10 lat minęło – The Unquiet Dead

Podróż do przeszłości, niedokończona powieść i morderczy gaz, czyli oglądamy noc żywych trupów.

Po dwóch odcinkach autorstwa Russella T Daviesa przyszedł czas na scenariusz człowieka, który jako jeden z nielicznych wytrwał z Doktorem przez ostatnie dziesięć lat. Przez ten czas zebrał zarówno grono wielbicieli, jak i przeciwników. Krótko mówiąc, trzeci odcinek pierwszej serii napisał Mark Gatiss. Czy był to w związku z tym odcinek zupełnie inny niż dwa poprzednie? Przypomnijmy sobie.

TheUnquietDead-2015-04-09-2Po przygodzie w teraźniejszości i w odległej przyszłości przyszła kolej na czasy minione – specjalność Gatissa. Znajdujemy się w dziewiętnastym wieku. Dzieją się rzeczy niezwykłe, zmarli wstają z trumien i chodzą po mieście. Przecież to nic dziwnego, że tak się dzieje, a jaka to jest frajda dla okolicznej, znudzonej brakiem telewizji i Internetu ludności. Wkrótce pojawia się także gwiazda odcinka, pisarz Charles Dickens, na którego przedstawienie przychodzi nasza nieco sztywna bohaterka i jak się okazuje – nie budzi to spodziewanego entuzjazmu reszty publiczności. Wszyscy z wrzaskiem uciekają, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – przynajmniej Doktor jest szczęśliwy.
TheUnquietDead-2015-04-09-3Niedługo potem Doktor i Rose poznają bliżej Dickensa, który okazuje się być już staruszkiem u schyłku życia. Bardzo szybko udaje im się ustalić również, w jaki sposób powstają owe zombie ze świecącymi obliczami. Nie mamy tu rozbudowanej zagadki jak poprzednim odcinku ani bezsensownie poszarpanej niczym stara szmata historii jak w przypadku otwarcia. Warta, zdecydowana, szybka akcja oparta na niezwykle prostym motywie – oto siła tego odcinka.

Po festiwalu wielkiego trzeszczenia głównych przeciwników w dwóch pierwszych odcinkach dostajemy adwersarza, którego cielesnej postaci de facto nie widzimy, ale mimo to podoba się najbardziej ze wszystkich dotychczas pokazanych. Nie jest absurdalny ani nazbyt komiczny, ale za to tajemniczy i nieco straszny. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że duchy poruszające się przy pomocy gazu to pomysł banalny (miałyby używanie w dzisiejszym świecie kuchenek gazowych), ale co najważniejsze – skuteczny i trzymający w napięciu do samego końca.

TheUnquietDead-2015-04-09-1Akcja rozwiązuje się w nieco przykry sposób, a sytuację ratuje pokojówka trefnego właściciela domu pogrzebowego (trupy uciekające z trumien i biegające po mieście to raczej kiepska kampania reklamowa). Gwyneth, by powstrzymać duchy przed opanowaniem Ziemi, poświęca swoje życie. Wcześniej, będąc niejako w transie, wspomina Ostatnią Wielką Wojnę Czasu. Nowy widz dostaje kolejną dawkę wiedzy o Doktorze, ale wciąż pozostaje pewien niedosyt.

Generalnie można zaobserwować stopniowy wzrost jakości odcinków. Po słabym pierwszym i całkiem niezłym drugim dostaliśmy naprawdę dobry trzeci (może dlatego, że pozbyto się trzeszczących potworów). Widzimy świetnie ubraną Rose (nawet ja to zauważyłem), która swoją empatią zaczyna przekonywać do siebie widza. TheUnquietDead-2015-04-09-4Oczywiście chwilę później musi zepsuć całe dobre wrażenie jakimś głupim wyskokiem… Widzimy świetnego Doktora, który cieszy się jak dziecko, a im większe są kłopoty, tym większa jego radość. Ale na koniec zmarnowany potencjał, czyli Charles Dickens. Niestety, ale twórcy serialu chyba traktują każdą taką „gwiazdę odcinka” bardziej jak pretekst do zapoznania widza z kulturą brytyjską niż jako istotny element fabuły. Postać jest napisana tak, że gdyby jej nie było, to nie robiłoby to zbyt wielkiej różnicy.  A osobiście żałuję, że sam pisarz nie dokończył swojej ostatniej opowieści i że nie wyglądała ona właśnie tak jak The Unquiet Dead.

A jak Wy wspominacie ten odcinek?



Mateusz K. - sympatyczny student geografii, miłośnik literatury przygodowej i takiego też kina. Dziwny człowiek, który uwielbia psychologię i amatorsko się nią zajmuje (obserwuje ludzi). Poza tym bardzo lubi pisać.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *