Ace McShane i Siódmy Doktor, czyli wzorzec dla New Who
Czy postać towarzysza w Doctor Who jest ważna? Myślę, że każdy bez wahania odpowie twierdząco, bo utożsamiamy się z nim częściej niż z Doktorem, mimo że to ten drugi dominuje na ekranie. Dlaczego? Czy postać naszego Władcy Czasu tak bardzo odstaje od nas, naszych problemów?
Gdy się zastanowimy, dojdziemy do wniosku, że jest w tym trochę prawdy. Doktor jest wiekowym stworzeniem podróżującym w czasie i przestrzeni, obdarzonym nadprzyrodzonymi zdolnościami, nie jest uwiązany kredytem, pracą. Dość często za to miesza się w trudne sprawy innych, co sprawia, że spoczywa na jego barkach ogromna odpowiedzialność. Dodatkowo wiele lat spotykania się z niesprawiedliwością i okrucieństwem Wszechświata, gdy się chce pomagać i posiada takie możliwości, jak podróże w czasie i prawie nieśmiertelność, powoduje sporą presję. Nietrudno się dziwić, że czasem sytuacje go przerastają i wyzwalają w nim instynkty Władcy Czasu, z którymi ciężko nam się utożsamić. Każdy z nas pamięta sytuację, gdy Dziesiąty uratował załogę stacji na Marsie, uznał, że już jest zdolny do wszystkiego, czas go nie ogranicza i zaczął się zachowywać jak Mistrz. Potrzebował wtedy kogoś, kto by mu przypomniał jego miejsce. Trzeba bowiem pamiętać, że te wielkie dylematy nie oznaczają, że Doktor jest całkowicie inny od zwykłego człowieka. W rzeczywistości ma on w sobie wielkie pokłady człowieczeństwa, empatii, które czasem trzeba wydobyć na światło dzienne. Jak można się domyślić, to zadanie należy do towarzysza.
Siódmy Doktor i Ace byli w tym temacie przełomową parą; zupełnie nowym, głębszym spojrzeniem na relację Władcy Czasu z towarzyszką (była to oczywiście relacja czysto platoniczna, tę granicę przekroczył dopiero Ósmy Doktor). Nastoletnia Ace była pierwowzorem udoskonalonej postaci towarzysza, którą mamy aktualnie w erze New Who. Całkowicie zerwała z ówczesnym schematem, zgodnie z którym towarzyszka istniała głównie po to, by zadawać pytania i krzyczeć w sytuacjach zagrożenia, a niekiedy też nadmiernie epatować seksapilem (Peri). Jednocześnie scenarzyści postanowili przedstawić Siódmego Doktora z bardziej tajemniczej i mrocznej strony. To sprawia, że każda z tych postaci ma niełatwy charakter i przechodzi przemianę. Ten brak stabilizacji w ich znajomości sprawia, że zdają się być trochę nieprzewidywalni (szczególnie Siódmy) i przez to tak interesujący.
Pierwszą rzeczą, która różni Ace (a właściwie Dorothy McShane) od jej poprzedników z ery klasyków jest to, że wiemy o niej sporo. W erze New Who trudno wyobrazić sobie stałego towarzysza bez dogłębnie poruszonego tematu jego przeszłości, rozterek. Każda postać zwykle ma przyzwoity „background”, a finały sezonów prawie zawsze są z nim silnie związane. W klasykach jednak mamy wielu towarzyszy bez „backgroundu”, przez co ich postaci często wydawały się płaskie i trochę bezcelowe (np. Mel Bush). Drugą rzeczą odróżniającą Ace od jej poprzedników jest to, że dojrzewa na naszych oczach, w trakcie podróży z Doktorem. W klasykach towarzysze często nie przechodzili żadnej widocznej przemiany od momentu wkroczenia na pokład TARDIS do jego opuszczenia, oprócz zyskania nowych doświadczeń. Trzecia rzecz to fakt, że pobyt Ace na pokładzie TARDIS nie jest przypadkowy, związana jest z tym głębsza sprawa, tajemnica, o której przez długi czas wie tylko Doktor – schemat powtarzany już często w New Who. Ale zacznijmy od początku.
Ace poznajemy w kosmicznym Iceworld, do którego przeniosła się w tajemniczy sposób z rodzinnego Perivale na Ziemi. Tam spotyka Siódmego z Mel i od razu widać jej potencjał. Choć potrafi być gadatliwa, jest też trochę introwertyczna i zdecydowanie mniej irytująca w porównaniu z Mel. Ubiera się w stylu ulicznym lat 80., z pozoru mającym podkreślać jej twardą i buntowniczą naturę, a w rzeczywistości ukrywającym wewnętrzną wrażliwość i ból spowodowany wydarzeniami z przeszłości. Ace nie wychowała się w szczęśliwym domu; nie znosi swojej matki, co wywołuje u niej spore poczucie winy. Gdy miała 13 lat, dom jej przyjaciółki został wysadzony w powietrze wskutek ataku o podłożu rasistowskim. Zrozpaczona Ace wyładowała swój gniew, podpalając opuszczony wiktoriański dom, który (nie bez powodu) budził w niej strach. Mimo oblania egzaminu z chemii w szkole, Ace specjalizuje się w materiałach wybuchowych i tworzy własne mieszanki; jedną z nich nazywa Nitro-9 i przy jej użyciu wysadza różne rzeczy w powietrze, m.in. pustą salę lekcyjną, za co zostaje wyrzucona ze szkoły.
Siódmy za to nie jest łatwą inkarnacją Doktora. Na początku swojej ery wydawał się tylko wygłupiającym się komikiem, uwielbiającym robić magiczne sztuczki. Tak naprawdę wykorzystywał to jako zasłonę dymną przeciwko swoim wrogom, którzy go nie doceniali i dzięki temu mógł ich pokonać. Z czasem zaczął ujawniać swoją drugą, dużo mroczniejszą stronę. Można powiedzieć, że Ace poznała go w momencie, gdy ta strona była już bardziej zauważalna. Siódmy zaczął wtedy prowadzić dalekosiężne gierki, w których manipulował ludźmi i wydarzeniami niczym pionkami w czasie i przestrzeni. Mimo że wydawało się, że robi to z dobrych pobudek, nieraz można było mieć całkiem przeciwne odczucie. Z czasem to się nasiliło. Siódmy robił się też coraz bardziej tajemniczy, prowokując Ace do zadawania wielu pytań, na które odpowiadał ogólnikami lub je zbywał. W swoich działaniach skupiał się na większych sprawach, nie dostrzegając tych drobniejszych, co miało czasem nieprzyjemne skutki. Gdy występował przeciwko jakiemuś zagrożeniu, był to zwykle bezlitosny, ostateczny ruch, niosący ze sobą spore zniszczenia po stronie przeciwnika.
Po odejściu Mel i przyjęciu Ace na pokład TARDIS, Siódmy jest nią zainteresowany w sensie mentorskim – niczym Pigmalion próbuje ją czegoś nauczyć i „ucywilizować”. Nie podsuwa jej odpowiedzi, raczej chce, by sama ich szukała. Ona to zauważa i przez to zwraca się do niego per „profesorze”, za co on z początku ją gani, choć potem się przyzwyczaja. Ace w zamian często zachowuje się jak ochroniarz Doktora. Prawie zawsze ma przy sobie coś do obrony – czasem plecak z ładunkami, czasem kij bejsbolowy albo procę. Choć Siódmy oficjalnie nie toleruje przemocy, od czasu do czasu daje przyzwolenie Ace na użycie jej mieszanek. Samą towarzyszkę można nazwać „badassem”, znana jest bowiem z jednych z najbardziej zapadających w pamięć scen walki, m.in. samodzielnie pokonuje Daleka w laboratorium. Ace wydaje się nie mieć poważnych moralnych dylematów, jeśli chodzi o zabijanie w obronie własnej. Bez problemu wysadza w powietrze Daleków przy użyciu bazooki i Nitro-9 oraz zabija Szefa Klaunów i jego androidy za pomocą robota. Ten jej brak skrupułów bardzo przypomina podejście Doktora do sprawy, przez co wydają się podobni do siebie.
Między Siódmym i jego towarzyszką z czasem tworzy się silna, ale niełatwa więź. Ace zaczyna mu ufać i zwierzać się ze swoich lęków, jak nikomu innemu. W zamian on konfrontuje ją z nimi (dosłownie), co wywołuje u niej bunt, ale nigdy rezygnację ze wspólnych podróży. Najgorsze jest to, że nawet nie pyta jej o zdanie, po prostu stawia ją przed faktem dokonanym. W teorii mogłaby się wycofać, wrócić do TARDIS, choć domyślam się, że, będąc częścią wydarzeń, tak naprawdę nie może. Ace pomimo tych nieprzyjemnych testów nadal silnie wierzy w Doktora, co również zostaje poddane próbie. W obecności Fenrika Siódmy nie dość, że przyzwala na jej zabicie, to jeszcze w okrutny sposób z niej drwi i nazywa emocjonalną kaleką – wszystko w dobrej wierze, bo chce ją uratować, ale świadomość tego, że doskonale wie, gdzie uderzyć, pozostawia niemiłe wrażenie (choć może taka już cecha mentorów).
Z jednej strony można by pomyśleć, że Doktor konfrontuje Ace z lękami związanymi z jej przeszłością, by jej pomóc albo w celach edukacyjnych. Z drugiej strony nietrudno uwierzyć, że po prostu nią paskudnie manipuluje i robi to celowo, by ją torturować. W końcu, paradoksalnie, gdy Ace mierzy się z nimi, to jednocześnie je tworzy dla swojej młodszej wersji. Która z tych dwóch hipotez jest prawdziwa? Odpowiedź na to nie jest łatwa, tym bardziej, że mamy do czynienia z osobą, która potrafiła rozmową przekonać Daleka do samozniszczenia. Co więcej, Doktor długo ukrywa przed Ace wiedzę o jej pochodzeniu i znaczeniu w rozgrywce z Fenrikiem, łącznie z wyjaśnieniem jej zagadkowego przeniesienia na Iceworld. Jednocześnie w głębi duszy wiemy, że nasz Władca Czasu nie może być zły. Nawet jeśli podchodzi do sprawy trochę egoistycznie, zbytnio się przechwala lub ma w swoich działaniach jakiś ukryty interes, to zawsze walczy po stronie dobra. Jest empatyczny dla swoich przyjaciół, ale bywa też taki dla swoich wrogów (Helen A). Poza tym nawet w drobnych gestach widać, że bardzo lubi Ace i mimo swojego niełatwego charakteru bardzo mu na niej zależy.
Trzeba też podkreślić, że mimo że Siódmy chce w tej relacji być Pigmalionem dla Ace, to ona tak naprawdę go uczłowiecza, uziemia jego instynkty Władcy Czasu, wychodzące spod jego manipulacyjnej, mrocznej powłoki. Jak wspomniałam we wstępie, Doktor, podróżując samotnie, często podejmuje raptowne, nieprzemyślane decyzje, dlatego potrzebuje towarzysza, który by zapanował nad jego naturą, a trend ten zapoczątkowała właśnie Ace. Przyjął się on tak dobrze w New Who, że teraz nie wyobrażamy sobie stałego towarzysza, który nie ma takiego wpływu na naszego Władcę Czasu. Przykłady? Rose, która namawia Dziewiątego do zaniechania zabicia ostatniego Daleka; Donna, która mówi Dziesiątemu, by uratował kogokolwiek w Pompejach; Clara, która przypomina Jedenastemu, żeby był Doktorem, a nie bohaterem czy wojownikiem. Przykłady takie można by długo wymieniać.
Ace się zmienia w trakcie podróżowania z Doktorem. Z nastolatki z problemami, bawiącej się materiałami wybuchowymi, powoli przekształca się w pewną siebie młodą kobietę. Każde doświadczenie ją czegoś uczy, hartuje. Daleko jej też do bycia dodatkiem do Doktora, sama ma zadatki na lidera, co wielokrotnie pokazuje („Survival”). Choć czasami czuje się oszukana przez Siódmego, jej silna, prawie rodzinna więź z nim pomaga porzucić te uczucia. Punktem zwrotnym dla niej jest tu zdecydowanie spotkanie z Fenrikiem, wyjawienie jej pochodzenia i „zdrada” Doktora, gdyż są dla niej oczyszczające, pozwalają jej pogodzić się (przynajmniej częściowo) z własną przeszłością i nabrać pewności siebie jako samodzielnej jednostki. Mimo to Ace nadal wybiera podróże z Siódmym.
Co się zatem dzieje dalej? Jak wiadomo, serial został anulowany w 1989 roku, co oznaczało też koniec ery klasyków, ale Ace występuje jeszcze w wielu słuchowiskach i komiksach. Scenarzyści przyznali, że gdyby serial nie został anulowany i nakręcono kolejny sezon, to zrobiliby z Ace Władczynię Czasu. To ciekawa koncepcja, której już raczej nie zobaczymy na ekranie. Według Sarah Jane, Ace żyje na Ziemi i prowadzi działalność charytatywną. Ja wciąż liczę na to, że Chibnall dostrzeże, że można tę postać wykorzystać na ekranie – powrót starszej Ace na pewno przyciągnąłby sporo fanów, tak jak było z Sarah Jane i Jo Grant. Z drugiej strony, być może niechęć scenarzystów do przywracania tej postaci jest związana z tym, że Ace jest symbolem trudnej, zbuntowanej młodzieży, a symbole się nie starzeją?
Na przykładzie Ace widać, że umiejętnie skonstruowana postać towarzysza bardzo wiele zmienia. Gdyby nie ona i przedstawiony przez nią i Siódmego nowy wzorzec relacji, to możliwe, że serial miałby problem z rebootem w 2005 roku na starych zasadach, gdyż schemat z klasyków z „piszczącym” towarzyszem po prostu przestał się sprawdzać. Oczywiście do ulepszenia postaci towarzysza mogłoby dojść w 2005 roku bez udziału Ace, tym bardziej, że kobiety są dzisiaj lepiej postrzegane w porównaniu do lat 80. (np. widok Peri ciągle przechadzającej się w negliżu dzisiaj raczej by raził). Jednak oprócz nowych wzorców dla samych towarzyszek, Ace wniosła do serialu też swoją ciekawą osobowość i pewną dynamikę w relacji z Doktorem, za co są oboje pamiętani i czasem można dopatrzeć się ich dziedzictwa w New Who. Osobiście najsilniej poczułam to w ósmym sezonie. Nie dość, że Dwunasty wydawał się mocno nieprzewidywalny, mroczny jak Siódmy i również podejmował decyzje, które sprawiały, że towarzyszka czuła się oszukana (Zabić Księżyc / „Kill the Moon”), to jeszcze w kolejnym sezonie jego więź z Clarą i pewne uzależnienie ich od siebie bardzo przypominały relacje łączące Ace i Siódmego. Ciekawe, że scenarzyści postanowili pociągnąć ten wątek dalej i pozwolili, by z czasem Doktor przekroczył kolejną granicę i tak mocno się przywiązał do Clary (i vice versa), że był w stanie zrobić naprawdę wszystko, złamać wszelkie zasady, by ją chronić, bez względu na to, jak bardzo niebezpieczne dla otoczenia mogło to być (Z piekła rodem / „Hell Bent”). Kto wie, może to samo spotkałoby Ace i Siódmego?
trochę muszę się nie zgodzić z tym, że wszystkie poprzednie towarzyszki były tylko od piszczenia i zadawania pytań, i że nie miały „backstory”; generalnie lata 80. gorzej traktowały postaci kobiet i kobiety w ogóle niż lata 70., i widać to po, jak mówisz, Peri i Mel (przez co, w sumie, postać Ace jest jeszcze bardziej wyjątkowa) – chociaż potem w książkach kontynuujących serial ją też potraktowano okropnie na mnóstwo sposobów których nie wypadało pokazać w popołudniowej rodzinnej telewizji. oczywiście, era 7., jako najpóźniejsza z klasyków, jest najnowocześniejsza, najbliższa New Who w sposobie narracji, tworzenia postaci etc., chyba najbardziej w tym co napisałaś odnośnie bliskości ich relacji, ten rodzaj emocjonalnej więzi chyba się faktycznie wcześniej za bardzo nie pojawił.