60 dni Doktora – Część 1: lata 1963-1985
W tym roku miała miejsce szczególna rocznica – 60 lat od premiery pierwszego w historii odcinka Doktora Who. W związku z tym na 60 dni przed rocznicą, czyli 25 września, zaczęliśmy cykl postów na Facebooku, który nazwaliśmy „60 dni Doktora”. Codziennie publikowaliśmy wpis dotyczący kolejnego roku i najważniejszych lub mniej znanych wydarzeń i ciekawostek związanych z historią serialu i tym, co działo się wokół Whoniwersum. W poniedziałek rozpocznie się nowa era serialu, zapraszamy Was więc do przypomnienia sobie lub zapoznania się z naszym cyklem „60 dni Doktora”. Tym razem w formie zbiorczej, a odliczać będziemy w ten sposób do Kościoła na Ruby Road. Udanej podróży TARDIS do przeszłości!
1963
Zaczynamy rzecz jasna od 1963 roku. To właśnie wtedy, 23 listopada o godzinie 17:16 czasu brytyjskiego, miała miejsce premiera An Unearthly Child (1963), a widzowie wspólnie z Ianem i Barbarą po raz pierwszy zajrzeli do tajemniczej (jak się okazało – większej w środku) budki policyjnej. Historia serialu zaczęła się de facto troszkę wcześniej, bo już w 1962 roku. BBC badało wówczas potencjał produkcji osadzonej w gatunku science-fiction, a w grudniu tegoż roku do BBC dołączył bardzo ważny dla przyszłości serialu człowiek – Sydney Newman, który został szefem działu produkcji seriali. Natomiast same podstawy serialu powstały na spotkaniu 26 marca 1963 roku, zwołanym ze względu na to, że Sydney Newman (któremu przypisuje się powstanie nazwy Dr Who) poprosił dział scenarzystów o pomysły na produkcję sci-fi. Określono wówczas, kim powinny być główne postaci, kim będą ich przeciwnicy. Spotkanie to miało miejsce równo 42 lata przed premierą Rose (2005). Przypadek czy czaso-maso?
1964
Doktor Who w swoim założeniu miał być serialem o walorach edukacyjnych. Przykładem tego była m. in. historia Marco Polo (1964), której pierwszy odcinek wyemitowano 22 lutego, a ostatni – 4 kwietnia 1964 roku. Twórcy podeszli do projektu naprawdę ambitnie – scenarzystą był John Lucarotti, który wcześniej pracował nad radiową produkcją The Three Journeys of Marco Polo. Mimo tego, że obejmuje aż 7 odcinków, historia z powodzeniem przykuła uwagę widzów – oglądalność prawie wszystkich części wyniosła powyżej 9 milionów. Ale prawdziwym powodem dla którego wspominamy o niej w naszym cyklu jest fakt, że to pierwsza z 26 (przynajmniej częściowo) zaginionych historii z klasycznej ery serialu. W latach 1967-1978 BBC dla oszczędności nagrywało nowe materiały na starych taśmach, niszcząc bezpowrotnie wiele swoich programów, m. in. Doktora Who. Dzięki poszukiwaniom nagrań i kopii udało się odzyskać wiele z nich, ale na dzień dzisiejszy nadal brakuje nam 97 odcinków z pierwszych 6 sezonów, w tym czwartego odcinka The Tenth Planet (1966), w którym miała miejsce regeneracja Pierwszego Doktora.
1965
Historyk Doktora Who Mark Parmerter stwierdził, że wszystkie oryginalne taśmy serialu z lat 60. przestały istnieć najpóźniej w sierpniu 1974 roku, kiedy ostatnie z zachowanych historii – Fury from the Deep (1968) i Mission to the Unknown (1965) – zostały skasowane przez BBC. Od roku 2000, ale z wyraźnie zintensyfikowanym wysiłkiem dopiero od 2019, stacja we współpracy z podmiotami zewnętrznymi prowadzi działalność związaną z opracowaniem zamiennych form doświadczania zaginionych epizodów (w szczególności w przypadku tych historii, których zapewne nie uda się już odzyskać). Na przestrzeni lat wykształciły się na to trzy różne sposoby: animacja, rekonstrukcja (reconstruction) i odtworzenie (recreation).
Trzecie podejście zastosowano dotąd tylko raz – zaginiona jednoodcinkowa historia Mission to the Unknown została odegrana i nakręcona ponownie przez zespół studentów, absolwentów oraz pracowników Uniwersytetu Centralnego Lancashire. Takie podejście zastosowano ze względu na wyjątkowy status historii – składa się ona bowiem z jednego odcinka, w którym postać Doktora nie pojawia się ani razu. Ze względu na to odcinek został sprzedany jedynie do dwóch zagranicznych stacji telewizyjnych, przez co jego powrót do archiwum w oryginalnej formie jest praktycznie niemożliwy.
Warto wspomnieć, że z 1965 rokiem związana jest jeszcze jedna ciekawostka – odcinek The Feast of Steven, czyli 7 część The Daleks’ Master Plan (1965-1966). Epizod ten służy jedynie za humorystyczny przerywnik w kolosalnym Planie i nie byłoby w nim nic wartego uwagi, gdyby nie fakt, że wyemitowano go 25 grudnia. Z tej okazji Doktor i jego towarzysze składają sobie na koniec życzenia, a Doktor zwrócił się nawet do widzów słowami: „Wesołych Świąt dla wszystkich oglądających!”. I choć odcinek nie wyznaczył tym żadnego trendu, bo w Classic Who nie powtórzyła się już podobna sytuacja, to właśnie The Feast of Steven pozostaje pierwszym odcinkiem bożonarodzeniowym w historii serialu.
1966
To właśnie w 1966 roku powstał mechanizm, który pozwolił przetrwać serialowi aż sześć dekad. Regeneracja, chociaż jeszcze tak nienazwana, w The Tenth Planet (1966) była pierwszym tego rodzaju wydarzeniem w historii serialu. Powodem było pogarszające się zdrowie Williama Hartnella – w trzecim odcinku tej historii Doktor jest nieobecny właśnie z tej przyczyny. Przed nagraniem Hartnell wysłał telegram, że czuje się zbyt źle, by pracować. Garry Davis przepisał więc scenariusz, by wyjaśnić jego nieobecność upadkiem Doktora. Wbrew pozorom zmiana nie wpłynęła zbyt mocno na produkcję historii, bo całość została przygotowana tak, by uwzględnić możliwości Hartnella i jego rolę względnie ograniczono. Kręcenie sceny regeneracji zajęło ekipie cały dzień, a sam proces regeneracji był wzorowany na „przerażających” i „piekielnych” skutkach odlotów na LSD.
Skąd jednak w ogóle pomysł na takie zastąpienie jednego aktora drugim? Stan zdrowia Hartnella powodował, że pracowało się z nim coraz ciężej. Producent John Wiles po którejś sprzeczce z aktorem zdecydował, że trzeba zmienić aktora. Chciał on, by zmiana nastąpiła już w historii z Toymakerem. Doktor był niewidzialny przez dwa odcinki (Hartnell był na urlopie). Wiles planował, że gdy Doktor znowu stanie się widzialny, będzie już grany przez innego aktora. Zmiana wyglądu Doktora przez Toymakera nie jest więc zupełnie nowym pomysłem. Zablokował go jednak Gerald Savory, dyrektor BBC ds. seriali, co poskutkowało odejściem Wilesa. Było jasne, że Hartnell już nie da rady zagrać w za wielu odcinkach. W trakcie produkcji The Smugglers (1966) Hartnell i producent Innes Lloyd uzgodnili, że aktor odejdzie z roli po jeszcze jednej historii, w której przekaże pałeczkę swemu następcy.
To właśnie wspomniany wcześniej Garry Davis zaproponował, że skoro wiadomo już, że Doktor to kosmita, to mógłby po śmierci wracać w nowym ciele. Z kolei Lloyd poszedł dalej – „odnowienie” mogło przecież zmienić starszego mężczyznę w młodszego, pozwalając na zmianę aktora w razie potrzeby. Bardzo dalekowzroczny pomysł, prawda? Carole Ann Ford zdradziła niedawno, że Hartnell mawiał na samym początku, że serial „może trwać w nieskończoność”. Aktor popierał też następcę, uważając że „jeśli ktokolwiek w całej Anglii może zastąpić mnie jako Doktora, jest to Patrick Troughton!”.
1967
Bohaterami dzisiejszego dnia będą – jakżeby inaczej – Dalekowie! Jednakże to, co miało miejsce w 1967 roku, jest kulminacją procesu, który zaczął się jeszcze w latach 1965-1966. Popularność Daleków sprawiła, że ich twórca – Terry Nation – zaczął mówić o potencjalnym serialu poświęconym właśnie tym postaciom. Tak, to był prawdopodobnie pomysł na pierwszy doktorowy spin-off.
1 listopada 1966 roku Nation przedstawił BBC konkretny plan. Chciał wykorzystać w pilotażowej historii wprowadzone w The Daleks’ Master Plan (1965-1966) Space Security Service oraz Sarę Kingdom, będąc pod wrażeniem występu Jean Marsh. Terry miał pomysł na dwuczęściowy odcinek pilotażowy zatytułowany The Destroyers.
BBC wstępnie wyraziło zgodę na produkcję The Destroyers, jednakże ostatecznie ją cofnęło. Przyczyn było kilka. Pierwszą i zapewne podstawową były jak zwykle pieniądze, budżet The Destroyers wynosił bowiem aż 42 tys. funtów. Dla porównania, budżet wspomnianego wczoraj The Tenth Planet (1966) wyniósł jedynie 4 tys. funtów. Ponadto, ówczesny szef BBC 2, David Attenborough, stwierdził, że w ramówce tej stacji nie ma wolnego miejsca.
W efekcie Terry Nation podjął próbę sprzedaży spin-offa amerykańskiej telewizji ABC w 1967 roku. Bez skutku. Zażądał więc, by BBC zrzekło się praw do Daleków w celu sprzedaży spin-offa stacji ITV. BBC stwierdziło zatem, że w takiej sytuacji usunie Daleków z Doktora Who na dobre. Z tego powodu The Evil of the Daleks (1967) z sezonu 5 to historia napisana jako ostateczne starcie Doktora z Dalekami (i jest to przy okazji pierwsza historia z Imperatorem Daleków). Zaczęła ona najdłuższą przerwę pomiędzy dalekowymi historiami od początku istnienia serialu – po raz kolejny pojawili się dopiero w erze Trzeciego.
Co się stało ze spin-offem? Z pomocą w 2010 roku przyszło Big Finish, które wydawało wówczas zbiór zaginionych historii z pierwszymi trzema Doktorami i zdecydowało się zaadaptować The Destroyers jako słuchowisko. Dokonano jednak pomniejszych zmian, z których najpoważniejszą była zamiana ról Sary i Davida Kingdomów. W słuchowisku to nie Sara zostaje złapana przez Daleków i uwięziona w jaskini (zmiana była prawdopodobnie podyktowana powrotem Jean Marsh do roli). Poza tym aspektem słuchowisko jest dość wierne oryginalnemu scenariuszowi. Terry Nation wykorzystał też później, np. w Planet of the Daleks (1973), niektóre z pomysłów: zjadające ludzi rośliny czy motyw jaskiń.
Czy Dalekowie bez Doktora odnieśliby ponad pół wieku temu sukces? Tego można się już tylko domyślać.
1968
Rok ten naznaczył na swój sposób cała klasyczną erę Doktora Who, ponieważ 17 lutego premierę miał 3 odcinek historii The Web of Fear (1968), w którym zadebiutował pułkownik Alistair Gordon Lethbridge-Stewart, późniejszy Brygadier i ojciec znanej nam dobrze z New Who Kate Stewart. W roli dziarskiego wojskowego wystąpił nieodżałowany Nicholas Courtney, który w samym serialu zadebiutował już 2 sezony wcześniej w historii The Daleks’ Master Plan (1965-1966) jako agent Space Security, Bret Vyon – brat Sary Kingdom, o której wspominaliśmy wczoraj. Reżyser bardzo polubił styl Courtneya i zaproponował mu później rolę jednego z wojskowych w historii The Web of Fear. Później jednak aktor, który pierwotnie miał odegrać rolę pułkownika Lethbridge’a-Stewarta zrezygnował z udziału w serialu, więc zrobiono roszadę i obsadzono właśnie Courtneya. Wąsaty oficer powrócił w kolejnym sezonie w historii The Invasion (1968) jako dowódca nowej brytyjskiej komórki UNIT – Jednostki Wywiadowczej do Zadań Specjalnych. Zyskał wtedy tak dużą popularność, że stał się powracającym przyjacielem Doktora. Połowa ery Trzeciego opowiadała o tym, jak Doktor pracował dla UNIT-u i Brygadiera w roli konsultanta.
Brygadier pojawiał się w serialu wielokrotnie, aż po ostatni sezon klasycznej ery, a nawet jeszcze dalej – w słuchowiskach, książkach, komiksach oraz w finale drugiego sezonu Przygód Sary Jane. Nicholas Courtney zmarł w 2011 roku, do czego nawiązuje krótka scena z Jedenastym Doktorem, kiedy to w odcinku Ślub River Song (2011) dowiadujemy się o śmierci Lethbridge’a-Stewarta. Jednak legenda Brygadiera trwa nadal – pojawia się on w słuchowiskach w interpretacji Jona Culshawa.
1969
Ustawiamy koordynaty na wiosnę 1969, ponieważ to wtedy ukazała się przygoda, w której zmieniło się wszystko – The War Games (1969). Drugi Doktor musiał zmierzyć się z nikczemnym War Chiefem, który wykorzystywał technologię podróży w czasie i pomagał porywać różnorakie armie z różnych epok, aby organizować tytułowe Gry Wojenne. W toku fabuły Doktor odkrywa, że War Chief jest przedstawicielem jego własnego ludu i pierwszy raz używa jego nazwy: Władcy Czasu. Z wypiekami na twarzy słuchamy, jak Doktor opowiada o Władcach Czasu z mieszaniną respektu i lęku. Widzimy jak Władcy Czasu przechwytują Doktora, sprowadzają go na rodzinną planetę i stawiają przed sądem – choć nazwa planety tu jeszcze nie pada. Pochodzenie Doktora, po 6 latach serialu, zostało nareszcie ujawnione, a jego świat nabrał głębi. Widzowie dowiedzieli się o cywilizacji potężnych badaczy uważających się za bogów. Odkrywamy, że Doktor nie chciał być tylko obserwatorem, że chciał poznawać wszechświat i dlatego uciekł w skradzionej TARDIS.
To był moment, gdy serial przestał być tylko antologią, świat Doktora stał się rozbudowany i poukładany. Zyskał tożsamość. O dziwo, ta wiekopomna przygoda była słabo przyjęta, a odcinek 8 miał rekordowo słabą oglądalność, której nie udało się przebić przez kolejne 20 lat! Jednak wbrew popularnemu mitowi, serialowi nie groziła jeszcze kasacja i już w trakcie kręcenia finałowego odcinka wybrano Jona Pertwee na Trzeciego Doktora. Sam Pertwee jednak nie pojawia się w odcinku i jest to jedyny taki przypadek w historii serialu. Powstała przez to teoria, że Drugi Doktor podjął się kilku tajnych misji dla Władców Czasu, zanim faktycznie zregenerował w Trzeciego, tzw. teoria sezonu 6B. Jedną z takich misji miałaby być przygoda w The Two Doctors (1985) z sezonu 22, ale to już zupełnie inna historia. Grunt, że po latach The War Games zyskała uznanie i we współczesnych rankingach jest jedną z najwyżej ocenianych przygód Drugiego Doktora.
1970
Wkraczamy w lata 70.! A to oznacza nową erę dla serialu. Nie tylko dlatego, że 3 stycznia w Spearhead from Space (1970) zadebiutował nowy Doktor – Jon Pertwee (debiut Trzeciego bez wątpienia jednak zainspirował późniejsze debiutanckie odcinki Doktorów, w których Doktor musi spędzić trochę czasu w łóżku). Doktor Who nabrał wreszcie kolorów i to całkiem dosłownie, co było jedną z ostatnich decyzji producenta Derricka Sherwina przed odejściem. Pierwszą kolorową czołówkę zaprojektował Bernard Lodge, autor czołówki dla Drugiego Doktora. Ponadto po raz pierwszy napisy końcowe zostały dopasowane do czołówki. Wcześniej były po prostu wyświetlane na czarnym tle bez żadnych ozdobników. Pertwee jako pierwszy z Doktorów nie był podpisywany jako Dr. Who, tylko (w jego przypadku) jako Doctor Who.
Nowa era stała się także okazją do miękkiego rebootu tak w wiedzy o Doktorze, jak w formacie serialu. Scenariusz został oparty o historię, którą Robert Holmes napisał do filmu Invasion. Kosmita rozbija się w lesie w pobliżu wiejskiego szpitala, gdzie poprzez badania lekarskie zostaje ujawniona jego obca natura. Brzmi znajomo, prawda? Wykorzystano nawet niektóre kwestie lekarzy do opisania fizjonomii kosmity. Dwa serca z pewnością były zagadką dla widzów znających Pierwszego z jednym sercem.
Sam format serialu z kolei nie obejmował już podróży TARDIS. Władcy Czasu wygnali Doktora na Ziemię, a ten został zmuszony do współpracy z UNIT-em – która to organizacja zresztą pojawia się w serialu do dzisiaj. Z tego też powodu era Trzeciego to historie skupione na współczesnej Ziemi, a pojazdem Doktora stała się Bessie, żółty samochód marki Austin (rejestracja WHO 1 akurat była już przez kogoś faktycznie używana, więc sam samochód był zarejestrowany jako MRT 5, a na planie wykorzystywano fałszywe tablice rejestracyjne).
Praktyczną przyczyną zatrzymania Doktora na Ziemi były oszczędności. Przejście na kolor wymusiło wzrost kosztów (choćby na przykład potrzebę przywiązania większej uwagi do scenerii i rekwizytów). W erze Trzeciego podejmowano także próby dalszego ograniczania kosztów – jak z Inferno (1970), gdzie czteroodcinkową historię rozciągnięto na 7 odcinków, dodając do tego wątek z podróżą do rzeczywistości równoległej.
1971
Wedle przyjętej sezon wcześniej formuły, Doktor nadal pracuje dla UNIT-u i Brygadiera. Z czasem twórcy, Barry Letts i Terrance Dicks, stwierdzili, że relacja obu postaci przypomina im Holmesa i Watsona, przydałby się więc ktoś trzeci, kto odpowiadałby profesorowi Moriarty’emu. I tak zrodził się pomysł na Mistrza – pobratymca Doktora, równie genialnego naukowca, a podobno nawet zdolniejszego ucznia w Akademii, ale przy tym nikczemnego wichrzyciela. Wiecznie ponury i odziany w czarny kostium świetnie kontrastował z ekstrawaganckim Trzecim Doktorem. Nawet jego imię miało być skrzywionym odzwierciedleniem Doktora, w końcu angielski „Master” może też oznaczać magistra. Tak rozpoczęła się fantastyczna przygoda Jona Pertwee i Rogera Delgado, prywatnie dobrych przyjaciół, którzy na planie mieli być swoimi arcywrogami.
Ich bezbłędna gra aktorska, niezapomniana chemia i emocjonujące scenariusze zaowocowały wspaniałymi przygodami na miarę Jamesa Bonda. Ostatecznie Mistrz miał odkupić swoje winy i w finałowej przygodzie poświęcić się by ratować Doktora. Niestety tragiczna śmierć Rogera Delgado w 1973 roku uniemożliwiła realizację tego planu. Jednak Mistrz i jego niejednoznaczna relacja z Doktorem pozostali żywi w sercach fanów i umysłach twórców. I jak na Władcę Czasu przystało, powracał on w późniejszych sezonach w interpretacji kolejnych aktorów. Wiele razy umierał, rzekomo po raz ostatni, nie mając już więcej regeneracji, lecz prędzej czy później zawsze wracał. Jedna z późniejszych inkarnacji wprost powiedziała, że cały Wszechświat wie, iż jest on niezniszczalny. Stał się równie nieodłączną częścią świata Doktora jak Dalekowie czy Cybermeni i pomimo tak wielu inkarnacji, jego pierwsze wcielenie w wykonaniu Rogera Delgado nadal jest wspominane jako najbardziej niezapomniane i kultowe.
1972
Dzisiejsza (doprawdy wyjątkowa!) ciekawostka dotyczy jednej z historii sezonu 9 – The Sea Devils (1972). 13 marca 1972 roku, w odpowiedzi na emisję trzeciego z sześciu epizodów historii, w biurze ekipy produkcyjnej Doktora Who pojawiło się dwoje pracowników brytyjskiego Ministerstwa Obrony. Podejrzewali oni, że wyemitowany dwa dni wcześniej odcinek trzeci The Sea Devils zawierał materiał filmowy przedstawiający projekt ściśle tajnego prototypu łodzi podwodnej.
W rzeczywistości użyta w serialu łódź podwodna była modelem stworzonym przez projektanta efektów wizualnych Petera Daya. Projekt powstał dzięki zaadaptowaniu zestawu zakupionego przez Daya w jednym ze sklepów sieci Woolworths i połączeniu go z częścią od odkurzacza. Z pomocą Michaela Brianta wprowadził on elementy, które miały nadać rekwizytowi wygląd bardziej zaawansowanego (jednym z takich udoskonaleń były usprawnione śruby okrętowe). Czyniąc to, nieumyślnie uzyskał prototyp niezwykle zbliżony do projektu łodzi podwodnej Polaris, testowanej ówcześnie przez wywiad marynarki wojennej!
1973
Tym razem opowiemy Wam o tym, jak powstała pierwsza historia wielodoktorowa, czyli The Three Doctors (1972-1973) – choć tym razem naciągamy trochę prawdę, bo pierwszy z 4 odcinków wyemitowano jeszcze 30 grudnia 1972 roku. Okazuje się, że sami widzowie oczekiwali w serialu odcinka z kilkoma Doktorami. Terrance Dicks i Barry Letts byli temu przeciwni, dziś pewnie nazwaliby to fanserwisem. Ale kiedy szukali ekscytującej fabuły na otwarcie sezonu 10, uznali, że dadzą temu szansę. Hartnellowi nie podobało się, że serial przestał być programem dziecięcym, ale zarówno on, jak i Troughton, chętnie przyjęli ofertę powrotu.
Początkowo historia miała być o wiele mroczniejsza – wewnątrz czarnej dziury miała się kryć personifikacja Śmierci, a portal do jej świata miał być ukryty we wnętrzu grobowca. Dopiero później do scenariusza dodano Władców Czasu, aby autoryzowali spotkanie kilku Doktorów, a Śmierć została zastąpiona przez Władcę Zła o imieniu OHM, jako że „OHM” to „WHO” do góry nogami. Letts uznał, że to głupi pomysł i adwersarza nazwano ostatecznie Omega, w kontekście „Wielki”. Kolejne zmiany były związane z Hartnellem. Heather Hartnell osobiście pouczyła twórców, że chory na miażdżycę William nie jest w stanie odegrać dużej roli, dlatego jego rolę zredukowano do minimum. Hartnell był słaby, ale powrót sprawił mu dużo radości. Sceny, gdzie Pierwszy spaceruje po ogrodzie, nagrano na podwórku Hartnellów, a resztę aktor odegrał siedząc na krześle w studiu, czytając tekst spoza kamery.
Co do pozostałych Doktorów – powiedzmy, że Drugi i Trzeci byli dobrym odbiciem Troughtona i Pertwee. Jeden był improwizującym lekkoduchem, drugi stonowanym profesjonalistą. Można się zastanawiać ile było gry, a ile realizmu w kłótniach, ale faktem jest, że Patrick Troughton ostatecznie ukorzył się przed Jonem Pertwee jako główną gwiazdą serialu i z czasem panowie bardzo się polubili. The Three Doctors pobiło rekordy oglądalności, a jego sukces wyznaczył trend pod przyszłe rocznicowe (i nie tylko) wielodoktorowe przygody.
I jeszcze jeden drobiazg: to w tej historii Trzeci Doktor po raz pierwszy wypowiada kultową kwestię: „Większa w środku niż na zewnątrz”.
1974
Dzisiaj przeniesiemy się do historii The Time Warrior (1973-1974), którą wyemitowano na przełomie 1973 i 1974 roku. To właśnie w niej zadebiutowali Sontaranie, choć nie tylko oni – ta historia to także debiut Elisabeth Sladen w roli Sary Jane. Gdy Katy Manning opuszczała serial i producent Barry Letts był coraz bardziej zdesperowany w poszukiwaniu kolejnej osoby do roli towarzyszki, obsadzenie Sladen zarekomendował Ron Craddock, producent serialu kryminalnego o policji. Aktorka pojawiła się na przesłuchaniu nie wiedząc, o jaką rolę chodzi i była zaskoczona drobiazgowością Lettsa. Podczas rozmowy Sladen z Lettsem i Pertwee, obaj panowie unieśli kciuki do góry, kiedy była odwrócona do nich plecami. Aktorce zaproponowano rolę, a ta się zgodziła.
W The Time Warrior zastosowano też nową czołówkę z efektem tunelu czasoprzestrzennego, a także wprowadzono nowe logo w kształcie rombu. To samo, które wraca w tym roku w odświeżonej wersji w odcinkach rocznicowych. Ponadto to właśnie w tej historii po raz pierwszy pada nazwa planety, z której pochodzi Doktor – Gallifrey (choć w oryginalnym scenariuszu nazwa brzmiała „Galfrey”). Nie był to jednak pierwszy raz, gdy Whovianie poznali tę nazwę. Już 14 lipca 1973 roku, w dziale z listami 126. numeru magazynu „TV Action”, nazwa „Gallifrey” pojawiła się w odpowiedzi na pytanie o to, skąd pochodzi Mistrz. Nie znaczy to jednak, że to właśnie z tego magazynu pochodzi nazwa planety – zdjęcia do The Time Warrior zakończyły się w czerwcu, a scenariusz został napisany wiosną, dlatego najprawdopodobniej twórcy serialu jedynie przekazali nazwę redaktorom magazynu.
W 1974 roku Trzeci otrzymał też swój drugi samochód – Whomobile. Jego nazwę, pierwotnie jedynie nieoficjalnie promowaną przez Pertwee w wywiadach, ostatecznie wprowadzono również do Whoniwersum (w słuchowisku Glorious Goodwood z Trzecim i Sarą z 2005 roku). Rok 1974 to również rok debiutu Czwartego Doktora, którego siedmiosezonowa era do dzisiaj pozostaje najdłuższą.
1975
Dzisiaj wspomnimy pewne smutne wydarzenie. Jak pamiętacie, William Hartnell odszedł z serialu ze względu na pogarszające się zdrowie. Niestety na początku lat 70. stan zdrowia aktora się pogarszał i w grudniu 1974 roku trafił do szpitala już właściwie na stałe. Na początku 1975 roku Hartnell doznał serii udarów spowodowanych chorobą naczyń mózgowych. 23 kwietnia 1975 roku zmarł we śnie w wieku 67 lat. O jego śmierci poinformowało BBC News, pokazano wówczas Pierwszego ze Stevenem i Dodo w pomieszczeniu kontrolnym TARDIS z odcinka The O.K. Corral, finału historii The Gunfighters (1966). Hartnell był pierwszym członkiem regularnej obsady, który zmarł.
Drugie ważne wydarzenie to emisja Genesis of the Daleks (1975). Scenariusz historii napisał Terry Nation, ale to Barry Letts, znużony dalekowymi historiami, zasugerował, by pokazać ich genezę. Nation potrzebował wprowadzić tu jakąś charyzmatyczną postać, która przemawiałaby w imieniu Daleków, gdyż, jak sam zauważał, słuchanie ich monotonnego głosu na dłuższą metę męczyło. Tak narodził się twórca Daleków: Davros. Miał być czymś pomiędzy ludźmi a Dalekami – tkwił w podtrzymującym życie fotelu, imitującym dalekowy czołg, z bionicznym okiem, robotycznym głosem itd. Rolę powierzono Michaelowi Wisherowi, który wcześniej dubbingował Daleków. Davros nie używał mimiki ani mowy ciała, więc Wisher ćwiczył swoje kwestie na krześle z papierową torbą na głowie (swoją interpretację Davrosa opierał podobno na postaci Bertranda Russella). Genesis… miało mieszane recenzje, co wynikało z coraz większej brutalności w serialu. Nowy producent, Philip Hinchcliffe, uważał dotychczasowych Daleków za śmiesznych i chciał ukazać ich okrucieństwo. Jednak współcześnie, Genesis of the Daleks jest powszechnie lubiane, a wydarzenia ukazane w tej historii były wielokrotnie przywoływane w EU jako zalążek Wojny Czasu. Sam Davros również wzbudził zainteresowanie i w serialu powracał jeszcze sześciokrotnie, grany przez 3 aktorów, z których najsłynniejszym jest Terry Molloy. Wystąpił też w licznych książkach i komiksach oraz słuchowiskach w interpretacji Molloya.
1976
Tym razem mamy dwie ważne historie: pierwsza, której echa zabrzmią dopiero po latach oraz druga, która od razu stała się przełomem.
The Brain of Morbius (1976) opowiada o nikczemnym Władcy Czasu, który rozbił się na obcej planecie, a jego asystent budował mu nowe ciało z fragmentów martwych kosmitów. Reżyserowi bardzo zależało, aby asystenta zagrał Peter Cushing, w owym czasie odtwórca Fankensteina w cyklu wytwórni Hammer. Scenariusz napisał Terrance Dicks, ale Holmes wprowadził w nim tyle zmian, że Dicks kazał wykreślić swoje nazwisko i w napisach widnieje jako Robin Bland. Istotnym pomysłem Dicksa, który zachowano w niezmienionej formie, były Siostry z Karn, starożytna sekta kosmicznych wiedźm, oddających cześć Świętemu Płomieniowi. Siostry budziły fascynację, ale nie pojawiły się więcej w Klasykach. Dopiero w latach 90. powieść Cat’s Cradle: Time’s Crucible ujawniła, że Siostry pochodzą z Gallifrey, z rodu Pythii, który został wygnany przez Rassilona. Wydarzenie to nazwano Wielką Schizmą i stało się ono istotnym elementem mitologii świata Doktora. Dziś Siostry pojawiają się sporadycznie w serialu oraz Rozszerzonym Uniwersum (EU). Ale The Brain of Morbius ujawnia coś jeszcze. Pod koniec pewna maszyna wyświetla poprzednie twarze Doktora. Nieoczekiwanie poza 3 znanymi, ukazuje się 8 dodatkowych. Serial nie podaje kim one są, jednakże Philip Hinchcliffe w swoich notatkach jednoznacznie opisał je jako „poprzednie inkarnacje Doktora”. Scena wywołała niemałe poruszenie wśród fanów, lecz sekwencja pozostała bez komentarza ze strony samego Doktora, aż do odcinka Dzieci spoza Czasu (2020) – ale do tego jeszcze dojdziemy.
The Deadly Assassin (1976) natomiast zabiera nas na Gallifrey. To tutaj poznajemy obyczaje i kultowe szaty Władców Czasu. Przedstawiona zostaje hierarchia administracyjna, złożona z kanclerzy i kasztelanów, zostaje ujawniony limit 12 regeneracji Władców Czasu oraz kompletna degrengolada ich społeczeństwa. Dotychczasowe odcinki ukazywały ich jako mściwych i niemal boskich obserwatorów, którzy strzegą praw czasu i mogą je naruszyć, jeżeli uznają to za stosowne. Holmes przeanalizował to wszystko i uznał ich działania za niespójne. Dlatego napisał historię, która demitologizowała Władców Czasu, ukazując ich jako hipokrytów, którzy manipulują wydarzeniami we Wszechświecie w imię jakiegoś zmyślonego porządku. Wpisał nawet w fabułę odpowiednik amerykańskiej CIA, czyli Celestialną Agencję Interwencyjną, aby przyrównać Gallifrey do skorumpowanego rządu USA. Już sam tytuł jest zaczepką – „Zabójczy Zamachowiec” brzmi jak kuriozalna tautologia, lecz Holmes twierdził, że tytuł ma sens, bo w historii zdarzali się nieskuteczni zamachowcy. Tytułowym zamachowcem okazuje się być Mistrz, który powraca 4 lata po śmierci Delgado i już wkrótce stanie się regularnie powracającym antagonistą. Fani ostro skrytykowali tę historię, ale przełom się dokonał i holmesowa wizja Gallifrey wkrótce zdominowała serial oraz całe EU.
1977
1977 rok przyniósł kolejne nowości, jeśli chodzi o towarzyszy Doktora. Leela początkowo powstała jako pomysł producenta Phlipa Hinchcliffe’a i edytora scenariuszy Roberta Holmesa. Chcieli oni postaci na wzór Elizy Doolittle ze sztuki George’a Bernarda Shawa Pigmalion – bystrej, ale niewykształconej dzikuski, która mogłaby uczyć się od Doktora. Scenarzysta Chris Boucher zaproponował historię The Mentor Conspiracy, w której pojawiała się postać o imieniu Leela, która spełniała te wymogi. Wprawdzie historia ta ostatecznie nie powstała, ale Leela została wykorzystana w The Face of Evil (1977) jako połączenie Emmy Peel z The Avengers i Lajli Chalid, działaczki Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny i terrorystki. Boucher został poproszony o napisanie dwóch wersji zakończenia – w jednym Leela miała odejść z Doktorem, w drugim nie. Wkrótce potem zdecydowano, że Leela zostanie towarzyszką, lecz planowano jej pojawienie się jedynie w trzech historiach. Ostatecznie została ona z Doktorem także w 15 sezonie.
Drugim istotnym towarzyszem, który powstał w 1977 roku, jest K9! Zadebiutował on w historii The Invisible Enemy (1977). Początkowo nazywał się FIDO, ale ostatecznie został przemianowany na K9 Mark I. Miał też wyglądać inaczej – K9 miał być grany przez niskorosłego aktora w kostiumie wielkiego dobermana. Ówczesny producent Doktora Who, Graham Williams, nie zgodził się na to, uważając, że robot nie może wyglądać jak ktoś przebrany za robota. Pojawienie się K9 rozpoczęło też siedmioletni okres, w którym razem z Doktorem podróżowały postacie, które nie były ludźmi.
W przerwie produkcyjnej pomiędzy sezonami z 1976 i 1977 roku gotyckie wnętrze TARDIS zaprojektowane dla większej wygody ekipy filmowej zostało złożone w magazynie. Jednakże drewniane ściany scenografii okazały się jej największą wadą – odkształciły się, gdy nie były używane. Uszkodzenia były zbyt poważne, by je naprawić, dlatego też musiano stworzyć zamiennik oparty na starym projekcie wnętrza TARDIS. Pozostało ono w użyciu już do 25 sezonu, czyli prawie do końca Classic Who.
Rok ten jest też przełomowy także pod kątem fanowskim. 6 sierpnia, dwa dni po zakończeniu zdjęć do Image of the Fendahl (1977), w Londynie odbył się PanoptiCon – pierwszy na świecie konwent w całości poświęcony Doktorowi Who. Wydarzenie było zorganizowane przez Doctor Who Appreciation Society, a gośćmi byli m.in. Tom Baker i Louise Jameson.
1978
Zaczniemy od The Invasion of Time (1978), które wyemitowano na początku roku jako finał sezonu 15. Powodem powstania tej historii znów były pieniądze – miniony rok nadwyrężył budżet, a użycie kostiumów i scenografii z The Deadly Assassin (1976) pozwalało sporo zaoszczędzić. Tak powstała opowieść, która kontynuuje holmesową wizję Władców Czasu jako spiskujących polityków. Dowiadujemy się też, że na Gallifrey panują podziały klasowe i Władcy Czasu są w istocie rangą przyznawaną tylko wybrańcom. Niżsi klasą, Shoboganie, muszą żyć na pustkowiach. Doktor prowadzi tymczasem własną grę i zostaje mianowany Lordem Prezydentem. Na koniec okazuje się, że zrobił to, aby ochronić planetę przed inwazją i ustępuje, a władzę przekazuje kanclerzowi Borusie. Ówczesna towarzyszka, Leela, miała zginąć w tej historii, oddając życie za Doktora, ale uznano to za zbyt brutalne i dopisano jej na szybko mało wiarygodny wątek romantyczny. Tym sposobem Leela opuściła Doktora, by związać się z Władcą Czasu, Andredem. Pomysł krytykowała sama aktorka, ale chyba wyszło jej to na dobre – Leela stała się dzięki temu jedną z głównych bohaterek serii słuchowisk Gallifrey. Warto też wspomnieć, że The Invasion of Time prezentuje nam najwięcej wnętrz TARDIS w całych Klasykach, łącznie ze słynnym basenem.
Z kolei we wrześniu tegoż roku wystartował sezon 16. Graham Williams zażyczył sobie, żeby tym razem nadać odcinkom motyw przewodni, najlepiej coś o poszukiwaniu jakiegoś mistycznego artefaktu. Tak powstała koncepcja Klucza Czasu. W Klasykach jeszcze parokrotnie pojawiały się podobne motywy spajające kilka historii w jedną opowieść – Trylogia E-Przestrzeni w sezonie 18; Trylogia Czarnego Strażnika w sezonie 20. Towarzyszem Doktora zostaje odtąd inny Władca, a właściwie Władczyni Czasu – Romana, późniejsza Lady Prezydent Gallifrey i główna bohaterka wspomnianej serii słuchowisk, w której razem z Leelą usiłuje zaprowadzić ład i porządek na planecie.
No i na koniec zwróćmy uwagę, że właśnie w sezonie 16 wyemitowano The Stones of Blood (1978), czyli setną historię Doktora Who. Hip, hip, hurra!
1979
Był 17 października 1979 roku, kiedy w kioskach ukazał się pierwszy numer nowego tygodnika: „Doctor Who Weekly”, magazynu, który znamy dziś pod nazwą „Doctor Who Magazine”! Wszystko zaczęło się podobno na Worldconie 1979 w Brighton, kiedy to pracujący w brytyjskim oddziale Marvel Comics Dez Skinn uzyskał od Grahama Williamsa zgodę na utworzenie czasopisma (pomysł poparł zresztą Tom Baker). Miało ono publikować teksty publicystyczne oraz krótkie, czarno-białe komiksy. Z początku komiksów były trzy, ale to główna linia z przygodami bieżącego Doktora (pierwszym był The Iron Legion z Czwartym) zyskała największą popularność i jest wydawana do dziś. Magazyn radził sobie nieźle, ale w 1980 zagroziło mu zamknięcie, kiedy Marvel zaczął szukać oszczędności. Wtedy redakcja podjęła decyzję o transformacji tygodnika w miesięcznik i w numerze 44 zmieniła tytuł na „Doctor Who – A Marvel Monthly”. Plan zadziałał. Magazyn publikował coraz więcej tekstów i coraz ambitniejsze komiksy, co zaowocowało tak słynnymi tytułami jak The Tides of Time i Voyager. W 1985 miesięcznik zmienił nazwę na dzisiejsze „Doctor Who Magazine”.
Kiedy w 1989 roku anulowano serial, redaktor John Freeman zawzięcie walczył o utrzymanie magazynu. Było to szczególnie ważne dla fanów, bo komiksy były jedynym źródłem dalszych przygód Doktora. Trud się opłacił i kiedy w 1993 roku zbliżała się 30. rocznica premiery Doktora Who, pozycja magazynu była już silna i stabilna. A kiedy na początku 1996 roku ogłoszono, że Paul McGann zostanie Ósmym Doktorem, popularność DWM wzrosła jeszcze bardziej. Magazyn zarabiał tak dobrze, że wraz z początkiem roku 2001, w numerze 300, komiks zaczął być drukowany w kolorze.
Dziś DWM liczy sobie prawie 600 numerów. Redakcja przez lata otrzymywała listy od młodych fanów, wśród których zdarzali się późniejsi autorzy i aktorzy, jak Paul Cornell i Peter Capaldi. Jest wg Księgi Rekordów Guinnessa najdłużej wydawanym czasopismem poświęconym serialowi telewizyjnemu. PS: z niecierpliwością czekamy na numer 879!
1980
Dzisiejszy wpis będzie poświęcony osobie, której nazwiskiem naznaczone jest ostatnie 9 lat Classic Who – Johnowi Nathanowi-Turnerowi (JNT). Jaką rolę odegrał on w ostatnich latach klasycznego Doktora Who?
Nathan-Turner rozpoczął pracę przy serialu w 1969 roku, jeszcze jako asystent produkcji. W 1980 zastąpił Williamsa i stał się ostatnim producentem Classic Who. Nie znaczy to, że umyślnie działał serialowi na szkodę, wręcz przeciwnie: JNT sam był wielkim fanem, nie podobały mu się jednak odcinki powstałe pod pieczą Williamsa i był zmęczony postacią Czwartego. W sezonie 18, kiedy przejął stery, pożegnaliśmy Czwartego, Romanę oraz K9. W miejsce ekscentrycznego do granic Toma Bakera wprowadził bardziej stonowanego Piątego, granego przez Petera Davisona, najmłodszego jak dotąd Doktora.
JNT stawiał na młode talenty i był otwarty na nowych scenarzystów. To dzięki niemu Andrew Cartmel, mimo znikomego doświadczenia w telewizji, został redaktorem scenariuszy i zapewnił nam najlepsze odcinki Siódmego Doktora. JNT stawiał również na reprezentację – wprowadzona w sezonie 19 Janet Fielding była Australijką, zaś Nicola Bryant (sezon 21) grała Amerykankę (obie dziewczyny zostały nowymi towarzyszkami). Ponadto, Nathan-Turner organizował spotkania prasowe i walczył o rozgłos, tworząc fabuły z rozmachem – egzotyczne lokalizacje, słynne lądowanie statku kosmicznego na terenie miasta… to były ogromne osiągnięcia, zwłaszcza jak na doktorowy budżet. Jednocześnie bardzo pilnował, aby do prasy nie wyciekły wieści o fabule, aby fani mogli przeżyć wstrząs podczas seansu. I być może to była jego największa wada. Nathan-Turner był aż za bardzo fanem.
Późniejsi twórcy, Russell T Davies i Phil Collinson, również byli fanami, ale wiedzieli, że muszą produkować przede wszystkim jakościowy program telewizyjny. Nathanowi-Turnerowi brakowało tej równowagi i zrozumienia dla szerokiej widowni. Brakowało mu też ogłady w kontakcie z włodarzami BBC. Był impulsywny, często arogancki i słaby w politycznych rozgrywkach. A wierchuszka nie lubiła science-fiction ani nowego Doktora, Colina Bakera. Kiedy zarządzono osiemnastomiesięczną przerwę w produkcji, a później usunięcie Szóstego Doktora i powrót do bardziej dziecinnej formy, JNT nie miał wystarczającej siły przebicia, aby tym zmianom zapobiec, a one były w rezultacie początkiem końca Classic Who. Ostatecznie serial anulowano, a John Nathan-Turner, który odszedł przedwcześnie w 2002 roku, nie dożył decyzji o wznowieniu serialu, który tak uwielbiał.
1981
Rok ten był swego rodzaju kamieniem milowym pod kątem budowania telewizyjnego Whoniwersum – to właśnie na początku lat 80. zaproponowano powstanie serialu K9 and Company, czyli spin-offa Doktora Who. Ostatecznie powstał tylko jeden odcinek, będący pilotem serialu. Został on wyemitowany jako świąteczny odcinek specjalny na BBC1 w 1981 roku, co zdarzyło się po raz drugi w historii Doktora Who. Odcinek trwał ponad 50 minut – po raz pierwszy pojedynczy odcinek był dłuższy niż pół godziny. Początkowo miał trwać nawet 90 minut, ale nie zgodziło się na to szefostwo BBC. Był to jednocześnie jedyny spin-off w czasach Classic Who, który osiągnął etap realizacji.
W serialu miała powrócić Elisabeth Sladen jako Sara Jane, a także John Leeson w roli głosu tytułowego robotycznego psa, a konkretnie jego trzeciej wersji. Odcinek pilotażowy został wyprodukowany przez Johna Nathana-Turnera, o którym pisaliśmy więcej wczoraj. JNT proponował też, żeby Sara Jane otrzymała K9 od Mistrza, a nie od Doktora, ale nie zrealizowano tego pomysłu. Podobny pomysł wykorzystano jednak w pierwszej serii Przygód Sary Jane. Sceny w studiu były kręcone w Pebble Mill Studios w Birmingham, co czyni odcinek jedną z dwóch klasycznych historii, do których zdjęcia w studiu miały miejsce poza Wielkim Londynem.
Wprawdzie po odcinku zatytułowanym A Girl’s Best Friend serial nie był kontynuowany, jednak miał on wpływ zarówno na Sarę Jane, jak i na całe Whoniwersum. Przedstawiono historię rodziny towarzyszki Doktora, co było wykorzystywane w historiach Uniwersum Rozszerzonego, które były osadzone po jej odejściu z TARDIS. Ponadto większość historii z Sarą Jane bez udziału Doktora powstałych po 1981 roku, jak Przygody Sary Jane czy School Reunion z Dziesiątym, wykorzystywały informacje z serialu K9 and Company, żeby przedstawić jej postać.
1982
Sezon 19 dał nam 7 barwnych i różnorodnych przygód, z których prawie każda zapisała się w historii Doktora Who. Począwszy od Castrovalvy (1982), czyli pierwszej przygody Piątego Doktora. Chodzi o napisy końcowe, w których Doktor był dotąd ujmowany jako „Doctor Who” lub nawet „Dr. Who”. Tutaj jednak zaczął być podpisywany jako „The Doctor”. Film z 1996 roku, co ciekawe, nie podał żadnego podpisu (jest tylko: „starring Paul McGann”), zaś po wznowieniu serialu, napisy w serii 1 znów podają „Doctor Who”. Lecz kiedy David Tennant przejął stery TARDIS jako Dziesiąty Doktor, poprosił aby wrócić do formy „The Doctor”, która została do dziś.
Druga zmiana weszła w historii The Visitation (1982), w której Doktor powstrzymuje inwazję Tereleptilów. W jednej ze scen chce użyć śrubokręta sonicznego, a wtedy Tereleptilowie wytrącają mu go z rąk i wysadzają go. Doktor stwierdził, że to tak jakby ktoś skrzywdził jego przyjaciela. Atrybut nie pojawił się już nigdy więcej w Klasykach i była to jedna ze zmian wprowadzonych przez wspominanego w poście na 1980 rok Johna Nathan-Turnera, który uważał, że śrubokręt stał się zbyt prostym narzędziem fabularnym do rozwiązywania problemów. Ciekawe co by było, gdyby obejrzał odcinki z Jedenastym…
Z kolei Black Orchid (1982) naznacza serial jako ostatnia przygoda czysto historyczna, czyli taka, w której jedynym nieziemskim elementem fabuły jest Doktor.
A na koniec – Earthshock (1982). Nathan-Turner trzymał jej fabułę w ścisłym sekrecie, aby widzowie sami przeżyli szok. Po pierwsze, po 7 latach znów pojawili się tu Cybermeni. Po drugie, uznano, że 3 towarzyszy naraz w TARDIS to zbyt wiele, dlatego postanowiono uśmiercić jednego z nich, Adrica. Faktem jest, że już w sezonie 3 widzieliśmy śmierć Katariny, Breta Vyona i Sary Kingdom, ale Adric był w serialu już od poprzedniego sezonu i stał się pierwszym długoterminowym towarzyszem, który zginął w imię Doktora. Został wspomniany w rozmowie między Tegan i Doktorem w zeszłorocznym odcinku Potęga Doktor (2022).
1983
W listopadzie 1983 roku wyemitowano The Five Doctors (1983), odcinek celebrujący 20. rocznicę serialu. Pierwsze propozycje scenariusza przygotował Robert Holmes, ale ostatecznie odmówił realizacji projektu. Prace przejął Terrance Dicks i stworzył opowieść o pięciu Doktorach, którzy zostali porwani ze swoich linii w czasie, w celu wciągnięcia ich do jakiejś śmiertelnej gry. Co ciekawe, w wersji Holmesa antagonistą miał być Mistrz, który razem z Cybermenami miał porywać Doktorów, aby pozyskać jego DNA i stworzyć Cyberwładców/Cyberlordów. Brzmi znajomo?
Nathan-Turner (JNT), o którym pisaliśmy niedawno, starał się sprowadzić na plan wszystkich Doktorów i wielu towarzyszy. Hartnell już nie żył, dlatego zastąpił go Richard Humdall. Tom Baker długo się wahał i finalnie odmówił po przeczytaniu scenariusza, podobno nie pasował mu tak mały czas ekranowy. Na potrzeby zdjęć pamiątkowych, JNT zamówił więc figurę woskową Czwartego Doktora. Oprócz tego mamy Cybermenów, Daleków oraz Mistrza. Mamy też kolejny powrót na Gallifrey, na której władzę nadal sprawuje Borusa, a my dowiadujemy się więcej o Rassilonie i mrocznej historii Władców Czasu.
Mimo ciekawej fabuły, odcinek jest wyraźnie przesycony mało znaczącymi cameo, a największy niedosyt pozostawia udział Susan – jej spotkaniu z Doktorem brakuje głębi. Co więcej, JNT nie lubił koncepcji, że Susan jest wnuczką Doktora i nie chciał wspominać o tym, że Doktor mógłby mieć potomstwo. W tym samym roku, redaktor scenariuszy Eric Saward, napisał opowiadanie Birth of a Renegade, z którego wynika, że Susan jest ostatnią żyjącą potomkinią Rassilona, która przypadkiem znalazła się w TARDIS Doktora i została przez niego przygarnięta.
Na koniec Doktorzy odkrywają, że to Borusa ich porwał, w ramach swojego planu przebudzenia Rassilona i uzyskania od niego nieśmiertelności. Uczynienie z Borusy zdrajcy również było pomysłem Sawarda. Rassilon ukarał Borusę za zachłanność i obrócił go w kamień. Kiedy Piąty poinformował kanclerz Flavię o niedyspozycyjności Borusy, Flavia oznajmiła, że w takim wypadku to Doktor powinien wrócić na stanowisko Lorda Prezydenta. Słysząc to, Doktor wsiadł do TARDIS i uciekł po raz kolejny, stwierdzając z uśmiechem, że przecież tak właśnie się to wszystko zaczęło.
1984
Dziś wspominamy człowieka uznawanego za jednego z najlepszych reżyserów w historii Doktora Who – Graeme Harpera. Jego oficjalnym debiutem było wyemitowane właśnie w 1984 The Caves of Androzani, czyli historia regeneracyjna Piątego Doktora. Oficjalnym, bo 3 lata wcześniej, w sezonie 18, pomógł ukończyć historię Warriors’ Gate (1981) podczas nieobecności właściwego reżysera.
Już przy The Caves of Androzani Harper wykazał się nowatorskim podejściem, kinowym stylem i dużym zaangażowaniem. Stosował bardziej zróżnicowane ujęcia, narzucał większą dynamikę pracy kamery i – w przeciwieństwie do wielu swoich poprzedników – osobiście przebywał na planie podczas zdjęć. Jego praca od razu została doceniona, sam Peter Davison oznajmił, że być może zostałby w serialu na dłużej, gdyby więcej reżyserów miało takie podejście jak Harper. Charakterystycznym detalem jego odcinków stało się zbliżenie na twarz postaci widzianą przez okrągłą szybę, szkło powiększające itp.
Liczne pochwały sprawiły, że Nathan-Turner chętnie angażował Harpera w kolejne odcinki – już rok później wyreżyserował finałową historię sezonu 22, Revelation of the Daleks (1985). Miał też reżyserować jedną historię z sezonu 23 oraz film The Dark Dimension na 30 rocznicę serialu, ale oba projekty zostały odwołane.
Kiedy ogłoszono powrót serialu, Harper sam zaproponował Daviesowi swój wkład i finalnie zrealizował aż 12 odcinków New Who, w tym takie perełki jak: Rise of the Cybermen (2006), The Age of Steel (2006), Army of Ghosts (2006), Doomsday (2006), Utopia (2007), ostatnie trzy odcinki serii 4 oraz The Waters of Mars (2009). Oprócz tego pomagał przy odcinkach Last of the Time Lords (2007) i Partners in Crime (2008). Wyreżyserował też miniodcinek Time Crash (2007) i 3 historie (6 odcinków) Przygód Sary Jane. Jest jedynym reżyserem Classic Who, który powrócił do serialu po jego wznowieniu.
1985
Przybywamy do roku, w którym serialowi poważnie groziło anulowanie, choć wydawało się, że Doktor Who jeszcze nigdy nie był tak popularny. Dwa lata wcześniej serial obchodził przecież swoje 20-lecie z wielodoktorowym odcinkiem The Five Doctors (1983).
Wyniki oglądalności były całkiem przyzwoite (średnio 7 milionów widzów), jednak świeżo mianowany dyrektor BBC One Michael Grade otwarcie przyznawał, że nie lubi Doktora Who. W programie Room 101 powiedział: „Uważam to za bzdury. Uważam, że to żałosny [serial]. Widziałem Gwiezdne wojny, Bliskie spotkania trzeciego stopnia oraz E.T., a później musiałem oglądać te kartonowe rzeczy uderzające w podłogę, próbując wystraszyć dzieciaki. No po prostu siedzisz i się z tego śmiejesz”.
Jego misję anulowania Doktora wspierał dyrektor ds. serii i seriali, Jonathan Powell. Wyjaśniał on później, że czuł, że serial umiera z powodu zaniedbań i wpadł w błędne koło –nie odnosił sukcesu, nie dostawał więc większych funduszy, dlatego dalej nie odnosił sukcesów. Dlatego też jedynym sposobem wyjścia z tej sytuacji było według Powella anulowanie serialu.
W tym samym czasie BBC bardzo chętnie inwestowało w nowe produkcje i – co warto zauważyć – znaczna część programów, które zaczęły być emitowane w 1985 roku, istnieje do dzisiaj (jak Eastenders czy Na sygnale). Dzięki anulowaniu Doktora Who można byłoby zwiększyć budżet tych seriali.
Redaktor scenariuszy Eric Saward uważał, że „po prostu usunięto nas, bo uważano, że jesteśmy okropni”. Powiedziano mu niewiele więcej poza tym, że „serial wymaga odpoczynku i przemyślenia”, a decyzją Grade’a serial wraca do formatu 25-minutowych odcinków, w których BBC oczekuje więcej komedii. Tymczasem sezon 22 był mroczniejszy i miał kilka bardziej brutalnych momentów. Saward chciał „popuścić hamulce”, jeśli chodzi o przemoc – uważał, że powinna być pokazana, żeby była prawdziwa. Jednakże jego zdaniem argumenty o przemocy w serialu pojawiły się dużo później, gdy szukano wymówek, by zdjąć program z ramówki.
Zaczęto bronić serialu. Fani grozili nawet protestowaniem z Dalekami przed parlamentem do momentu przywrócenia serialu, a (jak wspominał Grade) „trójka fanów pisała tysiące listów”. Pomoc przyszła też ze strony JNT, a właściwie jego partnera, który zasugerował, żeby nagrać coś, co zwiększy świadomość o sytuacji serialu. Tak zrodził się pomysł stworzenia piosenki Doctor in Distress, w której nagrywaniu udział wzięli aktorzy z serialu. Melodię do niej napisał sam Hans Zimmer! Niestety piosenka nie odniosła wielkiego sukcesu, a BBC odmawiało jej emisji radiowej (ponoć ze względu na jej niską jakość).
Ostatecznie pod naciskiem krytyki BBC wycofało się ze swojej decyzji, kasację zmieniając w 18-miesięczną przerwę w emisji.
Na tym na dzisiaj koniec podróży TARDIS. Jak widać, w klasycznej erze sporo się działo. Jutro przyjrzymy się kasacji serialu oraz Latom Dziczy, czyli okresowi sprzed wznowienia serialu. Tymczasem zapraszamy Was do dyskusji na TARDISawce i na Discordzie. Dajcie znać, co myślicie o naszym cyklu „60 dni Doktora” oraz wpadnijcie pogadać o tegorocznych odcinkach, przeszłych i przyszłych! Nie może Was zabraknąć w żadnym z tych miejsc!