Doctor Who”! Jeśli ktoś pominął (albo już zdążył zapomnieć) dwie poprzednie, w których omawiam starocie z lat 1983-1997 (część 1), lub/i część drugą z trochę nowszymi tytułami z lat 2008-2012 (część 2), to zapraszam do nadrobienia! W tej części przyjrzymy się najnowszym tytułom, wydawanym od 2013 roku, aż do tych które dopiero ujrzą światło dzienne.

Dobrnęliśmy zatem do 2013 roku, bardzo wyjątkowego, gdyż obchodziliśmy wtedy 50. rocznicę powstania serialu! Ale czy dostaliśmy grę godną tej uroczystości? Oceńcie sami, choć według mnie prawdziwa perełka związana z 50. rocznicą, to ta zrobiona przez jednego fana, ale o niej opowiem w następnej części. Po pierwsze dostajemy tematycznie związaną z Doctor Who tzw. zawartość do pobrania (ang. downloadable content, w skrócie DLC) do usługi PlayStation Home. Było to coś w rodzaju wirtualnego podwórka do zabaw i spotkań z ludźmi. Powstawała ona od 2005 roku, wydana została pod koniec 2008 roku, a ze względu na małą popularność (nie dziwię się, gdyż były już wtedy ciekawsze miejsca spotkań konsolowych graczy) wyłączona w 2015 roku. Czym były pakiety DLC do PS Home? Rozdzielone na dwa zestawy (oczywiście płatne osobno) kostiumy Jedenastego (włącznie z mopem i fezem!), River Song, Sylurian i Ciszy, wnętrze TARDIS jako mieszkanie lub klub (jedyne warte uwagi, bo było ogromne w środku), „zwierzątko domowe” w postaci cybermata, meble w kształcie Daleków, Cybermenów i K9. Jak to wszystko wyglądało możecie zobaczyć tutaj i tutaj. Miała być jeszcze jedna paczka, ale nigdy się nie ukazała, nie wiadomo dlaczego.

Kolejna pozycja na liście, to gra mobilna (Android, iOS), o której w sumie niewiele można powiedzieć, gdyż jej tytuł mówi sam za siebie. Doctor Who: Say What You See, czyli popularna w tamtym czasie gra w znajdowanie i rozpoznawanie przedmiotów, postaci i wydarzeń widocznych na ekranie. Nie była to rewelacja na miarę 50. rocznicy, ale gra była dobra jako zabijacz czasu podczas np. czekania w kolejce do lekarza.

grafika promocyjna gry Doctor Who legacy

W 2013 roku dostaliśmy również grę, która była jak na razie najdłużej wspieraną i rozwijaną (bo aż do 2019 roku) grą z uniwersum, czyli Doctor Who: Legacy. Gra była dość dziwną fuzją gry typu RPG z walką w stylu match three w stylu Candy Crash Saga, gdzie łączymy ze sobą kolorowe kulki w łańcuchy trzech (stąd nazwa) lub więcej tego samego rodzaju. Tytuł ten miał nawet fabułę! Jedenasty Doktor i Vastra przybywają do Cardiff w 1978 roku i dowiadują się o przedwczesnej inwazji Sontaran na Ziemię, gdyż nauczyli się oni podróżować w czasie i przepisują historię naszej planety. Oczywiście sprawy się później coraz bardziej komplikują, więc do pomocy potrzebujemy ostatecznie wszystkich postaci z uniwersum Doctor Who. Wszystkie znane ówcześnie wcielenia Doktor(a), wszyscy towarzysze i wiele innych, również z EU. Każdej postaci możemy stopniowo zwiększać poziom doświadczenia i ulepszać ich umiejętności za pomocą zbieranych w trakcie gry różnokolorowych kawałków czasu. Plan zakładał, aby gra opowiadała w ten sposób historię serialu, od sezonu 7 wstecz, gdyż aby naprawić wyrządzone przez Sontaran szkody Doktor musi się cofać po swojej osobistej linii czasu, ale nie do końca to twórcom wyszło. Choć pojedyncze odcinki, jak np. Return of Doctor Mysterio, dostały swoje adaptacje, ukazujące się równo ze swoimi serialowymi odpowiednikami. Do czasu wycofania gry ze sklepów mieliśmy dostępne trzy części związane luźno z sezonami 7, 6 i 5, w każdym po ok. 40-70 poziomów, sezon 8, 9 i odcinki świąteczne, osobną historię Mistrza, Zygonów, Pixel Who i wiele wyzwań dla postaci na maksymalnych poziomach. Ciężko je już teraz zliczyć, ale myślę że będzie to łącznie około 400 plansz. Niektóre oczywiście płatne, bo podstawowa wersja gry (czyli spokojnie ponad połowa ogólnie dostępnej zawartości) była dostępna za darmo. Studio Tiny Rebel, pracujące nad tą grą porzuciło ją po około 6 latach, żeby zająć się kolejną produkcją, którą jeszcze omówię. Jeśli jesteście zainteresowani rozgrywką, to trzeba trochę poszperać po pewnych zakątkach internetu, ale da się znaleźć. Wtedy mogą się Wam przydać dwie opublikowane na łamach Gallifrey.pl strategie rozgrywki: wojenna drużyna i żółta kawaleria.

google doodle z doctor who

Bardzo miłą niespodziankę zafundowało nam za to Google, bo w tzw. doodle, które dekoruje logo wyszukiwarki adekwatnie do jakiegoś święta, w dniu23.11.2013 pamiętało o naszym serialu! Krótka i przyjemna gierka, w której podróżujemy przez czas i przestrzeń w poszukiwaniu literek G, O, O, G, L i E. Zachęcam spróbować, tutaj, bo o ile mi wiadomo, to historycznie pierwsza gra, w której po śmierci Doktor faktycznie się regeneruje i zmienia postać (acz wtedy otrzymujecie karę minuty do wyniku końcowego)! I to tyle, jeśli chodzi o rocznicowe produkcje. Nie ma szału prawda? Tym bardziej, że 2014 rok przyniósł nam tylko paczkę około 50 postaci z uniwersum do Minecrafta na wszystkie możliwe platformy. Aha no i grę przeglądarkową obecnie już niedostępną. Spokojnie, na szczęście przed nami 2015 rok i jak na razie subiektywnie najlepsza gra z Doctor Who, nie będąca de facto grą Doctor Who.

wszystkie wcielenia doktor(a) w wersji lego

Tak, tak, moi drodzy. Dobrze widzicie, Doktor Who stał się klockiem LEGO! Dnia 27 września 2015 roku miała swoją premierę nowa gra z franczyzy LEGO o nazwie Lego Dimensions. Ukazała się na konsole PS3, PS4, Xbox 360, Xbox One i WiiU, a za produkcję odpowiadało jak zawsze w przypadku legogier studio TT Games. Gra ta, wzorem poprzednich tytułów z serii, polega na bieganiu ludzikami w klockowej wersji świata z danego filmu lub uniwersum i rozwiązywaniu zagadek współpracując z innym graczem (lub z komputerem, ale to naprawdę nie to samo!) i oczywiście niszczeniu wszystkiego, no bo przecież dzięki temu można uzbierać monety LEGO na nowe postacie! Ukazało się już całkiem sporo LEGO adaptacji znanych filmów: „Gwiezdnych Wojen”, „Władcy Pierścieni”, „Hobbita”, „Batmana”, „Parku Jurajskiego”, czy Kinowego Uniwersum Marvela. Ale co to za film Dimensions, zapytacie? Cóż, taki w którym występują razem Gandalf, Batman, Lucy zwana Żyletą (z filmu „LEGO: Przygoda”), Marty McFly, Finn i Jake czy Sonic, a to nawet nie połowa! Jak sama nazwa wskazuje, mamy do  czynienia z akcją dziejącą się w różnych wymiarach, gdyż naszym głównym wrogiem jest Lord Vortech (w tej roli Gary Oldman) i jego robotyczny sługus X-PO (Joel McHale). Szukają oni dwunastu Pierwiastków Stwórczych (ang. Foundation Elements), czyli między innymi czerwonych bucików Dorotki, Jedynego Pierścienia,  kompresora czasu doktora Browna i kryptonitu, które są podwalinami przestrzeni i czasu. Zebrane i złączone razem w Pałacu Stworzenia (ang. Foundation Prime’s palace) pozwolą one połączyć wszystkie wymiary w jeden, który oczywiście będzie znajdował się pod kontrolą Lorda Vortecha. Czy już samo to nie brzmi jak połączenie fabuł z różnych uniwersów?

Oczywiście, skoro główna oś fabularna gry dotyczy czasoprzestrzeni, nie mogło w niej zabraknąć jednego z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie – Doktora! Dwunasty Doktor, gdyż to właśnie Petera Capaldiego zaproszono do odegrania tej roli, występuje zarówno w głównej fabule w epizodzie Dalektable Adventure, jak i we własnym epizodzie Daleks Extermination of Earth (który chyba wiadomo, o czym opowiada). Doktorowe DLC (tak jak i wszystkie pozostałe) jest dostępne w formie zestawów figurek: LEGO 71204 paczka fabularna (Dwunasty Doktor, TARDIS i K9) oraz LEGO 71238 paczka zabawy (Cyberman i Dalek). Kupione figurki stawiamy na platformie zawartej w paczce startowej i „wirtualizujemy” je w grze. Zarówno w fabule głównej, jak i w dodatku DLC znajdujemy całą masę easter-eggów, nawiązań. Fan service, jakiego mało w innych grach, mamy praktycznie na każdym kroku. A to gdzieś napis Bad Wolf, a to Płaczące Anioły, serio, tyle tego dobra, że aż szkoda Wam zdradzać! Najciekawsze, jak myślę, jest to, że poza Dwunastym, zagrać możemy też pozostałymi dwunastoma znanymi wtedy wcieleniami, z których każde ma własne pięknie odtworzone wnętrze TARDIS (którą też możemy sobie polatać), śrubokręt i od czasu do czasu wypowiada jakąś kwestię dialogową wziętą z serialu. Oprócz tego dostajemy dostęp do otwartego mini-świata z uniwersum Doctor Who, w którym sąsiadują ze sobą takie lokacje jak Londyn (w XIX i XXI wieku), Mars,  Skaro, Telos, czy Trenzalore. Spotykamy tam oczywiście inne postaci znane z serialu jak np. Missy, madame Vastrę, czy kapitana Jacka Harknessa, od których dostajemy zadania, albo takie jak K9, czy Dalek, którymi możemy pojeździć. Wszyscy oczywiście mają swoje głosy znane z serialu. Myślę, że to wszystko wyjaśnia Wam, dlaczego ta gra, która nie jest grą oficjalnie grą Doctor Who i tylko temu serialowi poświęconą, jest bardziej doktorowa niż wszystkie poprzednie! Rok 2015 to też gra do tworzenia gier, czyli dostępna na stronie BBC Doctor Who: Game Maker, oraz paczka doktorowych, szmacianych laleczek do gry Little Big Planet. Można kupić cztery paczki: z Dwunastym, Jedenastym, Dziesiątym i Czwartym Doktorem oraz ich towarzyszami. Jednak nie oszukujmy się, Lego Dimensions, to najlepsze co się przytrafiło w świecie gier Doctor Who! Spójrzcie sobie chociaż na tę genialną czołówkę:

Niestety, po tak wspaniałym tytule, mieliśmy znów długą przerwę w świecie gier z Doctor Who, wypełnioną kolejnymi małymi grami przeglądarkowymi dostępnymi m. in. na stronie BBC. Według mnie warte wspomnienia są na pewno dwie. Jedna, Dalek Hack, w której programujemy polecenia dla Daleka, była związana z całą kampanią edukacyjną micro:bit. Jest to mało znane w Polsce urządzenie, służące do nauki programowania na etapie mniej więcej podstawówki. Wspomniana kampania polegała na przyjeżdżaniu do szkół ekipy telewizyjnej, która z pomocą nagranych przez Petera Capaldiego zestawów poleceń do każdego zadania urządzała dzieciakom konkurs, kto najszybciej rozwiąże zagadkę. Rzecz jasna z nagrodami. Docelowo uczniowie mieli wykazać się znajomością języków programowania Python lub JavaScript, albo zrozumienia skryptów blokowych. Ciekawych zapraszam do zagrania, bo jest na prawdę przyjemna. Druga gra to pierwsza przygoda Doctor Who z wirtualną rzeczywistością zatytułowana Doctor Who: Time Vortex 360.

Dostępna jest w przeglądarce, ale działa najlepiej na smartfonach, gdyż sterujemy wtedy TARDIS wewnątrz wiru czasowego poprzez obracanie urządzeniem w odpowiednich kierunkach. Zbieramy świecące kulki, unikamy meteorytów i tarcz czasowych, a co jakiś czas mamy atak z przeszłości i musimy odwrócić się o 180 stopni. Po zebraniu odpowiedniej ilości świecących kulek przyspieszamy i wir czasu zmienia kolor. Dostępne były 3 warianty wiru czasowego, odpowiadające różnym erom serialu jako kolejne poziomy gry. Jeden jest na przykład wzorowany na czołówce Petera Capaldiego,  a inny z kolei – na tej z ery Williama Hartnella. W 2016 roku dostaliśmy zaktualizowany niedawno o zawartość z Trzynastą Doktor kreator komiksów Doctor Who, dostępny na urządzenia mobilne  App StoreGoogle PlayAmazon App Store. Nic specjalnego, bo duża część zawartości to płatne DLC, ale jak ktoś ma potrzebę wyrazu artystycznego, ma ciekawy pomysł, a niekoniecznie umie czy lubi rysować, to znajdzie tu coś dla siebie. Oczywiście jeśli ma odpowiednio gruby portfel. Poza tworzeniem komiksów dostępna jest jeszcze stworzona przez autorów gry historia A Stitch in Time, garść doktorowych ciekawostek i prosty kreator potworów, które składamy z kawałków innych. W roku 2017 ujrzał z kolei światło dzienne kolejny eksperyment, bo dostaliśmy doktorowego Bota na Skype. Prosty czatbot (sztuczna inteligencja, która ma imitować żywego rozmówcę) odpowiadał nam na nasze wiadomości układające się w fabułę, czyli  była to jakby współczesna tekstowa przygodówka (pamiętacie  Doctor Who and the Warlord z poprzedniej części artykułu?). Dwunasty Doktor zatrudniał nas w roli swojego asystenta w zebraniu po raz kolejny fragmentów Klucza Czasu. Po drodze trzeba było rozwiązać kilka czasem na prawdę trudnych łamigłówek (bez Wikipedii się nie obejdzie!), a oprócz Władcy Czasu rozmawiał z nami m.in. Sontaranin, a gościnnie pojawiają się też Bill i Nardole. Taki trochę budżetowy zabijacz czasu, ale to zawsze coś nowego, coś innego. Niestety, jeśli ktoś się nie załapał wcześniej na tę grę, to już się nie załapie. Przestała być jakiś czas temu dostępna, a przynajmniej w Polsce. Dopiero rok 2018, to znana już, mam nadzieję, czytelnikom, wspomniana wcześniej kolejna gra od Tiny Rebel Games, czyli Doctor Who Infinity. Kolejna fuzja Candy Crush Saga z warstwą fabularną, tym razem zrobioną bardzo profesjonalnie, gdyż zaproszono do współpracy aktorów z serialu: Michelle Gomez, Katy Manning, Ingrid Oliver, Richarda Franklina, Nicka Briggsa. Gra ukazywała się etapami, epizod po epizodzie, aż do stycznia zeszłego roku i obecnie mamy 5 odcinków. Nie będę się tu na ten temat zbytnio rozpisywać, bo wszystkie istotne informacje są właściwie dostępne do przeczytania tutaj. Grę można pobrać za darmo na urządzenia z Androidem i iOS (kompletne epizody dodatkowo płatne – 12 zł każdy), a także pełną wersję na Steamie za niecałe 50 złotych.

Doctor-Who-Infinity-Dalek-Invasion-of-Time

A teraz przechodzimy do czasów obecnych i Trzynastej Doktor, która dostała, póki co, dwa tytuły na VR. Pierwszy z nich, The Runaway, to właściwie nie do końca gra, a raczej dwunastominutowy film nagrany w technologii VR, dostępny na kanale Doctor Who na YouTube. Pomagamy jej tam odnaleźć rodziców świecącej kulki czystej energii, Volty, która może wybuchnąć, gdy się zdenerwuje lub wystraszy. Właściwie to może zmienić się w czarną dziurę odpowiednio dużą, aby pochłonąć wszechświat. Ale spokojnie, Doktor ma wszystko pod kontrolą. Powiedzmy. Z resztą, jak to zwykle bywa, są drobne problemy. Napisałem, że pomagamy. Cóż, właściwie, to tylko obserwujemy, gdyż nas przypadkiem przetransportowało do TARDIS i nie wolno nam się ruszać, a także musimy zachować spokój ze względu na wspomnianego gościa. Cóż, nie jest to może najlepszy start, ale trzeba przyznać, że jakość animacji jest wspaniała. No i możemy poobserwować wspaniałe jak dla mnie wnętrze TARDIS Trzynastej. Co ciekawe, „gra” ta dostała nominację do nagrody Emmy w kategorii wyjątkowy interaktywny program (oryg. Outstanding Derivative Interactive Program). Niestety, nie wygrała.

Druga z produkcji na wirtualną rzeczywistość to wyprodukowane przez Maze Theory (które tworzy też VR-ową grę w uniwersum Peaky Blinders), a wydane przez PlayStack, Doctor Who: The Edge of Time z listopada 2019 roku. Z opisu na Steamie, możemy się dowiedzieć, że:

Nowy, tajemniczy wróg grozi zniszczeniem wszechświata i tylko ty możesz go powstrzymać! Uzbrojeni w soniczny śrubokręt gracze będą rozwiązywać intrygujące łamigłówki, mierzyć się ze znanymi z serii potworami i podróżować przez wszechświat, aby odnaleźć Doktor i pokonać potężną siłę zagrażającą strukturze rzeczywistości.

– Pilotuj TARDIS: Wybierz się razem z Doktor w podróż w czasie i przestrzeni, pilotując nową TARDIS z ostatniej serii.
– Wciągająca rozrywka: Poznaj świat Doktor Who jak nigdy wcześniej i korzystaj z różnych narzędzi (m. in. z sonicznego śrubokręta.)
– Autentyczność: Głosu w grze użycza Trzynasta Doktor we własnej osobie, grana przez Jodie Whittaker.
– Produkt z oficjalną licencją BBC Studios: Autentyczna muzyka, rekwizyty, sceneria, sekwencja tytułowa i „ukryte treści” Doktor Who – Stare i nowe potwory: Zmierz się z legendarnymi złoczyńcami (m. in. ze słynnymi Dalekami) i staw czoła nowym, niespotykanym wcześniej potworom.

Jak widać, tym razem już aktywnie pomagamy Trzynastej, która straciła dostęp do swojej kapsuły czasu i śrubokręta. To my ratujemy świat, my podróżujemy przez czas i przestrzeń, i to my spotykamy Daleków, czy nie mrugamy przed Płaczącymi Aniołami. Tak, dobrze czytacie, Płaczące Anioły w VR. Chyba żaden horror nie był jeszcze tak straszny! Graficznie jest to cudowne dzieło. Spójrzcie na te zrzuty ekranu na Steamie, albo tutaj. Zarówno wnętrze TARDIS, jak i inne lokacje, które odwiedzamy, takie jak miasta, czy statki kosmiczne, wyglądają przewspaniale. Sama rozgrywka nie odbiega znacząco od standardowego tytułu wykonanego w wirtualnej rzeczywistości, choć trzeba przyznać, że nie ma tylu interaktywnych przedmiotów, co w takim Half Life: Alyx. Niestety, nie dane było mi zagrać, ale z opinii graczy wynika, że zdecydowanie nie jest to gra 10/10. Opinie są mieszane. Wszystkie aspekty serialowe są wykonane dobrze, można mieć wrażenie, że faktycznie jest się częścią historii jednego z odcinków, więc fan na pewno dobrze się będzie bawił. ALE. Wiele osób narzeka, że łamigłówki są zbyt proste, a także że są prowadzeni za rączkę przy ich rozwiązywaniu. Fabuła ogólnie jest mało ciekawa, choć ma dobre momenty, ale ma się wrażenie, że była pisana na szybko, jakby tylko dla doktorowego escape roomu. Myślę, że niekoniecznie się trzeba tym sugerować, bo może być w tym trochę ogólnego narzekania na to, co się dzieje w świecie Doctor Who od wyboru Trzynastej. Według mnie, warto sprawdzić i ocenić samemu. Ciekawe w tej grze jest to, że ma całkowicie własny soundtrack, nagrany specjalnie dla tej gry. Poprzednie miały muzykę wziętą prosto z serialu, więc jest to pierwsza doktorowa gra z własnymi utworami. Brzmi bardzo ciekawie i pasuje stylistycznie do muzyki Seguna Akinoli z sezonów 11 i 12. Kompozytorem był jednak Richard Wilkinson, a muzykę odegrała Macedońska Orkiestra Symfoniczna F.A.M.E’.S. Tutaj możecie odsłuchać motyw główny:

Soundtrack jest darmowym DLC do posiadanej gry. Samą grę da się ukończyć w około dwie godziny, więc kompletny gameplay można obejrzeć poniżej, jeśli ktoś nie ma zamiaru kupować całego wyposażenia do wirtualnej rzeczywistości. Poza platformą Steam, gra jest także dostępna na PlayStation 4. Dodatkowo warto wspomnieć, że The Edge of Time dostało dodatkową zawartość powiązaną z wieloplatformowym projektem Time Lord Victorious.

W zeszłym roku udostępniono nam Doktorową wersję popularnej jakiś czas temu gry 2048, dostępna ona jest tutaj. Gra polega na łączeniu ze sobą dwóch wcieleń doktora, żeby otrzymać następne (w oryginale łączymy ze sobą cyfry 2 w jej potęgi) przesuwając w lewo, prawo, do góry lub w dół kwadraty znajdujące się na planszy. Haczyk jest taki, że poruszamy wszystkimi na raz, a w każdym ruchu pojawia się nowy kwadrat z którymś z początkowych Doktorów, więc po pewnym czasie jest tych kwadratów bardzo dużo. Celem oczywiście jest dojście do najnowszego wcielenia, choć można wtedy grać dalej uzyskując coraz to lepszy wynik, aż do przegranej. Gra więc się kończy tak naprawdę dopiero, gdy mamy zapełnioną kwadratami planszę i nie możemy wykonać ruchu.

Poza tym dwa lata temu otwarty został escape room pt. Doctor Who: Worlds Collide (o którym więcej tutaj) od firmy Escape Hunt, który po wybuchu pandemii jest dostępny także w wersji zdalnej, organizowanej na platformie Zoom. Dodatkowo udostępniono domową wersję kolejnego escape roomu Doctor Who: The Hollow Planet, do wydrukowania i przeprowadzenia na pokładzie własnej TARDIS. Obie dostępne na stronie twórców tutaj. W marcu zeszłego roku w grze bardzo popularnej wśród najmłodszych graczy, Roblox, udostępniono na jakiś czas za darmo (a później do zakupu) paczkę doktorowych postaci w skład, której wchodzą Trzynasta i Dziesiąty, Pting oraz walizko-plecak w kształcie TARDIS. Niewiele, ale zawsze coś.

Doctor-Who-escape-game

Poza tym, pod koniec sierpnia 2020 roku, do mobilnej i przeglądarkowej gry MMO Nightfall dodano na miesiąc zawartość związaną z Doctor Who. W tej grze idziemy spać i wcielamy się w swoje senne awatary, tak zwanych Nightfallers, by bronić świata snów przed istotami zwanymi Nags, a także ich władcami, Koszmarami, którzy pełnią rolę bossów. Gdy pokonamy bossa dostajemy dostęp do kolejnego poziomu, przy czym na każdym poziomie musimy pokonać coraz więcej bossów, aby przejść dalej. Poziomów jest pięć i każdy jest nieco inny i zawiera coraz potężniejsze typy wrogów. Poziom drugi aż do 29 września był wypełniony motywami z naszego ukochanego serialu: Dalekami, Cybermanami, Płaczącymi Aniołami, śrubokrętami sonicznymi, fragmentami TARDIS, a nawet muzyką z czołówki! Poza tym, dodane zostały elementy kosmetyczne dla postaci gracza, które upodobnią ją do Trzynastej Doktor lub Cybermana. W grze mamy dostępne różne szaty i maski, a także potężny arsenał broni typu laski czarodziejskie, promienie, tarcze, magnesy na monety i wiele innych. Za wypadającą z przeciwników walutę zwaną Zed, możemy podnosić poziom ekwipunku, aby móc poradzić sobie z coraz to kolejnymi przeciwnikami. Znajomych można zapraszać do tak zwanych pokoi, do których dostajemy kod na początku rozgrywki. W każdym z pokoi może naraz grać 20 graczy. Niby mamy współpracować, ale w lewym górnym, rogu mamy ranking, który na bieżąco informuje, kto zdobył najwięcej punktów. Ciekawe… Przynajmniej zginąć się nie da, to znaczy nasza postać nie ginie, bo się po prostu budzimy i podsumowane zostają nasze osiągnięcia w danej sesji. Na grę warto zwrócić uwagę, choćby dlatego, że prezentuje prawie zapomniany już dziś trend gier całkowicie zdemonetyzowanych. Co to znaczy? Gra jest darmowa, nie ma w niej reklam, ani mikro-transakcji. Oczywiście może być tak tylko dlatego, że gra ta celuje głównie w odbiorcę dziecięcego. Wydaje mi się jednak, że i starsi Whovianie znajdą w niej coś dla siebie. Więcej możecie poczytać na oficjalnej stronie gry, lub jeśli mieszkacie na terenie Wielkiej Brytanii zagrać w nią na iOSAndroid, Amazon lub online.

Najnowsza (z marca tego roku) pozycja, to stworzona przez wspomniane już studio Maze Theory we współpracy ze studiem Kaigan Games (autorzy gier Sara Is Missing oraz SIMULACRA 1 i 2), czyli Doctor Who: The Lonely Assassins. Należy ona do gier typu found phone, a jej fabuła, jak sam tytuł wskazuje, dotyczy Płaczących Aniołów. Gry z tego gatunku charakteryzuje to, że podczas rozgrywki nasze urządzenie staje się cudzym, przypadkowo znalezionym telefonem (stąd nazwa), a naszym zadaniem jest odnalezienie właściciela. Tak więc czytamy SMS’y, emaile, przeglądamy galerię zdjęć, historię przeglądarki itp. Właścicielem telefonu w tej grze, okazuje się nie kto inny, jak Larry Nightingale (w tej roli powraca znany z serialu Finlay Robertson). Larry zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach i dlatego pomaga nam agentka UNIT, Osgood (w tej roli powraca Ingrid Oliver) – jak się okazuje, UNIT działa dalej. Gra wręcz pęka w szwach od nawiązań do odcinka Blink (i nie tylko). Powiedziałbym nawet, że jest jego fabularną kontynuacją, gdyż poznajemy dalsze losy Larry’ego oraz budynku Wester Drumlins i pozostawionych tam Aniołów. Pojawia się nawet informacja, co tam słychać u Sally Sparrow. I tak, jest strasznie i bardzo tajemniczo. Nawet tapeta w tym „telefonie” mnie w pewnym momencie przestraszyła, serio! Gra jest świetna, Anioły są wreszcie znów przerażające (bo moim skromnym zdaniem w erze Jedenastego straciły pazur, a z kolei Class, w którym powróciły, zostało szybko skasowane). Fabuła trzyma w napięciu, informacje podaje nam nie za szybko i nigdy zbyt wiele na raz, zaś muzykę także skomponował Richard Wilkinson – głównego motywu możecie posłuchać tutaj. I jeśli te słowa jeszcze tego nie zrobiły, to może zachęci Was ten trailer. Więcej możecie się dowiedzieć na oficjalnej stronie gry. Gra kosztuje około 20 zł i dostępna jest na urządzenia mobilne: Google Play, Apple Store, na komputery: GOG, Epic Games i Steam oraz na konsolach: Nintendo Switch, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One, Xbox Series X/S. Czyli jak widzicie, gra ukazała się praktycznie na wszystkim, na czym mogła. Jednak ze względu na typ gry, najbardziej polecam urządzenia mobilne, bo wtedy immersja będzie największa. Poniżej, na grafice, możecie zobaczyć oceny i opinie wybranych czasopism i serwisów internetowych. Twórcy nie wykluczyli także stworzenia kontynuacji w przyszłości, ale na razie nic na ten temat za bardzo nie wiadomo.

Kojarzycie Funko Popy? Te takie figurki z nieproporcjonalnie dużymi głowami, które reprezentują różne postaci z popkultury? To wyobraźcie sobie, że dostały własną grę mobilną Funko Pop! Blitz. Jest to dość standardowa gra ponownie typu match 3 – łączymy trzy lub więcej pasujących elementów, aby zbić je z planszy i zdobyć punkty. W tej grze robi się dokładnie to samo, tylko że „zbijamy” głowy figurek Funko Pop. Dodatkowo jedna duża figurka towarzyszy nam i pomaga, gdy naładujemy jej moc specjalną. W zależności od postaci jest to nieco inna umiejętność. Nasze oczy raczy wtedy krótka animacja jakoś związana z postacią i filmem/serialem, z którego ta postać pochodzi. Spektrum różnych uniwersów jest bardzo różne i stale rozbudowywane. Mamy m.in. Jurassic World, Shreka, „Troskliwe misie”, „Powrót do przyszłości”, „Jak wytresować smoka”, Fantastic PlasticKung Fu Panda i wiele innych. Najnowszy dodatek to Fistaszki (Snoopy, Woodstock, Charlie Brown i spółka). Dlaczego o tej grze piszę? Tak się składa, że w marcu i czerwcu tego roku miały w niej miejsce się dwa wydarzenia związane z Doctor Who. Naszym zadaniem było zbierać fragmenty TARDIS na planszy, żeby pomóc Doktor(owi) wrócić do podróży w czasie i przestrzeni. Poza tym do gry wprowadzono na stałe nowe postaci: Dziewiątego, Dziesiątego z ręką w zbiorniku, Jedenastego w fezie z mopem, Dwunastego, Trzynastą i wiele innych. Figurki losuje się z paczek albo dodaje do gry po zeskanowaniu kodu z kupionej figurki. Taki dodatek do zupełnie niedoktorowej gry to znów niewiele, ale uznałem, że warto o tym wspomnieć. Zainteresowanych odsyłam na oficjalną stronę, oraz bezpośrednio do Google Play i App Store.

screen z gry Funko pop blitz

Na koniec warto wspomnieć o nadchodzących grach.

Całkiem niedługo, bo już 30 września, będzie miała swoją premierę gra na PC i konsole ze wsparciem dla wirtualnej rzeczywistości (choć do uruchomienia gry nie będzie wymagane posiadanie sprzętu VR) gra o tytule Doctor Who: The Edge of Reality od Maze Theory. Ma być to coś na wzór kontynuacji lub rozszerzenia tego, co mogliśmy zobaczyć w poprzedniej produkcji studia – The Edge of Time – biegamy ze śrubokrętem sonicznym i ratujemy świat. Tym razem, oprócz Trzynastej Doktor, będzie pomagać nam Dziesiąty! Obu wcieleniom głosów użyczą oryginalni aktorzy. Wśród wrogów, zobaczymy m.in. Daleków, Cybermenów (w tym tajemniczego CyberŻniwiarza) i Płaczące Anioły. Zaciekawionych odsyłam do naszego newsa i na Steama.

 

Ponadto jeszcze w tym roku ma się ukazać wersja alfa (i być może także zamknięta beta) kolekcjonerskiej gry karcianej Doctor Who: Worlds Apart od Reality Gaming Group Limited, która ma być dostępna na PC, a później także na urządzenia mobilne. Podobno ma być również dostępna wersja fizyczna gry. Zgodnie z opisem na oficjalnej stronie, gra będzie podobna do takich znanych i lubianych karcianek, takich jak Hearthstone, Magic: The Gathering czy Gods Unchained. Karty mają określony koszt wprowadzenia ich na planszę, moc ataku, punkty życia i specjalne umiejętności. Każda jest określonej rzadkości (zwykłe, rzadkie, epickie i legendarne) i należy do jednego z dostępnych w grze ośmiu typów: kreatury, towarzysze, ulepszenia, momenty, błyski, obiekty, zjawiska i planety. Nasze karty mogą zdobywać nawet punkty doświadczenia i zdobywać nowe ramki (od zwykłej granatowej przez brązową, srebrną, złotą aż do diamentowej na 15 poziomie)! Ramki można wymieniać bez wpływu na rozgrywkę – jest to element wyłącznie kosmetyczny. Talie można już zacząć budować w dostępnym do pobrania launcherze. Mogą się one się składać z 40 kart. Gra ma mieć nawet tło fabularne:

Graj jako młody, nieznany Władca Czasu, który podróżuje, by wyrobić sobie imię. Mając do dyspozycji swoją TARDIS, leć przez czas i przestrzeń, walcząc z każdym, kto stanie ci na drodze. Podróżuj od planety, do planety, aby piąć się w górę tabeli wyników!

Według mnie, gra zasługuje na uwagę z kilku powodów. Po pierwsze, ilustracje na kartach są cudowne. Zatrudnieni w tym celu artyści, to prawdziwi mistrzowie w swoim fachu (poradzili sobie nawet z czupryną Dwunastego!). Po drugie, twórcy na prawdę aktywnie promują swoją grę, głównie na swoim kanale na Discordzie. Organizują konkursy, odpowiadają na pytania, a także informują na bieżąco o nowinkach dotyczących gry. Poza tym, każda karta, którą kupujemy jest w pełni naszą własnością (mamy na to nawet certyfikat), co jest nietypowe w cyfrowych karciankach. Karty są limitowane, a niektóre nawet do pojedynczych kopii na świat! Dziwi mnie jednak, że gra cały czas jest tworzona, naprawiana, ulepszana, a karty można kupować i odsprzedawać na markecie już od dawna. Było nawet kilka specjalnych zestawów kart o ograniczonej czasowo jak i zwykle także ilościowo dostępności, z których najnowsze są inspirowane odcinkiem „Rewolucja Daleków”, projektem Time Lord Victorious i wspominaną już grą The Lonely Assassins. Wprowadzały one do gry głównie nowe tematyczne ramki (Kotturuh, Władców Czasu czy Cybermenów z Mondasu). Wyjątkiem są zestawy powiązane z Time Lord Victorious, które wprowadziły także zupełnie nowe karty do gry. Pytanie, co się stanie, gdy ta gra (czego oczywiście nikomu nie życzę) się nie ukaże? I co wtedy? Zostaniemy z bardzo pięknymi, ale bezużytecznymi cyfrowymi kartami? A nie są one tanie (ceny na markecie sięgają setek tysięcy za sztukę!). Zobaczymy…

Na szczęście podstawowe paczki losowych kilku kart można kupować za tzw. pandaki, walutę zdobywaną w grze. Na razie tylko za codzienne logowanie się na stronie (po 10 pandaków, odpowiednik około 10 centów), w konkursach i za zapisanie się na newsletter. Czasem z okazji różnych wydarzeń także możemy dostać trochę waluty – tak się stało, gdy BBC poprosiło twórców o przełożenie wyprzedaży Żetonów Założycielskich (Founders Tokens), w efekcie każdy otrzymał w ramach przeprosin 2500 pandaków. Trzyba przyznać, że to miły gest ze strony twórców. Ponadto gra ma być dostępna za darmo – na start dostaniemy trzy darmowe gotowe talie: Cybermeńską, Dalecką i Syluriańską. Poniżej możecie zobaczyć przykładowy filmik z nadchodzącej alfy.

Jak więc rysuje się historia gier Doctor Who na przyszłość? Ciężko powiedzieć. Miejmy nadzieję, że zapowiedziane gry będą raczej prezentowały poziom Lego Dimensions czy Eternity Clock , a nie Evacuation Earth czy Return to Earth. Nie zawiedźcie nas, Maze Theory i Reality Gaming Group Limited! Oby tak dalej, Kaigan Games, trzymamy kciuki za następną część!

Znacie te gry, graliście w jakąś, macie może odmienną opinię o którejś? Komentarze są do Waszej dyspozycji, a ja już teraz zapraszam Was na kolejną część artykułu, tym razem o produkcjach fanowskich.


Swój tekst oparłem m. in. na anglojęzycznym artykule Johna Saavedry z 2014 roku, ze strony Jama Geeka, o tytule A Timey Wimey History of Doctor Who Games, dostępnym tutaj. Poza tym, polecam też ten i ten materiał, w formie wideo.

Ciekawostka: Jakiś czas temu, brytyjskie czasopismo Radio Times przeprowadziło wywiad z Paulem Callaghanem, projektantem gier z Melbourne. W wywiadzie tym  podzielił się informacją, że w 2005 roku razem ze wskrzeszonym serialem miała się ukazać gra komputerowa z Dziewiątym Doktorem i Rose. Nad grą miało pracować studio IR Gurus, a nazwana została roboczo Doctor Who game: The companions. Nie mógł niestety dokładnie podać przyczyn skasowania gry, mówiąc tylko, że „to skomplikowane”.



Miłośnik wszystkiego co science i fiction, a najbardziej ich połączenia, najlepiej w formie książek. Ukochany Doktor to Dwunasty, choć na drugim miejscu są wszyscy pozostali. Uwielbia podróże w każde miejsce i każdy czas, zabiera ręcznik i nie panikuje. Nie dostał listu z Hogwartu na jedenaste urodziny, więc liczy na Gandalfa w pięćdziesiąte. Rozpoznacie go na ulicy po czterometrowym, kolorowym szaliku, przez który na pewno się nie przewraca. Żyjcie długo i w dostatku. ?

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *