Steven Moffat i Peter Capaldi zostaną z nami kolejny rok

Dwa kolejne raporty zdają się potwierdzać, że Steven Moffat oraz Peter Capaldi powrócą do serialu w przyszłym roku.

Peter Capaldi dołączył do obsady serialu w 2013 roku w roli Dwunastego Doktora, a na BBC One obecnie emitowana jest już druga seria z jego udziałem. Seria dziesiąta będzie z kolei szóstą, którą prowadzić będzie Steven Moffat jako producent wykonawczy.

W rozmowie z serwisem Observer.com Moffat powiedział:

Przymierzam się już do nowej serii i jest to okropne. Muszę robić wszystko jeszcze raz.

Zapytany dodatkowo, z czego w Doktorze Who jest ostatnio najbardziej dumny, odparł:

Mamy kilku nowych scenarzystów, którzy moim zdaniem świetnie się spisali. To przede wszystkim Jamie Mathieson i Peter Harness – dzięki Bogu za świeże spojrzenie! Niesamowicie się cieszę z ich wkładu w serial. No i Sarah Dollard i Cat Tregenna, świeża krew jest zawsze bardzo cenna.

The Mirror doniósł zaś ostatnio, że Peter Capaldi postanowił zostać jeszcze „na co najmniej jedną serię”. Najwyraźniej zgodził się na „nowy roczny kontrakt z otwartą opcją przedłużenia na kolejny rok”.

Źródło z BBC z kolei twierdzi:

Peter jasno dał do zrozumienia, że będzie szczęśliwy, grając Doktora tak długo jak BBC – i widzowie – będą go chcieli… Jest gotowy wcielać się w Doktora trzy lata, by pozamykać wszystkie swoje historie. Oznacza to, że będzie z nami do końca przyszłego roku. Któż wie, co będzie dalej?

A jakie są wasze oczekiwania odnośnie 10 serii? Nie wydaje Wam się, że Moffat wygląda na zmęczonego?

Źródło: CultBox



Uwielbia herbatę, seriale (zwłaszcza brytyjskie) i superbohaterskie filmy. W przerwach pomiędzy seansami kolejnych odcinków lub filmów, udaje że studiuje. Gdyby mogła nie dorastałaby.

Gallifrey.pl  wszystko o serialu Doctor Who

8 thoughts on “Steven Moffat i Peter Capaldi zostaną z nami kolejny rok

  1. Moim zdaniem Moffat jako showrunner już zrobił swoje. Świeża krew przyda się. Bardzo chętnie zobaczyłbym jego odcinki, gdyby ktoś inny był przy sterach tak jak to miało miejsce w erze RTD, w tym czasie na prawdę odcinki Moffata to były odcinki wyróżniające się. Nie mówię, że późniejsze są złe, kilka jest rewelacyjnych, a wszystkie zawsze jakiś poziom trzymają (czego nie dało się powiedzieć o RTD). Teraz w takim razie kto: Toby Whithouse, Mark Gatiss, a może ktoś inny? I pisze to jako fan SM.

    1. Dajmy czas nowym, niech ten Moffat jeszcze trochę pobędzie, to może któryś z nowych się wybije. Bo szczerze, Mark Gatiss jakoś mi nie podchodzi, żaden jego odcinek nie był wybijający. Z innych weteranów to tylko Toby Whithouse się wybija, każdy z jego odcinków jest dla mnie pamiętliwy i często do nich wracam, może poza „School Reunion”, który jest pamiętliwy raczej ze względu na Sarah-Jane aniżeli ze względu na scenariusz. Choć z drugiej strony brakuje mi u niego jakiejś takiej rysy, czegoś co by go wyróżniało. Chodzi mi o coś takiego, już abstrahując od Doctora Who, jak to coś co sprawia, że czytasz coś od Gaimana to od razu wiesz, że to Gaiman, czy jak oglądasz coś od Burtona, wiesz, że to Burton.

      Tym nowym scenarzystą na którego liczę jest jeden z wymienionych przez Moffata – Jamie Mathieson. Dopiero w 2 sezonach pisał i napisał „Mummy…”, „Flatline” i „The Girl Who Died”. Jeśli w 10 serii też będzie pisał to będę szczęśliwy.

  2. O ile w drugiej połowie dziewiątej serii nie będzie takowych wątków, byłbym bardzo szczęśliwy gdyby w nowej serii kontynuowana tajemniczą historię z „Listen”, oczywiście by odcinek ten nie wyjawił jednocześnie wszystkich możliwych tajemnic schowanych w „Listen”, ale je powoli i dosyć epicko jak na ten serial, wyjaśniał.

    Miłe byłoby dla mnie zobaczyć znowu Slitheenów, albo może inną Raxacoricofallapatoriańską rodzinę, być może bardziej żądną krwi, zysku i bardziej morderczą niż pierdzące, zielone żabki chowające się wśród grubych polityków.

  3. Uważam, że Moffat już się wypalił. Wg mnie marnie poprowadził poprzedni sezon (chodzi mi o wątek łączący) w porównaniu do wcześniejszych. W obecnym dał sobie trochę na spokój, ale i tak otwarcie 9 serii w jego wykonaniu wzbudziło bardzo mieszane uczucia. Ostatnio również można zauważyć, że serial stracił swą „filmowość” (chociaż trailery są epickie), którą charakteryzowały się odcinki z Mattem Smithem czy ostatnie historie Tennanta. Być może to wina niedoświadczonych reżyserów… Wystarczy porównać stronę techniczną „Eleventh Hour” (praca kamery, montaż) z którymś odcinków z 8 czy 9 sezonu. Ba, nawet scenografia w nowych sezonach jest strasznie generyczna (chodzi mi o odcinki, których akcja ma miejsce w przyszłości, kosmosie czy gdzieś tam). Natomiast Capaldi powinien zostać jak najdłużej, czy to z Moffatem czy bez. :)

  4. Proszę, niech Capaldi zostanie trochę dłużej, te 3 serie to według mnie za mało dla jednego Doctora, serial ogladam odkąd zakończyła się 7 seria i jakoś nie odczułem tego że postac Doctora za szybko się zmienia, ale od początku Capaldiego w roli Doctora jestem związany z serialem i mam wrażenie że wybrali go dopiero niedawno….

  5. Do tej pory milcząco zakładałam, że Capaldi zostanie na trzy pełne sezony, jak Tennant i Smith, niezależnie od tego, ile lat zajmie ich stworzenie (wciąż nie ma potwierdzenie 10 sezonu w przyszłym roku), ale ostatnio napadła mnie myśl, że mógłby mieć nawet tych sezonów pięć, gdyby powstawały rok po roku, w końcu Matt kręcił przez pięć lat. I może dlatego Dwunasty Doktor tak wolno się „rozkręca”, jeśli chodzi o jego charakter, bo się twórcy bali, że jak go od pierwszego odcinka mocno scharakteryzują, to potem nie będą mieli co robić.
    Mimo wszystko trzy pełne sezony wydają mi się najodpowiedniejsze.

    Co do Moffata, to bardzo bym chciała, żeby przestał być showrunnerem i pisał po jednym odcinku na sezon, ale boję się, że ten, kto przyjdzie na jego miejsce nie będzie mieć pomysłu na serial i jego odwagi. Po Moffacie już przynajmniej wiadomo, czego się można spodziewać…

  6. Oglądnąłem większość odcinków od 63 roku (te które były dostępne, bo oglądałem w latach 2013-2014) i wyczuwa się częste zmiany między doktorami. Sadzę, że 3-5 sezonów jest najodpowiedniejsza liczbą, bo wczujemy się w nowa postać Doctora i też nie przejemy się nią. A scenarzysta też musi czasem odpocząć, bo to też człowiek i też się wypala. Widać po nim zmęczenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *