Czy Dziewiąty Doktor był zbyt „północny” dla BBC?
Christopher Eccleston sugeruje, że za jego konfliktem z kierownictwem stacji stała decyzja o graniu postaci Doktora z zachowaniem własnego akcentu.
Jego wcielenie Doktora było jedną z najkrótszych inkarnacji Władcy Czasu w 52-letniej historii programu. Pojawił się tylko w 13 odcinkach w pierwszej serii. Teraz Christopher Eccleston zasugerował, że odszedł po tym, jak pokłócił się z kierownictwem o jego decyzję o graniu postaci z silnym północnym akcentem.
Rodzice Ecclestona pochodzą z klasy robotniczej – Christopher jest ich trzecim dzieckiem. Wychowywał się w Manchesterze, a następnie kształcił się w Salfordzie przed tym, jak rozpoczął karierę aktorską w serialu BBC Our Friends in the North w 1996 roku.
Zapytany o swoje kontrowersyjne odejście z programu, powiedział Radio Times:
Od samego początku nie chciałem, by mój Doktor był łączony z RP [received pronunciation – wymowa i akcent standardowego języka angielskiego; tzw. BBC English], ponieważ nie powinniśmy tworzyć związku pomiędzy intelektem a akcentem. Wciąż jednak jest to sprawa, którą należy się zająć.
Mam nadzieję, że zostanę zapamiętany jako jeden z Doktorów. Nie mam żadnych złych odczuć związanych z bohaterem serii.
Wcześniej wspominał o konfliktach z kierownikami produkcji, kiedy mówił o swoim wkładzie w tę rolę:
Nie zgadzałem się ze sposobem kreowania rzeczy czy też kulturą, która narosła wokół serialu.
Stwierdził też:
Wciąż czuję się niepewnie, podobnie jak wielu podobnych do mnie ludzi pochodzących z klasy robotniczej. Miałem poczucie, że aktorstwo nie jest dla mnie, ponieważ nie jestem dobrze wykształcony. Byłem chudym, dziwnie wyglądającym gościem z akcentem. Wciąż taki jestem.
Społeczeństwo brytyjskie zawsze było oparte na nierówności, zwłaszcza kulturowej. Żyłem z tą świadomością, jednak teraz zaczęto o tym dyskutować i dla kogoś takiego jak ja byłoby trudno nie dołączyć do tej debaty.
Nie można winić Eddiego Redmayne’a (kształcił się w Eton), Benedicta Cumberbatcha (on z kolei w Harrow) i innych, że korzystają ze swoich możliwości, jednak prowadzi to do rozmytej, wygładzonej kultury. O ile już do tego nie doszło.
Przyznaję – nie oglądam wiele filmów czy seriali, ale jestem świadomy dominacji ról granych przez białych mężczyzn. Tu nie chodzi tylko o klasę robotniczą. Nie ma wystarczająco wiele ról dla kobiet czy ludzi o innych kolorach skóry.
Wkurza mnie, gdy nalega się na robienie produkcji szekspirowskich, w których grają tylko mężczyźni – możliwe, że jest to cudowne ćwiczenie intelektualne, ale jest to skandaliczne zjawisko, ponieważ pozbawia mnóstwo kobiet pracy.
Tajemnica spowijająca przez lata przyczyny rezygnacji Christophera Ecclestona z roli Doktora powoli zaczyna się rozwiewać. Nawiązanie do Doktora Who jest tu tylko pretekstem do poruszenia problemu o wiele szerszego. Jak waszym zdaniem obecni twórcy Doktora Who radzą sobie z poruszonymi przez aktora kwestiami?
Źródło: DailyMail
Czego to się o Ecclestonie i jego odejściu nie usłyszy. Złe traktowanie pracowników, wypadanie poza harmonogram, nie lubił serialu, lubił serial, od początku miał być tylko rok i żadnej afery nie było – a teraz to. Prawdę znają tylko sami zainteresowani i tak już chyba zostanie.
Nie mam pojęcia, jak silne są związki „akcentu z intelektem” w Wielkiej Brytanii i czy to jest faktycznie rzecz, z którą należy walczyć; wydaje mi się, że programy telewizyjne nie mają problemu z lokalnymi akcentami, a wręcz przeciwnie, lubią różnorodność – ale może to mylne wrażenie. Akurat północny akcent Dziewiątego mi się nie podobał, ale to kwestia prywatnych upodobań (niewiele osób mówiących z tym akcentem miło mi się słucha), a nie jakiejś ideologii.
Chodzi nie tyle o intelekt, co o przynależność do konkretnej klasy społecznej. Kiedy się patrzy z zewnątrz, to rzeczywiście wydaje się, że to nie jest wielki problem – a jednak co i rusz można się natknąć na artykuły opisujące i komentujące to zagadnienie, więc chyba jednak jest to kwestia, którą społeczeństwo brytyjskie ciągle przepracowuje.